Kundera, pisarz wspólnego losu

Polska pamięć, obojętność Europy i dyplomacja "na kierunku wschodnim"

Pisał po czesku i francusku, ale stał się własnością całej demokratycznej Europy Środkowo-Wschodniej. Jej obszar traktował jako wspólnotę, wyłącznie kulturową, nigdy biurokratyczną. Jego zasługą pozostaje, że za sprawą “Księgi śmiechu i zapomnienia”, “Żartu”, “Nikt się nie będzie śmiał” czy brawurowo sfilmowanej na Zachodzie “Nieznośnej lekkości bytu” – radziecka inwazja z 1968 r, czy wcześniejszy stalinizm w jego wersji rodzimej z czasu rządów Klementa Gottwalda przestały być abstraktami dla zachodniej opinii publicznej. 

 

Żegnamy Milana Kunderę (1929-2023)

Podobnie jak Jerzy Giedroyc nigdy nawet po odzyskaniu niepodległości nie przyjechał do Polski, którą w 1939 r. opuścił, nie uciekając, lecz chroniąc przed Niemcami jako urzędnik ministerialny tajne rządowe materiały – również Milan Kundera także w wolnej Czechosłowacji a później po aksamitnym rozwodzie dwóch nowych państwach, nie przystał na promocję własnej twórczości w ojczyźnie.  Wygnany z kraju po stłumieniu Praskiej Wiosny, stał się obywatelem świata, przestrzegającym przed kolejnymi zagrożeniami. W krytycyzmie ich obu. Kundery i Giedroycia, wobec sytuacji w naszej części Europy w 1989 r. zawierało się przekonanie, że można ją było urządzić lepiej. A w ich losach po części bliźniaczych – wypełnienie się znanego porzekadła, że drogowskaz… sam nie idzie w pochodzie. 
 
Milan Kundera bronił jednostki, wplątanej w wir historii. Jak współczesnego Józefa K, który płaci wysoką cenę za pojedynczy żart. Pokazywał – na przykładzie czechosłowackiego komunisty Vladimira Clementisa, później skazanego przez swoich i wymazanego ze zdjęć oficjalnych, tak, że na jednym z nich pozostała wyłącznie jego czapka (na trybunie pożyczył ją swojemu przełożonemu Klementowi Gottwaldowi, żeby przywódcy głowa nie zmarzła) – jak łatwo przychodzi wymazywanie historii. Ostrzegał przed złymi ludźmi: zabijającymi psy, bo paskudzą w piaskownicy i przekreślającymi życie bliźnich, bo kiedyś napisali lub powiedzieli coś zdaniem zwierzchności niestosownego. A potem nie chcieli się tego wyprzeć. 

 

Fortepian Chopina i muzyka marszowa

Kultura stała się dla niego ostatnią twierdzą, umożliwiającą człowiekowi zachowanie godności w najtrudniejszych czasach. Naprowadzającą na odróżnienie dobra od zła.
 
W jednym z najbardziej przejmujących epizodów jego prozy, umierający kompozytor, pianista  i profesor konserwatorium słucha dobiegających z okna przez gigantofony dźwięków oficjalnej imprezy partyjno-państwowej, generowanych przez bębny i instrumenty dęte.
– Głupia muzyka – mówi. To jego ostatnie słowa. Zapadną w pamięć innych. Pierwowzorem odchodzącego bohatera stał się ojciec samego pisarza.

Nie zarzucił Kundera dramatycznych dylematów współczesności również wtedy, gdy runęła żelazna kurtyna. Pokazał trudne powroty emigrantów do ojczyzny. Czeszka, która wyjechała po stłumieniu Praskiej Wiosny, przyjeżdża do Pragi. Zaprasza dawne koleżanki na imprezę przy przywiezionym z wygnania francuskim czerwonym winie. Ale one wolą rodzime piwo, może dlatego, że uznają, iż gość się wywyższa. Dopiero po wypiciu ojczystego złocistego trunku zabierają się do otwierania butelek z markowych prowansalskich winnic. Ale wtedy już wszystko smakuje tak samo… Błaha to historia? Ale pokazująca, jak trudno się po latach spotkać, odnaleźć i zrozumieć, chociaż nie dzielą już wieże strażnicze na granicach.

Póki stały jeszcze te ostatnie, kulturowy format geopolitycznych podziałów przedstawił Milan Kundera we wnikliwym eseju “Zachód porwany czyli tragedia Europy Środkowej”. Pokazał, co się dzieje, gdy zasieki przecinają obszary 

Milan Kundera. Źródło: http://en.wikipedia.org

zachodzących na siebie cywilizacyjnych wspólnot. Wiele nowego do samoświadomości narodów Europy wniosła polemika czeskiego mistrza z rosyjskim noblistą i emigrantem Josephem Brodsky’m. Refleksje ówczesne, bez porównania bardziej Kundery, niż Brodskiego, aktualizują się znakomicie również w dobie wojny na Ukrainie.  

Na Uniwersytecie Warszawskim w drugiej połowie lat 80, chociaż nie studiowałem bohemistyki ani romanistyki, tylko polonistykę – wśród kolegów a bardziej koleżanek, bo wydział był to sfeminizowany, nie znać Kundery uchodziło za ciężki obciach. Nieważne, że do egzaminów nawet arcydzieła literatury oświeceniowej czy pozytywistycznej studentki poznawały z przeczytanych wstępów do ich wydań w serii Biblioteki Narodowej, zawierających zwięzłe streszczenia. Ale “Nieznośną lekkość bytu”, “Księgę śmiechu i zapomnienia” czy “Walc pożegnalny” pożyczano skąd się udało i zaczytywano.    

 

Paryżanin z miasta Franza Kafki

Józef K. z “Procesu” Franza Kafki, odkąd odwiedzający go tajniacy zjedzą jego śniadanie, próbuje się zachować racjonalnie, chociaż oskarżeń nigdy nie pozna, a biegli znawcy lojalnie go uprzedzają, że wobec przebiegu sprawy może liczyć co najwyżej na “pozorne uniewinnienie”. Podobnie geometra K. z “Zamku”, który uparcie próbuje się do tytułowego bastionu dostać, pomimo, że wszystko sprzysięga się przeciw niemu. Ich późny wnuk to lekarz Tomasz z czasów Praskiej Wiosny. Bon vivant i humanista, zyskujący naszą sympatię, nieco bardziej współczesny odpowiednik Doktora Żywago z powieści Borysa Pasternaka. Tomasz uczestniczy w ruchu odnowy. Szykanowany, nie wyjedzie jednak na stałe z kraju. Podejmie pracę na wsi, pośród zwykłych ludzi, których dotychczas znał wyłącznie w roli pacjentów. Stara się żyć normalnie, mimo, że presja historii rozbija jego dotychczasowe dokonania. Ta egzotyczną z pozoru dla zachodniego odbiorcy historię sfilmował z niespodziewanym sukcesem frekwencyjnym i oscarowym (dwie statuetki) Philip Kaufman z Juliette Binoche w jednej z głównych ról. 
W jego wersji nie ma sobie równych scena, gdy wypadająca nad ranem z domu po kłótni z Tomaszem jego zazdrosna nie bez powodu partnerka Teresa napotyka jadące z naprzeciwka z chrzęstem gąsienic po bruku praskiego zaułka radzieckie czołgi. Oddaje to znakomicie, jak u Kundery prywatność człowieka spotyka się z publiczną stroną jego egzystencji. A co czai się za najbliższym zakrętem – nie dowiemy się. Kultura i cywilizacja pomogą nam co najwyżej w tym, żeby łatwiej się tego domyśleć. Znaczące, że wśród tytułów ostatnich, napisanych już po francusku powieści Kundery znajdują się obok “Tożsamości” również “Powolność” i “Niewiedza”. A autor do końca opowiada, jeśli zaś filozofuje, to ma się wrażenie, że przy okazji. Bohaterowie nie są papierowi. Żywo przejmujemy się ich losem, niezależnie czy chodzi o szlachetnego chirurga Tomasza o całkiem nie uporządkowanym życiu osobistym czy nawet o antypatycznego poetę i karierowicza z “Życie jest gdzie indziej”.    
 
Władający po mistrzowsku piórem – czego, gdy pisał po czesku ocenić nie potrafię, ale już po francusku tak – i znajdujący niepowtarzalne konwencje Milan Kundera pokazał, że pisarz nie musi pozostać tylko rzemieślnikiem ani eksperymentatorem. I że jego odkrycia wyprzedzać mogą prace znawców geopolityki i politologów, o praktykach obu tych dziedzin nawet nie wspominamy.  
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Odrażający brudni źli

Kampania wyborcza służyć mogłaby pokazaniu ludzkiej twarzy władzy ale również jej konkurentów. Nic podobnego się nie dzieje. O głosy zabiega się w inny sposób niż demonstrując troskę o Polskę i jej przyszłość ..Czytaj więcej ..

Lekcja z Wieruszowa

Prawybory w liczącym 8,5 tys mieszkańców a wraz z wiejską częścią gminy 14 tys. Wieruszowie, położonym dokładnie na dawnej granicy rozbiorowej (stąd wieloletnia zbieżność lokalnych wyników z ogólnopolskimi), pokazały, że nic w polskiej polityce nie jest przesądzone. Wynik głosowania mieszkańców różni się od rezultatów sondaży.Czytaj więcej ..

V Kolumna korupcji

Za miskę soczewicy biurokraci ze służb konsularnych sprzedawali nasze poczucie bezpieczeństwa. W aferze wizowej poraża nie tylko ogromna liczba nielegalnych imigrantów, którzy stali się jej beneficjentami wraz z urzędnikami wyzbytymi uczciwości i skrupułów – ale i niska taksa korupcyjna, jaką uiszczali. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

Dodaj komentarz