Schetyna, jego doktryna i prezes w stanie bankructwa

Zapewne wielu Polaków, którzy swoim wyborczym werdyktem przyczynili się 15 października zarówno do dumnego rekordu frekwencji jak zmiany władzy w kraju – poszłoby po tym, co wyczynia ostatnio Donald Tusk na antyrządowe demonstracje uliczne. Gdyby tylko nie organizowało ich Prawo i Sprawiedliwość.
 
PiS w roli obrońców demokracji, a zwłaszcza wolności mediów – to bowiem wodewil. A my Polacy narodem jesteśmy poważnym, tylko w ostatnim półwieczu daliśmy reszcie świata Jana Pawła II, który zburzył mury wyrastające w ludzkich sercach – oraz ruch społeczny Solidarność, który doprowadził do fizycznego już demontażu zasieków, dzielących Europę. A także troje noblistów z literatury (Czesława Miłosza, Wisławę Szymborską i Olgę Tokarczuk) oraz laureata Oscara Pawła Pawlikowskiego, których dzieło potwierdza, że kultura również w naszych czasach może być przesłaniem a nie tylko udziwnieniem.
 
Tylko do polityków nie mamy szczęścia. Lecha Wałęsę selekcjonerzy pokojowego Nobla ocenili lepiej niż rodacy, którzy go słusznie już po jednej kadencji pozbawili prezydentury. Lecha Kaczyńskiego uwielbiali Ukraińcy i Gruzini za to, że ich bronił przed Rosją, ale Polacy nie mogli mu darować ani lapsusów w  stylu nazywania dziennikarki “małpą w czerwonym” ani oddania steru decyzji politycznych bratu bliźniakowi, przypominającemu złośnika z kreskówki. Za reelekcją Donalda Tuska na prezydenta Zjednoczonej Europy opowiedziało się 27 jej stolic z jedynym wyjątkiem rządu macierzystego kraju. A gdy do niego powrócił i ponownie został premierem – rządy zaczął od zajazdu na telewizję państwową, logiką przypominającego podobne przedsięwzięcie z narodowego poematu “Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, tyle, że z mniej sympatycznymi bohaterami, pomimo sterowania akcją przez rodzonego prawnuka innego twórcy wyobraźni zbiorowej Henryka Sienkiewicza, Bartłomieja.
Zacytuję z pamięci wiersz z 1968 roku, co nie do niego się odnosi, tylko do Stefana Żeromskiego, autorstwa poety Nowej Fali Krzysztofa Karaska: “Siedemdziesięcioletni Cezary Baryka, siedząc za stołem, w prezydialnym fotelu kierował akcją. Jego siwiejące włosy i wydatny brzuch uniemożliwiły studentowi, wezwanemu na przesłuchanie, rozpoznanie go z obowiązujących lektur szkolnych”.

Nie wiemy dzisiaj, kto bardziej zagraża polskiej demokracji: premier Donald Tusk w oczywisty sposób 
Prezes PiS - Jaroslaw Kaczyński

balansujący na jej krawędzi czy lider opozycji Jarosław Kaczyński, który jej obłudnie broni.  Chociaż póki rządy sprawował, zaszkodził jej, jak żaden przedtem polityk po 1989 roku. Los TVP jest jednym z przykładów.

Za to polityk do niedawna uchodzący za przegranego, który zresztą zajazdowi na TVP się sprzeciwił, co trzeba mu przyznać – były przewodniczący Platformy Obywatelskiej a obecny jej senator Grzegorz Schetyna ma prawo mieć, poniewczasie, poczucie gorzkiej satysfakcji.
 
Pierwszy bowiem powiedział: ulica i zagranica, gdy pytano go o opozycyjną strategię. Wtedy u władzy był PiS.
 
Schetyna spopularyzował też pojęcie totalnej opozycji, jako samoidentyfikację Platformy. Potem dopiero podjęło to TVP Info jako tuba propagandy PiS.
 
Teraz kamienie milowe przez byłego lidera PO-KO ustawione wyznaczają z kolei marszrutę PiS. Dowodzi to bankructwa, także moralnego, prezesury Jarosława Kaczyńskiego. Niezdolnego po prostu do wypracowania rozwiązań własnych, więc kopiującego działania oponentów sprzed lat. A czasem niemal z przedwczoraj.
 
Protest przeciw zajazdowi Sienkiewicza- późnego prawnuka noblisty, na TVP do złudzenia przecież przypomina akcję PO-KO przeciw “lex TVN”. Nawet nagłośniona tak szeroko afera z pobiciem posłanki PiS Joanny Borowiak na Woronicza to prosta kalka sytuacji z wiecu w Otwocku, gdzie policja sponiewiwrała parlamentarzystkę Kingę Gajewską z Koalicji Obywatelskiej, kiedy władzę sprawował jeszcze PiS. Lustrzane odbicie.
 
Ludzi też Kaczyński chce na ulice wyprowadzać. W styczniu. Nie powiem powodzenia, bo to nie prezes zmarznie, tylko ci, co mu uwierzą.
 
Żurnalistom rugowanym z TVP, Polskiego Radia i narodowej agencji PAP pisowscy dobrzy wujkowie obiecują – to nie żart – że węgierscy oligarchowie od Viktora Orbana sfinansują w Polsce budowę propisowskiego, opozycyjnego i narodowego koncernu medialnego. Żeby się więc młodzi nie martwili, że posady w Info czy radiowej Trójce a raczej tym co z niej zostało za pisowskich rządów, tracą. Bo Węgrzy nam pomogą.
Z wdzięczności za oddanie Lotosu MOL-owi, czy nie tak? Nie piszę: Władimirowi Putinowi, bo dowodów na to nie ma, są za to poszlaki, aż w nadmiarze.
Kaczyński raz już się przekonał, że Orbanowi uczucie wdzięczności i przyjaźni jest obce, kiedy to jego bardziej wysportowany ideowy pobratymca z Budapesztu wraz z resztą europejskich przywódców zagłosował za ponownym wyborem Tuska na prezydenta Zjednoczonej Europy. Upokorzył wtedy jak nigdy starszego druha z Warszawy. Pomimo to Kaczyński wciąż wierzy, jak kiedyś powiedział, że “będzie tu Budapeszt”. Jakby nie rozumiał, że Orban pozostaje po prostu od niego zręczniejszy i sprawniejszy. Gra przy tym z politykami zachodnimi jak z równymi, a nie ustępuje im, jak nominat Kaczyńskiego Mateusz Morawiecki w kwestii KPO i transakcji “pieniądze za praworządność”.   
 
Ulica i zagranica, dokładnie tak. Karol Marks powiedział kiedyś, że historia jeśli się powtarza, to wyłącznie jako farsa.
 
Zaś ja z góry oznajmię Państwu to samo, co napisałem przed 1 października, kiedy to wielki marsz w obronie demokracji zwołał Tusk, tyle, że zapomniał na niego zaprosić upokorzoną przez policję Joannę Parniewską z Krakowa, w której obronie jakoby cały mityng miał zostać zwołany. Nie poszedłem wtedy, nie będzie mnie również 11 stycznia pod Sejmem. Przypomnieć też wypada, dla ostudzenia nastrojów i po sienkiewiczowsku rozpalonych głów – że lekarze uznają dwubiegunowość za jednostkę chorobową. Każde dziecko wie, że na koniu na biegunach nie zajedzie się daleko. Można za to spaść i się potłuc. Kto nie wierzy, niech spróbuje.        
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Zanim nadejdzie 17 września

17 września nie tyle ma stanowić groźne memento – raczej zachętę, aby tę smutną rocznicę sowieckiego noża w plecy, ciosu co zniweczył ostatecznie polskie plany obronne w 1939 r. – obejść porządniej niż niedawne sierpniowe. Czytaj więcej ..

Hołownia? Szacun zamiast requiem

Marszałek Hołownia się nie ugiął, zamach stał się tylko puczem. Niewielu jak Roman Giertych żałuje, że nie stało się inaczej. A mnie raczej żal wyborców KO ze Świętokrzyskiego – regionu zasłużonego dla patriotyzmu jak niewiele innych – że ich właśnie w Sejmie reprezentuje niewydarzony adwokat.Czytaj więcej ..

Zły duch Anchorage

W trakcie szczytu amerykańsko-rosyjskiego 15 sierpnia na Alasce żadne wiążące ustalenia nie zapadły. Główną wiadomością pozostaje więc sam fakt, że spotkanie się odbyło. Na czym zyskuje Władimir Putin ..Czytaj więcej ..

Kto mordował od 1939

Politycy chociaż żyją z naszych podatków, mają tendencję do komplikowania prostych sytuacji, to samo dotyczy ekspertów, których – w odróżnieniu od posłów i senatorów – nikt uprzednio demokratycznie nie wybierał.Czytaj więcej ..

Polak sobie i z Unią poradzi

Problem dotacji z KPO wydanych przez rzad D. Tuska nie sprowadza się do wyliczeń, lecz do powszechnego poczucia sprawiedliwości. To, za sprawą afery KPO zostało wystawione na kolejną ciężką próbę.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments