Wyrzucić wszystkich a potem się zobaczy

Jedna z najwybitniejszych dziennikarek telewizyjnych w Polsce Justyna Dobrosz-Oracz opowiedziała się za wyrzuceniem wszystkich żurnalistów z TVP. Niedawno już ktoś to zrobił. Nazywał się Jacek Kurski i służył PiS. 
 
I co? Poprawiło się? Przecież aż oczy bolą od tych pasków na ekranie. Każdy student pierwszego roku filozofii czy teologii trafnie Państwu wywiedzie, że dobro nie jest bynajmniej prostą odwrotnością zła. 
 
Znakomita dziennikarka swój pogląd sformułowała na partyjnej imprezie PO, do której nie należy i wobec której pozostaje krytyczna. Takie miejsce i kampanijny czas w sposób oczywisty osłabiają jednak wiarygodność pomysłu Justyny Dobrosz-Oracz. Campus Polska Przyszłości nie jest imprezą dziennikarską ani dyskusyjną (jeśli już to swoi debatują ze swoimi… jak wyjść na swoje) lecz wyłącznie propagandową, Przed rokiem organizatorzy odmówili akredytacji tam Miłoszowi Kłeczkowi, topowemu dziennikarzowi TVP. W rankingu najlepszych polskich dziennikarzy politycznych, jaki niedawno miałem przyjemność zestawić dla Gruszki – właśnie Justyna Dobrosz-Oracz (teraz “Gazeta Wyborcza” i jej media telewizyjne w sieci) oraz Miłosz Kłeczek zajmowali ex aequo miejsce drugie, ustępując wyłącznie niebywale skutecznej ale i skromnej Karolinie Olszewskiej-Merk z Radia Zet. Coś się u nas stało złego, skoro czołowa i znana z bezinteresowności dziennikarka na organizowanej przez polityków imprezie ideologicznej żąda czystek u konkurencji. W dodatku akurat w tym roku na Campusie wydarzyła się afera z cenzurowaniem przez organizatorów listy panelistów, co zaowocowało bojkotem imprezy przez część jej uczestników w tym Macieja Orłosia.  

Amicus Plato sed magis amica veritas, powiadał Sokrates: Platon jest moim przyjacielem ale prawda przyjaciółką większą. Justynę Dobrosz-Oracz lubię, cenię i podziwiam. Tym bardziej uznaję za stosowne bronić ją przed jej własnymi złymi emocjami. A zwłaszcza przed zarażaniem nimi odbiorców jej przekazów, zwykle tak perfekcyjnych i bogatych w informacje. Gdyby apel o czystki u konkurencji wystosowali Agata Adamek lub Radomir Wit z TVN, nie zajmowałbym Państwa czasu ich wynurzeniami. Napisałbym raczej o Rakowie Częstochowa, pomimo porażki w pierwszym meczu wciąż nie pozbawionym szans 

Justyna Dobrosz-Oracz w Sejmie (2023). Fot: Adrian Grycuk. Źródło: Wikipedia
na awans do fazy grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów, a nie kompleksach żurnalistycznej drobnicy. Tyle, że Justyna Dobrosz-Oracz, tegoroczna prelegentka Campusu, do drobnicy się nie zalicza: pozostaje gwiazdą pierwszej wielkości w dobrym tego słowa znaczeniu, skupiającą na sobie uwagę kiedyś telewidzów dziś internautów, podobnie zresztą jak potrafi jej antagonista Kłeczek, przed rokiem nie wpuszczony na Campus peowskotrzaskowski,  jak się potocznie na tę imprę mówi.

 

Gdy dzieje się źle, łatwiej naprawiać 

Przez lata, podobnie jak relacjonujące sejmowe obrady dla TVP Danuta Ryszkowska czy Iwona Sulik, przepytująca polityków na użytek i pożytek widzów Wiadomości Justyna Dobrosz-Oracz współtworzyła metr sewrski wyspecjalizowanego w polityce dziennikarstwa telewizyjnego w Polsce. Łączyła w swoich materiałach pomysłowość z bezstronnością. Aż po wyborach zwycięskich dla PiS objął TVP nieudany dziennikarz Jacek Kurski i normalną pracę tam uniemożliwił. Po prostu zwolnił wszystkich. 
 
Tym bardziej dziwię się, że to samo rozwiązanie propaguje dziś Justyna Dobrosz-Oracz. Wiadomo bowiem, że łatwiej budować niż odbudowywać. 
 
Własny przekaz zresztą osłabia, wspominając o powołaniu jakiejś komisji, co oceni, kogo trzeba. Ta z kolei kojarzy mi się z senatorem Josephem McCarthym i wszystkim, co wyprawiał w latach 50. w USA. Z pewnością nie wzmocniło to Stanów Zjednoczonych a skrzywdziło wiele cenionych osób, z twórcami bomby atomowej – a tym samym amerykańskiego zwycięstwa w II wojnie światowej – włącznie. Zgadzam się natomiast z prelegentką czy ściślej panelistką Campusu Polska, że warto prześwietlić wypasione kontrakty w TVP, zwłaszcza, że chodzi o nasze, bo pochodzące z dotacji budżetowej pieniądze. I wyciągnąć konsekwencje z udowodnionych nieprawości. 
Fot: Pexels

TVP to jednak dobro ogólnonarodowe, całkiem jak filharmonia albo łódzka szkoła filmowa, którego żadna TVN nie zastąpi. I nie żurnaliści budują tę moc, tylko artyści sztuki telewizyjnej: operatorzy obrazu i dźwięku, montażyści, realizatorzy i kierownicy produkcji. Z panelu na Warmii nie dowiedzieliśmy się, co się z nimi stanie. Zabrakło prostego zapewnienia, że nie chodzi o zastąpienie legitymującej się ponad 70-letnim dorobkiem TVP przez prywatną stację TVN, która bohaterami programów “life-style’owych” czyni właścicielki agencji towarzyskich, a atakując dobrą pamięć 

Janie Pawle II posługuje się materiałami, pozostałymi po dawnej komunistycznej służbie bezpieczeństwa.
To praktyki równie naganne jak to, co TVP wyrządziła “Mikiemu” Filiksowi, synowi opozycyjnej posłanki. I podobnie oburzające jak paski na ekranie Info zarzucające opozycji, że reprezentuje obce interesy. 
 
Każdy optymista powie jednak, że gdy jest już całkiem źle, to łatwiej naprawiać. Odnawiać jednak, a nie zwalniać.

 

Telewizja stu kwiatów  

Zamiast opcji zero, jaką reklamuje Justyna Dobrosz-Oracz, proponuję więc politykę stu kwiatów. O tym, że jest najskuteczniejsza, przekonali się swego czasu Chińczycy, zwykle mniej od Polaków do demokracji przywiązani.
 
Zamiast wyrzucać kogokolwiek – zostawić wszystkich. I zaprosić do powrotu tych, co wypracowali szwankujące dziś dobre imię TVP. Trzymiliardowej dotacji budżetowej wystarczy dla jednych i drugich, stanowi ona jedyny korzystny dla telewizji efekt rządów PiS. A potem niech zadziałają wolny rynek i prawa demokracji. Współczesna telemetria umożliwia już ocenę każdego materiału w programie informacyjnym i publicystycznym przez samych widzów. Dla nich, nie dla polityków, trzeba robić program. 

Wciąż uważam za możliwe takie Wiadomości TVP, w których działania PiS relacjonowałby Miłosz Kłeczek a akcje PO-KO Justyna Dobrosz-Oracz. Pasjonujący byłby to eksperyment. Niewiele więcej niż ćwierć wieku temu, zanim jeszcze Justyna Dobrosz odnosiła swoje pierwsze zawodowe sukcesy w Teleexpressie (jedna młoda dziewczyna robiła cały serwis polityczny z profesjonalizmem godnym podziwu, bez asystentek i przydupasów jakimi dziś obrodziła TVP), sam zajmowałem się w Wiadomościach informowaniem o Akcji Wyborczej Solidarność i Ruchu Odbudowy Polski, zaś Katarzyna Kolenda-Zaleska przekazem dotyczącym Unii Wolności i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Z korzyścią dla telewidzów. Zaś w gronie redaktorów wydań znajdowały sie osoby o sympatiach tak odległych jak Grzegorz Miecugow i senatorówna Agnieszka Romaszewska-Guzy.

Miłosz Kłeczek, dziennikarz TVP. Fot: Twitter.
Dyrektorami od informacji w różnym czasie pozostawały osobowości tak bogate i charyzmatyczne jak Karol Małcużyński, Jacek Bochenek czy Piotr Sławiński. Też wszystko grało. Wielobarwność okazała się korzystna dla anteny. A program cieszył się oglądalnością większą niż dziś dzienniki wszystkich stacji razem wzięte. O czymś to świadczy, czyż nie tak…     
 
Justa, mogłem odczekać do poniedziałku i wszystko to Ci powiedzieć przy stoliku dziennikarskim w Sejmie, gdzie przez kilka dni w tygodniu siedzimy dosłownie naprzeciw siebie. Chociaż częściej biegamy za politykami, niż siedzimy. Ale sama przecież w tym Olsztynie całkiem słusznie wyraziłaś żal, że telewizja w Polsce przestała być publiczna. Chociaż TVP tak długo nią pozostawała w najlepszym tego słowa znaczeniu, w czym tak dużo Twojej pracy i zasługi. Ten żal też jest nasz wspólny. Sama więc widzisz, że to nie prywatna sprawa między nami.   
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Pożegnanie Papieża

Jeszcze w niedzielę Wielkanocną Papież Franciszek spotkał się z wiernymi, chociaż orędzie dla nich przeznaczone odczytał już jego sekretarz; Ojciec Święty nie miał już siły, aby to uczynić osobiście. I tak podziwiano go za to, że publicznie się pojawił. Dzień później, w Wielki Poniedziałek, w Polsce potocznie zwany lanym, zakomunikowano

Wybór na najtrudniejszą kadencję

Niska jakość kampanii, jaką obserwujemy, a także format samych kandydatów, z których żaden jeszcze jako mąż stanu się nie zaprezentował nie zwalnia nas od monitorowania wszystkiego, co się w kampanii dzieje. Zaowocuje to bowiem wyborem prezydenta, który stawi – lub nie stawi – czoła zagrożeniom, z jakimi nie mieli do

Ani plebiscyt ani konkurs piękności

Skoro zasadnie utyskujemy na “płaskoziemców” i antyszczepionkowców, tym bardziej warto sprzeciwić się działaniom tych, co zachowują się jakby chcieli nam obrzydzić zbliżające się wybory prezydenckie. Nawet jeśli z ich kalkulacji wynika, że niska frekwencja sprzyja ich własnym szansom.Czytaj więcej ..

40 lecie Ruchu Wolność i Pokój

W czasach schyłkowych PRL, trudnych jednak także dla opozycji, WiP wyrywał najmłodsze roczniki z marazmu, oferując pomysłowe formy protestu i zaangażowania społecznego. Oprócz samej legendy jego dorobkiem stało się urzeczywistnienie umiejętnie stopniowanych zamierzeń, co stanowiło wyjątek w niełatwych realiach Polski.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments