Celebrytki dwie i dramat dziejów

Historycy i histeryczki

Monika Olejnik pozostaje autorytetem raczej w kwestii butów (ma ich podobno więcej niż kiedyś żona dyktatora Filipin Imelda Marcos), botoksu i stylu życia, niż historii powszechnej.
 
Z Barbary Engelking z kolei taki historyk, jak z Grety Thunberg ekolog: deficyt wiedzy i brak dyplomu z tej dziedziny nadrabia pretensją do świata i agresją.
 
Pogadały sobie w studiu TVN jak absolwentka zootechniki z drugorzędnym psychologiem (dyplom dostała w wieku 26 lat co świadczy o tym, że do szkoły miała pod górkę. I nawet historykiem w wykształcenia nie jest) znaną bardziej jako skandalistka niż autorka miarodajnych monografii. Aż się cała Polska zatrzęsła: połowa z oburzenia, połowa z radości, że ktoś “im” – bo przecież nie “nam” – znów przyłożył.
 
Amerykański właściciel stacji TVN po niewybrednym ataku na Jana Pawła II opartym na dokumentach dawnej komunistycznej służby bezpieczeństwa odpalił kolejną petardę, a za chwilę – jak wtedy – sondaże pokażą, że okazała się ona niewypałem. Związek intencji i decyzji Warner Bros Discovery ze sławetną ustawą 447 domagającą się przekazania majątku po obywatelach polskich pomordowanych podczas wojny przez Niemców przy biernej postawie ich zaoceanicznych pobratymców – w ręce powstałych już po wojnie organizacji lobbistycznych… pozostaje oczywisty. I nie przestaje być złowrogi.
 
O odpowiedzialności narodów za zbrodnie nie decyduje się w studiu telewizyjnym. W tej zaś kwestii sami Amerykanie mają obowiązek rozliczenia się z ludobójstwa popełnianego podczas brudnej wojny wietnamskiej na cywilach (wioska My Lai to przecież indochiński odpowiednik świętokrzyskiego Michniowa, którego mieszkańców wymordowali hitlerowcy za pomoc partyzantom) oraz ze zdrady jakiej dopuścili się w Jałcie wobec sojuszników w II wojnie światowej.       
 
Zapewne każde dziecko w Europie, pewnie także w Izraelu i w Ameryce i Kanadzie wie, że Żydów mordowali Niemcy. Zaś o skutecznej pomocy współobywatelom żydowskiego pochodzenia udzielanej przez Polaków świadczy rekordowa liczba upamiętniających ich drzew w Yad Vashem. 
 
Nikt nie ma pretensji do Holendrów, że wydali na śmierć Niemcom słynną Annę Frank, nastoletnią autorkę przejmującego dziennika, który w wiele lat po Holocauście stał się symbolem losu ofiar. Wiadomo, że naród holenderski zbudował silny ruch oporu przeciw okupantom a donosu dopuściły się wyrzutki tamtejszego społeczeństwa.
 
Podobnie wszyscy uczciwi historycy z cenzusem i formatu większego niż Engelking wiedzą, że polskie państwo podziemne karało śmiercią osoby szantażujące ukrywających się przed Niemcami Żydów czy wydające ich w ręce okupanta.    
 
Prawda historyczna nie rodzi się w dyskusji w tandetnej stacji telewizyjnej skrojonej pod gusta bazarowych klientów i podnoszącej do rangi bohaterów programów właścicieli agencji towarzyskich. 
 
Tylko w ostatnich latach nie zabrakło wybitnych dzieł kultury odnoszących się do Holocaustu zgotowanego Żydom przez Niemców i polskiej pomocy dla ofiar. Niedawna biografia literacka legendarnego przywódcy Powstania w Getcie Warszawskim w Wielkim Tygodniu 1943 r. Mordechaja Anielewicza (“Ogień i pył” Roberta Żółtka) przybliża zarówno tę posągową postać jak wspierających ją Polaków. Wcześniej niezwykłą panoramę żydowskiego ale i polskiego losu dał Roman Polański w filmie “Pianista” zainspirowanym autentyczną historią Władysława Szpilmana, który w ruinach przeżył oba Powstania dwóch wielkich narodów: w Getcie i Warszawskie.  Znakomita Agata Tuszyńska odtworzyła psychologię artystki z getta Wiery Gran. Już 35 lat temu Andrzej Szczypiorski pokazał sprawców i ofiary w “Początku” w niemieckim obszarze językowym funkcjonującym pod tytułem “Piękna pani Seidenman”, jedynej tłumaczonej z polskiego powieści jaką będąc w RFN w czasach Okrągłego Stołu widziałem wystawioną w księgarskich witrynach, chociaż Niemców nie wybiela ani Polaków nie oskarża, a opowiada o spolonizowanej Żydówce, co przeżywa Holocaust dzięki ofiarności polskich sąsiadów ale musi kraj opuścić z woli komunistów w 1968 r.. Dzieła historyczne zaś o polskim i żydowskim losie, ich splataniu się i przenikaniu tworzyli najwybitniejsi: Krystyna Kersten, Władysław Bartoszewski, Paweł Śpiewak. Porównanie któregokolwiek z nich z profesor Engelking (jako syn profesora ze smutkiem nadmienię, jak ten tytuł się bardzo zdewaluował) byłoby dla nich obraźliwe. Podobnie jak uwłaczałoby autorce “Zdążyć przed panem Bogiem”, historycznej relacji Marka Edelmana, Hannie Krall – zestawienie jej z Moniką Olejnik, chociaż tytuł redaktora przysługuje im obu.
 
Warto też przypomnieć, skąd wywodzi się fałszywy stereotyp “tradycyjnego polskiego antysemityzmu”odgrzewany jak śmierdzący kotlet przez rozindyczoną Barbarę Engelking powtarzającą, że Żydzi zawiedli się na Polakach i tym podobne krzywdzące uogólnienia: zrodziła je propaganda hitlerowska z prasy gadzinowej typu “Nowy Kurier Warszawski” a odziedziczyła agitacja stalinowska, zarzucająca fałszywie AK współprace z okupantem niemieckim, by mieć za co polskich patriotów skazywać w procesach pokazowych. Taki jest rodowód kłamstw o historycznej odpowiedzialności Polaków za cudze zbrodnie.
 
Zarazem jako dziennikarz stanowczo zastrzegam, że jeśli kręgi pisowskie spróbują użyć programu Olejnik z Engelking jako pretekstu do formalnych sankcji wobec stacji TVN (co już zapowiada Jacek Ozdoba, tradycyjnie przyjmujący w klubie PiS rolę odpowiednika Sebenicza w “Chłopcach z Placu Broni” Ferenca Molnara opisywanego tam konsekwentnie jako “najgłupszy z całej gromady”)  – pomimo obrzydzenia jakie odczuwam wobec lansowanych przez nią wzorców kulturowych gotów jestem jej bronić ponownie na ulicach, jak tamtej pamiętnej jesieni, gdy rządzący porwali się na koncesję opozycyjnej stacji. Wolność słowa przysługuje bowiem wszystkim. Nie tylko tym godnym i mądrym. Tylko tyle i aż tyle.  
 
W demokracji narzędziem oceny stacji telewizyjnych pozostaje pilot. Tylko w dyktaturze jest nim paragraf. 
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Nieludzka twarz demokracji walczącej

Barbara Skrzypek była przesłuchiwana w środę w prokuraturze przez cztery godziny, bez obecności pełnomocnika, którego do udziału nie dopuszczono. Zmarła w sobotę. Jednak ta sama prokurator Ewa Wrzosek, która przesłuchanie prowadziła, straszy odpowiedzialnością karną tych, co oba te fakty połączą. Mimo, że ich związek przyczynowo-skutkowy wydaje się oczywisty dla myślącego

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów

Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska

Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły

Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)

Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments