Honor Polski i cienki plik banknotów

Siedzą tam, skąd Info nadawało na żywo. Niepełnosprawni i ich opiekunowie w Sejmie

Siedzą tam, skąd TVP Info zwykło nadawać na żywo relacje z Sejmu. Protestujący położyli na stole plik stuzłotówek. Nie jest zbyt gruby, banknoty składają się na kwotę 1217 zł. Za tyle ma się przez miesiąc utrzymać dorosły niepełnosprawny. Tych skazanych na opiekę rodzin, zapewne już na zawsze, jest w Polsce prawie 300 tys. osób.
 
Wśród zwisających z galerii nad głównym sejmowym wejściem już w środku gmachu transparentów jeden zwraca szczególną uwagę: na niebieskim tle biały wizerunek wózka inwalidzkiego, niczym na znaku drogowym i jedno słowo: “Przeszkadzamy”. Nawiązuje do pamiętnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, gdy prezes partii rządzącej w trakcie spotkania z wyborcami zwrócił się do osoby niepełnosprawnej: – Jest taka prośba o to, żeby nas popierać, a nie przeszkadzać.  
Okupują Sejm już po raz trzeci: ci na wózkach i ich rodzice. Po raz pierwszy protestowali jeszcze w 2014 r. za rządów PO-PSL. Wtedy przez siedemnaście dni. Za drugim razem w 2018 r. kiedy władzę sprawowało już Prawo i Sprawiedliwość: wtedy zostali już na dni czterdzieści. Jedzenie i środki higieny pomagają im uzupełniać posłowie opozycji. Gdy rządziła Platforma, do wytrwania na sejmowych korytarzach zachęcali ich posłowie Solidarnej Polski, co teraz protestujący wypomnieli Tadeuszowi Cymańskiemu, od prawie ośmiu lat reprezentującemu obóz władzy. Trzeba 
Protest niepełnosprawnych w Sejmie, z lewej poseł I. Hartwich

jednak przyznać, ze Cymański przyszedł i tym razem do nich i dyskutował, kiedy wielu kolegów w tym ministrów ze Zjednoczonej Prawicy specjalnie wybierało inne wejścia do gmachu, żeby nie czuć na karkach spojrzeń protestujących, rzucanych z sejmowej galerii. Rozmowę podjęła też minister pełnomocnik Agnieszka Ścigaj. Zaś z pełnym poparciem przyszli do okupujących m.in. prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz oraz poseł i wiceprzewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek.   

Zdeterminowani niepełnosprawni i ich opiekunowie nie stali się pierwszą grupą, która zdecydowała się na okupację Sejmu. Pierwszą taką akcję podjął za rządów SLD w kadencji 2001-5 Ruch Obrony Bezrobotnych, ale trwała wtedy tylko parę godzin. Artykułowi opisującemu protest dałem wówczas tytuł: “Uwaga, idą wyborcy..”. Wtedy demonstranci obozowali w kuluarach a pojedyncze osoby z ich grupy wdarły się nawet na salę obrad, chociaż tam nie pozostały.  

Dorośli niepełnosprawni otrzymują miesięcznie 1217 zł. Radzą teraz posłom, żeby spróbowali za tyle przeżyć. Nie chcą iść do “DPS-ów” (domów pomocy społecznej) ani rodzice nie zamierzają ich tam oddawać. Ci drudzy zadają pytanie, co będzie, gdy ich zabraknie. Domagają się podwyżki renty socjalnej. A konkretniej – zrównania jej z minimalnym wynagrodzeniem. Dziś wynosi ono 3490 zł.

Aspekt polityczny kolejnych protestów pozostaje czytelny: liderka drugiego z nich, w 2018 r. Iwona Hartwich, matka niepełnosprawnego Kuby, stała się rozpoznawalna na tyle, że w rok później zdobyła mandat poselski z listy opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej. Tak więc teraz, gdy siedzi z protestującymi, w gmachu jest faktycznie gospodynią, nie gościem. Uczestnicy obecnej okupacji sejmowej galerii pamiętają nawet jaki jogurt wspólnie zjedli, gdy w trakcie pierwszej akcji dziewięć lat temu przyszedł do nich Cymański. Wspierali ich wtedy 

również  Arkadiusz Mularczyk i Patryk Jaki. Powiedzieli jednak teraz Cymańskiemu, że jak widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Poseł z kolei podkreślał, że nie zamierza składać obietnic bez pokrycia. Od protestujących usłyszał, że skoro premier Mateusz Morawiecki zaręcza, że pieniędzy w budżecie nie brakuje, z realizacją ich postulatów nie powinno być kłopotu. Okupujących szczególnie oburza, że wicemarszałek i szef klubu PiS Ryszard Terlecki określił ich akcję mianem nieszczęścia.
 
Skarżą się na nocny obchód strażników marszałkowskich, z psami od kontroli pirotechnicznej, ale też z drugiej strony – w obecnej sytuacji międzynarodowej – trudno się spodziewać, żeby takich działań zaniechano.
 
Przed pięciu laty działo się jeszcze gorzej, bo pod pretekstem odbywającej się w gmachu konferencji międzynarodowej protestujących oddzielono zastawkami. Sprawiło to fatalne wrażenie ale też przyczyniło się do decyzji o zakończeniu akcji.
 
Chociaż dramat odgrywa się w gmachu parlamentu, to jednak nie rachunek poselskich głosów ani korzyści sondażowe okazują się w tej sprawie najważniejsze. Chodzi o nieszczęście ale nie w takim sensie, w jakim pojmuje je Terlecki:  ludzi trwale i raczej na zawsze skazanych na pomoc rodzin, poruszających się na wózkach, często też nadpobudliwych lub z różnymi zahamowaniami. 
 
W tym sensie żądane przez protestujących kwoty nie okazują się wygórowaną ceną za odzyskanie przez władzę ludzkiej twarzy.  
 
Podwyższona za rządów PiS płaca minimalna, o której podniesieniu zdecydowały nie względy humanitarne (stawka dotyczy osób o najniższych kwalifikacjach, które często same są winne, że nie zdobyły lepszych) lecz wyborcze, stała się kłodą u nogi dla polskich przedsiębiorców, za to wątpliwe dobrodziejstwo zmuszonych płacić z własnej kieszeni. Dla niepełnosprawnych ta sama kwota może okazać się błogosławieństwem i rozwiązaniem wielu ich problemów. Decyzja, czy tak się stanie, zależy od rządzących. Alternatywą pozostaje bezduszne wyczekiwanie aż okupujący się zmęczą i z Sejmu nie tyle wyjdą – co na swoich wózkach wyjadą. Zawiera się w tym jakieś okrucieństwo. A może nawet plama na honorze Polski.  
Odrażający brudni źli

Kampania wyborcza służyć mogłaby pokazaniu ludzkiej twarzy władzy ale również jej konkurentów. Nic podobnego się nie dzieje. O głosy zabiega się w inny sposób niż demonstrując troskę o Polskę i jej przyszłość ..Czytaj więcej ..

Lekcja z Wieruszowa

Prawybory w liczącym 8,5 tys mieszkańców a wraz z wiejską częścią gminy 14 tys. Wieruszowie, położonym dokładnie na dawnej granicy rozbiorowej (stąd wieloletnia zbieżność lokalnych wyników z ogólnopolskimi), pokazały, że nic w polskiej polityce nie jest przesądzone. Wynik głosowania mieszkańców różni się od rezultatów sondaży.Czytaj więcej ..

V Kolumna korupcji

Za miskę soczewicy biurokraci ze służb konsularnych sprzedawali nasze poczucie bezpieczeństwa. W aferze wizowej poraża nie tylko ogromna liczba nielegalnych imigrantów, którzy stali się jej beneficjentami wraz z urzędnikami wyzbytymi uczciwości i skrupułów – ale i niska taksa korupcyjna, jaką uiszczali. Czytaj więcej ..

Wierzę Wajdzie nie Maziarskiemu

Kiedyś wielki reżyser Andrzej Wajda, występując w roli członka komitetu poparcia Platformy Obywatelskiej nazwał TVN “naszą telewizją”. Teraz, nie legitymujący się podobnym uznaniem Wojciech Maziarski przekonuje nas, że to całkiem bezstronna stacja.Czytaj więcej ..

Lizus PiS-u, Lis PiS-u

Michał Adamczyk jak w lustrze odbija wcześniejszy upadek Tomasza Lisa, żurnalisty z kolei antypisowskiego. Nie chodzi jednak o proporcje. Najważniejsze w obu aferach pozostają krzywdy, zadane ofiarom przez pewnych własnej bezkarności celebrytów.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

Dodaj komentarz