Dziesięć argumentów za ratowaniem TVP
Czyli ocalenie przez upublicznienie
Można się tylko zastanawiać, jak potoczyłyby się losy Polski, gdyby w debacie telewizyjnej w listopadzie 1988 r. Lech Wałęsa nie pokonał Alfreda Miodowicza. Zwolennikom likwidacji TVP polecam ten przykład.
Mateusz Matyszkowicz okazuje się pierwszym od wielu lat prezesem TVP nie kojarzącym się z polityką. Nie oznacza to jeszcze poprawy na antenie, odkąd nim został. Jednak pierwsze decyzje personalne, jak odwołanie Pawła Gajewskiego, ulubieńca Jacka Kurskiego, z funkcji dyrektora TVP3 wskazują, że nowy szef stara się pokazać, że nie jest figurantem. Z pewnością zaś jego osoba nie budzi podobnie negatywnych skojarzeń jak nazwisko Kurskiego – z brutalnością przekazu i usłużnością wobec polityków. Nie zmienia to faktu, że w tym samym tygodniu, w którym go powołano, Matyszkowicz po wyrzuceniu ze stanowisk kierowniczych kilku pupili poprzednika i tak pojechał do partyjnej siedziby PiS na Nowogrodzką, gdzie konferował przez dwie i pół godziny. Zapewne nie o relacjach na żywo dla Info.
Zmiana “na Woro” jak w telewizyjnym slangu określa się siedzibę TVP nie naprawia sama z siebie tej instytucji, ale zwiększa szansę na przywrócenie jej społeczeństwu w przyszłości. I przekonanie, że warto.
Na razie jednak zwolennicy odrodzenia telewizji publicznej, za rządów PiS upaństwowionej, ale i przedtem w czasach koalicji PO-PSL całkiem niedoskonałej – zmuszeni są walczyć na dwa fronty:
– Z obozem rządzącym, nastawionym na zachowanie swojej dominacji i traktującym stację jak oręż w walce propagandowej. Przedłużenie ręki po prostu, niczym kij bejsbolowy.
– Ze zwolennikami likwidacji czy, jeśli rzecz po ludzku wyrazić – zaorania TVP. Oficjalnie Platforma Obywatelska optuje za zamknięciem kanału Info, faktycznie za zgruzowaniem całej stacji. Jej rolę miałyby przejąć telewizje prywatne, wobec których, co dotyczy zwłaszcza TVN, główna partia opozycji zaciągnęła dług wdzięczności za bezustanną promocję, więc występuje jako lobbysta ich interesów.
Tyle, że telewizje prywatne nie kwapią się do zastąpienia TVP w jej funkcjach. Są na to za słabe. A ich właściciele zbyt skąpi. Zamierzenia zaś nietrwałe i niezbyt ostre. Wizjonerów też się nie znajdzie ani na Augustówce, gdzie mieści się TVN ani przy Ostrobramskiej, gdzie siedzibę ma Polsat. Chodzą innymi drogami. Nie przypadkiem to stacje prywatne zatrudniają byłych dziennikarzy i operatorów publicznej, a nie odwrotnie.
Siłę, pomyślność i prestiż narodu oraz państwa jako wspólnoty obywateli budują zachowania społeczne – jak ostatnio za sprawą masowej pomocy udzielanej bezinteresownie przez Polaków uchodźcom ukraińskim. Tworzą ją jednak również instytucje publiczne. Rządy Jacka Kurskiego, za którego czasów przekaz największej polskiej telewizji uległ w znacznej mierze degeneracji, stanowią mniej niż dziesiątą część jej bogatej historii. Domyślam się, jak potraktowano by pomysł likwidacji łódzkiej szkoły filmowej z tego powodu, że niedawno miały tam miejsce gorszące przypadki molestowania seksualnego. Doszło do nich rzeczywiście, ale nie przekreśla to jej wspaniałej twórczej tradycji, która wiąże się z nazwiskami Krzysztofa Kieślowskiego czy Jerzego Skolimowskiego. Nie pozbawia też “filmówki” cennej dla nas wszystkich rozpoznawalności w świecie.
Argumenty za zachowaniem, ratowaniem i naprawianiem TVP, co musi oznaczać jej ponowne przekształcenie w nadawcę publicznego na wzór francuski – można mnożyć niemal w nieskończoność. Ograniczę się zatem do dziesięciu najważniejszych.
1.
Marka, rozpoznawalne logo, najsilniejszy znak firmowy. Może tylko LOT i Wedel pozostają potężniejszymi hasłami wywoławczymi dla przeciętnego rodaka. Niezależnie od politycznych meandrów, Telewizja Polska pracowała na to przez 70 lat. Ani “słoneczko” Polsatu, ani iskrzące się barwami logo TVN, nie mogą się z jej znakiem równać. Zaś Telewizja Trwam, czwarty gracz na rynku, o którym zapominać nie wolno, zwraca się do specyficznego, ukształtowanego przez dziesięciolecia Radia Maryja konfesyjnego odbiorcy.
Nie ewangelizuje, jak kiedyś czynił to Jan Paweł II, lecz tylko utwierdza w wierze. Za to rozpoznawalność TVP okazuje się wciąż powszechna, niczym kiedyś jej przekaz. Deficyt jej wolności pozostaje ewidentny, ale stacje prywatne też zależą od reklamodawców. A także od rozległych interesów właściciela, który może też się rozmyślić i przestać program nadawać.
2.
Wysokie standardy, które można też nazwać etosem pracy. TVP nawet w najtrudniejszym czasie kultywuje zasady sztuki telewizyjnej. Nawet gdy lekceważą je niektórzy reporterzy i redaktorzy wydań – wciąż pozostają respektowane przez operatorów obrazu i dźwięku, oświetleniowców, montażystów czy kierowników produkcji. Staranność i dbałość zawsze wyróżniały TVP, kiedy stacje prywatne oszczędzały kosztem jakości. W Sejmie to operatorzy telewizji państwowej napominają innych, gdy tamci wchodzą w kadr lub przeszkadzają sobie nawzajem w filmowaniu. W TVP utrzymuje się standard reporterski lub dokumentalistyczny, podczas gdy w stacjach prywatnych wystarczy znany z ogłoszeń: “śluby, wesela, chrzciny, pogrzeby”. Paradoksalnie gdy każdy może filmować “komórką”, profesjonalizm ceni się tym bardziej. Podobnie jak odkąd stało się możliwe fotografowanie w ten sposób, prestiż i zarobki mistrzów profesjonalnego obiektywu jeszcze się zwiększyły, a nikt za zrobione telefonem zdjęcie nie został nagrodzony World Press Photo. Jeśli o chodzi o ten laur i “komórki”, to parę lat temu stały się one wprawdzie bohaterami, ale nie laureatami tegoż konkursu, gdy przyznano World Press Photo za wykonane zawodowym sprzętem zdjęcie uchodźców, szukających na plaży zasięgu dla swoich telefonów. A w TVP artystów sztuki telewizyjnej nie brakuje, również o operatorach specjalizujących się w utrwalaniu wydarzeń politycznych w Sejmie, takich jak Władysław Malarowski czy Jerzy Ernst, mawia się, że do niczego im dziennikarz niepotrzebny, bo zawsze sami sobie poradzą i – jak wyraża się to w zawodowym slangu – w razie czego “w kamerze zmontują”. Co po prostu oznacza, że każdy materiał roboczy nadaje się od razu na antenę.
3.
Zespół, a nie trupa. Stabilna ekipa – poza oczywiście dziennikarską – to walor wyłącznie TVP. Wielu operatorów pracuje tam od lat kilkudziesięciu. Zgranie i współpraca ekipy zdjęciowej to główna przesłanka udanego efektu. O jakości kadr TVP świadczy fakt, że startujące na rynku kolejne stacje prywatne – Polsat i TVN – zamiast szkolić własne ekipy, transferowały z ówczesnej telewizji publicznej kolejne osoby czy nawet grupy o ugruntowanych już umiejętnościach i pozycji zawodowej. Sztukę telewizyjną podobnie jak np. adwokacką da się podtrzymywać i rozwijać w relacji mistrz – uczeń, patron – adept, a tylko TVP jest w stanie jej trwałość zapewnić. Niejeden z tych, co w czasach mojej pracy w “Wiadomościach” przed ćwierćwieczem nosili statywy za gwiazdami operatorskiej sztuki, teraz kręci samodzielnie wyróżniające się jakością materiały.
4.
Misja, nie slogan. Nikt nie likwiduje Filharmonii, Muzeum Narodowego ani Teatru Wielkiego Opery i Baletu. Ktokolwiek taką myśl by rzucił, zostałby uznany za barbarzyńcę. Slogan “media narodowe” w odniesieniu do TVP i Polskiego Radia (trzecie podpadające pod to medium, Polska Agencja Prasowa, głównie za sprawą dziennikarzy zachowuje więcej bezstronności) za rządów PiS nabrał złowrogiego charakteru. Jednak TVP pozostaje naprawdę dobrem ogólnonarodowym. Jej likwidacja oznaczałaby kolejny etap wyzbywania się przez Polskę “sreber rodowych”, a wielu takich decyzji, zwł. podjętych w latach 90 w trakcie ówczesnych przemian własnościowych, teraz żałujemy. Choćby utrzymanie polskiej zbrojeniówki okazałoby się korzystne nie tylko dla spauperyzowanego za sprawą jej degradacji Radomia, ale dla nas wszystkich, bo w dobie wojny na Ukrainie o nowoczesne uzbrojenie nie musielibyśmy żebrać u sojuszników.
Nadawcy prywatni są w stanie konkurować, ale z “pytaniem na śniadanie”. Rozumie to wywodzący się ze sfery kultury nowy prezes Matyszkowicz, rezygnujący z promowania na antenie disco polo, co za rządów Kurskiego stało się zmorą tej stacji.
6.
Przekaz z wielkich widowisk. W Telewizji Polskiej znajdowaliśmy przez lata relacje z pielgrzymek papieskich ale i piłkarskich mistrzostw świata. Stacje prywatne odnosiły również w branży widowisk znaczące sukcesy, o czym świadczy 12 mln widzów organizowanej przez Polsat walki Andrzeja Gołoty z byłym bokserskim mistrzem świata Timem Witherspoonem, jednak były to przewagi pojedyncze jeśli nie incydentalne. Sport w telewizji prywatnej to dziś często opowiadanie ze studia z nieruchomymi obrazkami w tle.
7.
Potencjał materialny. Studia i archiwa. Każde dziecko nie tylko w Warszawie zna adres TVP: Woronicza 17. I wie, że dzienniki powstają na Placu Powstańców. Za to wiedza, że siedziba Polsatu mieści się przy Ostrobramskiej zaś TVN na Augustówce pozostaje dostępna nielicznym. Bardziej jeszcze liczy się zawartość wnętrza tych biurowców: wyburzenie studiów i rozproszenie archiwów pomieszczonych na Woronicza stałoby się herostratesowym aktem.
8.
Dziedzictwo Telewizji Polskiej. W niewielkim stopniu tworzy je polityka. Budowały je poniedziałkowy Teatr TV, ale i rozrywkowe Studio Gama. Ambitna kryminalna Kobra co czwartek, oraz inteligencki Kabaret Starszych Panów. Później zaś mniej wysublimowany, ale bardziej oglądany “kabarecik” Olgi Lipińskiej. To kawał historii polskiej kultury. Nie tylko tej popularnej. Z Telewizji Polskiej kolejne pokolenia poznawały filmy Frederico Felliniego i Akiro Kurosawy. Seriale po dzienniku stawały się tematem dyskusji eksperckich, ale i codziennych rozmów przy stole, jak “Polskie drogi”. Można się tylko zastanawiać, jak potoczyłyby się losy Polski, gdyby w listopadzie 1988 r. Lech Wałęsa nie pokonał w debacie telewizyjnej Alfreda Miodowicza. A przecież była to jeszcze telewizja przed reformą, zarządzana przez komunistów.
9.
Nowsza tradycja ćwierćwiecza publicznej. Warto spróbować,skoro już się udawało. W latach 1990-2015 Telewizja Polska zbierała wysokie oceny w rankingu darzonych zaufaniem instytucji publicznych, rywalizując w nim o pierwsze miejsce najpierw z Kościołem, a później z wojskiem. Wyjęcie jej spod kurateli polityków nigdy się do końca nie powiodło, jednak zastosowanie wzorów francuskich pozwoliło TVP pełnić rzeczywistą rolę arbitra i miejsca publicznej dyskusji. Debaty kandydatów na prezydenta stawały się pierwszorzędnej wagi wydarzeniem. Przebieg tej z 1995 r. przesądził o zwycięstwie Aleksandra Kwaśniewskiego nad Lechem Wałęsą. Za to relacje z prac komisji śledczej, w której brylowali Zbigniew Ziobro i Jan Rokita, dziesięć lat później przyczyniły się do oddania przez postkomunistów władzy po aferze Lwa Rywina. Publicystyka nie była identyfikowana z jedną opcją, na antenie i to w tym samym okresie znajdowało się miejsce zarówno na prawicowy “Puls Dnia” (nadawany niedługo przed północą miał milion widzów, podczas gdy dziś główne Wiadomości – mniej niż dwa miliony) jak prowadzone przez wieloletniego członka PZPR Andrzeja Turskiego “7 Dni – Świat”. Zaś w zespole “Wiadomości” pracowali wspólnie Grzegorz Miecugow i Agnieszka Romaszewska-Guzy, Karol Małcużyński i Grażyna Kowalska, Piotr Skwieciński i Barbara Grad-Woźniak. Jakoś się nie pozabijali nawzajem. A efekt antenowy widzowie chwalili. Czasem nowi decydenci, odbierani jako nominaci konkretnych partii, gdy już obejmowali stanowiska, najbardziej dbali o program i podwładnych, jak czynił to szef “Wiadomości” Piotr Sławiński, a nie o interes domniemanych dobrodziejów, którym pozostało już tylko wykonywanie wściekłych telefonów po emisji. Ci ostatni dzwonili więc, ale pozostawali bezradni. A społeczeństwo dostawało wszelkie dane, żeby wyrobić sobie opinię o tym, co się w polskim życiu publicznym dzieje.
Zachowanie bohaterów emitowanych w niej seriali wpływało na codzienne reakcje Polaków. Jeśli tę rolę zaniedbano w ostatnich latach, wciąż warto ją przywrócić. Na podobnej, kulturotwórczej zasadzie, funkcjonują przecież publiczne stacje we Francji czy Niemczech, nawet jeśli w walce o masowego widza przegrywają ze stacjami prywatnymi.
I jeszcze jeden argument, którego numerować po prostu nie wypada, chociaż pozostaje oczywisty, aczkolwiek odwołuje się bardziej do serca niż rozumu, chociaż i z tym drugim pozostaje niesprzeczny. Podczas wojny w Iraku zginęli: specjalny wysłannik TVP Waldemar Milewicz oraz operator dźwięku Munir Buarane. Pracujący wraz z nimi operator obrazu Jerzy Ernst raniony został w tym samym ataku. Nie przypadkowym, lecz zaplanowanym przez terrorystów zamachu. W walce o prawo do informacji, toczonej ze współczesnymi barbarzyńcami, żadna polska stacja prywatna nie poniosła podobnej ofiary krwi.
Sto lat dla ministra czyli podziękowanie dla Józefa Kasprzyka
Nie został nawet “ministrem konstytucyjnym” ale na pewno najmocniejszym punktem ekipy rządzącej Polską w latach 2015-23. Za jego rządów urząd osiągnął najwyższy poziom po 1989 roku.Czytaj więcej ..
Piramida demokracji
Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..
Jedziemy na Euro
Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..
Między nami a Walijczykami
Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..
Jaka tragedia taka Balladyna
Minął czas, kiedy Nową Lewicę uosabiały miła buzia i posągowa sylwetka Magdaleny Ogórek. Z sejmowej trybuny gorszą twarz postkomunizmu zaprezentowała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska, zapowiadająca, że znane ze “strajku kobiet” błyskawice powrócą i jedna z nich porazi Szymona Hołownię ..Czytaj więcej ..
Łukasz Perzyna
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka