Człowiek, który przełamał monopol

Za czasów, gdy był tam redaktorem naczelnym, “Życie” rywalizowało jak równe z równym z “Gazetą Wyborczą” Adama Michnika o serca i umysły Polaków. Czyniło to zresztą po sportowemu, bo Tomasz Wołek zawsze był zaprzysięgłym kibicem, znawcą szczególnie futbolu południowoamarykańskiego.

Start wydawał się skrajnie trudny, gdy Wołek z grupą podwładnych odszedł z “Życia Warszawy”, którego właściciel nie zamierzał narażać się dłużej postkomunistycznej władzy. Jednak w latach 1996-2001 “Życie” nie tylko wyrobiło sobie markę ale – chociaż pozbawione potencjału, jaki Michnikowi dawała spółka Agora – stało się głównym obok “Gazety Wyborczej” źródłem informacji dla Polaków. Do Wołka lgnęli wtedy dziennikarze odchodzący z przejmowanej przez postkomunistów telewizji publicznej. Skupił też zespół znakomitych autorów zewnętrznych, myślicieli wybitnych jak Marcin Król czy Paweł

Śpiewak. Zaś szczególną renomę zyskali sobie dziennikarze śledczy “Życia”: Jarosław Jakimczyk i Wojciech Czuchnowski, Rafał Kasprów i Bertold Kittel.

Chociaż redakcja formalnie popierała rząd Jerzego Buzka i koalicję AWS-UW, koledzy z “Gazety Wyborczej” otwarcie wtedy zazdrościli nam, dziennikarzom politycznym “Życia”, że możemy bez ograniczeń podawać również niekorzystne dla władzy i formacji rządzącej informacje. 

Tomasz Wołek od zawsze współpracował z kręgami opozycji demokratycznej, kolejno z Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Ruchu Młodej Polski oraz Solidarności. Znał niemal wszystkich z polskiego establishmentu, ale do pisania w swojej gazecie zapraszał ludzi młodych i szybko przechodził z nimi na “ty”. 

Tomasz Wołek

Dystans nie był potrzebny, to jego charyzma wyznaczała oryginalność i wyjątkowość pisma. Przetrwał kolejne pucze i konflikty, wywoływane przez politykierów z legitymacjami dziennikarskimi.

Czym był dla “Życia” – czytelnicy przekonali się, kiedy po przejęciu wydającej gazetę firmy przez spółki, związane z Platformą Obywatelską, nastąpiła wymuszona przez nie zmiana naczelnego. Niefortunny następca Wołka, Paweł Fąfara stał się wyłącznie przedmiotem niewybrednych środowiskowych żartów dotyczących niedostatków bystrości i profesjonalizmu zawodowego. W krótkim czasie czytelnicy odwrócili się od oferowanego im półproduktu. Aż “Życie” przestało się ukazywać, nie pomogła już zmiana Fąfary na neutralnego Dariusza Materka. 

Wcześniej przecież w kiosku prosiło się po prostu o “Życie Wołka”. To jedyny taki przypadek w dziejach prasy polskiej, że nazwisko naczelnego stało się prawie częścią tytułu gazety, a przynajmniej oczywistym hasłem wywoławczym. 

“Hyde Park” – arena pustych słów

“Hyde Park” pokazuje politykę, w której rolę selekcjonerską jaką do niedawna odgrywała telewizja – bez reszty przejmuje internet. Czy się w tę sieć zaplączemy, czy nauczymy nią skutecznie łowić to, co życiodajne a nie zatrute?Czytaj więcej ..

Zimna wojna nerwów

Po zrozumiałym szoku, jaki wywołało masowe wtargnięcie do Polski wrogich obiektów w nocy z 9 na 10 września – nadchodzi podobnie trudny czas testowania naszej cierpliwości i poczucia bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Dron… nie z jasnego nieba

Nalot prawie dwudziestu dronów rosyjskich jakie nadleciały nad Polskę z Białorusi wskazuje, że w tym wypadku to my, a nie Ukraina stanowimy cel dla Kremla. Jeśli jednak zamiarem Władimira Putina pozostawało wzniecenie u nas paniki, ten zamysł nie został zrealizowany.Czytaj więcej ..

Korzyści z kohabitacji

Utyskując na dwutorowość polskiej polityki zagranicznej i traktowanie jej jako jednego z pól bitewnych zimnej wojny toczonej przez obozy premiera i prezydenta – warto mieć świadomość, że jej utarczki nikogo poza Polską nie obchodzą.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments