
Drugi Dyzma, grabarz reprezentacji
Co się stało w Kiszyniowie
Nie od rzeczy przypomnieć, że wszystkie swoje największe sukcesy reprezentacja odnosiła z polskimi trenerami. Za Kazimierza Górskiego osiągnęliśmy “zwycięski remis” z Anglią na Wembley, równoznaczny z pierwszą po wojnie przepustką na Mistrzostwa Świata i trzecie miejsce w ich finałach w 1974 r. Powtórzył ten rezultat Antoni Piechniczek na turnieju w Hiszpanii w szczególnie trudnych warunkach stanu wojennego, kiedy to w

1982 r. pojechaliśmy od razu walczyć o punkty, bo meczów towarzyskich nikt z nami rozgrywać nie chciał: kraje zachodnie bojkotowały “juntę” gen. Wojciecha Jaruzelskiego, państwa socjalistyczne obawiały się prosolidarnościowych wystąpień na trybunach.
Inny trener z kraju Jacek Gmoch doprowadził nas na Mundialu w Argentynie (1978 r.) do piątego miejsca w świecie, które wtedy uznano za zawód, bo grały dwie doskonałe generacje piłkarzy: starsza z Włodzimierzem Lubańskim, Janem Tomaszewskim, Kazimierzem Deyną, Grzegorzem Latą oraz Andrzejem Szarmachem oraz młodsza ze Zbigniewem Bońkiem i Adamem Nawałką. Dziś podobny wynik uznalibyśmy za wielki sukces.
Następne w kolejności rezultaty – miejsce wśród szesnastu najlepszych – zawdzięczaliśmy także polskim trenerom: ponownie Piechniczkowi w Meksyku (1986 r.) i wspomnianemu już Michniewiczowi w Katarze (2022 r.).
Piękno piłki nożnej polega na tym, że wygrywa często drużyna uznana za słabszą. Gdyby działo się inaczej, meczami nikt by się nie interesował, wystarczyłyby same zestawiane w komputerze rankingi.
Tym razem pokonali nas Mołdawianie. Zsumowane zarobki całej jedenastki ich graczy nie dorównują honorariom jednego tylko Roberta Lewandowskiego. Ale pieniądze, jak nazwiska, też nie grają, to kolejna oczywista futbolowa mądrość.
Osiągnięcia wyłącznie w rankingu płac
Fernando Santos pobiera z kasy PZPN co miesiąc – w przeliczeniu z euro – kwotę ponad 900 tys zł, co rocznie daje ponad 11 mln. Jego poprzednik Paulo Sousa dostawał ponad 4 mln zł rocznie. Obu nie płacono nawet za robienie dobrego wrażenia – bo pozostawiają po sobie fatalne. Zmarnowane na nich pieniądze to efekt snów o potędze działaczy od futbolu, pozostających – nawet jeśli w piłce w roli zawodników jeszcze wyrobili sobie światową markę jak Boniek – na psychicznym i mentalnym poziomie znanym z “Piłkarskiego pokera” Janusza Zaorskiego. Społeczeństwo mamy ofiarne, pamiętamy ten fragment ścieżki dialogowej kultowego filmu. Tyle, że to fikcja tylko, chociaż na faktach oparta. Podobnie postacią fikcyjną pozostaje Nikodem Dyzma z powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, arywista i prostak na czele banku zbożowego, któremu znienacka zaproponują tekę prezesa rady ministrów. Jego drogą podążali, wykorzystując słabości zarządzających polskim futbolem, obaj szamani z zagranicy.
Liderzy, nie tylko trenerzy
Lwowianin i dawny akowiec Górski zasłynął nie tylko mirem, jaki miał wśród zawodników, ale bezkonkurencyjnie zabawnymi powiedzonkami ze słynnym: “piłka jest okrągła a bramki są dwie”.

Gmoch tworzył bank informacji o rywalach i w książce “Alchemia futbolu” tłumaczył, że piłka jest grą wojenną. Piechniczek wspólnie z żoną kwiaty otrzymane od kibiców po powrocie z trzecim miejscem z hiszpańskiego Mundialu zaniósł na plac Zwycięstwa, by dołączyć je do słynnego kwietnego krzyża ku czci ofiar stanu wojennego. Wszyscy oni pozostawali charyzmatycznymi postaciami, niektórzy – mieli status bohaterów narodowych. Ich nazwiska znało każde dziecko.
Bo budowali, a nie rozmontowali to, co im przyszło zastać. Potrafili wydobyć z piłkarzy ukryte talenty i motywacje. Sprawili, że drużyna stała się dumą narodową. W ciężkich przecież czasach.
Nie ma co narzekać, trzeba odbudować zespół. Skoro w piłkę grać potrafimy, co pokazaliśmy pół roku temu na boiskach Kataru pomimo niekorzystnego terminarza (turniej rozgrywany gdy w futbolu kończy się już sezon a zawodnicy są przemęczeni) i tropikalnych warunków klimatycznych. Zapewne nie da się do tych sukcesów nawiązać z kolejnym portugalskim trenerem, którego wyłącznym osiągnięciem pozostają wybujałe honoraria. Pozostaje więc tylko powrót do wyszydzanej do niedawna polskiej myśli szkoleniowej.

Łukasz Perzyna

Pochód pierwszomajowy, przepraszam, październikowy
Ordynacja wyborcza, jasno zabrania przedstawicielom jednych komitetów wyborczych uczestnictwa w imprezach masowych organizowanych przez inne komitety. Kuszeni przez PO-KO powinni o tym pamiętać.Czytaj więcej ..

Lumpen liberałowie, Konfederacja i ruska narracja
Doktryna liberalna stała się nie tylko modą ale i inspiracją w polskim podziemiu w latach 80. Chyba nigdzie poza gorączkowo konspirującą Polską nie czytano z takim zacięciem Miltona Friedmana i innych liberalnych proroków.Czytaj więcej ..

Odrażający brudni źli
Kampania wyborcza służyć mogłaby pokazaniu ludzkiej twarzy władzy ale również jej konkurentów. Nic podobnego się nie dzieje. O głosy zabiega się w inny sposób niż demonstrując troskę o Polskę i jej przyszłość ..Czytaj więcej ..

Lekcja z Wieruszowa
Prawybory w liczącym 8,5 tys mieszkańców a wraz z wiejską częścią gminy 14 tys. Wieruszowie, położonym dokładnie na dawnej granicy rozbiorowej (stąd wieloletnia zbieżność lokalnych wyników z ogólnopolskimi), pokazały, że nic w polskiej polityce nie jest przesądzone. Wynik głosowania mieszkańców różni się od rezultatów sondaży.Czytaj więcej ..

V Kolumna korupcji
Za miskę soczewicy biurokraci ze służb konsularnych sprzedawali nasze poczucie bezpieczeństwa. W aferze wizowej poraża nie tylko ogromna liczba nielegalnych imigrantów, którzy stali się jej beneficjentami wraz z urzędnikami wyzbytymi uczciwości i skrupułów – ale i niska taksa korupcyjna, jaką uiszczali. Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka