Udźwignąć ciężar nadziei

W sposób nieunikniony nasuwa się porównanie z Atlasem, dźwigającym na barkach cały świat. Ale nie pora współczuć politykom. W kampanii wyborczej przecież niczego nadzwyczajnego nie pokazali, wprost przeciwnie w sondażach aż 64 proc z nas uznało ten przedwyborczy wyścig za bardziej brutalny od poprzednich [1]. Rekordowy udział Polaków w wyborach stanowi miarę wyzwań, a nie zasługę klasy politycznej.
 
Nigdy za wspólnej pamięci nie zagłosowało tak wielu z nas (74 proc), nawet w przełomowych wyborach z 4 czerwca 1989 r. udział wzięło 62,7 proc uprawnionych. Zaś w pierwszych w pełni wolnych do Sejmu w 1991 r. zaledwie 43 proc.
 
Teraz sama liczba 22 milionów głosujących działa na wyobraźnię.

Tylko 26 stycznia 1919 r, pomimo trzaskającego mrozu, szalejącej wciąż i śmiercionośnej epidemii grypy hiszpanki oraz zrujnowanych przez zakończoną zaledwie dwa i pół miesiąca wcześniej wojnę światową – zagłosowało więcej niż teraz, bo 78 proc Polaków. Wyłoniony w ten sposób Sejm Ustawodawczy błyskawicznie reagował na zagrożenie niepodległości w czasach wojny bolszewickiej a później uchwalił demokratyczną konstytucję marcową (1921 r.) uznawaną współcześnie za najlepszą po francuskiej w Europie. To jednak historia.

Przedstawiciele opozycji na konferencji prasowej, 24 X 2023. Fot: Facebook
Natomiast Sejm i Senat wyłoniony w historycznych wyborach czerwcowych z 1989 r, chociaż – o czym była już mowa – przy niższej niż teraz czy w 1919 r. frekwencji – wprawdzie przyjął szybko i sprawnie, w parę dni pomimo świątecznej pory dziesięć ustaw, składających się na plan Leszka Balcerowicza – ale nie pokusił się o obudowanie go działaniami osłonowymi. łagodzącymi negatywne społeczne następstwa terapii szokowej. Efektem stał się dramat pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych i innych likwidowanych zakładów pracy. Niewiele zyskała na tym nowa klasa polityków, bo już w kolejnym roku zmierzyć się musiała z fenomenem popularności Stanisława Tymińskiego, odwołującego się do przegranych transformacji ustrojowej (w pierwszej turze wyborów prezydenckich pokonał on urzędującego premiera Tadeusza Mazowieckiego a w drugiej przegrał z Lechem Wałęsą, zdobywając jednak 25 proc głosów), a z czasem partii Samoobrona i jej wodza Andrzeja Leppera, zaczynających karierę od blokady dróg publicznych.

   

Frekwencja, która zobowiązuje     

Po raz pierwszy w odrodzonej demokracji zobowiązaniem dla wybranych do Sejmu polityków staje się nie sam wynik – jego bowiem w żaden sposób nie da się jednoznacznie interpretować –  lecz masowy udział obywateli w głosowaniu. 
 
Nie był to przecież plebiscyt – ani za PiS (partia rządząca uzyskała najlepszy wynik 35 proc ale szanse utworzenia rządu ma niewielkie), ani przeciw niemu (najtwardsza w opozycji Koalicja Obywatelska zanotowała 31 proc, więc żeby nowy gabinet utworzyć, musi się dogadać z sojusznikami). Żadna z dróg wyjścia z obecnego impasu nie została zamknięta, w grę wciąż wchodzić może również sojusz PiS z Polskim Stronnictwem Ludowym, na razie budującym konstrukcję rządową, ale z ugrupowaniami, jak siebie nazywają, demokratycznymi. Nietrudno nawet wyobrazić sobie ramy programowe koalicji PiS-PSL, co nie przesądza oczywiście o szansach jej powołania. 
 
Ktokolwiek będzie tworzył rząd, przyjdzie mu zmierzyć się z objawionymi 15 października wzmożonymi oczekiwaniami. 
 
Z toczących się już rozmów dochodzą nieoficjalne wiadomości, które nie potwierdzają, żeby wybrani dzięki głosom tak licznym, jak nigdy przedtem, politycy już byli do tego gotowi.                                               

 

Zamiast naprawiać, dzieją włos na czworo

Pomysł rotacyjnej obsady stanowiska marszałka Sejmu raczej jego godność deprecjonuje, a jest to przecież – jak przekonaliśmy się po Smoleńsku – osoba, której rolą pozostaje również zastąpienie prezydenta w sytuacji nadzwyczajnej. Jeśli partie podzielą czas pełnienia tej funkcji między siebie, prestiż państwa na tym nie zyska.
Konsultacje Prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami Koalicji Obywatelskiej. Fot: YouTube.

Podobnie trudno uznać za przełomowy projekt powołania, a ściślej przywrócenia, Ministerstwa Przemysłu. Ważniejsza okazuje się raczej ochrona polskiej wytwórczości, niektórzy potencjalni koalicjanci o niej mówili (Trzecia Droga), inni wciąż wolą liczyć na kapitał zagraniczny (Koalicja Obywatelska) – czas, żebyśmy się dowiedzieli, jak to pogodzą, współrządząc.

Obywatele chcieliby sądów mniej opieszale działających, więc nie ostudzi ich oczekiwań zapowiedź rozdzielenia stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Szkoła polska za rządów ministra edukacji Przemysława Czarnka stała się polem walki ideologicznej i presji na nauczycieli podsycanej przez kuratorów. Słyszymy o odejściu od prac domowych i rozlicznych eksperymentach – co zapewne już istniejące podziały w pokojach nauczycielskich dodatkowo wzmocni – planowanych po przejęciu resortu przez lewicę. Nauczyciele woleliby dowiedzieć się więcej o przyszłych zarobkach, zwłaszcza, że dotychczas, ilekroć protestowali, mogli liczyć na realne wsparcie noblistki Olgi Tokarczuk, ale raczej nie polityków z ugrupowań demokratycznych.

Minister kultury odegrać ma istotną rolę przy przejęciu TVP z rąk PiS, na zasadzie “przejścia przez likwidację” chociaż bez gwarancji dla widzów, że gdy telewizję rozwiąże, to ją później na powrót powoła. Nie wiadomo za to, jakie filmy dotować będzie państwo: czy lepsze niż ten o wiktorii wiedeńskiej za odchodzącej ekipy…

Widać, że nie tędy droga. Nie chodzi nawet o sprzeciw natury ideowej wobec zamierzeń pretendentów do rządzenia.

Tematy koalicjantów to wciąż błahostki wobec nadziei, objawionych 15 października na skalę w odrodzonej polskiej demokracji wyjątkową.

Wyborcy już wykazali się ogromną cierpliwością. Wtedy, gdy bez kłótni oczekiwali w kolejkach przed punktami do głosowania. W ich empatii objawiło się całe piękno demokracji. Nie głosowali jednak dla jednorazowej przyjemności, że oto dopełnia się obywatelskie prawo i powinność – lecz po to, żeby w Polsce było lepiej. To abecadło demokracji, żeby o tym wiedzieć. Podobnie jak świadomość, że wyborcy nie będą jednak czekać w nieskończoność.

[1] badanie IBRIS z 8-9 września 2023 r.

Zdjęcie główne: Pavel Danilyuk (pexels).

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Piramida demokracji

Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..

Jedziemy na Euro

Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..

Między nami a Walijczykami

Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..

Jaka tragedia taka Balladyna

Minął czas, kiedy Nową Lewicę uosabiały miła buzia i posągowa sylwetka Magdaleny Ogórek. Z sejmowej trybuny gorszą twarz postkomunizmu zaprezentowała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska, zapowiadająca, że znane ze “strajku kobiet” błyskawice powrócą i jedna z nich porazi Szymona Hołownię ..Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments