W letargu przed burzą

Jakie priorytety państwa?

W Parlamencie Europejskim trwają coraz bardziej intensywne prace nad zmianą traktatów unijnych. W wyniku tych zmian, Polska straci prawo do suwerennych decyzji państwa. W grę wchodzi prawo do prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej, obronnej, podatkowej, edukacyjnej czy kulturalnej. Te wszystkie uprawnienia miałyby przejść do Unii Europejskiej zabierając Polsce prawo weta. Tak traci się państwo. 

Traktat Lizboński z 2009 roku wprowadził uproszczone procedury zmiany traktatów unijnych. Traktaty mogą być zmieniane zgodnie ze zwykłą procedurą zmiany, ale mogą być też zmieniane zgodnie z uproszczonymi procedurami zmiany. Paragraf 48 Traktatu Unijnego po zmianach lizbońskich nie pozostawia wątpliwości: zmiany o których mowa odbędą się za zgodą lub wbrew stanowisku państw unijnych. 

Jakie priorytety ma w tej sytuacji nasze państwo?

W październiku ub. roku Mariusz Muszyński opublikował w Rzeczpospolitej artykuł pod wielce wymownym tytułem: Wojna o państwo. Muszyński, profesor UKSW, wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego, państwowiec i akademik mówi: “Polityczna burza w sprawie blokady środków finansowych pochodzących z unijnych funduszy trwa. Opozycyjna część sceny politycznej i sprzyjające jej media upatrują w tym problemie szansy na osłabienie rządzącej prawicowej koalicji. Wiadomo, rząd pozwolił się zagnać do kąta. Każdy ruch będzie teraz oznaczał jego klęskę. Kiedy środki finansowe nie trafią do Polski,

Marsz Niepodleglosci, Warszawa, 11 listopada 2022

osłabią nasz kraj gospodarczo. Jeśli rząd ustąpi i przeformatuje kraj zgodnie z oczekiwaniami Brukseli, będzie to oznaczać polityczną przegraną“. Muszyński konkluduje, że strony konfliktu politycznego w kraju nie dostrzegają, że faktyczna stawka, o jaką się ona toczy, jest dużo większa. Nie chodzi bowiem ani o zmianę doraźnego poparcia dla jednej z formacji czy o środki unijne. “Prawdziwym jej przedmiotem jest obrona polskiej państwowości” – mówi.

O zagrożeniach państwa płynących że zmiany traktatów pisałem wielokrotnie, ostatnio w komentarzu do wywiadu jakiego udzielił Polskiemu Radiu eurodeputowany PiS Jacek Saryusz-Wolski.

Unia Europejska powstała w oparciu o porozumienie i suwerenne decyzji równych państw. W uzgodnionych obszarach tworzyła władzę ponadpaństwową, zinstytucjonalizowaną w organach UE, w pozostałych zaś działa suwerennie państwo członkowskie w oparciu o konstytucję. Opisano to w traktatach poprzez konstrukcję podziału kompetencji na wyłączne (wykonywane odrębnie przez państwa i UE, każde w przypisanych mu obszarach) oraz dzielone (wykonywane wspólnie co do określonej materii).

Założenia podziału kompetencji nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością. Dziś Unia przejmuje coraz to nowe obszary życia społecznego w tym tak kluczowe jak organizacja systemu prawnego państw członkowskich, programów nauczania a ostatnio nawet sferę zarządzania bogactwem naturalnym krajów jakim są lasy. Tym samym wkracza w sferę konstrukcji jego państwowości co jest oczywistym łamaniem wspomnianych wcześniej zasad podziału kompetencji. Jest więc oczywiste, że państwa członkowskie mogą czuć się zagrożone, szczególnie tam gdzie w grę wchodzi idea suwerenności narodu, która w Unii od lat postrzegana jest jako przestarzała. 

Powyższy konflikt egzemplifikuje szczególnie jaskrawo spór Polski i UE w zakresie unijnego żądania ustępstw w konstrukcji krajowego sądownictwa, czyli w obszarze jednego z najbardziej fundamentalnych segmentów władzy państwowej. Unia żąda od Polski, by z mocy orzeczeń TSUE dochodziło w Polsce do eliminowania i tworzenia organów państwa lub ich części konstrukcyjnych. A takim właśnie organem jest na przykład Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. 

Dodatkowo, Unia żąda zmiany kompetencji tychże organów, na przykład uprawnienia sędziów. Co więcej, żądania Unii odnoszą się także do podważania dotychczas niewzruszalnych prerogatyw prezydenta takich jak na przykład kontrola procesu powoływania sędziow, czy dekonstrukcji rangi Trybunału Konstytucyjnego bo czymże innym jest nakaz TSUE pomijania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, jeśli są one niezgodne z treścią prawa UE. Podejmowana jest też próba ingerencji w obszar drugiego segmentu władzy, tym razem ustawodawczej, poprzez dyktowanie Sejmowi jak powinien wyglądać proces stanowienia prawa w Polsce (kwestia tak zwanych procedur sejmowych).

Muszyński podkreśla jako niezwykle istotny i powszechnie już rozumiany fakt, że “część z tych narzucanych [przez Unię – GMG] rozwiązań jest /../ niezgodna z polską Konstytucją. Ich wprowadzenie zburzyłoby konstytucyjnie ukształtowaną równowagą władzy w Polsce, zatwierdzoną przecież w referendum konstytucyjnym przez obywateli“.

Ale powyższe to oczywiście tylko część problemu. Drugą, równie ważną kwestią jest sposób wymuszania koncesji państwa w sferach o których mówimy. UE podejmuje bowiem próbę siłowego wymuszenia tychże ustępstw poprzez pozbawienie Polski środków z unijnych funduszy. I jest to działanie najzupełniej intencjonalne ze strony Unii bo wcześniej zaplanowane. Instrumentarium dla realizacji scenariusza uzależniania państw unijnych przygotowano celowo i paradoksalnie, za przyzwoleniem polskiego rządu premiera Morawieckiego. Co więcej, środki finansowe pozostające do dyspozycji Unii to środki z budżetu państw członkowskich czyli pieniądze państwowe, czyli także polskich podatników. UE nie ma własnych środków, a jej budżet jest tworzony ze składek i opłat pobieranych na terytoriach państwowych oraz ostatnio przez wspólne zaciąganie pożyczek na rynku. Blokując środki, UE nie daje nam naszych własnych pieniędzy.

Powyższa analiza skłania do dwóch fundamentalnych konkluzji: pierwsza dotyczy mandatu negocjacyjnego jaki mają w stosunku do Unii przedstawiciele naszego rządu jak premier Morawiecki czy minister ds. Unii Europejskiej Szynkowski – szczególnie kontrowersyjna postać której rola w negocjacjach polskiego rządu z Unią w sprawie KPO mogłaby być przedmiotem osobnego tekstu. Nie ma złudzeń, że Morawiecki podpisując w grudniu zgodę Polski na uczestnictwo w programie “Fit for 55” działał na szkodę państwa. Bo przecież musiał wiedzieć, że tak 

kosztowna dla Polski transformacja klimatyczna jest nie do zrealizowania z powodu braku dostępnych środków. Warto pamiętać, że 25 kwietnia Rada Unii Europejskiej przyjęła już akty prawne, będące rdzeniem pakietu Fit for 55. 

Podobnie minister Szynkowski przywożąc do kraju rzekomą zgodę Komisji Europejskiej na przekazanie Polsce funduszy z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) za cenę zgody na rozsadzenie polskiego systemu prawnego i nieunikniony chaos prawny, działał w sposób najbardziej elementarnie sprzeczny z polską racją stanu. Podobne wątpliwości budzi zgoda premiera Morawieckiego na unijne “pieniądze za praworządność” – ewidentnie szkodliwa, ale wpisująca się w dobrze zaplanowany przez urzędników Komisji Europejskiej scenariusz. Kwestia mandatu naszych negocjatorów w Unii, transparentność ich decyzji i warunki składanych tam podpisów jest więc kluczowa bo cenę za ich działanie zapłaci całe państwo.

Ewidentnym brakiem transparentności o której mowa było wpisywanie w proces negocjacyjny tzw. kamieni milowych które to Polska miała obowiązek spełnić. Problem w tym, że nikt nie wie o jakie kamienie chodzi, ile ich jest, kto jest ich autorem, nie wspominając o ewidentnie bezprawnym ich charakterze. Minister Szynkowski z dumą oznajmiał po negocjacjach w sprawie Krajowego Planu Odbudowy – KPO i swoim powrocie z Brukseli, że Polska ma do spełnienia tylko jeden ze wspomnianych kamieni milowych – ten o nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Przewodnicząca Komisji Europejskiej już następnego dnia dodała do niego kolejne.

Druga refleksja dotyczy już kwesti najzupełniej fundamentalnej: definicji priorytetów państwa w relacjach z Unią oraz instrumentów które państwo ma do dyspozycji, by z zaistniałej sytuacji wyjść, już nie z korzyścią, ale choćby bez poważnego uszczerbku dla państwa. Nie wiemy jakim arsenałem środków dysponuje nasze państwo by przeciwstawić się szantażowi Brukseli, nie wiemy też jakie są intencje rządu i jego negocjatorów i czy jakiekolwiek działania będą w tym względzie miały miejsce. A przecież chodzi o kwestię kluczową: przyszłość państwa. 

Być może stąd, pewnie symptomatyczny tytuł tekstu Muszyńskiego: “Wojna o państwo“. Widać państwowcow działających w interesie naszego państwa ponad podziałami politycznymi, które w moim odczuciu mają charakter wyłącznie plemienny, jest w Polsce bardzo niewielu. Nie wiemy nawet czy w negocjacjach z Brukselą to interes państwa mają na względzie czy może przyszłe synekury w europejskich instytucjach.

Muszyński konkluduje: “Dlatego wbrew tym krzykom o konieczności ustępstw, nie można poddać się presji. Żądanie ustąpienia w sprawach ustrojowych, gdzie UE nie ma prawa działać, w zamian za środki finansowe, to zwykła przemoc i szantaż. Poddanie się mu nie będzie tylko jednostkową przegraną. To będzie oznaczać, że UE /../ zbudowała narzędzia do zdominowania swoich twórców, a więc faktyczny upadek państwowości”. Naszej państwowości.

Jesteśmy w letargu, majówka za nami a formacja rządząca przymierza się do trzeciej kadencji. Rachunek szkód wyrządzonych państwu przez brukselskich negocjatorów w naszym imieniu jest porażający. Im wcześniej wyjdziemy z letargu i powiemy “sprawdzam”, tym większe szanse na powstrzymanie katastrofy. Tym razem z przymusu, ponad politycznymi podziałami. Chodzi o stawkę najwyższą.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Odrażający brudni źli

Kampania wyborcza służyć mogłaby pokazaniu ludzkiej twarzy władzy ale również jej konkurentów. Nic podobnego się nie dzieje. O głosy zabiega się w inny sposób niż demonstrując troskę o Polskę i jej przyszłość ..Czytaj więcej ..

Lekcja z Wieruszowa

Prawybory w liczącym 8,5 tys mieszkańców a wraz z wiejską częścią gminy 14 tys. Wieruszowie, położonym dokładnie na dawnej granicy rozbiorowej (stąd wieloletnia zbieżność lokalnych wyników z ogólnopolskimi), pokazały, że nic w polskiej polityce nie jest przesądzone. Wynik głosowania mieszkańców różni się od rezultatów sondaży.Czytaj więcej ..

V Kolumna korupcji

Za miskę soczewicy biurokraci ze służb konsularnych sprzedawali nasze poczucie bezpieczeństwa. W aferze wizowej poraża nie tylko ogromna liczba nielegalnych imigrantów, którzy stali się jej beneficjentami wraz z urzędnikami wyzbytymi uczciwości i skrupułów – ale i niska taksa korupcyjna, jaką uiszczali. Czytaj więcej ..

Wierzę Wajdzie nie Maziarskiemu

Kiedyś wielki reżyser Andrzej Wajda, występując w roli członka komitetu poparcia Platformy Obywatelskiej nazwał TVN “naszą telewizją”. Teraz, nie legitymujący się podobnym uznaniem Wojciech Maziarski przekonuje nas, że to całkiem bezstronna stacja.Czytaj więcej ..

Lizus PiS-u, Lis PiS-u

Michał Adamczyk jak w lustrze odbija wcześniejszy upadek Tomasza Lisa, żurnalisty z kolei antypisowskiego. Nie chodzi jednak o proporcje. Najważniejsze w obu aferach pozostają krzywdy, zadane ofiarom przez pewnych własnej bezkarności celebrytów.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

Dodaj komentarz