O dostępie do informacji publicznej
czyli refleksja i przesłanie po raporcie NIK
- Dodano:
- Kategorie: Kraj
Ustawa o dostępie do informacji publicznej to narzędzie każdego świadomego obywatela , które jak sama nazwa wskazuje służy do pozyskiwania wiedzy dotyczącej nas wszystkich. Tej na temat funkcjonowania instytucji, przepisów, samorządów czy osób pełniących w nich funkcje. Wydaje się, że Polacy zbyt mało korzystają z tej formy pozyskiwania informacji. A szkoda bo to przecież fundamentalny przywilej. To właśnie skłoniło mnie do napisania w temacie kilku refleksji.
Doskonałym przykładem wykorzystania ustawy o dostępie do informacji publicznej jako narzędzia, może być niedawny zwycięzca prawyborów w partii Nowa Nadzieja – Grzegorz Płaczek, którego praca polega głownie na pozyskiwaniu wiedzy za pomocą dostępu do informacji publicznej i szerokiego jej prezentowania. A Płaczek to osoba nietuzinkowa przynajmniej z kilku powodów, nie jedynym z nich jest fakt że w odbytych niedawno prawyborach partii Nowa Nadzieja, nota-bene dawnej partii Korwin, dziś wchodzącej w skład Konfederacji, wygrał w Katowicach stając się głównym kandydatem na pierwsze miejsca w nadchodzącej kampanii wyborczej Konfederacji.
24 kwietnia 2023 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała na swojej stronie wyniki kontroli nt. “Udostępnianie informacji publicznej przez jednostki administracji rządowej“. W raportach tych NIK informuje, że izba przeprowadziła kontrolę w zakresie udostępniania informacji publicznej przez różne jednostki administracji rządowej w Polsce. Celem kontroli było sprawdzenie, czy instytucje te spełniają wymogi ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Konkluzje NIK w tym zakresie są niezwykle symptomatyczne i zasługują na dłuższy komentarz. Bo w wyniku przeprowadzonych kontroli NIK stwierdziła, że w wielu jednostkach administracji rządowej brakuje właściwej organizacji i planowania działań związanych z udostępnianiem informacji publicznej. Często też brak stosowania standardów w tym zakresie, co prowadzi do nieefektywnego funkcjonowania systemu udostępniania informacji publicznej.
Najwyższa Izba Kontroli wskazała w opublikowanym raporcie na wiele problemów związanych z udostępnianiem informacji publicznej, takich jak brak czytelności w przepisach, opóźnienia w udostępnianiu informacji, niejasne procedury i brak szkoleń dla pracowników.
Kontrola NIK wykazała również, że w niektórych przypadkach jednostki administracji rządowej nie przestrzegały przepisów prawa dotyczących udostępniania informacji publicznej, a także nie reagowały na żądania informacji publicznej w sposób właściwy i zgodny z przepisami.
W raportach, NIK przedstawiła wiele rekomendacji dotyczących udostępniania informacji publicznej w jednostkach administracji rządowej, w tym zalecenia dotyczące poprawy organizacji i standardów w tym zakresie, wprowadzenie szkoleń dla pracowników, a także przestrzegania przepisów prawa dotyczących udostępniania informacji publicznej.
Udostępnianie informacji publicznej jest konstytucyjnym prawem obywatela, które ma zapewnić przejrzystość i jawność działań podmiotów wykonujących zadania publiczne. Pomimo obowiązującej od ponad 20 lat ustawy o dostępie do informacji publicznej, przepisy budzą wiele wątpliwości interpretacyjnych. Nieprawidłowości stwierdzone przez NIK wskazują na niewystarczający nadzór organów objętych kontrolą nad realizacją obowiązków związanych z udostępnianiem informacji publicznej.
Wiele urzędów administracji rządowej nie wypełnia w całości swoich ustawowo zdefiniowanych obowiązków związanych z udostępnianiem informacji publicznej. W grę wchodzi niepodejmowanie działań w stosownym czasie, pozostawianie wniosków bez odpowiedzi czy publikowanie niekompletnych informacji w Biuletynie Informacji Publicznej (BIP). A to poważne zarzuty.
Spytacie Państwo w jakim stopniu temat dotyczy szerszego grona obywateli skoro stopień korzystania z ustawowego prawa dającego prerogatyw obywatelom
by mieli dostęp do informacji publicznych jest tak rzadko przez Polaków wykorzystywany? Otóż problem o którym piszę jest całkiem poważny. Bo informacji z kategorii „wiedzy publicznej” próżno szukać na salonach medialnych. Sporadycznie wiedzą taką dzielą się niezależni publicyści a to przecież zbyt mało, by instytucje państwowe czy samorządy czuły na sobie oddech obywatela i jego troskę o wlasciwe i zgodne z prawem wykonywanie przez nie swoich obowiązkow. Dominuje percepcja, że narzędzia umożliwiające obywatelowi dostęp do informacji publicznej zarezerwowane są dla wybranych a nie ogółu społeczeństwa. Inna, równie szkodliwa percepcja to fakt, że zbyt często obywatele odbierają swoje ustawowe prawo dostępu do informacji publicznych jako przykry obowiązek raczej niż prawo. W rezultacie wydaje się, że ustawa służy “frustratom” do nękania partii, jednostek samorządowych czy instytucji państwowych, nie zas pozyskaniu informacji o funkcjonowaniu państwa.
Liczne wnioski pozostawione bez odpowiedzi, skargi płynące do sądów i wielotysięczne karty (kary?) to efekt zaniedbań, które partie i ich urzędnicy mają na sumieniu. Politycy chętnie wskazują na wiele problemów politycznie i medialnie “ciekawych” które trafiają do mainstreamu. Cóż z tego jeśli w odpowiedzi obywatele nie korzystają z ustawowego prawa dostępu do informacji publicznych z tymi ciekawostkami związanych.
Doskonała ilustracją problemu może być tzw. “kryzys zbożowy” z którym mamy do czynienia, a który znów podzielił całą Polską scenę polityczną i niczym młyn na wodę napędza koło zamachowe nieogłoszonej kampanii wyborczej. Polacy znowu podzieleni, często wprowadzani w błąd, są obiektem ogłupiania a często czystej manipulacji. Podobnie było w czasach, wszak całkiem nieodległej, tzw. pandemii Covid-19. Dziś wiemy o niej niemal wszystko, najbardziej zaś to, że nakręcana była przez wielkie firmy farmaceutyczne i częstokroć sprzedajnych polityków i lekarzy. Niewiarygodnym jest fakt, że wielu z nich nadal funkcjonuje w przestrzeni publicznej, choć wiedza o skali ich manipulacji jest dziś właśnie .. w przestrzeni publicznej. Mamy do niej dostęp i prawo w oparciu o wyżej wspomnianą ustawę której realizacja była przedmiotem wpomnianego raportu NIK.
Sprawa idzie o wysoką stawkę bo przytoczona przez Najwyższą Izbę Kontroli w swoim raporcie problematyka dotyczy każdego z nas. Jako obywatele będący pod presją różnego rodzaju regulacji i przepisów, w sytuacji niedopełnienia bądź opoźnienia swoich obywatelskich obowiazkow, np. złożenia na czas deklaracji PIT w Urzędzie Skarbowym, jesteśmy obarczani karami, odsetkami lub potrzebą składania samo-donosu. Tymczasem bezczynność i zaniechania urzędnicze, są często tolerowane o czym przekonuje nas właśnie raport Najwyższej Izby Kontroli.
Bardzo często korzystam z narzędzia jakie daje ustawa o dostępie obywateli do informacji publicznej. Z własnego doświadczenia oznajmiam, że zderzam się często ze skrajną nieuczciwością urzędników, a w niektórych przypadkach nawet poczuciem upokorzenia. W tym zakresie podkreślam rzetelność raportu NIK. Problemy z dostępem do informacji publicznych bez wątpienia istnieją, są uciążliwe i wymuszają wiele cierpliwości i determinacji w korzystaniu z najbardziej podstawowego prawa obywateli.
Jestem państwowcem a ta deklaracja motywuje mnie do dalszego działania na rzecz poprawy sytuacji w Polsce i tworzenia przez nas nowoczesnego państwa, także takiego, które jest obywatelowi przyjazne i dla niego sprawiedliwe. Bo gra idzie przecież o nawyższą stawkę, szczególnie w sytuacji zagrożenia które płynie dziś dla naszego państwa z wielu kierunków.
Materiały źródłowe:
1/. “Po informację publiczną – z przeszkodami” – Artykuł na stronie NIK
Piotr Sterkowski
Sto lat dla ministra czyli podziękowanie dla Józefa Kasprzyka
Nie został nawet “ministrem konstytucyjnym” ale na pewno najmocniejszym punktem ekipy rządzącej Polską w latach 2015-23. Za jego rządów urząd osiągnął najwyższy poziom po 1989 roku.Czytaj więcej ..
Piramida demokracji
Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..
Jedziemy na Euro
Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..
Między nami a Walijczykami
Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..
Jaka tragedia taka Balladyna
Minął czas, kiedy Nową Lewicę uosabiały miła buzia i posągowa sylwetka Magdaleny Ogórek. Z sejmowej trybuny gorszą twarz postkomunizmu zaprezentowała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska, zapowiadająca, że znane ze “strajku kobiet” błyskawice powrócą i jedna z nich porazi Szymona Hołownię ..Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka