
Lewicy… może nie być
- Dodano:
- Kategorie: Kraj, Polityka Krajowa
W tym jest zamysł i plan. Gdy Lewica progu wyborczego nie przekroczy, dla reszty więcej będzie mandatów do podziału. A część jej zawiedzionych wyborców (z wyjątkiem segmentu OPZZ-owskiego) przeniesie sympatie na PO-KO prędzej niż na Trzecią Drogę, bo razi ich konserwatyzm PSL i święty młodzianek Szymon Hołownia, a od PiS odpycha retoryka dekomunizacyjna, werbalnie wciąż obecna pomimo awansu dawnego prokuratora stanu wojennego Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego, nadmiaru byłych konfidentów w biznesowym otoczeniu Kaczyńskiego (Kazimierz Kujda) oraz statusu stałego komentatora dla byłego sekretarza KC PZPR Marka Króla w reżimowej TVP Info.
Przed czterema laty to dawny radykalny działacz podziemnej antykomunistycznej Solidarności Walczącej Grzegorz Schetyna jako przewodniczący Platformy Obywatelskiej uratował pozaparlamentarne wtedy SLD, oferując mu tratwę ratunkową w postaci miejsc do europarlamentu w ramach Koalicji Europejskiej tworzonej doraźnie przez Platformę Obywatelską, Polskie Stronnictwo Ludowe i Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Siłą rozpędu Lewica, chociaż wciąż kawiorowa i salonowa, odleglejsza na pewno od pracowników fabryk i firm budowlanych niż nie obarczeni balastem komunistycznej przeszłości labourzyści brytyjscy – pod własną już i historyczną marką Sojuszu Lewicy Demokratycznej sforsowała próg jeszcze w jesiennych wyborach do Sejmu w tym samym 2019 r., uzyskując prawie 13 proc poparcia i 49-osobową reprezentację w Sejmie.
W Senacie zaś charyzmatyczna prawniczka Gabriela Morawska-Stanecka jako wicemarszałkini stała się spoiwem nowej koalicji demokratycznej, pozyskującej tam większość i wskazującej Tomasza Grodzkiego na
marszałka “izby refleksji”, co stanowi jeden z nielicznych wyłomów w partyjnym państwie PiS obok sprawowania prezesury Najwyższej Izby Kontroli przez Mariana Banasia oraz funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich przez Marcina Wiącka.
Zazdrosny jak Janusz, pardon, Włodzimierz
Odtąd działo się już jednak tylko gorzej. Przewodniczący Lewicy Włodzimierz Czarzasty, w czasach afery Lwa Rywina dotyczącej zmiany ustawy medialnej i próby zakupu Polsatu przez Agorę jednego z głównych przesłuchiwanych przez sejmową komisję śledczą w tej sprawie (pełnił wtedy funkcję sekretarza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji) – zwymyślał ordynarnie Stanecką, zazdrosny o jej popularność w mediach, gdzie sam wypada fatalnie z powodu “januszowatego” wyglądu i niedwuznacznie bankietowej karnacji. Odeszła wtedy z Lewicy i próbowała zbudować współczesną emanację historycznej Polskiej Partii Socjalistycznej. Sam Leszek Miller, spytany przeze mnie na sejmowym korytarzu (jako eurodeputowany pokazuje się bowiem czasem i w parlamencie krajowym) o sytuację kiedyś macierzystej dla niego formacji nie taił swoich sympatii.
Kibicuję wszystkim ruchom na lewicy, które nie aprobują postępowania Włodzimierza Czarzastego – powiedział mi wówczas były premier Leszek Miller. Niewątpliwie ponoszący główną odpowiedzialność za klęskę SLD w wyborach z 2015 r, kiedy to postkomuniści do Sejmu nie weszli z winy dwóch jego fatalnych decyzji: wystawienia w wyborach prezydenckich jako kandydatki lewicy celebrytki Magdaleny Ogórek obecnie gwiazdy pisowskiej TVP oraz zawarcia koalicji z operetkową już wtedy całkiem i słabnącą formacją Janusza Palikota. Nie miał też szczęśliwej ręki we wspieraniu później na odległość projektu reanimacji Polskiej Partii Socjalistycznej, teoretycznie rozległego ideowo, bo jednym kojarzącego się z Józefem Piłsudskim, innym z Ignacym Daszyńskim, części zaś nawet z premierem z PKWN Edwardem Osóbką-Morawskim. Do wyboru do koloru, chciałoby się dodać. Okazało się jednak… raczej do kawioru.
Jak idealiści z kawiorowymi przegrali
Pomimo obecności w otoczeniu marszałkini wielu wyróżniających się kreatywnością postaci w tym dawnego szefa “Wiadomości TVP” Piotra Sławińskiego (powołany wtedy przez postkomunistów po prostu robił uczciwy program, a odbieranie telefonów z reklamacjami… brał na siebie) projekt PPS został jednak z czasem wygaszony. Wielu jego uczestnikom miejsca na listach wyborczych zaoferowała Koalicja Obywatelska: dotyczy to samej Staneckiej, sprawnej polityczki, która w mijającej kadencji zyskała znakomitą rozpoznawalność, a teraz zamiast do Senatu wystartuje do Sejmu z okręgu gliwickiego. Także nieformalnie rzecznikującego przez lata środowiskom emerytów mundurowych byłego dziennikarza “Nie” Urbana – Andrzeja Rozenka, co dowodzi pragmatyzmu Donalda Tuska: podobnie jak miejsce na liście dla Roberta Kwiatkowskiego, którego nazwisko wprawdzie przewija się w aferze Rywina, ale im więcej czasu minęło od jego prezesury w TVP, tym lepiej jest tam wspominany – na tle obecnych włodarzy. Tratwę w postaci oferty PO-KO wzmocnionej osobistymi obietnicami Tuska niedawni działacze PPS uznali za pewniejszą niż perspektywa samodzielnego startu a tym bardziej odbicia klubu czy partii z rąk “lewicy kawiorowej”: to ostatnie wydawało się całkiem nierealne.
Jesienią w klubie Koalicji Obywatelskiej nie poczują się samotni, bo już drugą kadencję zasiada tam, najpierw jako senator teraz poseł – Grzegorz Napieralski, kandydat SLD na prezydenta z 2010 r. Wtedy w pamiętnych “posmoleńskich” wyborach pomimo a może właśnie wykorzystując sprzeciw wobec ostrej polaryzacji sceny politycznej, Napieralski uzyskał nie tylko trzecie miejsce za Bronisławem Komorowskim i Jarosławem Kaczyńskim, ale znakomity wynik z 14 proc poparcia, przewyższający dwukrotnie ówczesne notowania SLD w sondażach partyjnych. Ludzie młodzi dostrzegli w nim alternatywę dla miesięcznic i wzajemnego przekrzykiwania się na Krakowskim Przedmieściu.
Jednak w rok później egzekucji na Napieralskim dokonali wspólnie: przebierający nogami do powrotu na fotel przewodniczącego Leszek Miller oraz żurnalistka “Gazety Wyborczej” Agnieszka Kublik. Po serii jej artykułów jaki to fatalny wynik pod wodzą Napieralskiego SLD uzyskał w wyborach do Sejmu – Miller zajął jego miejsce u steru partii. I w cztery lata później zgotował swoim istny Armageddon, za sprawą lansu Magdy Ogórek na “prezydentkę” i bratania się z Palikotem, które głosów nie dało a wielu zraziło. To z Millerem jako szefem postkomuniści po raz pierwszy od 1989 r. nie wywalczyli dla siebie miejsca w Sejmie.
Czy Czarzasty zacznie chodzić na piechotę
Wszyscy grabarze lewej strony….

W Sejmie Lewica organizuje co i rusz konferencje prasowe bez pomysłu i na każdy – czyli w praktyce żaden – temat. Nie istnieje w walce z drożyzną, ani nawet w obronie praw pracowniczych. Nawet udział jej polityków w pochodach pierwszomajowych okazuje się z roku na rok coraz skromniejszy. Imponującą siedzibę partyjną przy Rozbrat dawno sprzedano. Teraz biurokraci gnieżdżą się w miejscu, gdzie kiedyś było kino Palladium.
Nawet prawo do historycznego skrótu SLD – zwycięskiego po dwa razy w wyborach parlamentarnych (1993 i 2001 r.) oraz prezydenckich (1995 i 2000 r.)
…i resztek Platformy ideowej

Łukasz Perzyna

Nieludzka twarz demokracji walczącej
Barbara Skrzypek była przesłuchiwana w środę w prokuraturze przez cztery godziny, bez obecności pełnomocnika, którego do udziału nie dopuszczono. Zmarła w sobotę. Jednak ta sama prokurator Ewa Wrzosek, która przesłuchanie prowadziła, straszy odpowiedzialnością karną tych, co oba te fakty połączą. Mimo, że ich związek przyczynowo-skutkowy wydaje się oczywisty dla myślącego

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów
Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska
Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły
Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)
Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka