
Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów
- Dodano:
- Kategorie: Kraj, Polityka Krajowa, Warto przeczytać
Polska Turcją Europy? Nie, raczej podziękujmy…
Nie ma co jednak objawiać tu troski o turecką demokrację, bardziej istotne okazać się może dla nas ostrzeżenie przed budowaniem sobie podobnej pozycji na wschodniej flance Sojuszu Atlantyckiego. Turcja jak wiemy ma ogromną armię i mnóstwo wydaje na zbrojenia. Nie czyni jej to jednak wcale potęgą polityczną nawet w regionalnym wymiarze. Mało kto traktuje poważnie tureckich polityków w stolicach światowych mocarstw. Co zaś najważniejsze, Turcja nie jest wcale krajem bezpiecznym:
zagrażają jej od wewnątrz Kurdowie ze swoimi formacjami paramilitarnymi, z zagranicy zaś sąsiadująca od południa Syria, gdzie właśnie władzę objęli fundamentaliści muzułmańscy, niektórzy mający za sobą pobyt w amerykańskich więzieniach (Erdogan też nawiązuje do politycznego islamu, ale w wersji soft: poplecznicy Al-Kaidy to dla niego wróg śmiertelny). Poza tym oczywiście, podobnie jak my, Turcja obawiać się musi Rosji.
Prosta wyliczanka przeciwności losu ją dotykających skłania raczej, by pod adresem rządzących Polską sformułować słynne ostrzeżenie słowami Aleksandra Kwaśniewskiego: nie idźcie tą drogą. Żaden to dla nas wzór.
Zresztą los egzotycznych sojuszy w naszej historii okazywał się oczywisty. Poza tym ewentualne wycofanie przez Donalda Trumpa sił amerykańskich z Europy, teraz niestety całkiem prawdopodobny pesymistyczny wariant, zniweczy nasze ustalenia z Ankarą, bo Turcji bliżej do USA (należy do NATO) niż do UE poza strukturami której wciąż pozostaje.
Miękka siła to nie fikcja
Dziś bardziej racjonalne byłoby raczej porozumiewanie się ze świadomą zagrożenia rosyjskiego Norwegią, również do Unii Europejskiej nie należącą, za to poprzez fundusze pomocowe (noszące u nas miano “norweskich” po prostu, chociaż uczestniczą w nich także Kanada i Szwajcaria) wspierające umiejętnie drogą objawiania “miękkiej siły” opór Ukrainy. Sam miałem okazję, jako jeden z nielicznych politycznych dziennikarzy w Polsce, odwiedzić urządzony siłami polskich samorządowców i młodzieży z rodzin repatriantów ze Wschodu (zrzeszonej w Klub Możliwości), ale za pieniądze ofiarodawców norweskich, kanadyjskich i szwajcarskich ośrodek zorganizowany w nikomu wcześniej niepotrzebnym wysłużonym hotelu w Święcicach pod Ożarowem, który niedługo po 24 lutego 2022 r. stał się więcej niż tylko tymczasowym domem dla trzystu wojennych uchodźców ukraińskich. Widziałem tam zadowolone buzie ukraińskich dzieci i wyzbyte już zafrasowania twarze kobiet, które gdy tylko przyjechaliśmy nawiązały z nami rozmowę nie o nalotach i ostrzale w ich ojczyźnie, lecz zaletach samochodu terenowego, którym podwiózł mnie tam jeden z organizatorów ośrodka. Odzyskane prawo do normalnego życia jego gości stanowiło najlepszy wyraz zwycięstwa tych, co go zbudowali. W trakcie rozmowy dołączyła do nas jedna z ukraińskich dziewczyn, świeżo z pociągu podmiejskiego, która nam i koleżankom pochwaliła się, że właśnie zdobyła pracę “przy kebabie w Błoniu”.
Bo też uciekinierom niewiele brakowało wtedy do szczęścia. I jeśli je osiągnęli, pomimo wojennych przeciwności, stanowi to zasługę Polaków pomagających im bezpośrednio i zagranicznych fundatorów ich wspierających.
W znakomitym opowiadaniu Jarosława Iwaszkiewicza “Zarudzie” znajduje się przejmująca scena, w której powstaniec styczniowy, przeprawiąjący przez rzekę emisariusza, a obaj zmierzają na tereny zamieszkałe przez ludność ukraińską, by na nie działania powstańcze rozszerzyć, wyrzuca za burtę promu do rzeki swój pistolet. Ten emisariusza zresztą też. I pokazuje trzymany w ręku egzemplarz “Złotej Hramoty”, skierowanej do Ukraińców idealistycznej proklamacji o równości i prawie do wolności wszystkich ludzi. To teraz będzie nasza broń – oznajmia powstaniec. Jakby nie zdając sobie sprawy z faktu, że chłopi na terenach, na które zmierzają oni we dwóch z emisariuszem powstańczego rządu, pozostają niepiśmienni i żadnej Hramoty nie są zdolni przeczytać ani zrozumieć. Trochę racji jednak ten desperat ma, chociaż wnioski z sytuacji wyciąga dla siebie fatalne.
Powstanie Styczniowe jak wiemy przegrało również dlatego, że jego dowódcy przecenili aspekt militarny insurekcji a nie przygotowali zawczasu propagandy na użytek ludności chłopskiej, nie tylko ukraińskiej, polskiej też, która niekoniecznie uwierzyć musiała na słowo w górnolotne zapewnienia dotychczasowych panów ze szlachty.
Nie wyrzucać pistoletu do rzeki, jeśli może się nam przydać
Paradoksalnie gęsto przywołująca w sukurs dla swojego stanowiska wartości humanitarne prof Środa naszej miękkiej siły nie docenia, skoro utrzymuje, że “właściwie cała nasza historia to potyczki wojskowych, powstańców, “wyklętych” a nasz patriotyzm ogranicza się do pochwały oręża i martyrologii” [2]. Gdyby Magdalena Środa przed napisaniem tekstu spytała o zdanie własnych studentów, zapewne za przykład patriotyzmu uznaliby raczej pomoc wygnanym z ojczyzny przez rakiety Putina Ukraińcom niż insurekcje sprzed wieków, z jednym może tylko wyjątkiem bliższego nam nie tylko chronologicznie Powstania Warszawskiego – gdzie jednak właśnie poświęcenie cywilów (stanowiących ponad 90 proc jego ofiar) stanowiło wymiar z pewnością istotniejszy od krótkotrwałego przechwycenia tej czy innej placówki czy celności wystrzeliwanych pocisków, których zapasów nie kwapili się uzupełniać zrzutami wyznający humanistyczne wartości zachodni alianci.
Józef Papkin jak wiemy ze swoimi fikcyjnymi rozlicznymi przewagami śmieszy już kolejne pokolenia tak wycieczek szkolnych jak innych widzów teatrów a narodził się pod piórem hr. Aleksandra Fredry w czasach (“Zemstę” wydano w 1838 r. we Lwowie), w których powstawały wzorce patriotyzmu, dzisiaj publicznie demonstrowane, na szczęście zwykle w sposób bardziej rozumny, niż czyni to władza. W znacznej mierze przeciwskuteczna w swoich działaniach, przy czym to wrażenie tak rządu jak prezydenta dotyczy.
Kwestia techniki… czy roztropności

Łukasz Perzyna

Pożegnanie Papieża
Jeszcze w niedzielę Wielkanocną Papież Franciszek spotkał się z wiernymi, chociaż orędzie dla nich przeznaczone odczytał już jego sekretarz; Ojciec Święty nie miał już siły, aby to uczynić osobiście. I tak podziwiano go za to, że publicznie się pojawił. Dzień później, w Wielki Poniedziałek, w Polsce potocznie zwany lanym, zakomunikowano

Wybór na najtrudniejszą kadencję
Niska jakość kampanii, jaką obserwujemy, a także format samych kandydatów, z których żaden jeszcze jako mąż stanu się nie zaprezentował nie zwalnia nas od monitorowania wszystkiego, co się w kampanii dzieje. Zaowocuje to bowiem wyborem prezydenta, który stawi – lub nie stawi – czoła zagrożeniom, z jakimi nie mieli do

Ani plebiscyt ani konkurs piękności
Skoro zasadnie utyskujemy na “płaskoziemców” i antyszczepionkowców, tym bardziej warto sprzeciwić się działaniom tych, co zachowują się jakby chcieli nam obrzydzić zbliżające się wybory prezydenckie. Nawet jeśli z ich kalkulacji wynika, że niska frekwencja sprzyja ich własnym szansom.Czytaj więcej ..

40 lecie Ruchu Wolność i Pokój
W czasach schyłkowych PRL, trudnych jednak także dla opozycji, WiP wyrywał najmłodsze roczniki z marazmu, oferując pomysłowe formy protestu i zaangażowania społecznego. Oprócz samej legendy jego dorobkiem stało się urzeczywistnienie umiejętnie stopniowanych zamierzeń, co stanowiło wyjątek w niełatwych realiach Polski.Czytaj więcej ..

W 20 lat później. Polska bez Jana Pawła II ale z jego trwałą obecnością
Kiedy biały dym objawił nowe dla niego wyzwanie, nie stał się papieżem elit. Pielgrzymowali do niego wszyscy, artyści ale ludzie biznesu i polityki. Przyjmował ich i umiał z nimi rozmawiać, ale o randze jego postaci świadczą odczucia zwyczajnych Polaków.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka