Dron… nie z jasnego nieba

Nalot prawie dwudziestu dronów rosyjskich jakie nadleciały nad Polskę z Białorusi wskazuje, że w tym wypadku to my, a nie Ukraina stanowimy cel dla Kremla. Jeśli jednak zamiarem Władimira Putina pozostawało wzniecenie  u nas paniki, ten zamysł nie został zrealizowany.
 
Niepokojące okazuje się oczywiście, że spośród 19 dronów strącić się udało ledwie cztery. Pocieszające za to, że decydującą w tym rolę odegrały samoloty amerykańskie w dyspozycji sił holenderskich (F-35) oraz włoskich (AWACS).
 
Nie pojawiła się w Polsce psychoza wojenna, na co zapewne liczyli kremlowscy stratedzy i logistycy. Przedsmak wzmożonego ataku z 9 na 10 września 2025 r. (pierwsze naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej miało miejsce o 23,30, ostatnie o 6,30) mieliśmy gdy w listopadzie 2022 r. rakieta ze wschodu spadła w Przewodowie pod Hrubieszowem zabijając tam dwie cywilne osoby. Niedawno dron uderzył pod Łukowem, w prostej linii niespełna sto kilometrów od Warszawy. 

 

          Polacy reagują roztropnie i praktycznie

 
Zmasowany atak sprawił, że Polacy przejęli się zagrożeniem, ale reagują na nie w sposób roztropny i praktyczny. Przybrało to postać wzmożonych zakupów, robienia zapasów najmniej psujących się artykułów. Przy okazji jak w czasie walki z pandemią pomagamy sobie nawzajem. Wymieniamy się informacjami, wspieramy osoby starsze lub chore.    
Gorącej wojny z dnia na dzień raczej nie musimy się obawiać, wschodni dyktatorzy – rosyjski Władimir Putin i białoruski Aleksander Łukaszenka – testują bardziej odporność Polski i lojalność naszych sojuszników. W nadziei na skruszenie tej pierwszej już się zawiedli, zaś w wypadku wiarygodności natowskich partnerów rysuje się scenariusz podobnie korzystny dla nas. 

Nie o artykuł czwarty Traktatu Waszyngtońskiego, wspominający o wspólnych konsultacjach członków NATO zresztą chodzi, tylko o piąty – jasno obligujący wszystkie państwa Sojuszu Atlantyckiego do solidarnej obrony wzajemnej w razie napaści na dowolne z nich. Na razie mamy do czynienia z dronowym nalotem. A nie wojną. Jednak dla uśmierzenia obaw Polaków niezbędne pozostają nie bezpłciowe konsultacje, lecz publiczne potwierdzenie amerykańskiego prezydenta, iż art. 5. obowiązuje. Czyli Polska nie zostanie zdradzona jak Rząd Londyński przez Franklina D. Roosevelta w Jałcie, gdzie oddano nas do radzieckiej strefy wpływów. 

Albo jak Solidarność przez Ronalda Reagana, który nie powiadomił jej o terminie wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r, chociaż znał zawczasu tę datę dzięki płk. Ryszardowi Kuklińskiemu.

Demokratyczny prezydent USA Joe Biden już po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie dwa razy na polskiej ziemi potwierdzał aktualność art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego o obowiązku obrony napadniętego kraju NATO przez wszystkie inne. Ze strony obecnego lokatora Białego Domu – republikanina Donalda Trumpa na podobną deklarację wciąż czekamy. 
 
Chodzi o obronę Polski, nie publicystykę. Gadanie, że to pierwszy atak dronowy na terytorium natowskie nie ma większego sensu, bo od kiedy we współczesnej wojnie stosuje się drony…   Wiele znajdujemy podobnych lapsusów w dyskursie publicznym. Podobnie mija się z celem nazywanie rajdu dronów od białoruskiej granicy w głąb terytorium Polski prowokacją. Tą ostatnią nazywamy przecież skłonienie przeciwnika do działania, co dla niego samego okaże się szkodliwe. Logistycy akcji wiedzieli, że przynajmniej część dronów wysłanych nad Polskę zostanie zestrzelonych, co nie tylko zrozumiałe, ale też nieuniknione. A myśmy na pewno na tym nie stracili, że do celu nie doleciały. Najważniejsze, że – w odróżnieniu od Przewodowa – uniknęliśmy ofiar śmiertelnych.

 

          Sztuka powstrzymywania agresora

 
W październiku 1956 roku radzieckie czołgi szły na Warszawę, ale w pokojowy sposób powstrzymała je determinacja wiecujących ale gotowych do obrony własnego zakładu pracy robotników Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu.  W latach 1980-81 bacznie śledziliśmy ruchy wojsk wokół naszych granic – nie tylko armii radzieckiej, ale także czechosłowackiej i NRD-owskiej – w reakcji na fenomen Solidarności w Polsce.

Na manewrach się jednak skończyło, zbrojnej przemocy użyli ostatecznie wobec własnych rodaków generałowie Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak, wprowadzając stan wojenny. Później już po odzyskaniu pełni suwerenności – podobnie jak cały świat wstrzymywaliśmy oddech, kiedy na trzy długie dni (19-21 sierpnia 1991 r.) kontrolę nad Moskwą i kodami do atomowych wyrzutni przejęli neostalinowscy puczyści. Wtedy jednak dla odmiany sprawę załatwili… sami Rosjanie, a konkretnie Borys Jelcyn, skutecznie broniąc moskiewskiego Białego Domu, uwalniając internowanego na Krymie Michaiła Gorbaczowa i w niespełna cztery miesiące rozwiązując Związek Radziecki. 

Teraz na podobne tempo deeskalacji nie ma co liczyć. Oporu wobec Putina na Kremlu spodziewać się bowiem można dopiero wówczas, gdy wolny świat powstrzyma rosyjski marsz na Zachód Europy. Honorowanie dyktatora przez Donalda Trumpa i jego nacisk na Ukrainę by utracone ziemie uznała za trwałą rosyjską zdobycz – tylko Putina rozzuchwalają.

Napięcie nie osłabnie, zaczynają się rosyjsko-białoruskie manewry Zapad 2025. Wiemy już, że Putinowi nie tylko o Ukrainę chodzi. Świadomość tego faktu, ale i wyprowadzone z niego konsekwencje oddalają nas od groźby gorącej czy pełnoskalowej wojny. Z całkowitym przeświadczeniem, że ta zimna, hybrydowa – już się toczy.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
“Hyde Park” – arena pustych słów

“Hyde Park” pokazuje politykę, w której rolę selekcjonerską jaką do niedawna odgrywała telewizja – bez reszty przejmuje internet. Czy się w tę sieć zaplączemy, czy nauczymy nią skutecznie łowić to, co życiodajne a nie zatrute?Czytaj więcej ..

Zimna wojna nerwów

Po zrozumiałym szoku, jaki wywołało masowe wtargnięcie do Polski wrogich obiektów w nocy z 9 na 10 września – nadchodzi podobnie trudny czas testowania naszej cierpliwości i poczucia bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Korzyści z kohabitacji

Utyskując na dwutorowość polskiej polityki zagranicznej i traktowanie jej jako jednego z pól bitewnych zimnej wojny toczonej przez obozy premiera i prezydenta – warto mieć świadomość, że jej utarczki nikogo poza Polską nie obchodzą.Czytaj więcej ..

Zanim nadejdzie 17 września

17 września nie tyle ma stanowić groźne memento – raczej zachętę, aby tę smutną rocznicę sowieckiego noża w plecy, ciosu co zniweczył ostatecznie polskie plany obronne w 1939 r. – obejść porządniej niż niedawne sierpniowe. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments