Dezintegracja europejska

czyli o szansach i zagrożeniach dla Unii Europejskiej

Czym jest dziś integracja europejska, komu ma służyć i jakie formy przybierać skoro Polska jest w tym procesie od lat petentem raczej niż podmiotem? Odpowiedź na to pytanie staje się wyzwaniem dla polityków ale może być kamieniem węgielnym tworzącego się dynamicznie nowego układu sił politycznych w Europie.

Agresja Rosji na Ukrainę uwidoczniła znaczne pęknięcia w procesie integracyjnym państw Unii. Nie stało się to bynajmniej z powodu Polski, aktywnie wspierającej Ukrainę czy Węgier, które zdecydowanie przeciwstawiają się sankcjom nakładanym na Rosję przez większość krajów unijnych. Proces dezintegracji Unii ma charakter poważniejszy a jego korzenie sięgają jeszcze “starej Unii” i fundamentalnych różnic między Wschodem a Zachodem w postrzeganiu projektu samej Unii Europejskiej.

Dwubiegunowość procesu integracji państw Unii Europejskiej jest dziś faktem. Jest w oczywisty sposób amplifikowana przez rozbieżne interesy z jednej strony Niemiec i Francji, zjednoczonych wobec projektu federalnej Europy, z drugiej zaś krajów Europy środkowo-wschodniej jak Polski, Rumunii, Czech czy Słowenii które aktywnie wspierają dostawy broni dla Ukrainy a dla których owa federalizacja oznacza redukowanie ich państwowości.

Dzisiejsze różnice w nastawieniu do wojny na Ukrainie czy wprost Rosji są efektem wcześniejszych transformacji w samej Unii Europejskiej. Przyjrzyjmy się im z bliska by lepiej zrozumieć wspomnianą wyżej dwubiegunowość jak i potencjalny scenariusz pogłębiającego się rozwarstwienia Unii i zagrożeń a może szans które ze sobą niesie.

Unia Europejska to przestrzeń polityczna gdzie zapada wiele najważniejszych decyzji dotyczących dziś Ukrainy ale także przyszłego porządku geopolitycznego. Dodajmy, nie tylko w Europie środkowo-wschodniej, ale także w scali całego

kontynentu. Dwa element owego porządku są tu najważniejsze i warte rozróżnienia. Pierwszy to relacje, wpływy i zależności polityczne między krajami-członkami Unii, drugi zaś, to zależności i dominacje w sferze gospodarczej, w szczególności te, dotyczące łańcucha dostaw i przepływu kapitału. Choć pozornie ze sobą związane, elementy te są w dużym stopniu od siebie niezależne. Wpływy polityczne nie zawsze idą w parze z przepływem kapitału. Tak było w przypadku Rosji za czasów Jelcyna, gdy wobec narastającego zagrożenia bankructwa Rosji politycy szeroko rozumianego Zachodu wyrazili wolę wsparcia kapitałowego Rosji, choć nie mieli na nią żadnego wpływu politycznego. Rosja wykorzystała kapitał nie tylko do powstrzymania bankructwa ale także zbudowania kasty oligarchów z jednej strony jaki i fałszywego wizerunku państwa nowoczesnego, angażując ogromne środki w budowanie pozytywnego wizerunku Rosji szczególnie za czasów Putina. Bez wpływu politycznego Zachodu kapitał zmienił właściciela ale stare problemy z Rosją pozostały.

Państwa wchodzące w skład tak zwanej “starej Unii” nie popełniły tego samego błędu otwierając swoje drzwi dla krajów naszego regionu. Wraz z otwarciem granic i napływem kapitału, postarały się jednocześnie o stworzenie narzędzi do zachowania wpływów politycznych. Przede wszystkim poprzez wspieranie lokalnych fundacji, stowarzyszeń a nawet partii politycznych realizujących I zabezpieczających w kraju obce interesy polityczne, casus – Platforma Obywatelska, jak i poprzez przejęcie istniejących lub stworzenie nowych formacji medialnych, 

zabezpieczających ich polityczne interesy. W sferze mediów, procesy te były szczególnie widoczne – w przypadku Polski, media localne jak i duże portale internetowe czy wydawcy w znacznej mierze znalazły się w rękach niemieckich.

Wszystko po to, by zapewnić sobie możliwość zachowania politycznych wpływów a nie tylko ekonomicznej dominacji. Pamiętajmy także, że to urzędnicy Unii Europejskiej, z których znaczna część to Niemcy, decydują o przepływie kapitału i towarów, czy tworzeniu unijnych strategii gospodarczych i budżetowych.

Odmawianie Ukrainie perspektywy wejścia do Unii Europejskiej jest już faktem, choć na razie bardzo zawoalowanym. Prezydent Francji Emanuel Macron ocenił szansę Ukrainy na członkostwo w Unii w perspektywie 15 lat, podobnie wypowiedział się kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Obaj politycy sugerują w zamian włączenie Ukrainy w alternatywną dla Unii formułę choć, jakże znamienne, nie precyzują jak owa formuła miałaby wyglądać. Można jednak domyślać się, że alternatywna forma współpracy miałaby charakter ekonomiczny bez jakiegokolwiek wpływu politycznego Ukrainy na relacje wewnątrz takiej wspólnoty. Dlaczego? Polska jest doskonałym przykładem niezdolności do osiągnięcia pełnych wpływów politycznych w kraju członkowskim Unii. Pomimo ogromnych środków zainwestowanych przez Niemcy w Polsce i gigantycznej pracy niemieckich służb, nie udało się osiągnąć dostatecznych wpływów politycznych w naszym kraju. W Niemczech mówi się otwarcie o potrzebie obalenia w Polsce rządów prawicy, zagłodzenia finansowego Polski, stosowania funduszy do wywierania presji na Polskę, czy jawnego wspierania opozycji do występowania wbrew interesom narodowym ale wysiłki tego nie przynoszą oczekiwanego rezultatu.

Lobbowanie niemieckich interesów w Polsce przez szefa Platformy Obywatelskiej to tylko jeden z przykładów. Ale nie jedyny. “Po co nam budować Centralny Port Komunikacyjny skoro mamy niedaleko lotnisko w Berlinie” – to cytat pochodzący od Rafała Trzaskowskiego, jeszcze niedawno kandydata na Polskiego prezydenta, który ilustruje skalę politycznego wplywu jak i z punktu widzenia Polski, skalę problemu.

Europejska Wspólnota Gospodarcza, EWG, która była bezpośrednią poprzedniczką Unii Europejskiej powstawała w warunkach powojennej konieczności integracji zarówno politycznej jak i gospodarczej, spotęgowanej upadkiem polityki kolonialnej prowadzonej przez niektóre kraje członkowskie. Wejście w nowy model integracji było koniecznością wobec perspektywy istniejącej już w 1949 roku Żelaznej Kurtyny czy nadchodzącej na lata zimnej wojny. Proces integracji Europy zachodniej był przy tym silnie wspierany przez Stany Zjednoczone z uwagi na konieczność zachowania w Europie swoich wpływów.

Upadek bloku wschodniego i rozpad Związku Radzieckiego doprowadził do erozji instniejacego porządku politycznego i stworzenia warunkówdo rozszerzenia Unii i integracji w niej krajów Europy środkowo-wschodniej. Oczywiście integracja ta była w interesie wspierania niemieckiej gospodarki i tworzenia nowego jej zaplecza raczej, niż wspierania potencjału ekonomicznego nowych jej członków.

Wymiana handlowa pomiędzy Niemcami a nowymi państwami Unii z Grupy Wyszechrackiej jest dziś warta więcej niż handel Niemiec z Chinami. Za tą wymianą nie idą jednak symetryczne wpływy polityczne a kraje “starej Unii” zachowują w niej zdecydowaną dominację. Dominacja ta, choć nie podlega dyskusji, jest wciąż niewystarczająca by Francja i Niemcy były zdolne do prowadzenia jednokierunkowej, własnej polityki interesów ze względu na istniejące w Unii prawo veta. To w tym kontekście prezydent Francji sugeruje alternatywny model współpracy krajów kontynentu, oparty na ekonomicznym raczej aspekcie niż zrównoważonym modelu wpływów politycznych a więc decyzyjnych w nowej unii. Pomijając sfery gdzie wymagana jest jednomyślność wszystkich państw Unii, procesy decyzyjne w Unii Europejskiej często oparte są dziś na tak zwanym modelu podwójnej większości. By decyzja weszła w życie potrzebna jest zgoda 55% państw w Unii reprezentujących minimum 65% ludności Unii. Zasada ta jest w sposób oczywisty korzystna dla państw o dużej populacji relegując rolę małych państw do roli obserwatorów raczej niż decydentów w sferze wpływów politycznych. Kraje bałtyckie, Słowenia, Chorwacja, Finlandia czy Czechy mają więc znikomy wpływ polityczny na procesy decyzyjne bo żyje w nich mniej ludzi niż w Polsce. W tym kontekście, przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej byłoby poważnym zagrożeniem wpływów politycznych najsilniejszych dziś w Unii państw, czyli Niemiec i Francji.

W przypadku przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej, projekt zachodnio-europejski “starej Unii” zostałby gruntownie przedefiniowany na projekt ogólno-europejski ze wszystkimi tego konsekwencjami. Pierwsza z nich to przeniesienie politycznych punktów decyzyjnych z Brukseli do Warszawy, druga zaś, nie mniej ważna, to przeniesienie rynków ekonomicznych na wschód, a co za tym idzie nieuniknione zmiany w przepływie kapitału.

Jest oczywiste, że odbudowa Ukrainy po wojnie z Rosją będzie niezwykle długa i kosztowna. Ale kapitału na świecie jest bardzo dużo a banki inwestycyjne prześcigają się w wysiłkach by swe fundusze inwestycyjne gdzie tylko jest to możliwe. Wielcy gracze jak JPMorgan, Goldman-Sachs, Credit-Suisse czy Bank of America już zacierają ręce na perspektywę uruchomienia funduszy inwestycyjnych na Ukrainie. Wiem o tym bo pracowałem dla każdego z tych banków i znam mentalność planerów. Politycy Zachodu wiedzą jednak, że warunkiem koniecznym zachowania wpływów politycznych w państwach Grupy Wyszechrackiej jest stworzenie formuły która pozbawia te kraje zdolności decyzyjnych w tej sferze. A to trudne zadanie jak pokazuje przykład Polski.

Kapitał nie znosi próżni i chaosu politycznego bo finansiści muszą wiedzieć którzy politycy rozdają znaczone karty. Włączenie Ukrainy do Unii Europejskiej z powodów o których powyżej jest w oczywisty sposób zmianą garnituru polityków w tejże unii i przeniesienia centrum decyzyjnych do tych krajów. To dlatego Francja i Niemcy desperacko trzymają się nadziei, że wojna na Ukrainie szybko się skończy a Rosja pozwoli zachować dominującą rolę i wpływy tych kraju we wspólnocie europejskiej. Oddanie Rosji ukraińskiej ziemi nie ma dla nich żadnego znaczenia.

22 maja, amerykański Wall Street Journal opublikował artykuł pióra Ralpha Schöllhammera zatytułowany “Dlaczego Europa zabezpiecza [hedge – ochraniać – GMG] swoje poparcie dla Ukrainy”. W artykule czytamy: “W ostatnich miesiącach stało się oczywiste, że wielu europejskim państwom bardziej zależy na zakończeniu wojny niż na tym, kto wygra. Szczególnie Niemcy wydają się być zainteresowane utrzymaniem możliwości powrotu do przedwojennego status quo na Ukrainie. Berlin nie jest w tym osamotniony. Po udanej reelekcji francuski prezydent Emmanuel Macron zabezpieczył swoje zakłady, mówiąc, że przyszły pokój w Europie Wschodniej nie może obejmować niepotrzebnego upokorzenia Rosji i może obejmować ustępstwa terytorialne na rzecz Moskwy“. Autor artykułu wskazuje, że Unia Europejska zbudowana jest wokół osi Niemiec i Francji a kraje te “zazdrośnie strzegą swojej pozycji jako ostatecznych decydentów w Europie. Politycy w obu krajach są świadomi, że UE z Ukrainą może doprowadzić do konkurencyjnej osi Warszawa-Kijów“.

Mamy do czynienia ze zmianą jakościową procesu integracji europejskiej gdzie interes narodowy Niemiec czy Francji musiałby zostać zastąpiony interesem kontynentu raczej niż pojedynczego kraju. W tym sensie trudno mówić o integracji. Z tego punktu widzenia mamy raczej do czynienia z procesem dezintegracji Europy w wyniku rozbieżnych interesów krajów członkowskich.

Dominujące kraje Unii Europejskiej jak Niemcy czy Francja mają świadomość, że wstąpienie Ukrainy do Unii gwałtownie osłabiłoby ich wpływy polityczne z uwagi na potencjalną możliwość bliskiej współpracy Polski i Ukrainy.

Wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy w ukraińskim parlamencie nie pozostawiają złudzeń, że jakaś forma unii tych krajów może być atrakcyjną alternatywą dla innych państw Unii Europejskiej, szczególnie w formacie Trojmorza, które może uzyskać duże wsparcie już nie tylko Stanów Zjednoczonych ale przede wszystkim Wielkiej Brytanii czy Turcji i krajów skandynawskich. Scenariusz taki może być początkiem końca samej Unii Europejskiej która zdaje się dziś być zdominowana przez polityków miałkich jak Scholz czy wręcz karykaturalnych jak prezydent Francji Macron. Z mediów dowiadujemy się, że na ich prośbę odbyli dwa dni temu z prezydentem Federacji Rosyjskiej kolejną, tym razem 80. minutową rozmowę. W świetle powyższych rozważań, możemy się domyślać o czym naprawdę rozmawiali.

Pożegnanie Papieża

Jeszcze w niedzielę Wielkanocną Papież Franciszek spotkał się z wiernymi, chociaż orędzie dla nich przeznaczone odczytał już jego sekretarz; Ojciec Święty nie miał już siły, aby to uczynić osobiście. I tak podziwiano go za to, że publicznie się pojawił. Dzień później, w Wielki Poniedziałek, w Polsce potocznie zwany lanym, zakomunikowano

Wybór na najtrudniejszą kadencję

Niska jakość kampanii, jaką obserwujemy, a także format samych kandydatów, z których żaden jeszcze jako mąż stanu się nie zaprezentował nie zwalnia nas od monitorowania wszystkiego, co się w kampanii dzieje. Zaowocuje to bowiem wyborem prezydenta, który stawi – lub nie stawi – czoła zagrożeniom, z jakimi nie mieli do

Ani plebiscyt ani konkurs piękności

Skoro zasadnie utyskujemy na “płaskoziemców” i antyszczepionkowców, tym bardziej warto sprzeciwić się działaniom tych, co zachowują się jakby chcieli nam obrzydzić zbliżające się wybory prezydenckie. Nawet jeśli z ich kalkulacji wynika, że niska frekwencja sprzyja ich własnym szansom.Czytaj więcej ..

40 lecie Ruchu Wolność i Pokój

W czasach schyłkowych PRL, trudnych jednak także dla opozycji, WiP wyrywał najmłodsze roczniki z marazmu, oferując pomysłowe formy protestu i zaangażowania społecznego. Oprócz samej legendy jego dorobkiem stało się urzeczywistnienie umiejętnie stopniowanych zamierzeń, co stanowiło wyjątek w niełatwych realiach Polski.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments