Rolnicy kontra lobbyści czyli poker z szulerem

Cytowany przeze mnie często publicysta Rafał Ziemkiewicz powiedział niedawno, że granica podziału między tymi których uważa za mądrych i z wyobraźnią, względnie uczciwych i mądrych, a tymi którzy nimi nie są, przebiega gdzieś po tej samej linii co granica podziału na wspierających dziś rolników i tych którzy są ich protestom przeciwni.

Jeśli wierzyć sondażom, wskazującym na 80-procentowe poparcie strajku rolników w polskim społeczeństwie to Ziemkiewicz musi się mylić. Tak wielu mądrych i z wyobraźnią z pewnością wśród nas nie ma.

Strajki rolników, tych na granicy i tych w kraju blokujących drogi przybierają na sile. Fundamentalnym problemem z którym polskie rolnictwo się zmaga jest nieuczciwie niekonkurencyjne z naszym rolnictwo Ukrainy, które nie spełniając standardów Unii Europejskiej korzysta ze zgody Komisji Europejskiej na niekontrolowany napływ do naszego kraju produktów tego rolnictwa. Ale to oczywiście nie jedyny powód i stąd potrzeba wspomnianych poprzednio zarówno mądrości jak i Polaków wyobraźni.

Komisja Europejska uważa, że da się zawrzeć kompromis między interesem rolników europejskich i wymogami polityki klimatycznej i zielonego ładu. Załatwcie sobie ze swoimi rolnikami te protesty jak chcecie ale polityka klimatyczna ma być realizowana – zdaje się mówić Komisja Europejska, co ciekawe, wprowadzając coraz to nowe obostrzenia w realizacji tejże polityki.

Czeka nas gra pozornych ustępst z jednej strony a z drugiej realia wymogów prowadzenia rolnictwa. A tu rolnicy mówią wprost: Nie wiemy nawet co mamy siać na wiosnę i czy warto to robić wobec dumpingowych cen ukraińskiego zboża w Polsce.

Anna Bryłka, rolniczka z Wielkopolski prowadząca rodzinne gospodarstwo rolne mówi, że zagrożeń jest dużo więcej. 

Fot: nattanan23 (Pixabay).

“Wymyślona neutralność klimatyczna do 2050 roku i program “fit for 55″ oznaczają ograniczanie obszaru powierzchni gruntów rolnych, ugorowanie ziemi, zmniejszenie zużycia środków ochrony roślin, nawozów sztucznych, a to tylko kilka z elementów dostosowywania rolnictwa do wymagań klimatycznych stawianych przez Unię Europejską”.

Co to oznacza dla producentów i konsumentów żywności? Ograniczenie produkcji i zwiększenie jej kosztów. A stąd droga już prosta do drastycznego podniesienia kosztów życia.

Protest rolników ale także innych grup zawodowych wymaga wyjasniena, zarówno tym co je popierają jak i tym przeciwnym. Wyjaśnienia, dlaczego protesty są tak powszechne w całej Europie. Rzecz w tym, że racjonalne wyjaśnienie nie jest tu łatwe z dwóch powodów.

Pierwszy, bo tylko 2% przedsiębiorców Europy to rolnicy a więc to grupa niszowa której dochody nie wpływają bezpośrednio na resztę grup zawodowych. Co więcej, to grupa wspierana jakoby przez wszelkiej maści dotacje unijne i inne datki. Drugi zaś powód to złożoność procesów współczesnego świata i skrajnie konfliktujące interesy elit różnej proweniencji co z kolei oznacza, że decyzja o wspieraniu lub nie strajków rolników podejmowana jest przez nas w kontekście ograniczonego zrozumienia wspomnianych procesów. 

Spór między realistami politycznymi a tymi co to idealiści i o wartościach prawią mamy w pełni a pokerowa gra tych pierwszych jest w pełnym rozdaniu. Jak mówi Ziemkiewicz “każdy chce być realistą bo realizm dobrze brzmi” tyle tylko, że nie bardzo wiadomo czym ów realizm jest dziś dla biurokratów z Brukseli, a czym dla rolnika przedsiębiorcy, który oprócz wiedzy o uprawie ziemi jest dziś zbrojny także w komputer i arkusz kalkulacyjny. Ten ostatni ma tu dla niego kluczowe znaczenie bo pokazuje, jak jego dochody z roku na rok spadają o kilkadziesiąt procent. Trudno więc by realizm rolnika był częścią realizmu tych wspomnianych w Brukseli. Ocena strajków rolników widziana oczami tych ostatnich ma się nijak do cen żywności w lokalnej Biedronce i cen energii za którą płacimy. Realizm ten ma się też nijak do tych co za miasto wyjechać nie mogą bo rolnicy zamknęli im drogę.

Fot: Facebook.

Najlepszą ilustracją odrealnienia niektórych są komentarze zamieszczane w mediach społecznościowych do których za chwilę wrócimy Ważniejszy jak się jednak wydaje jest tu realizm wspomnianych wcześniej brukselskich urzędnikow i lobbystów. Fala rolniczych protestów, a zwłaszcza życzliwość z jaką się spotkała, niezmiernie zaskoczyła budowniczych państwa europejskiego. Dla nich, bunt rolników jest szokiem bo wspomniane wcześniej 2% średniej klasy przedsiębiorców odbiera przecież z Unii znaczące pieniądze. Dodajmy jednak dla wyjaśnienia, że to pieniądze na obniżenie produkcji a nie po to by produkować lepiej czy taniej. Mowa o dotacjach a często zwykłych jałmużnach których ta grupa zawodowa jest odbiorcą po to właśnie, by wspomnianej produkcji zaniechać. 

Czy jednak ideologiczne, wręcz religijne założenie, że w imię ratowania planety w Europie ma nie być rolnictwa można jeszcze traktować jako przejaw realizmu myślenia? Diagnozę stanu umysłów tych z Brukseli i ich zdolności pozostawiam szczególnie krytykom rolniczych protestów.

W ocenie czy mamy do czynienia z realizmem Unii, czy też cyniczną i wycyzelowaną polityką lobbystów korporacji i biurokratów EU z pewnością pomoże im fakt, że Europa odpowiedzialna jest zaledwie za 4% globalnej emisji CO2. Pomogą też dane Eurostatu według których import żywności do UE z krajów spoza UE w 2016. pochodził głównie z Brazylii (9 miliardów euro, czyli 9% całkowitego importu żywności poza UE), Stanów Zjednoczonych (7 miliardów euro, 7%) i Norwegii (6,8 miliarda euro , 7%), a następnie z Argentyny (5,4 miliarda euro, 5%), Chin (4,8 miliarda euro, 5%) i Turcji (4,5 miliarda euro, 4%). Oznacza to, że 2% klasy średniej Unii Europejskiej bo taką są przecież rolnicy, produkuje pozostałą część żywności dla Europy czyli 63% (red: Eurostat 2017). To ponad połowa całkowitego zapotrzebowania na żywność w EU.

Komisja Europejska nie przejmuje się protestami rolników choć ich skala przybiera na sile podobnie jak brutalność policji je pacyfikujących. Jako główne ustępstwo oznajmiła nawet, że wycofuje się z nakazu ugorowania przez rolników swoich gruntów, co jednak nie zmienia sytuacji bo ugorowanie nie jest przecież największym problemem. Jest nim nieuczciwa konkurencja pozwalająca na sprowadzanie do Europy płodów rolnych z Ameryki Południowej, Białorusi, Rosji czy Ukrainy. Historia jest niebywała i bez precedensu. 

Pozostaje pytanie czy europejska opinia publiczna rozumie co się dzieje i czy poprze w pełni protesty rolników bo te z pewnością będą kontynuowane. Wracając do naszych rozważań to także pytanie który ze wspomnianych wcześniej “realizmów” zwycięży.

Polscy rolnicy mówią że nie interesują ich dopłaty bo “nie chodzi o to że jesteśmy niewydajni ale o to, że mamy nieuczciwą konkurencję którą Komisja Europejska dopuszcza, a nawet preferuje“. Komisja Europejska z jednej strony nakłada na nich standardy jakości bez spełnienia których nie mogą produkować w tym samym czasie zwalniając eksporterów spoza Unii z tych samych standardów i wymogów kontroli jakości.

Józef Orzeł, założyciel i pierwsza postać forum intelektualnego “Klub Ronina” powiedział kilka dni temu: 

Fot: Rolnicy z Gminy Olesnica.

“Tragiczne jest to, że Komisja Europejska nie bacząc na opór społeczny, na to że to wykańcza dobre jedzenie ale likwiduje i marginalizuje jeszcze jedną, bardzo aktywną grupę klasy średniej bezpośrednio zaangażowanej w robienie biznesu. To są mali i średni przedsiębiorcy, farmerzy a nie robotnicy, to nawet nie są już chłopi, to są menadżerowie, posiadacze własności . A likwidacja klasy średniej służy Komisji Europejskiej bo to klasa średnia jest ostoją demokracji i stabilności prawa, aktywności w utrzymaniu demokracji rynkowej”.

Istnieje realne niebezpieczeństwo wyrugowania wspomnianej przez lidera Klubu Ronina średniej klasy, odpowiedzialnej za produkcję ponad 60% zapotrzebowania na żywność w Unii Europejskiej. Ale i nie to jest elementem pokerowego rozdania w którego grze biorą udział rolnicy, nie tylko polscy. Najbardziej fundamentalnym zagrożeniem obok nieuczciwej konkurencji żywności w Europie jest próba pozbawienia wspomnianej klasy średniej jej własności. W KE plan jest prosty: zmusić rolników do obniżenia produkcji i jej wartości i zmusić do sprzedaży własności. Te zaś kupią wielkie koncerny i założą w ich miejsce te same, ale już prywatne i na wielką skalę korporacje produkujące żywność i dyktujące swoje warunki. Efektem ubocznym procesu będzie zatrudnienie dotychczasowych właścicieli, rolników, jako robotników na niegdyś swojej własności.

W tym tonie, wypowiada się niezwykle prestiżowy w Polsce Instytut Myśli Shumana który w tekście Anny Wiejak, opublikowanym 4 marca na swoim portalu pod znamiennym tytułem “Czy czeka nas dyktatura korporacji” mówi:

Sytuacja, w której znaleźli się rolnicy oraz fakt, iż ani po stronie rządu, ani po stronie Unii Europejskiej nie ma woli politycznej, żeby wstrzymać niekontrolowany napływ produktów rolnych z Ukrainy dowodzą, że w UE bardziej liczy się interes korporacji niż zwykłych obywateli. Jest to przy tym pokłosie procederu, z którym mieliśmy do czynienia od wielu lat, a mianowicie pozwalania, aby to lobbyści kształtowali prawo i funkcjonowanie Unii Europejskiej. Jeżeli obywatele nie wymuszą reformy tego systemu, w tym zlikwidowania instytucji lobbystów, czeka nas nic innego, jak tylko dyktatura korporacji, której pierwsze symptomy tak boleśnie odczuli rolnicy.

A skoro o lobbystach już mowa to warto wspomnieć, że lobbyści mogą byc autorami ponad 70 proc. praw i rozporządzeń wydawanych przez organy UE [red: Instytut Shumana]. W praktyce rozporządzenia wydawane przez UE zyskiwały akceptację parlamentów państw członkowskich. Oznacza to, że de facto lobbyści kształtują od dawna system Unii Europejskiej, nie zaś obywatele. 

Pytanie, kogo zatem reprezentowali wybierani przecież w wyborach powszechnych do Parlamentu Europejskiego i sowicie opłacani europosłowie pozostawmy bez odpowiedzi. Wystarczy jednak prześledzić wyniki głosowań, aby przekonać się, że nie głosowali w interesie swoich wyborców lecz w interesie wielkich koncernów.

Skrajnym ale symptomatycznym przykładem takiego głosowania jest to, dotyczące przejęcia przez Unię Europejską kontroli nad lasami (w tym polskimi lasami).

W Europarlamencie swój głos za oddaniem polskich lasów w ręce biurokratów, czytaj korporacji europejskich, oddał niejaki Adam Jarubas, członek PSL, wchodzący w skład Grupy Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci). 

Fot: Facebook.

Adam Sebastian Jarubas, urodzony 17 grudnia 1974 w Busku-Zdroju, od 2006 do 2018 marszałek województwa świętokrzyskiego, kandydat na urząd prezydenta RP w wyborach w 2015. Z Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach, miał zaledwie kilkadziesiąt minut do Puszczy Jodłowej Stefana Żeromskiego, perły województwa, którą dziś tak chętnie oddaje we władanie korporacjom spod znaku Unii Europejskiej. To nazwisko warto zapamiętać – wróci po nasze głosy w Świętokrzyskim już w czerwcu.

Czy europejska opinia publiczna w pełni poprze protesty rolników nie wiemy. Pokerowa gra o dominację i odebranie obywatelom wszelkiej własności na rzecz ponadnarodowych korporacji, które mają stanowić klasę, a raczej należałoby powiedzieć kastę posiadającą trwa. Jej elementem są dziś strajki rolników, wkrótce także innych grup zawodowych. 

Komentarze w polskich mediach społecznościowych różnicować można według Ziemkiewicza. Na pochodzące od tych przyzwoitych i z wyobraźnia i tych bez rozumu którzy stawki rozgrywanego pokera nie rozumieją. W tej grze idzie nie tylko o zamknięte ulice czy chleb i zdrową żywność.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Trump na białym koniu? Napoleon przedwczesny

Zbyt mało wiemy na temat przyszłej polityki Trumpa wobec Polski i jakie miejsce nasz kraj zajmie w realizacji jego planów. Optymizm, że Trump przyjedzie do nas na białym koniu i jak kiedyś Napoleon zatrząsnie polską sceną polityczną jest jeszcze nieuzasadniony.Czytaj więcej ..

Idziemy na ścianę czyli polityczna puenta roku

Rok 2024 był dla Polski rokiem spustoszeń. Mówią o tym statystyki ekonomiczne ale także widoczny w kraju brak stabilności politycznej, nie notowany w kraju od lat. Koalicja 13 Grudnia to gra niebezpieczna i droga na ścianę od której odbijemy się boleśnie. Czytaj więcej ..

Plebejusz na prezydenta

Czy Nawrocki będzie dobrym prezydentem? Nie wiadomo. Ale w drodze do Belwederu jego bokserskie rękawice na pewno się przydadzą. Plebejusz z mądrością uliczną i bokserską wprawą to lepszy kandydat niż ten płaczący nad konstytucją czy zdejmujący krzyże ze ścian urzędów. Czytaj więcej ..

Politycy i kabareciarze

Ma miejsce kabaret, tym razem politycznych klaunów których występom daleko do mistrzów w stylu Pietrzaka czy Laskowika. Występów o których warto pisać bo są probierzem nadchodzących zmian w relacjach do których kabaret w przeszłości raczej nie zaglądał.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments