
Zawód: reporter
Pożegnanie Pawła Smoleńskiego (1959-2023)
Starszy o sześć lat a w “Wyborczej” pracujący od początku Paweł Smoleński przyniósł mi kawę z bufetu (kopa dawała takiego, ze nie tylko mnie, wywodzącemu się z KPN chciało się po niej wykorzeniać pozostałości komunizmu, zresztą “Gazeta” symbolizowała wtedy inne postawy niż dzisiaj) – i poprosił o kontakty do ludzi lewicy antykomunistycznej: podałem mu telefony i najkrótsze charakterystyki zarówno szefa Federacji Anarchistycznej Piotra Rymarczyka jak zwolnionego już po moim tekście z aresztu Karola Golińskiego z Międzymiastówki, który w trakcie wspólnych niby demonstracji przeciw planowi Leszka Balcerowicza drenującemu kieszenie Polaków, zwykł skandować “federaści, pederaści” bo lewicowcy siebie nawzajem zwalczali równie zajadle jak liberałów. A także Mirka Osińskiego, studenta nauk politycznych, też z Międzynarodówki Anarchistycznej. Smoleński chłonął wszystko, co mówiłem.
– Czy mogę się na ciebie powoływać? – spytał dla pewności.
Potwierdziłem. I tak już między nami zostało.

Gdy po dwóch tygodniach na rozkładówce “Wyborczej” pojawił się doskonały zresztą tekst Pawła Smoleńskiego o radykalnej młodzieży lewicowej, przyszedł do mnie jeszcze raz i wylewnie podziękował. W “Gazecie…” wcale nie było to regułą, korespondenci terenowi nagminnie skarżyli się nam przecież, że fragmenty własnych artykułów znajdują w reportażach podpisanych nazwiskiem Anny Bikont w wydaniu ogólnopolskim, do którego ich artykuły w całości nigdy nie potrafiły się przebić.
Nigdy nie stał się jednym z wielu
Za to Smoleński właśnie – podobnie jak potrafiący wszystko w zawodzie Krzysztof Leski czy komponujący gazetę niczym symfonię redaktor Roman Kurkiewicz – zaliczał się do nielicznego w “Wyborczej” grona osób bardziej uprzejmych dla tych, co w gazetowej hierarchii sytuują się niżej, niż dla własnych przełożonych. To takich ludzi szczerze się ceni i poważa. A jeśli przy tym są olśniewająco zdolni…
W reportażu “Gazety Wyborczej” zgromadziło się wtedy wiele ciekawych osób. Grzegorz Górny już wtedy przymierzał się do kariery, którą w końcu zrobił w kręgach prawicowo-autorytarnych a nie agorowych. Talent Witolda Paska nie rozkwitł jak należy już na Iwickiej, jego miarą stała się dopiero w dekady później znakomita książka o Kontrymie-Żmudzinie, zdobywcy warszawskiej “Pasty” w czas Powstania Warszawskiego. Mariusz Szczygieł, młodszy od wielu z nas, już wtedy uchodził za gwiazdę reportażu.
Nabijałem się z niego wówczas, choć po przyjacielsku, że jest manipulator: bo w relacji z protestu młodej lewicy przeciw zakazowi aborcji napisał, że jego uczestnicy podobijali jak balony nadmuchane prezerwatywy pod Pałacem Prymasowskim, podczas gdy taki balonik był tam dosłownie jeden na całą “manifę”.
Wyliczać można długo. Ale faktem pozostawało, że są oni, reporterzy lepsi i gorsi… i Paweł Smoleński. Nikt nie kwestionował jego samodzielnej pozycji. Wszyscy wiedzieli, że na nią zasłużył.
Chcesz dobry tekst? Pogadaj z Pawłem, a Lidkę poślij do bufetu
Kiedy w drugim roku istnienia “Wyborczej” prowadziłem dział krajowy, a Kurkiewicz gazetę, zwierzyłem mu się, że nie chcę, żeby na jakiś temat zamiejscowy pojechała Lidia Ostałowska.
– Bo wróci za dwa dni, a tekst napisze za miesiąc i to taki, że nie będzie się do niczego nadawał.
Roman przychylił się całkowicie do mojego zdania, by z dyżurnej reporterki jednak nie korzystać. Wtedy liczono się jeszcze w redakcji “Gazety” z faktem, że ktoś to potem czyta.
Kurkiewicz podsunął mi też najlepsze rozwiązanie.
– Pogadaj ze Smoleńskim.
Dokładnie tak. Żadnego: zleć mu. Albo: każ. Wiedziano, że tak się nie da. Nawet sam Adam Michnik to respektował.
Chwilę z Pawłem rozmawialiśmy. Pojechał. Tekst napisał szybko na komputerze. Ukazał się już następnego dnia.
A mnie pozostało tylko wziąć na siebie furię Niny Smolar, która w godzinę po tym, jak wyjechał on z Iwickiej, pojawiła się tam i wykrzykiwała, że jak to możliwe, że redaktor Smoleński się z nią umawiał a go nie ma. Ściślej może: pokrzyczała i poszła.
Wybitny reportażysta, wyczuł puls historii i na wiele lat zanim stało się to modne okazał jednym z największych specjalistów od powikłanych relacji polsko-ukraińskich. Tematów pogranicza. Napisał książkę wraz z Jurijem Andruchowyczem, czołowym ukraińskim literatem. Jej tytuł teraz zapamiętuje się lepiej, niż kiedy się pojawiła: “Szcze ne wmerła i nie zginie”.
To Paweł Smoleński w dzień po Świętach Bożego Narodzenia w 2002 r. został autorem pamiętnej czołówki o tym, jak przychodzi Lew Rywin do Adama Michnika, która zatrzęsła polskim życiem publicznym. Potem jego sukces próbowano małostkowo i po świńsku pomniejszać, że gdzieś tam dwóch jakiś pisowskich żurnalistów w satyrycznej rubryce tygodnika, co go nikt nie czyta, podobno wcześniej napisało to samo. Nawet się nie obrażał o podobne akty zawiści.
Podejmował za to tematy trudne, kłopotliwe i wstydliwe, jak dzieje “Goralenvolk” kolaboranckiego potworka, jaki w Zakopanem i na Podhalu próbowali rękami nielicznych
zdrajców stworzyć niemieccy naziści. Napisał o tym książkę. Oddającą sprawiedliwość wszystkim, którzy wspomniany zamysł uniemożliwili.
Czasem niełatwo było wyczuć, jakie ma przekonania, lektura jego tekstów naprowadzała raczej na zdarzenia i splot ludzkich losów niż kategorie ocenne. Czasem tytuł coś sugerował: jak “Rycerze Okrągłego Stołu”, książka napisana zaraz po historycznej ugodzie. Dało się wyczuć, że za wiele powagi w tym nie było…
Pozostał mistrzem półtonów, stylu i klimatu. Nie da się podrobić tekstów Pawła Smoleńskiego.

Łukasz Perzyna

Ruch Naprawy Polski
Lista obecności w polskiej polityce została uzupełniona o przedstawicieli środowisk, zamierzających reprezentować klasę średnią. Ekonomista Dariusz Grabowski ogłosił powołanie Ruchu Naprawy Polski. Ofertę adresuje do przedsiębiorców, rolników i wolnych zawodów ..Czytaj więcej ..

Jedno dobre rozwiązanie
Sejm przyjął ustawę o powołaniu komisji ds. rosyjskich wpływów, tzw. Lex Tusk. To toksyczna ustawa, a nie żadne “lex Tusk”. Czytaj więcej ..

Jeffrey Sachs przyleciał z Moskwy
W wyborach 4 czerwca 1989 r. Polacy zagłosowali na kandydatów Solidarności ale nie terapię szokową Leszka Balcerowicza: za sprawy gospodarki w Komitecie Obywatelskim odpowiadał wtedy jeszcze nie pozbawiony wrażliwości społecznej prof. Witold Trzeciakowski. Zaś przyszły wicepremier pozostawał znanym tylko środowiskowo ekonomistą. Kluczowa okazała się zupełnie inna postać.Czytaj więcej

Lewicy… może nie być
I nikt jej nie będzie żałował. W Sejmie Lewica organizuje konferencje prasowe bez pomysłu i na każdy – czyli w praktyce żaden – temat. Nie istnieje w walce z drożyzną, ani nawet w obronie praw pracowniczych.Czytaj więcej ..

Celebryci, żurnaliści i zboczeńcy
Kolejny żurnalista, któremu zamarzyła się polityka, padł ofiarą własnych złych skłonności. Paweł Siennicki były pracownik “Nowego Państwa” podał się do dymisji z funkcji wiceprezesa Polskich Portów Lotniczych.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka