Dron u bram czyli wojna i pokój oraz feudałowie polskiej polityki

Nic nie zapowiada nagłych zmian w polskiej polityce. Prezydent i premier trzymają się mocno niczym Chińczycy w słynnym dialogu z “Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, co potwierdzenie znajduje teraz nie w tekstach dramatu neoromantycznego lecz wynikach badań opinii publicznej. Chociaż, nie przesądzając czy to dobrze czy źle, zauważyć wypada, że politycy i schlebiający im żurnaliści głównego nurtu wydają się ostatnimi grupami społecznymi w Polsce impregnowanymi na poczucie zagrożenia, jakie towarzyszy zwyczajnym Polakom w związku z niedawnymi wtargnięciami dronów w naszą przestrzeń powietrzną oraz narastającą eskalacją pełnoskalowej wojny w Ukrainie, w wyniku której ucierpiała już nawet polska ambasada w Kijowie.
 
Najpierw więc słów parę o tym, co dla Kowalskiego, z samochodem czy tylko wypożyczaną od Trzaskowskiego hulajnogą, z kredytem regularnie spłacanym lub bez zdolności do jego zaciągnięcia – liczy się najbardziej. Zwierciadłem tego pozostają sondaże, stanowiące – jak rzecz ujmują socjologowie – fotografię nastrojów społecznych, aktualną w chwili, gdy badanie jest przeprowadzane, nie zaś prognozę przyszłych zachowań obywateli.  

 

               Czym się martwi zwykły obywatel

 
Misją instytutów demoskopijnych nie jest zastępowanie prognostów ani futurologów, jednak wbrew niesprawiedliwej czasem krytyce autorów sondaży właśnie z progresji ich rezultatów wyłaniało się zarówno zwycięstwo Karola Nawrockiego w niedawnych wyborach prezydenckich jak przejście w 1990 r. do drugiej tury głosowania Stanisława Tymińskiego kosztem Tadeusza Mazowieckiego, chociaż oba te demokratyczne werdykty zinterpretowano jako polityczną sensację. Jednak obecne oceny sytuacji przez Polaków dokonywane pozostają jednoznaczne i zbyt wielkiego marginesu dla interpretatorów nie pozostawiają. 

63 proc badanych przez CBOS już po nocy dronów dostrzega zagrożenie dla niepodległości Polski. Gdy zaczynała się wojna w Ukrainie, w 2022 r. na wiosnę – widziało je 42 proc z nas [1]. Z kolei teraz 68 proc Polaków pewnych jest zaangażowania NATO w obronę naszych granic, chociaż w marcu 2022 r. podobne przekonanie wyrażało 81 proc [2]. Przekaz wydaje się więc oczywisty: poczucie zagrożenia narasta, a pewność co do lojalności sojuszników maleje.   

Nieskuteczne jak widać okazują się pocieszenia, że niebezpieczeństwo dotyczy również Danii, która podobnie jak my za sprawą kremlowskich dronów zamykać musiała lotniska. Fakt, że sąsiad, nawet znacznie bogatszy, ma kłopot ze spłatą rat kredytu, nie uśmierzy naszych własnych trosk z domowym budżetem związanych, jeśli rzecz odnieść do zdarzeń z życia codziennego. 

Fot: CBOS - czerwiec 2025.
Z kolei pesymistyczny regres w ocenie zamiarów sojuszników w kwestii wypełnienia zobowiązań wobec Polski przypisać można zastąpieniu w Białym Domu deklarującego aktualność zasady wspólnej obrony państw Sojuszu Atlantyckiego Joe’go Bidena przez Donalda Trumpa, mniej obliczalnego i plątającego się w sprzeczności. A także – skoro badanie przeprowadzono we wrześniu – przypomnieniu historycznego doświadczenia z 1939 r,, które do optymizmu nie nastraja, skoro nasi brytyjscy i francuscy alianci wojnę wprawdzie wtedy Niemcom wypowiedzieli ale okazała się rychło dziwną czy śmieszną (drole de guerre). 
 
Zanim przejdzie  się do konkursu piękności czy castingu do roli zbawców ojczyzny, warto pamiętać o priorytetach Polaków wyrażonych w cytowanych przed chwilą badaniach.    

 

               Efekt flagi nie zmniejsza podziałów

 
W mniej fundamentalnych kwestiach niż poczucie bezpieczeństwa obywateli badania wprawdzie dokumentują, że działa efekt flagi – skupiania się opinii publicznej przy rządzących w chwili wzmagającego się zagrożenia – ale niewiele z tego dla sytuacji społeczeństwa wynika. Zwłaszcza, że jego beneficja dzielą się na dwa obozy polityczne. 
 
Donalda Tuska w roli premiera dobrze ocenia 48 proc Polaków, dokładnie tylu wystawia mu negatywną ocenę (różnica w miejscach po przecinku na korzyść szefa rządu nie ma tu znaczenia, skoro dopuszczalny przez socjologów błąd takich badań wynosi… 2 do 3 proc). Zaraz, spyta ktoś nawet przytomnie: a gdzie ten efekt flagi?
 
Ujawnia się on w odpowiedzi na inne pytanie tego samego United Surveys. 51 procent Polaków źle ocenia rząd, tylko 28 proc z nas pozytywnie postrzega jego dokonania [3].     
I znowu nasuwa się sceptyczne: zaraz, zaraz… Wszystko jednak się zgadza. Jak widać spora grupa obywateli źle ocenia rząd ale dobrze aktywność stojącego na jego czele w tak trudnym czasie premiera Tuska. I na tym właśnie efekt flagi polega. Tyle, że niewiele na nim zbudujemy, skoro sprowadza się wyłącznie do pobłażliwości wobec premiera – chociaż już nie jego ministrów (a gdy śledzi się ostatnie działania Barbary Nowackiej, nietrudno odgadnąć dlaczego)  – a nie zaufania.
Fot: Business Insider.

Wskaźniki tego ostatniego okazują się dla urzędującego premiera dalece mniej korzystne. Tuskowi ufa bowiem 39 proc Polaków, co sytuuje go na dopiero czwartym miejscu w tym rankingu, zaś nieufność wobec premiera cechuje większość z nas: nieubłagane 55 proc [4].

Największym z grona polityków zaufaniem Polaków cieszy się prezydent Karol Nawrocki. Ufa mu 49 proc z nas. Nieco mniej, niż zagłosowało na niego w drugiej turze wyborów prezydenckich przed zaledwie czterema miesiącami. Nawrocki w rankingu zaufania wyprzedza nieznacznie wicepremiera i ministra obrony Radosława Sikorskiego (48 proc) oraz bardziej zdecydowanie wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka (39 proc). O Tusku i jego pozycji w tym rankingu była już tu mowa [5].

Da się więc powiedzieć – skoro zajmujemy się efektem flagi – że działa wprawdzie, ale maszty z flagą są dwa, zaś każdy z wielkich elektoratów z niedawnej drugiej tury… skupia się przy tym swoim.   
 
Ile z tych sondaży pojmą sami politycy? Przypomina mi się, jak w trakcie ćwiczeń na polonistyce warszawskiej prowadzący zajęcia z teorii literatury późniejszy profesor Piotr Lehr-Spławiński spytał mojego kolegę, prostego chłopaka spod Grójca, co na studia poszedł, bo w liceum miał dobre świadectwo, o jakieś trocheje czy jamby względnie inne klasyczne metrum.
– E, ja tam nie wiem, dla mnie to są tylko takie kreski…
Podobnie w dowcipach ogólnowojskowych z czasów PRL odpowiadał rekrut indagowany przez sierżanta o alfabet Morse’a.
Dla polityków wspomniane wyniki badań opinii – to być może tylko takie cyferki…
Chociaż właśnie otrzymują za ich pośrednictwem niepokojący acz jeszcze nie alarmowy sygnał dotyczący nastrojów społecznych, który powinien ich do zmiany dotychczasowych zachowań skłonić.
 
Nietrudno jednak sobie wyobrazić, że politycy jednak pojmą, co z tych cyferek wynika, ale wnioski wyciągną opaczne. Nie zmienia się przecież premiera, którego rolę u steru rządu – choć już nie pracę tegoż gremium – korzystnie ocenia co drugi Polak. 
Nie ma też co ponaglać do działania prezydenta, któremu ufa połowa z nas, nawet jeśli to mniej, niż zagłosowało na niego w nieodlegle przecieź niedawnych wyborach powszechnych…

Chcieliśmy efektu flagi, to go mamy… Gdy wieje wiatr historii, flaga łopocze, co wielu ogranicza punkt widzenia i przesłania istotny fragment rzeczywistości.
Fot: Tischner.pl
Politykom w Polsce, zwłaszcza tym bezpośrednio odpowiedzialnym za państwo, nie da się zarzucić, że powielają narrację Władimira Putina. pod tym względem Polska różni się na korzyść w porównaniu ze Słowacją, Węgrami czy nawet Niemcami. Problem polega na tym, że politycy absorbują siebie nawzajem i nas przy okazji drugorzędnymi kwestiami. Doprowadzeniem Zbigniewa Ziobro na komisję śledczą albo tyleż hałaśliwym co nielicznym protestem bojówkarzy Ostatniego Pokolenia. Albo ustawą o CPK, której dalsze procedowanie – jak rozumiem – ma zastąpić planowany kiedyś port lotniczy i kolej. Nie chodzi o informację rządu w sprawie flotylli dronów, która dopiero co wleciała do Polski – zresztą na czas już złożoną. Raczej o wnioski, jakie klasa polityczna, bo nie tylko rządzących rzecz dotyczy, zamierza wyciągnąć na przyszłość z tej nie mającej precedensu w powojennych dziejach Polski sytuacji.
 
Waśnie polityków stanowią osobny problem. Wyrazem ich miałkości wydaje się spór o prawo dostępu do tajnych materiałów dla szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomira Cenckiewicza. Nie tym przecież żyje opinia publiczna, przyznajmy bez wyrokowania o racjach.
 
Średniowieczny Kościół, znużony swarami feudałów, wprowadził m.in. na synodach w Charroux i Clermont zasadę Treuga Dei, czyli Pokoju Bożego. Baronom zakazano toczenia walk wewnętrznych od środy wieczorem do poniedziałku rano. Dzięki temu rycerstwo nie pogrążyło się w nich bez reszty i w razie potrzeby stawiało się masowo na wyprawy krzyżowe czy do bitwy pod Grunwaldem. Zaś Gotfryd z Bouillon, zwycięski wódz pierwszej krucjaty, chociaż typowany po zdobyciu Jerozolimy na króla utworzonego tam przez krzyżowców państwa, wzdragał się przed odbyciem koronacji w Ziemi Świętej jako miejscu męki Pana Jezusa. Co dowodzi, że poczucie przyzwoitości już wtedy nie było obce uczestnikom życia publicznego. Tym bardziej więc rekomendować je wypada tym, którzy dzisiaj w nim biorą udział.
 
[1] CBOS, badanie z 11-22 września 2025 r.
[2] ibidem
[3] United Surveys z 13-15 września 2025
[4] IBRIS z 19-20 września 2025
[5] ibidem
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
“Hyde Park” – arena pustych słów

“Hyde Park” pokazuje politykę, w której rolę selekcjonerską jaką do niedawna odgrywała telewizja – bez reszty przejmuje internet. Czy się w tę sieć zaplączemy, czy nauczymy nią skutecznie łowić to, co życiodajne a nie zatrute?Czytaj więcej ..

Zimna wojna nerwów

Po zrozumiałym szoku, jaki wywołało masowe wtargnięcie do Polski wrogich obiektów w nocy z 9 na 10 września – nadchodzi podobnie trudny czas testowania naszej cierpliwości i poczucia bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Dron… nie z jasnego nieba

Nalot prawie dwudziestu dronów rosyjskich jakie nadleciały nad Polskę z Białorusi wskazuje, że w tym wypadku to my, a nie Ukraina stanowimy cel dla Kremla. Jeśli jednak zamiarem Władimira Putina pozostawało wzniecenie u nas paniki, ten zamysł nie został zrealizowany.Czytaj więcej ..

Korzyści z kohabitacji

Utyskując na dwutorowość polskiej polityki zagranicznej i traktowanie jej jako jednego z pól bitewnych zimnej wojny toczonej przez obozy premiera i prezydenta – warto mieć świadomość, że jej utarczki nikogo poza Polską nie obchodzą.Czytaj więcej ..

Zanim nadejdzie 17 września

17 września nie tyle ma stanowić groźne memento – raczej zachętę, aby tę smutną rocznicę sowieckiego noża w plecy, ciosu co zniweczył ostatecznie polskie plany obronne w 1939 r. – obejść porządniej niż niedawne sierpniowe. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments