
Mieczysław Gil .. odchodzi lider i przyjaciel
Nie wiem jak pożegnać legendę. Tego nie uczą w szkołach na żadnych fakultetach. Jakże szkoda. Miałem przywilej przyjaznić się z legendą ale byłem jednym z wielu. Darzył mnie sympatią, madrością i wsparciem które ceniłem przez lata. Był nauczycielem. Może to pozwoli mi o nim wspomnieć . To niełatwe zadanie ..
Mieczysława Gila znali w Krakowie wszyscy o czym mogłem przekonać się gdy przechadzaliśmy się wspólnie na rynku w Krakowie kilka tygodni temu. Darzyli go po latach historii wielką sympatią. Był legendą Solidarności i mądrością wspólnoty którą reprezentował. Odpowiadał z uśmiechem na pozdrowienia wielu przechodniów których przecież nie mógł znać czy pamiętać.

Zbierałem wówczas materiał do przygotowywanej przeze mnie książki o działalności wydawniczej Skarżyskiej Oficyny Wydawniczej – SOWA, która w latach 80. wydawała nie tylko gazety ale także poważne książki. Mieczysław Gil był częścią tego podziemnego wysiłku wydawniczego.
Poznałem go w 1985 roku gdy był prominentnym działaczem podziemnej Solidarności a znajomość przetrwała przez lata. Mieczysław nie pasował do jego powierzchowności, większość, bez względu na wiek, mówiła do niego po prostu Mietek. Na pierwsze z nim spotkanie pojechałem do mieszkania w Warszawie na Żoliborzu, uzbrojony w wiedzę o nim ale także z nieukrywanym uznaniem. Spotkanie zaaranżował mój serdeczny przyjaciel Janusz Gębski z Kielc, z którym prowadziliśmy wspólnie podziemne wydawnictwo, a który znał środowisko niezależne Krakowa i przyjaźnił się z Gilem. Mietek, był założycielem Solidarności w Nowej Hucie w 1980 roku, potem należał do ścisłego kierownictwa legalnego Związku a gdy wprowadzono stan wojenny był jedym z pierwszych internowanych tego środowiska.
Mietek przyjął mnie na spotkaniu z życzliwym uśmiechem i obietnicą wsparcia całkiem prężnie działającego już naszego wydawnictwa SOWA. Nasz kontakt pomimo emigracji trwał nieprzerwanie, choć jego najbardziej aktywny czas to obrady Okrągłego Stołu. Byłem wtedy nieformalnym dziennikarzem Solidarności a najświeższe informacje z pracy podstolików obrad otrzymywałem od niego z pierwszej ręki. Także te z Magdalenki. Rok wcześniej, w lipcu 88. podczas wizyty Gorbaczowa zawitał do mojego akademika udzielając wywiadu dla wydawanej przeze mnie gazety z najświeższymi refleksjami po spotkaniu z gensekiem na które był zaproszony. Na uwagę Gila do Gorbaczowa, że polska gospodarka jest w kiepskim stanie ten pochylił się do niego i odparł: “Wy macie problemy z gospodarką? To my w Rosji mamy prawdziwe problemy“. A był to czas pierestrojki, czas nadziei, także w Polsce, że imperium wreszcie się nawróci.
Gdy wspominam po latach Mieczysława Gila, Mietka, to właśnie słowo nadzieja przychodzi mi do głowy. Ten szczupły, wysoki i przystojny mężczyzna był dla mnie w latach 80. źródłem niewiarygodnej jak na tamte czasy nadziei. Myślałem wtedy, że mając takich liderów nie możemy przegrać tej krucjaty z komunizmem. Gil był po prostu mędrcem, odważnym mężczyzną, działaczem podziemia, takim do którego przychodziło się po poradę i który zawsze miał receptę na problem.
Zdystansowany do rzeczywistości, wydawał mi się niezwykle opanowany i mądry a przez to, paradoksalnie, niezwykle silny.
Mieczysław Gil utożsamiał cechy które sam chciałem posiadać, bo był nauczycielem i wzorem spokoju i refleksji. Miał zresztą niezwykłą powierzchowność a zalety ludzkie łączył z wiedzą, wyczuciem i doświadczeniem. Mówił powoli z wyraźną uwagą na wypowiadane słowa, gdy zabierał głos zdobywał natychmiast niekwestionowaną uwagę. Był liderem nietuzinkowym, takim którego wykreowała sama historia i bieg wydarzeń tejże historii. Pochodził z ubogiej wsi małopolskiej by w chwili próby zdobyć sobie zaufanie ogromnej liczby robotników Nowej Huty gdzie pracował. Był liderem ale nic sobie nie robił z tego liderowania, pozostał w pamięci skromnym, jak zawsze mądrym i rzeczowym rozmówcą gdy kilka tygodni temu rozmawialiśmy wspólnie o planach. To właśnie podczas tej rozmowy powiedział mi, że będąc jednym z najbliższych doradców Wałęsy, był najbardziej znienawidzonym przez Wachowskiego doradcą “Bolka”. Tak, tego kierowcy Wałęsy, którego specjalnością było szukanie “haków” na wszystkich współpracownikow byłego prezydenta. Znienawidzonym, bo ten nie mógł znaleźć na Gila żadnego “haka”. Obiecał mi, że opowie o tym więcej. Nie zdąży ..
O klasie Gila mówi epizod. Film “Nocna Zmiana” Jacka Kurskiego pokazuje wydarzenia z kancelarii prezydenta Wałęsy gdy w nocy 4 czerwca 1992 obalają rząd Jana Olszewskiego. Widzimy na nim wszystkich aktorów tego aktu, Wałęse, Wachowskiego, Tuska, Pawlaka, Moczulskiego i innych. Obok Wałęsy siedzi Mieczysław Gil, niemy, nie uczestniczący aktywnie w tym akcie, nie zabierający nawet głosu.
Opowiedział mi po latach, że był to jeden z najbardziej dramatycznych momentów w jego historii w którym dane mu było uczestniczyć. Udawalem, że robię notatki – powiedział po latach.
Czas zabiera najlepszych liderów jakich mieliśmy we współczesnej historii kraju po cichu i bez rozgłosu. Tak też odchodzi dziś Mieczysław Gil. Nauczyciel i niekwestionowany lider robotników Nowej Huty. Pozostanie w pamięci liderem i mędrcem, tym który znajdzie odpowiedź na pytanie, doradzi jaką drogą pójść dalej. Pójść drogą prostą którą sam chodził. Bo Gil oprócz zalet które wspominam, w dalszym ciągu będzie dawał nadzieję. Najbardziej elementarną nadzieję, że takich jak on znajdziemy dziś w kraju gdy przyjdzie potrzeba prawdziwych liderów. Podobnych do niego, tych którzy potrafią pokierować sprawami kraju, nadać im znaczenie i nauczą jak kiedyś Mietek, jak myśleć o Polsce i jak postępować. Z podziękowaniem Mietku, drogi Przyjacielu, i z błogosławieństwem gdziekolwiek jesteś dziś liderem.

Ruch Naprawy Polski
Lista obecności w polskiej polityce została uzupełniona o przedstawicieli środowisk, zamierzających reprezentować klasę średnią. Ekonomista Dariusz Grabowski ogłosił powołanie Ruchu Naprawy Polski. Ofertę adresuje do przedsiębiorców, rolników i wolnych zawodów ..Czytaj więcej ..

Jedno dobre rozwiązanie
Sejm przyjął ustawę o powołaniu komisji ds. rosyjskich wpływów, tzw. Lex Tusk. To toksyczna ustawa, a nie żadne “lex Tusk”. Czytaj więcej ..

Jeffrey Sachs przyleciał z Moskwy
W wyborach 4 czerwca 1989 r. Polacy zagłosowali na kandydatów Solidarności ale nie terapię szokową Leszka Balcerowicza: za sprawy gospodarki w Komitecie Obywatelskim odpowiadał wtedy jeszcze nie pozbawiony wrażliwości społecznej prof. Witold Trzeciakowski. Zaś przyszły wicepremier pozostawał znanym tylko środowiskowo ekonomistą. Kluczowa okazała się zupełnie inna postać.Czytaj więcej

Lewicy… może nie być
I nikt jej nie będzie żałował. W Sejmie Lewica organizuje konferencje prasowe bez pomysłu i na każdy – czyli w praktyce żaden – temat. Nie istnieje w walce z drożyzną, ani nawet w obronie praw pracowniczych.Czytaj więcej ..

Celebryci, żurnaliści i zboczeńcy
Kolejny żurnalista, któremu zamarzyła się polityka, padł ofiarą własnych złych skłonności. Paweł Siennicki były pracownik “Nowego Państwa” podał się do dymisji z funkcji wiceprezesa Polskich Portów Lotniczych.Czytaj więcej ..

Jack Malik
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka