Kto nie chce Pałacu Saskiego
- Dodano:
- Kategorie: Kraj, Polityka Krajowa
Nie odróżniają Suskiego od Saskiego…
Jednak jak dowodzą zarówno zapowiedzi Małgorzaty Omilanowskiej jak wyeksponowanie jej poglądów na czołówce warszawskiego magazynu tygodniowego papierowej “Gazety Wyborczej” ogromnym nagłówkiem “Nie odbudowujmy Pałacu Saskiego” – przynajmniej część środowisk demokratycznych stwarza wrażenie, że ma kłopot z odróżnieniem Saskiego od Suskiego, jeśli można kalamburem nawiązać do nazwiska posła PiS reprezentującego twardą linię partii. Zresztą Marek Suski w wolnych chwilach maluje obrazy, całkiem niezłe i ciekawe, o czym nie wszyscy wiedzą.
Nie od rzeczy więc przypomnieć, że Niemcy wysadzali Pałac Saski jako jeden z symboli naszej państwowości.
Pozostawał nim rzeczywiście, a przed Grobem Nieznanego Żołnierza stał też konny pomnik księcia Józefa Poniatowskiego dłuta genialnego Bertela Thorvaldsena, ten sam, który teraz znajduje się przed Pałacem Prezydenckim. Takie właśnie zdjęcie zamieszcza przedwojenna dwutomowa Encyklopedia Trzaski, Everta i Michalskiego, którą wtedy starał się mieć na półce każdy kierownik szkoły czy wyższy urzędnik państwowy.
Po pierwsze nie warto, po drugie się nie da…
Małgorzata Omilanowska w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” [1] przekonuje teraz, że odbudowywać Pałacu Saskiego po pierwsze nie warto, po drugie – nie da się tego zrobić.
Nie warto, bo jakoby nie wiadomo, co miałoby się tam mieścić. Jak wyłuszcza pani profesor: “Może warto byłoby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mieszkańcy Krakowa, Wrocławia, Poznania albo dolnośląskich wsi, patrzący na rozpadające się renesansowe i wczesnobarokowe obiekty na terenie swoich gmin, też są tak bardzo zachwyceni pomysłem, że parę miliardów pójdzie na zbudowanie zespołu gmachów w Warszawie, w których będą prowadzone jakieś niezidentyfikowane działania kulturalne” [2]. Najlepiej po prostu – szukajmy rozwiązań pozytywnych i poprowadźmy rozumowanie dalej – skutecznie zidentyfikować te ostatnie. Polska, która tylko w ostatnim półwieczu dochowała się trojga noblistów z literatury, zasługuje na nowoczesny ośrodek na miarę paryskiego Centrum im. Georges’a Pompidou. Może tylko żonglerzy ani szczudlarze nie mogliby pod nim na życie zarabiać, bo powaga Grobu Nieznanego Żołnierza musi być chroniona.
Gdy widzi się watahy turystów zagranicznych dziś w Warszawie spragnionych głównie taniego piwska i clubbingu, nietrudno sobie wyobrazić możliwość podniesienia jakości tych przyjezdnych: żeby się tu pojawiali również “młodzi kreatywni”, jak w Barcelonie dla Gaudiego a w Mediolanie dla mody. W restauracjach zostawią nawet więcej, bo lepiej zarabiają niż obecnie nas odwiedzający globtroterzy na socjalu.
Podobna funkcja Pałacu Saskiego stanowiłaby – to nie paradoks – powrót do tej pierwotnej.
Wbrew nazwie, pałacu nie zbudowali bowiem wcale Sasi, król August II Mocny kupił już gotowy gmach, chociaż przebudował znacząco, to, co w korzystniejszym dla Polski wieku XVII wzniesiono na polecenie Jana Andrzeja Morsztyna, dyplomaty (podpisał ze Szwedami traktat oliwski kończący Potop) i szefa stronnictwa profrancuskiego w Polsce ale też niepospolitego umysłu i twórcy. Jego wiersze, chociaż zgodnie z wymogiem epoki wiążącym dla autorów szlachetnie urodzonych stanowiły tylko “niepróżnujące próżnowanie” (z pióra szlachcicowi żyć nie tyle się nie udawało, co… nie wypadało), wciąż budzą refleksję oraz mocno szokują zestawieniem tematów miłości i śmierci.
Zaś w najmłodszych latach, które uformowały jego geniusz, mieszkał w Pałacu Saskim sam Fryderyk Chopin, już w kolejnym wieku, XIX, ponieważ jego ojciec Mikołaj uczył francuskiego w Liceum Warszawskim, które właśnie tam się mieściło.
Naturalne wydaje się więc usytuowanie w pałacu centrum kultury na szerszą niż polska miarę.
Przeciwko temu nic nie będą mieli mieszkańcy innych regionów, skoro już teraz dominują w tłumie, ciekawie spoglądającym na efekty wykopalisk: odsłonięte piwnice przedwojennego pałacu. Płot poprowadzono na tyle zmyślnie, że pozostawiono w nim luki, pozwalające na obserwację rezultatów prac archeologów.
Uchwalona w 2021 r. ustawa obliguje wykonawców do ścisłego odtworzenia pałacu i sąsiadujących z nim budynków wedle stanu z 1939 r. Utrudnia to realizację – jak wykazuje prof. Omilanowska – ponieważ wcześniej zakupiony jeszcze w XIX wieku przez rosyjskiego kupca Iwana Skowrcowa (który dorobił się na dostawach dla budowy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej) na Dom Dochodowy czyli po prostu w celu komercyjnego wynajmu pomieszczeń pałac składa się z małych pokojów. Tyle, że w międzywojniu wcale to jego użytkownikom ze sztabu generalnego nie przeszkadzało. Sam wprawdzie nigdy w żadnej armii nie służyłem, ale ze studenckiego szkolenia wojskowego pamiętam, że w tej instytucji, gdy natrafia się na tłok, krzyczy się po prostu: “Przejście”. I tyle… Zaś jeśli ustawa okazuje się rzeczywiście wadliwa, to mając większość, da się ją naprawić. Prezydent Andrzej Duda akurat tej nowelizacji nie zawetuje, jeśliby miała oznaczać storpedowanie rekonstrukcji zabytku, bądźmy poważni. Jej projekt autorstwa pracowni architektonicznej WXCA wygrał konkurs, więc pozostaje go realizować.
Koszty realizacji – kolejny argument na “nie” w rozmowie prof. Omilanowskiej z “Wyborczą” – szacowano przed dwoma laty na 2,4 mld zł. To nawet mniej, niż za pisowskich rządów przeznaczała rocznie sejmowa większość z budżetu na własną propagandę w TVP. Nic prostszego, niż z tych samych pieniędzy Pałac Saski odbudować.
Słyszeliśmy też wcześniej argumenty, że odbudowa pałacu zaszkodzi zwierzętom i ptakom w pobliskim Ogrodzie Saskim. Jakby nie doskwierały im dalece bardziej przejeżdżające praktycznie przez sam ogród tramwaje albo ruch samochodowy na Marszałkowskiej i Królewskiej.
Trzeba przyznać Małgorzacie Omilanowskiej, że trzyma profesorski fason i po podobną demagogię nie sięga. Tyle, że zupełnie nas nie przekonuje to, co mówi. Szacunek dla oponenta nie musi oznaczać, że się z nim z grzeczności zgadzamy.
Oczywiście warto chronić Grób Nieznanego Żołnierza i nie dopuścić do naruszenia powagi tego miejsca, co stanowi kolejną z wyliczanych przez panią profesor trudności, ale przecież polska szkoła konserwacji zabytków od czasów podziwianej powszechnie odbudowy Warszawy, Wrocławia czy Gdańska cieszy się w świecie wyjątkową i zasłużoną estymą i z pewnością z tym wyzwaniem sobie poradzi.
Szkoda, że niewątpliwie ciesząca się autorytetem w środowisku prof. Omilanowska nie protestowała, gdy w Warszawie masowo wyburzano budynki oryginalne architektonicznie ale też o wartości historycznej i sentymentalnej, jak socjalistyczne markety Sezam i Supersam czy Kino “Skarpa” – to ostatnie stanowiło zresztą dzieło tego samego architekta Zygmunta Stępińskiego, który od razu w pierwszym roku po wojnie nadał ocalonemu Grobowi Nieznanego Żołnierza nowy i nieoceniony format symbolicznej ruiny, unaoczniającej na miarę greckiej tragedii niedawny los miasta…
W Krakowie dopiero w ostatniej chwili udało się wybronić przystosowany teraz do nowej kulturalnej funkcji dawny hotel Cracovia przy Błoniach, modernistyczny i ciekawy, autorstwa Witolda Cęckiewicza, projektanta również sanktuarium w Łagiewnikach.
Na odbudowie nikt nie straci
Łukasz Perzyna
Sto lat dla ministra czyli podziękowanie dla Józefa Kasprzyka
Nie został nawet “ministrem konstytucyjnym” ale na pewno najmocniejszym punktem ekipy rządzącej Polską w latach 2015-23. Za jego rządów urząd osiągnął najwyższy poziom po 1989 roku.Czytaj więcej ..
Piramida demokracji
Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..
Jedziemy na Euro
Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..
Między nami a Walijczykami
Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..
Jaka tragedia taka Balladyna
Minął czas, kiedy Nową Lewicę uosabiały miła buzia i posągowa sylwetka Magdaleny Ogórek. Z sejmowej trybuny gorszą twarz postkomunizmu zaprezentowała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska, zapowiadająca, że znane ze “strajku kobiet” błyskawice powrócą i jedna z nich porazi Szymona Hołownię ..Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka