Nie zazdroszczę psychiatrze Lisa

Psychiatrze, który zgodnie z postanowieniem sądu musi zbadać stan umysłu Tomasza Lisa… nie zazdroszczę. Przyjdzie mu bowiem wydać poważną opinię, a osoba klienta wymiaru sprawiedliwości wcale do tego nie skłania: zresztą doktor oceni poczytalność byłego redaktora w kontekście sprawy o domniemaną reklamę alkoholu. To nie najgorsze, co się byłemu gwiazdorkowi zarzuca. 
 
Lala Barbie, do której Lis bywa porównywany, wiedziała chociaż, kiedy z pudełka wychynąć. Były redaktor zaś nie tylko skorzystał z zaproszenia Kuby Wojewódzkiego – showmana nie byłego wcale lecz cenionego i realnego – ale perorował o konieczności zlikwidowania “Wiadomości TVP”. Jakby zapomniał, że im właśnie zawdzięcza status celebryty “znanego z tego, że jest znany”. Zachowany także gdy już go z nich wyrzucono, podobnie jak później z programów informacyjnych wszystkich pozostałych ogólnopolskich stacji: “Faktów” TVN i “Wydarzeń” Polsatu.
Ostatnio wyleciał z posady naczelnego springerowskiego “Newsweeka Polska” za mobbing i molestowanie seksualne. Rozpracował go osobiście Szymon Jadczak, zapewne najskuteczniejszy obok Wojciecha Czuchnowskiego dziennikarz śledczy, wsławiony zdemaskowaniem mafijnych powiązań kiboli piłkarskiej Wisły Kraków: to, co Jadczak ujawnił stało się osnową wspaniałego filmu “Bad Boy” Patryka Vegi. Gdy po skutecznym przejęciu klubu przez chuliganów (zapisują się masowo do sekcji szachowej i zyskują głosy na walnym zgromadzeniu) dzielą posady, ktoś pyta herszta, tytułową postać, kim zostanie;
 
– A ja będę jak Kaczyński – słyszą w odpowiedzi. I tak się dzieje, aż do momentu, kiedy planów “Bad Boya” nie zniweczy rodzony brat, operacyjny oficer policji. 
 
Skoro o braciach celebrytach mowa, krzywdy nie ma też rodzony brat zastępcy Adama Michnika w redakcji “Gazety Wyborczej”, były już szef przejętej przez PiS telewizji państwowej. Przez chwilę Jacek starał się w TVP pełnić podobną rolę przy prezesie nie stacji lecz partii Jarosławie Kaczyńskim co “brajdak” Jarosław przy naczelnym Michniku. Wszystko zostawało w rodzinie. Idealną tę równowagę zaburzył sam Kaczyński, wykopując pana Jacka za to, że zamiast ograniczyć się do przekazu propagandowego, wtrącał się do polityki personalnej i naraził Janinie Goss. U prezesa ma ona pozycję wyjątkową, skoro wedle oficjalnych danych pożyczyła mu – jak na skromnisię emerytkę przystało – niewyobrażalną dla zwyczajnego Polaka kwotę 200 tys zł. Oficjalnie na leczenie matki. Jeśli już się Państwo popłakali ze wzruszenia, wytrzyjmy klawiaturę chusteczką i jedziemy dalej. 
 
Jacek Kurski wylądował za Oceanem, na posadzie w Banku Światowym, tyleż dobrze płatnej co całkiem niepotrzebnej nikomu poza nim samym i rodziną.
 
W kraju jednak redaktor naczelny “Rzeczpospolitej” wpuścił Kurskiego z jego artykułem na łamy tego dziennika, sprzeniewierzając się tym samym zasadzie, że kto dziennikarzy zwalcza, prześladuje, krępuje i zwalnia – a tak właśnie postępował z nimi Kurski w TVP – ten trwale już przestaje być jak dziennikarz traktowany. Nie ma bowiem powodu, żeby pomagać celebrycie w przekonywaniu innych, że… jest kimś, kim nie jest. Roli tej podjął się Bogusław Chrabota. Demonstrując przy okazji, czym różni się od wieloletniego naczelnego “Rzeczpospolitej” już po zmianie ustrojowej, wcześniej ikony drugiego obiegu, znanego z bezstronności Dariusza Fikusa.

Niestety po śmierci tegoż cenionego redaktora popularna “Rzepa” stała się nie tylko – jak drwią dziennikarze – najnudniejszym dziennikiem Europy Środkowo-Wschodniej (to ironiczna trawestacja hasła reklamowego wspomnianej “Wyborczej”) ale też próbowała zniesławiać konkurencyjne tytuły: jednym z tego przejawów był artykuł Lisa z atakiem na “Życie” Tomasza Wołka a także podobnie plugawy elaborat Majewskiego i Gawrysia. 

Trudno przesądzać, czy o decyzji Chraboty promowania Kurskiego jako publicysty zdecydowały racje biznesowe czy brak wyrobienia. 

Naczelny podupadłej za jego czasów “Rzeczpospolitej” powołuje się wprawdzie na debiut poetycki w “Tygodniku Powszechnym” i tomik wierszy stanowiący przepustkę na salony – ale kiedy przed laty próbował brylować w newsroomie Polsatu gdzie był dyrektorem programowym i chwalił się znajomościami z krakowską elitą – jedna z dziennikarek osadziła go przykładnie:

– Boguś, po co kłamiesz. Przecież nawet nie jesteś z Krakowa tylko z Nowej Huty.

Jak zareagował dyrektor stacji? Zaczerwienił się jak piwonia, bo taka reakcja pensjonarki cechuje zwykle pomimo brutalności w obyciu typ medialnych komisarzy – sam ćwiczyłem to z Chrabotą ale i nieudolnym następcą Tomasza Wołka w “Życiu” Pawłem Fąfarą, nasłanym tam przez spółki związane z Platformą Obywatelską – którego oblicze w chwili konfuzji zwykło przybierać buraczaną barwę. Stąd liczne ksywy.

Chrabota biznes swój zrobił, a teraz właśnie się czerwieni, kaja i przeprasza. Uwierzymy mu lub nie. 

Kurski już za Oceanem w Banku Światowym, ale rodzina krzywdy nie ma. Prezesurę TVP sprawuje po nim wylansowany przez stołeczne dodatki “Gazety Wyborczej” Mateusz Matyszkowicz, przedstawiany w agorowych life-style’owych materiałach jako “prawicowy hipster z placu Zbawiciela” wraz z nie tak wysoko awansowanym Samuelem Pereirą. Łatwo o to, bo wszak “Hipster” to współczesna wersja “człowieka bez właściwości” Roberta Musila sprzed lat stu: niemal każdy więc opis spełnia.

Nie zazdroszczę psychiatrze, co ma Lisa diagnozować, jednak wylansowani przez niego celebryci robią karierę właśnie w TVP: Michał Adamczyk w latach 1997-99 pozostawał gdańskim korespondentem “Faktów”. Kadry stacji ustawiał wtedy Lis. Potem Grzegorz Miecugow też z TVN zadzwonił do jednego z szefów Wiadomości w przedpisowskim jeszcze czasie i tam mu posadę załatwił. Teraz uchodzący za człowieka z plasteliny Tomasz Adamczyk zastąpił bardziej ideowego Jarosława Olechowskiego w roli szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. To również symboliczna nominacja. W swoich mediach rządzący nie potrzebują wyznawców. Łasi na karierę wystarczą. I łasić się będą aż do jesieni.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Ruch Naprawy Polski

Lista obecności w polskiej polityce została uzupełniona o przedstawicieli środowisk, zamierzających reprezentować klasę średnią. Ekonomista Dariusz Grabowski ogłosił powołanie Ruchu Naprawy Polski. Ofertę adresuje do przedsiębiorców, rolników i wolnych zawodów ..Czytaj więcej ..

Jeffrey Sachs przyleciał z Moskwy

W wyborach 4 czerwca 1989 r. Polacy zagłosowali na kandydatów Solidarności ale nie terapię szokową Leszka Balcerowicza: za sprawy gospodarki w Komitecie Obywatelskim odpowiadał wtedy jeszcze nie pozbawiony wrażliwości społecznej prof. Witold Trzeciakowski. Zaś przyszły wicepremier pozostawał znanym tylko środowiskowo ekonomistą. Kluczowa okazała się zupełnie inna postać.Czytaj więcej

Lewicy… może nie być

I nikt jej nie będzie żałował. W Sejmie Lewica organizuje konferencje prasowe bez pomysłu i na każdy – czyli w praktyce żaden – temat. Nie istnieje w walce z drożyzną, ani nawet w obronie praw pracowniczych.Czytaj więcej ..

Celebryci, żurnaliści i zboczeńcy

Kolejny żurnalista, któremu zamarzyła się polityka, padł ofiarą własnych złych skłonności. Paweł Siennicki były pracownik “Nowego Państwa” podał się do dymisji z funkcji wiceprezesa Polskich Portów Lotniczych.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *