
Lumpen liberałowie, Konfederacja i ruska narracja
- Dodano: 2023-09-22
- 14:27
- Kategorie: Kultura, Polityka Krajowa, Tematy
Tak jak pamiętnych słów o jesieni średniowiecza nie zawiera oryginalna lista dialogowa “Pulp fiction” Quentina Tarantino lecz stanowią one efekt jej polskiego kongenialnego tłumaczenia, podobnie inny słowiański translator, któremu wtedy się jeszcze nie śniło, że w ćwierć wieku później dostanie Nagrodę Nobla, Czesław Miłosz poprawił francuskiego króla filozofów Raymonda Arona zmieniając mu w tytule bezpłciowe “Opium intelektualistów” na dobitny i zrozumiały “Koniec wieku ideologii”. Tym samym spełnił założenia innego filozofa Wilhelma Diltheya, utrzymującego, że interpretator musi rozumieć autora lepiej, niż on sam siebie rozumiał. To nie żart, bo formuła twórcy “Zniewolonego umysłu” lepiej niż tytuł oryginalny oddaje sens i format eseju Arona jedynego XX-wiecznego francuskiego intelektualisty którego myśl skutecznie oparła się modnemu w paryskiej Dzielnicy Łacińskiej jako nieszkodliwa nowinka za to zabójczemu w innych częściach świata komunizmowi.
Za sprawą ich sukcesów doktryna liberalna stała się nie tylko modą ale i inspiracją w polskim podziemiu postsolidarnościowym w latach 80. Chyba nigdzie poza gorączkowo konspirującą Polską nie czytano z takim zacięciem Miltona Friedmana i innych liberalnych proroków.
Jednak o ile Erhard doprowadził do ruiny spekulantów a pozwolił bogacić się ludziom ciężko pracującym – to w Polsce doby przełomu ustrojowego były marksista i członek PZPR aż do grudnia 1981 Leszek Balcerowicz szermując liberalną frazeologią przeprowadził reformę gospodarczą ze skutkiem dokładnie odwrotnym. Po latach pozytywnymi bohaterami telewizji TVN – wyrastającej z mezaliansu resortowych pupili (jej założyciela Mariusza Waltera sam Jerzy Urban w pamiętnym 1983 r. rekomendował do zespołu przy wicepremierze i szefie komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Czesławie Kiszczaku) z praktykami niby to liberalnej zasady “róbta co chceta” – stali się już nie aferzyści lecz właścicielki agencji towarzyskich jak dowodzi program “Królowe życia”. Zaś poprzednik obecnego lidera PO Donalda Tuska i aktualny przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borys Budka podejście do zasad ma takie, że nie przeszkodziło mu na urodzinach pisowskiego propagandysty Roberta Mazurka, byłego żurnalisty partyjnego “Nowego Państwa”, debatować przy kielichu z Markiem Suskim i Łukaszem Szumowskim, nie tylko prominentami PiS ale uchodzącymi tam za uosobienie betonu partyjnego.
Nie wiadomo czy nie śniło się o tym filozofom, skoro jeden z nich historyk idei Marcin Król zdążył całą operację po latach podsumować w tytule książki (tym razem oryginalnym nie w przekładzie jak w wypadku Arona i Miłosza); “Byliśmy głupi”. Nic dodać, nic ująć.
Kongres Liberalno-Demokratyczny, partia rządząca w 1991 r. za Jana Krzysztofa Bieleckiego – oceniony został przez wyborców w 1993 r. tak samo jak inna niedoszła czy raczej krótkotrwała partia władzy: Porozumienie Centrum Jarosława Kaczyńskiego, który najpierw nadskakiwał Lechowi Wałęsie a potem z równą histerią go zwalczał.
Obu formacji obywatele – całkiem słusznie – nie wpuścili do kolejnego Sejmu, pierwszego nie tylko pochodzącego z wolnych wyborów jak poprzedni ale trwającego pełną czteroletnią kadencję. Po raz kolejny mądrość zbiorowa zweryfikowała sny filozofów, o których śpiewał lata temu Jacek Kaczmarski.
Podobny zawód spotkał zwolenników konserwatywnej wersji liberalizmu po polsku, uosabianej przed laty przez Unię Polityki Realnej, “Stańczyka” i Janusza Korwin-Mikke i ożywionej po latach przez sukces Krzysztofa Bosaka w pandemicznych więc podwójnie trudnych wyborach prezydenckich przebijającego szklany sufit i osiągającego niedostępne wcześniej dla Korwina 7 proc poparcia.
Tak jak z biegiem lat okazało się, że liberalizm oświecony i prozachodni stał się dogodnym alibi dla uwłaszczenia nomenklatury komunistycznej oraz społecznej popularyzacji chociaż nie akceptacji haseł takich jak to, że pierwszy milion trzeba ukraść – tak z kolei liberalizm w odmianie konserwatywnej a w polskich warunkach nawet bogo-ojczyźnianej okazał się przykrywką dla narracji proputinowskiej. Dla andron, wygadywanych publicznie przez Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna. Dla kreciej działalności autorów strony Stop Ukrainizacji Polski, pożytecznych idiotów z perspektywy Władimira Putina.
Przewidział to wszystko – chociaż sam by się z tego powodu zmartwił jako szczery liberał – zmarły w 1983 r. a więc jeszcze w czasie podziału świata na dwa bloki Raymond Aron a na pewno też jego kongenialny tłumacz Czesław Miłosz. Nie do końca więc prawda, że filozofom się nie śniło. Tym najbardziej przenikliwym – tak.
Nie zaliczają się jednak do filozofóœ ci, którzy wrzeszczą pod cudzymi oknami albo relatywizują zbrodnie kremlowskich najeźdźców popełniane na Ukrainie. Nawet, jeżeli próbują nam wciskać, że o idee tu chodzi.
Z jakiś powodów słownik w moim skromnym, bo chińskim laptopie, z uporem podkreśla mi “lumpenliberalizm”: że niby nie ma takiego słowa. To być może kolejny dla nas dowód, że wokół dzieją się rzeczy o których nie śniło się nie tylko filozofom ale nawet informatykom. Przynajmniej tym chińskim.
Przypomnijmy na koniec ludowe określenie prymitywnej propagandy przywoływane przez innego znakomitego myśliciela Jakuba Karpińskiego, niemal równie u nas wnikliwego analityka totalizmu jak Aron we Francji: mowa do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik. No właśnie, chciałoby się dodać.
***
Zdjęcie główne: Obraz „Krzyżówka” Maksyma Kantora, ZSRR, 1985. Maxim Kantor jest malarzem, prozaikiem i dramaturgiem. Jego najnowsza powieść V tu storonu (W tamtym kierunku), badająca podobieństwo między kryzysem finansowym a nowotworem złośliwym, wkrótce ukaże się w Rosji.

Łukasz Perzyna

Wartość dodana czyli bonus demokracji
Wybory z 15 października powinny stanowić powód do dumy dla obywateli i lekcję pokory dla polityków. Ci ostatni wszyscy ogłosili się zwycięzcami. Niech im będzie. Powiedzmy, że przemawiają w imieniu swoich elektoratów, zatem tym razem – akurat – nie kłamią.Czytaj więcej ..

Czekamy na następny
Każdy polski rząd, powołany zgodnie z demokratycznymi zasadami, zasługuje na szacunek. Dotyczy to również nowego gabinetu Mateusza Morawieckiego. Stwierdzenie to nie przesądza jednak o politycznych szansach. Pozostają znikome, że rząd obroni się w sejmowym głosowaniu.Czytaj więcej ..

Fatalny symbol i cierpliwość wyborców
Gdyby wszyscy polscy eurodeputowani zagłosowali solidarnie przeciwko rezolucji Parlamentu Europejskiego popierającej rewizję traktatów unijnych ograniczającą suwerenność państw narodowych, nie zostałaby ona przyjęta. Stało się jednak inaczej.
Czytaj więcej ..

Odnowa czy… odwet od nowa
Donald Tusk zapowiadając powołanie w Sejmie aż trzech komisji śledczych poniekąd ujawnił, że nie wierzy w powstanie własnego rządu i uznaje obecną większość sejmową za wszystko, co może osiągnąć.Czytaj więcej ..

Jedna ojczyzna, jeden patriotyzm
Agnieszkę Kublik z “Wyborczej” razi odmienianie słowa “Polska” we wszystkich przypadkach. Podobnie jak patriotyzm “kiboli”, bo tak pisze lekceważąco o kibicach, nie uzasadniając, dlaczego akurat oni mają być gorszymi obywatelami.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka