Próba zabójstwa prezydenta Trumpa

Z zainteresowaniem szukałem pierwszych reakcji lewicowych mass mediów, które oszczędnie raportowały „jakiś głośny hałas” (CNN) na wiecu Trumpa, po którym udał się on do szpitala. Lewicowe media wcześniej porównywały Trumpa do Hitlera (on był przecież narodowym socjalistą!), nazywając go też rasistą, faszystą i białym ekstremistą. Z doświadczenia można powiedzieć, że o to co lewica oskarża, właśnie sama już zrobiła bądź zrobi.

Zamach na życie byłego i przyszłego prezydenta Trumpa jest dowodem na klęskę obecnej administracji na odcinku “secret service” i ochrony byłego prezydenta i kandydata na prezydenta Trumpa. Zamachowiec pozostawał nie wykryty na dachu budynku oddalonego od mównicy Trumpa zaledwie o 125 m Uczestnicy wiecu zauważyli czołgającą się postać z karabinem i natychmiast zaraportowali to policji, która nie zareagowała. 

Media donoszą o coraz większych sensacjach związanych z zamachem na Trumpa. Można znaleźć informację, że moment przed otwarciem ognia, zabójca został zaskoczony przez policjanta, który zaalarmowany przez ludzi wspinał się po drabinie na dach. Zabójca zobaczył policjanta i skierował broń w jego stronę ale ten spadł z drabiny. Wtedy zabójca powrócił na stanowisko i zaczął strzelać do Trumpa w wyniku czego jeden uczestnik wiecu został zabity a dwoje ciężko rannych. Jest też nagranie uczestnika wiecu który twierdzi, że informował policję o zagrożeniu ale ta zlekceważyła jego wezwania. Krąży też mem rzekomego snajpera z ochrony Secret Service ale jego treści nie będziemy ujawniać bez możliwości weryfikacji jego autentyczności. Wiemy, że jest niezwykle kompromitujący dla ochrony prezydenta.

Prezydencka kampania Trumpa wielokrotnie zwracała się do administracji Bidena o wzmocnienie ochrony kandydata Trumpa ale bezskutecznie.

O podstawową ochronę poprosił także niezależny kandydat na prezydenta Robert F. Kennedy Junior, ale i on spotkał się z odmową. Przypomnijmy, że prezydent John F. Kennedy zastrzelony 22 listopada 1963 r. to jego stryj. Warto też wiedzieć, że jego ojciec zginął od kuli zamachowca w 1968 r. – podobno został zamordowany w Los Angeles przez palestyńczyka Sirhan Sirhan. Tyle tylko, że zamachowiec stał kilka stóp przed Robertem F. Kennedy ten zginął w wyniku strzału oddanego w tył głowy. To scenariusz przypominający zamach na Indirę Gandhi dokonany jak wiemy przez jej ochronę. 

Podobnie było z prezydentem Johnem F. Kennedy, którego według wersji oficjalnej zamordował Lee Harvey Oswald, jednak śmiertelny strzał nadszedł nie z tyłu ze strony domniemanego zamachowcy, ale z przodu…