Życie po wizycie
czyli niepoprawnie o wizycie Joe Bidena w Polsce
Niegdyś amerykańscy prezydenci jeździli do Berlina by coś ogłosić. Dziś wydaje się, że przed polską otworzyła się możliwość by centralnym hubem w kierunkach przepływu politycznych wpływów stała się Warszawa. I w tym właśnie tonie prezentowano przebieg wizyty amerykańskiego prezydenta zarówno w Kijowie jaki i Warszawie .
Prawdy o wizycie Joe Bidena i postanowieniach które podczas niej zapadły w obu miastach nie dowiemy się szybko a przynajmniej nie w czasie trwającej dziś wojny. Ale jest kilka prawd golem okiem widocznych na które trzeba zwrócić uwagę, bo choć ważne są mniej budujące a w kilku przypadkach przygnębiające w swej wymowie. Nie będzie więc powtarzania o kierowniczej roli Polski w dostarczaniu pomocy Ukrainie, zarówno tej wojskowej jak i humanitarnej. Nie będzie też poniżej na temat szans dla Polski wynikających że wzrastające roli Polski w regionie. Te zostawmy na inną okazję.
Dziś, o serwilizmie polityków, medialnej wpadce która żyje do dziś i ma się bardzo dobrze, nierealnych oczekiwaniach ekspertów i odwadze Bidena inaczej niż tej medialnej. Będzie też kilka słów o niebiesko-żółtej przewadze nad biało czerwonym szyldem która zaczyna irytować nawet tych najbardziej pro-ukraińskich Polaków.
Inspiracją do napisania komentarza jest vlog Rafała Ziemkiewicza, najbardziej przytomnego w dziś w Polsce publicysty, który od kilku już miesięcy trąbi na wszystkie strony rzeczy najzupełniej oczywiste ale dla wielu wciąż niezrozumiałe. Jak skutecznie to robi? Nie wiemy, więc warto je powtarzać.
Serwilizm polityków
Dwa dni temu w komentarzu na temat wizyty prezydenta Bidena w Polsce Ziemkiewicz zwrócił uwagę na niewiarygodny wręcz serwilizm polskich polityków, próbujących złapać Bidena choćby tylko po to by strzelić z nim selfie a potem rozprawiać o rzekomo długiej z nim rozmowie.
Publicysta wskazuje na dwóch baranów którzy skutecznie to uczynili czyli Donalda Tuska, szefa Platformy Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy. Ziemkiewicz nie dodał jednak, być może z dziennikarskiej obawy lub doświadczenia, o zmieniającej się retoryce samego prezydenta Dudy i tonach jego wypowiedzi. Prezydent Duda we wstępnej przemowie w czasie rozmów plenarnych z amerykańską delegacją dziękuje Bidenowi za odwagę jego wizyty w Kijowie a podczas przemówienia w Arkadach Kubickiego twierdzi że Ukrainę obroniło także bohaterstwo żołnierzy rosyjskich. Hojność ma swoje granice, uwaga na to co się mówi żadnych. Bo Biden przyjechał do Polski załatwiać przede wszystkim amerykańskie interesy. “Stany Zjednoczone potrzebują Polski tak samo jak Polska potrzebuje Stanów Zjednoczonych” – Biden odpowiedział przytomnie na ton naszego prezydenta. Tak nie da się robić polityki z Amerykanami na co często zwraca uwagę dr Jacek Bartosiak z think-tanku Strategy and Future, a hojność pochwał ma swoje granice. Do odwagi prezydenta Bidena wrócimy za chwilę.
Medialna wpadka nie do wybaczenia
Słuchałem przemówienia Joe Bidena w orginalnej wersji wiedząc, jak trudno jest na żywo tłumaczyć z angielskiego przemówienie które może być ważne. Gdy potem usłyszałem, że Biden miał powiedzieć jakoby “Ukraina nie może być zwycięstwem Rosji” wiedziałem, że takiego fragmentu nie było w wypowiedzi prezydenta. Sęk w tym, że media podchwyciły złą translację przekazu i uczyniły z niej centralny punkt wypowiedzi Bidena. Wpadka tego typu w mediach jest raczej niespotykaną zważywszy, że te do dziś nie skorygowały błędu. Biden
wypowiedzial słowo “victim” a nie “victory”. Różnica między ofiarą a zwycięstwem raczej istotna. O tym jak daleko idąca to wpadka niech świadczy fakt, że CNN wykorzystał polskie tłumaczenie przemówienia Bidena, które następnie błędnie przetłumaczono na .. angielski, co widzimy na powyższym zdjęciu.
Oczekiwania ekspertów a rzeczywistość
Oczywistym jest, że z wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce wiązały się nadzieje zarówno klasy politycznej jak i ekspertów z różnych sfer. Gorzej, że wielu tej drugiej grupy kręciło nosem jakoby, mówiąc słowami Jarosława Kaczynskiego, Biden “nic nie powiedział“. Malkontentem pierwszego sortu okazał się tu cytowany przeze mnie wcześniej dr Bartosiak, który w rozmowie z vlogerem Zychowiczem pod wielce znaczącym tytułem “Biden w Polsce. Czego Zabrakło” otwartym tekstem oznajmia, że przemówienie “było w pięknym miejscu” ale “nie zawierało w sobie żadnego planu strategicznego jak pokonać Rosję na Ukrainie i jak przywrócić pokój“. Według Bartosiaka, Biden nie przedstawił żadnego planu radzenia sobie z kryzysem i “jak ma zamiar dalej prowadzić kwestię ukraińską“. Irytujący Bartosiak podąża tu śladem dziennikarzy TVP, którzy do znudzenia pytali swoich rozmówców o to “co w Warszawie powie Biden“. Choć słusznie zauważa, że Biden nie przedstawia żadnej recepty na to jak radzić sobie z problemami świata, Bartosiak znacznie przecenia zdolności lidera. Te plany powstają dziś w Pentagonie i w amerykańskim Department of Defense [Departamencie Obrony]. Oficjalne przemówienie Bidena nie jest okazją do deklaracji planów czy receptury na sukces, szczególnie w czasie kryzysu. Budując oczekiwania Bartosiak wprowadza w błąd a to o tyle znaczące, że jest założycielem jedynego w kraju poważnego think-tanku zajmującego się geopolityką.
O odwadze Bidena
Ostatnią już przemilczaną przez media “prawdą” jest ta o odwadze Bidena w jego podróży do Kijowa. Prawda bardziej irytująca niż merytorycznie znaczącą ale doskonale wpisującą się w serwilizm innym, tym razem ze strony mediów. Na uznanie zasługuje z pewnością wysiłek fizyczny prezydenta by dotrzeć do Kijowa pociągiem. To oczywiste. W odróżnieniu od wcześniejszych wizyt głów państw w Kijowie, w tym także wizyty w Kijowie Jarosława Kaczynskiego i innych
w miesiąc po wybuchu wojny, Rosjanie doskonale wiedzieli o podróży i pobycie prezydenta Bidena w Kijowie na kilka godzin przed jej rozpoczęciem. Poinformowali o niej sami Amerykanie. I słusznie. Gorzej jednak, że zrobiono z prezydenta Stanów Zjednoczonych ikonę na którą nie zasługuje. To mało znaczące ale doskonale wpisuje się w narrację głównych mediów, w tym TVP, dotyczącą roli prezydenta Bidena i Stanów Zjednoczonych w wojnie Rosji z Ukrainą. Ta rola, bez złudzeń, podporządkowana jest wyłącznie interesom Stanów Zjednoczonych. Interesów, dodajmy, na szczęście zbieżnych z interesami Polski. Ale pamiętajmy, że jeszcze na miesiąc przed wybuchem wojny na Ukrainie, w styczniu ub. roku, Amerykanie złożyli ofertę Rosji by ta, zaangażowała się w izolację Chin i dołączyła do państw które rozumieją, że głównym wyzwaniem amerykańskiej polityki nie jest dziś Rosja. Na szczęście dla Polski ten scenariusz został przez Rosję odrzucony.
Życie po wizycie
Powyższy tytuł zaczerpnąłem z Ziemkiewicza. Życie po wizycie wraca do normy. Pamiętając o Ukrainie i zbrodniach Rosji w rocznicę wybuchu wojny, możemy oczekiwać ponownego wybuchu konfliktu z Unią Europejską w kwestii funduszy unijnych, gorączki przedwyborczej która na kilka dni umilkła oraz powrotu do politycznego piekiełka które serwują nam zarówno przedstawiciele rządu jak i “elity” opozycji. Będzie w czym wybierać.
Kolory wizyty też znaczą
Na koniec o niebiesko-żółtej przewadze nad biało czerwonym szyldem. Wizyta Bidena w Warszawie upłynęła w zalewie niebiesko-żółtej narracji a nie w barwach narodowych co kontrastowało znacznie z charakterem wizyty prezydenta Bidena. Na ten kontrast zwrócił uwagę wcześniej wspomniany przeze mnie Rafał Ziemkiewicz. Jeśli Biden po cokolwiek do Polski przyjechał to przede wszystkim by załatwiać interesy
oraz oznajmić Polsce i krajom bukaresztańskiej “dziewiątki” jaki jest prawdziwy stopień zagrożenia ze wschodu. O rzeczywistym stopniu tego zagrożenia, twierdzę, niewiele wiemy ale to temat na osobne rozważania. Biden przyjechał także po to by podkreślić znaczenie Polski w regionie i wysłać przez to ważne przesłanie dla Niemiec i Francji. To także było częścią realizacji amerykańskich interesów w Europie a znika z pola widzenia wielu ekspertów. Paradoksalnie, przenosząc uwagę z biało-czerwonej na niebiesko-żółtą narrację straciliśmy dobrą okazję by utrwalić Polskę w wizerunku mediów, tych zachodnich oczywiście, jako centralny punkt wydarzenia. A szkoda bo choć o Ukrainę chodzi, to nasze interesy powinny być tu nadrzędne.
Jack Malik
Sto lat dla ministra czyli podziękowanie dla Józefa Kasprzyka
Nie został nawet “ministrem konstytucyjnym” ale na pewno najmocniejszym punktem ekipy rządzącej Polską w latach 2015-23. Za jego rządów urząd osiągnął najwyższy poziom po 1989 roku.Czytaj więcej ..
Piramida demokracji
Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..
Jedziemy na Euro
Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..
Między nami a Walijczykami
Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..
Jaka tragedia taka Balladyna
Minął czas, kiedy Nową Lewicę uosabiały miła buzia i posągowa sylwetka Magdaleny Ogórek. Z sejmowej trybuny gorszą twarz postkomunizmu zaprezentowała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska, zapowiadająca, że znane ze “strajku kobiet” błyskawice powrócą i jedna z nich porazi Szymona Hołownię ..Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka