Kto mordował od 1939

Wydarzenia na stadionie w węgierskim Debreczynie, gdzie podczas meczu piłki nożnej z Rakowem Częstochowa kibice izraelskiego Maccabi Hajfa wywiesili transparent Murderers since 1939 czyli Mordercy od 1939 pod adresem swoich polskich kolegów – nie da się oceniać jak incydentu. Futbol bowiem to nie subkultura, tylko istotny segment kultury masowej. To, co dzieje się na trybunach, a nie tylko na boisku – kształtuje nawyki, gusta, zachowania i poglądy.
 
Część izraelskich mediów obłudnie usprawiedliwia czyn swoich kiboli wcześniejszym eksponowaniem przez zwolenników Rakowa baneru, wypominającego Izraelczykom zabijanie cywilów w Strefie Gazy. Różnica okazuje się jedna i zasadnicza: izraelska armia i służby specjalne rzeczywiście masowo mordują w Gazie ludność palestyńską. Zaś Polacy podczas II wojny światowej, czyli “po 1939” – Żydów nie tylko nie mordowali, ale ratowali przed Niemcami i ich kolaborantami (w zbrodniczej likwidacji getta warszawskiego uczestniczyły m.in. formacje łotewskie, ochoczo zabijała też żydowskich sąsiadów Ukraińska Powstańcza Armia). O czym dobitnie zaświadcza rekordowa liczba drzew w ogrodzie Instytutu Yad Vashem, upamiętniająca Polaków, którzy Żydów wtedy ocalili.    
 
Prawdy z fałszem nie da się na równych prawach zestawić. A jak podkreślał Józef Mackiewicz, co sam tak przejmująco opisał zabijanie Żydów przez Niemców w podwileńskich Ponarach – jedynie prawda jest ciekawa.     
 

 

          My mieliśmy Godzinę W, oni swój Wielki Tydzień

Zbrodnia w Jedwabnem pozostaje oczywiście faktem historycznym, ale dokonana została z niemieckiej inspiracji przez nielicznych sprawców wywodzących się z lumpenproletariatu, co postawili się – podobnie jak folksdojcze i donosiciele gestapo – w pozycji renegatów narodu polskiego. 

Skalę pomocy Żydom przez Polaków po strasznym zarówno dla nich, jak i dla nas roku 1939 udzielanej, obrazują nie tylko nasadzenia w Yad Vashem, ale wielkie nazwiska bohaterów w pomoc współbraciom zaangażowanych jak Jan Karski czy Władysław Bartoszewski. I nazwy całych konspiracyjnych struktur jak Rada Pomocy Żydom “Żegota”. A także los męczenników – jak rodziny Ulmów. Potwierdzają ją filmy Andrzeja Wajdy o Korczaku i Romana Polańskiego o Pianiście Władysławie Szpilmanie czy najnowsze powieści Szczepana Twardocha (jak “Król” a zwłaszcza “Królestwo”).

Dopiero niedawno doczekaliśmy się znakomitej – na razie fabularnej – opowieści, bo jeszcze nie monografii o Mordechaju Anielewiczu, bohaterze dwóch narodów, przywódcy Powstania w Getcie, które o półtora roku poprzedziło to nam najbliższe i najbardziej znane, Warszawskie (“Ogień i pył… Roberta Żółtka” [1]).

Czasem utyskiwaliśmy na niewiedzę zagranicznych turystów, skłonnych do mylenia obu powstań, które łączy nie tylko miasto, gdzie wybuchły: tego w Wielkim Tygodniu 1943 r. oraz rozpoczętego w Godzinę W, dn. 1 sierpnia 1944 r.

Zygmunt-Srul Warszawer urodził się w Łaskarzewie w 1906 lub 1907 roku. Był Żydem. Ojciec Srula, pobożny i poważany, miał piętrowy dom w rynku, rzeźnię i sklep. Handlował z dziedzicami, chłopami i na jarmarkach. Był prezesem gminy żydowskiej a także, wybranym radnym w Urzędzie miejskim głosami Żydów i chrześcijan. Srul od bardzo młodych lat zaczął jeździć po wsiach, co umożliwiało mu poznanie chłopów. „Byłem ich ulubiony” – wspominał. ” Moje słowo było święte i oni o tym wiedzieli. Nie oszukiwałem nigdy i dawałem uczciwe ceny”. Pożyczał także pieniądze bez lichwy, a kiedy nie mogli oddać, co zdarzało się często, bo ludzie w tych okolicach byli biedni, długo prolongował, bywało że w nieskończoność. Do wybuchu II wojny światowej Srul żył i pracował w swoim rodzinnym mieście. Jeździł po wsiach i poznawał okoliczną ludność. Tu założył swoją rodzinę, ożenił się, miał dwoje dzieci: córeczkę i syna. Wszystko zmieniło sie po wybuchu wojny. Zygmunt Warszawer przez 26 miesięcy ukrywany przez wielu Polaków w kilku wsiach… Nigdy o tym nie zapomniał, do końca życia wspierał materialnie swoich wybawców…a pierwsze zarobione pieniądze przekazał na odbudowę kościoła.


          Nie bądź głupi, bo skorzysta Putin

Teraz stajemy wobec groźby fałszowania historii, przypisywania naszym przodkom zbrodni przez Niemców dokonanych. Kibole przeważnie nie czytają książek ani nie oglądają filmów poza kinem akcji. Im dalej od zakończenia wojny, tym większa okazuje się groźba utrwalania wykoślawiających historię ocen, zdolnych zatruć współczesne relacje między narodami.

Od polskich polityków pełniących urzędy publiczne mamy więc prawo oczekiwać reakcji bardziej stanowczej niż tylko wpisy na “X”, dawnym Twitterze.

Jeśli w kwestii tak dramatycznej pozwolić sobie można na osobistą refleksję to pamiętam, jak w latach 80. w znanym zarówno z liberalizmu jak patriotycznego wychowania Liceum Batorego, dawnej szkole poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i bohatera spod Arsenału Alka Dawidowskiego, zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z faktu, że rodzice jednych z nas spędzili wojnę w kraju, zaś innych – gdzieś w głębi ZSRR, dokąd właśnie w przywoływanym przez patokibiców z Hajfy roku 1939 r. zmierzali w ucieczce przed okrucieństwem niemieckich rasistowskich ustaw norymberskich. Nigdy jednak nie dzieliliśmy się wedle podobnych kryteriów, jak na kasty w Indiach. Co najwyżej na mądrych i głupich jak każda zbiorowość.
Teraz zaś problem polega na tym, aby ci mądrzy potrafili na to, co wyprawiają głupi, w mądry właśnie sposób odpowiedzieć. Jak powtarza jeden z moich ukraińskich znajomych, co choć przyjechał do nas dopiero po 24 lutego 2022, mocno się już spolonizował: – Nie bądź głupi, bo skorzysta Putin…

[1] Robert Żółtek. Ogień i pył. Ostatnia wiosna Mordechaja Anielewicza. Wyd. MG, Warszawa 2021; por. [recenzja:] Ostatnia wiosna Anielewicza, PNP 24.pl z 8 kwietnia 2021

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Zawsze po złej stronie

Różne ksywy noszą politycy ale w tej tak nieprzyjaznej ujawnia się oczywisty fakt: Giertycha nikt nie lubi. Zwłaszcza we własnym ugrupowaniu. Nie inaczej jest dzisiaj w Platformie Obywatelskiej, której posłem został półtora roku temu ze Świętokrzyskiego.Czytaj więcej ..

Jak pisać o polityce, by nas nie przerosła

Jeśli z dwóch powieści, zaliczanych do gatunku political fiction, słabsze wrażenie wywiera książka celebryty i skandalisty, a lepsze debiut samorządowca dotychczas z pióra się nie utrzymującego – daje to do myślenia. Czytaj więcej ..

Lewandowski, bój się Boga

Jakie czasy tacy bohaterowie. Nikt oczywiście nie odbierze Lewandowskiemu tego, co sobie na boisku wywalczył. Nie ma też chyba sensu go zmuszać, żeby na nie wybiegał, w biało-czerwonych barwach. Mamy go jednak prawo oceniać. I tego powinien się bać jako celebryta, wieloletni bohater wyobraźni zbiorowej. Niby tak wielki, a okazał

Pięć lat Polski z prezydentem Nawrockim

Prezydentura Karola Nawrockiego, od poniedziałkowego poranka staje się jednym z elementów stabilizujących układ władzy w Polsce. Wyborcy wypowiedzieli się 1 czerwca przeciw temu, żeby prezydentem został Rafał Trzaskowski.Czytaj więcej ..

Wartość naszego głosu

Tylko w wyborczą niedzielę nasz głos znaczy tyle samo, co każdego z polityków, na co dzień zasadnie przez nas krytykowanych. Warto skorzystać z tej równości. To nie casting. Ani konkurs piękności. Nie dla polityków tego dnia głosujemy lecz dla Polski i dla siebie. Wskazujemy głowę państwa na trudne czasy.<a

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments