Mowa Tuska

Milczenie jest złotem – to jedyne zdanie, jakie rzucił Donald Tusk, wsiadający do samochodu po zakończeniu posiedzenia zarządu Platformy Obywatelskiej, na którym potwierdzono oczywiste już przedtem poparcie dla jego kandydatury na premiera. Coraz więcej wskazuje na to, że jednak nim zostanie. I dalej będzie rzucał jedno zdanie, mające luźny tylko związek z sytuacją, o którą jest pytany.
 
Na Donalda Tuska oczekiwaliśmy całkiem dosłownie przy śmietniku, na tyłach gmachu propisowskiego zresztą Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, niewiele już mającego wspólnego z czasami, gdy organizacją tą kierował charyzmatyczny Stefan Bratkowski. 
Długo kazał na siebie czekać dziennikarzom. I powiedział nam tyle, ile chciał. Tylko fotoreporterzy żartowali później, że może zdjęcie byłego już prezydenta Zjednoczonej Europy i premiera in spe czterdziestomilionowego niemal kraju przyniesie któremuś z nich nagrodę World Press Photo.
 
Słowa Donalda Tuska o milczeniu polecam uwadze znakomicie władającej klawiaturą – kiedyś mówiło się, że piórem – Małgorzaty Todd, która na łamach mojej ulubionej Gruszki sugeruje Polakom, że wybory, w których dopiero co tak tłumnie wzięli udział, sfałszowano. Chociaż każdy osiemnastolatek, który dopiero co zyskał prawa obywatelskie, a z lekcji WOS (wiedza o społeczeństwie) nie uciekał na wagary – wie doskonale, że im więcej ludzi głosuje, tym mniejsza okazuje się groźba kuglowania z wynikiem. Przy frekwencji sięgającej trzech czwartych uprawnionych, jaką możemy się poszczycić, zagrożenie to maleje niemal do zera.

 

Jest nas osiem milionów? Nieprawda, bo trzydzieści osiem

Znane inteligenckie powiedzenie głosi, że poeci muszą nauczyć się liczyć. Skoryguję Małgorzatę Todd w jeszcze jednym punkcie. “Jest nas osiem milionów” – pisze autorka. Jak rozumiem, w szkole najlepsza była z polskiego, ale już nie z geografii. Nas Polaków jest bowiem 38 milionów, ubolewać można, że liczba ta jeszcze maleje z powodu nieskuteczności pisowskiego świadczenia “prodemograficznego” 500 plus

regularnie przepijanego przez część beneficjentów zamiast przeznaczanego na potrzeby dzieci (te, gdy są głodne, zawsze chętnie nakarmi bezdzietna a współczująca sąsiadka) – ale nikogo nie wolno ze wspólnoty narodowej wykluczać, bo głosuje tak, a nie inaczej.

Odpowiedzieć można na taką próbę słowami wielkiego skamandryty Antoniego Słonimskiego: “jakże mnie wygnasz z ziemi ojczystej, skoro jej nie znasz”. Nie głosowałem na PiS, nie zamierzam tego robić w przyszłości i z polskiej społeczności nie czuję się z tego powodu wyłączony. Ale tym bardziej nie zamierzam nikomu z kolei udowadniać, że głos na PiS oddany równoznaczny jest z poparciem dla Władimira Putina, jak twierdzą zacietrzewieni harcownicy obozu demokracji.
Swoboda polemik toczonych na łamach Gruszki, ich wysoki poziom ale i wzajemny szacunek ich autorów też pozostają argumentem na rzecz poglądu, że Polska jest normalnym krajem. I warto ją kochać. Co od krytycyzmu nas nie zwalnia.

Donald Tusk: O to w telewizji nigdy nie pytali... Fot: YouTube.

Czym odjechał Tusk i dokąd pojedzie

Dla jednych pewnie najważniejsze okaże się, że Tusk odjechał spod “esdepu” niemiecką limuzyną audi. Dla innych – odłóżmy żarty na bok – fakt, że chociaż nie został jeszcze nawet premierem – elektem (na razie poparło go wyłącznie… jego własne ugrupowanie, co nas nie dziwi), już zapowiedziano jego wizytę w Brukseli. Z kim będzie tam rozmawiał, nie wiadomo. Znamy za to temat: o środkach z KPO. Ciekawe, co zrobi, jeśli agenda spotkań w stolicy zjednoczonej Europy pokryje mu się z jeszcze nieznanym terminem zaproszenia do Pałacu Prezydenckiego na konsultacje, jakie Andrzej Duda zapowiedział, zanim zdecyduje, komu powierzyć misję utworzenia rządu.

W innym tekście krytykuję Dudę za marnowanie czasu na nic nie wnoszącą wizytę na zjeździe NSZZ “Solidarność” a ściślej tego, co pozostało z dumnego niegdyś Związku. Jak widać – brak umiejętności odróżnienia spraw ważniejszych od błahych (eurokraci mogą przecież poczekać podobnie jak bossowie związkowi) i skupienia się na tych pierwszych pozostaje wspólną przywarą polskich polityków niezależnie od obozu, z którego się wywodzą.

 

Bruksela, temat drażliwy

Bruksela powinna zresztą pozostać dla Tuska tematem drażliwym. Opinia publiczna pamięta przecież, jak przed dziewięciu laty porzucił fotel premiera na rzecz wysokiej funkcji unijnej, w kraju pozostawiając z kłopotem Ewę Kopacz. Nie byle jakim zresztą, bo stała się nim “afera taśmowa”. 

Fot: YouTube.

Tusk przekonywał nas wprawdzie, że scenariusz tej ostatniej napisano cyrlicą, co nie zmienia jednak faktu, że podlegli mu dygnitarze pletli po alkoholu wulgarne głupstwa i objawili głęboką pogardę dla rządzonego społeczeństwa.

Jeśli teraz były prezydent Zjednoczonej Europy nie znajdzie czasu na odwiedziny u aktualnego prezydenta własnego kraju a będzie go miał dla Ursuli von der Leyen – wiemy z góry, co powiedzą jego oponenci: wina Tuska. Syndrom ten oddał przed laty znakomicie w niedoścignionej rymowance niezapomniany Wojciech Młynarski. Pociąg spóźnił się do Buska…

Co nie musi oznaczać, że mowa Tuska nam się podoba. Chociaż wedle tej części znanego powiedzenia, której nie wypowiedział, zmierzając od kuchennego wyjścia z budynku na Foksal do obstawionego przez ochroniarzy audi, powinna być srebrem. A milczenie złotem…
Trafił Pan, panie przewodniczący. Pozostaje mieć nadzieję, że w tworzeniu rządu Tusk okaże się podobnie skuteczny, co piszę bez ironii – bo lepszego rozwiązania nie widać na horyzoncie.

Co myśli lider nie wiemy, za to rzeczniczka… nie myśli

Czy znajdzie je Szymon Hołownia, tego się nie dowiemy, bo przy okazji jego wystąpień publicznych całą uwagę skupia na sobie jego rzeczniczka, kiedyś nieudana żurnalistka TVN, Katarzyna Karpa-Świderek. Pozostaje dokładną odwrotnością samego lidera: z natury uprzejmego, życzliwego i bystrego. Ostatnio przed starannie zainscenizowaną konferencją posłów Polski 2050 na sejmowych schodach, próbowała rozstawiać dziennikarzy po kątach, jeśli w ogóle te fraza ma sens w stosunku do klatki schodowej, zresztą zapewne największej w Polsce. Ale jak głosi znane powiedzenie, Chuck Norris potrafi trzasnąć nawet drzwiami obrotowymi. Rzeczniczka Karpa-Świderek bierze z niego przykład i przechodzi samą w siebie. Stanowczo dałem do zrozumienia, że na to nie pozwolę. Nie jestem bowiem z TVN. Zaś z poznaniem planów Hołowni przyjdzie poczekać, aż skończy się ustawka, a zacznie polityka.  
 
Za to Włodzimierz Czarzasty stał się w ostatnim półroczu tak wiernym podnóżkiem Donalda Tuska, że wraz z nim świętował rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 r, które jego ówczesna formacja – PZPR – sromotnie z Solidarnością przegrała. Ale też cechą kontynuatorów dawnej siły przewodniej, po niej przecież odziedziczoną, pozostaje wiarołomstwo. Wiemy więc, że nic nie wiemy… również w ich wypadku. Dla Adriana Zandberga koalicja z “prospołecznym” PiS wydaje się łatwiejsza do przełknięcia niż z liberałami.   
  
PiS samo siebie pozbawiło zdolności koalicyjnej zanim w głosowaniu powszechnym potwierdzili to wyborcy. Ewentualny sojusz z Polskim Stronnictwem Ludowym sprawia wrażenie kompletnej political fiction. Bardziej sprzedajny okazałby się zapewne wspomniany już przed chwilą postkomunista Włodzimierz Czarzasty, ale nawet dodanie 26 głosów Lewicy do 194 poselskich mandatów PiS nic nie zmienia. Chyba, że geniusz strategiczny i scenariuszowy Kaczyńskiego pozwoliłby do nich dołączyć jeszcze 18-osobową załogę Konfederacji, też do trwałych wartości zanadto nie przywiązaną: ale takiemu sojuszowi musiałby już patronować zza grobu Stanisław Lem a spośród żyjących Jacek Dukaj, autor znakomitej “Katedry”, której wizjonerska animowana ekranizacja autorstwa Tomasza Bagińskiego otarła się o Oscara. 

 

Jak koalicja skrajnie mało prawdopodobna rządziła Polską

Warto jednak przypomnieć, że za pierwszych rządów PiS z możliwości koalicji tej partii z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin śmiali się zgodnie niemal wszyscy. Traktowano ją wyłącznie jako wariant arytmetyczny.
 
Kiedy podszedłem wtedy do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i spytałem go poważnie o ewentualność sojuszu z partią Andrzeja Leppera określił ją jako “skrajnie mało prawdopodobną”. Po czym właśnie taką koalicję zawarł, jeszcze z Romanem Giertychem na przyczepkę. I rządziłby w ten sposób długo, gdyby nie zamarzyło mu się zamykanie własnych koalicjantów do więzień. Beneficjentem okazał się wówczas główny bohater tego skromnego szkicu Donald Tusk, bo nie tylko się do władzy dorwał, ale urząd premiera sprawował przez rekordowe w dziejach polskiej demokracji siedem lat (2007-14).   
 
Nie da się wykluczyć, że i teraz do władzy dojdzie jakiś egzotyczny z pozoru sojusz, którego dziś nie przewidujemy. Jarosław Kaczyński uchodzi za wyjątkowo przewrotnego, ale być może w jednym z prawdą się nie mija: czekają nas niespodzianki.  
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Z czym do Białego Domu

Andrzej Duda i Donald Tusk będą 12 marca gośćmi Joego Bidena. To wiadomość sama w sobie ani dobra ani zła, jej ocena zależeć będzie od stopnia wykorzystania tego spotkania, ale z pewnością nie w polskiej polityce wewnętrznej, tylko zagranicznej i obronnej. Czytaj więcej ..

Cała ta złość

Dokąd zajdziemy? Odpowiedź wydaje się zaskakująco prosta: tak daleko, jak zaprowadzić się politykom w złą stronę pozwolimy. Po kamienie sięgają prowokatorzy. Wrzeszczeć potrafi każdy najemnik lub psychopata. Naszą bronią pozostaje kartka wyborcza a na co dzień pilot od telewizora. Czytaj więcej ..

Na celowniku

Strategie działania Platformy Obywatelskiej / Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości / Zjednoczonej Prawicy po powtórnym objęciu przez nie władzy wbrew pozorom plemiennej wrogości, podsycanej przez harcowników obu ugrupowań wcale tak bardzo się nie różnią. Czytaj więcej ..

Wyklęci i ich oponenci

W narodowym dniu Żołnierzy Wyklętych ze zdwojoną siłą ujawniły się różnice w rządzącej “koalicji 15 października”. Hołd powojennym partyzantom antykomunistycznym oddał minister obrony narodowej z Trzeciej Drogi Władysław Kosiniak-Kamysz. Z kolei przewodnicząca klubu parlamentarnego Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska sprzeciwia się upamiętnianiu Wyklętych.Czytaj więcej ..

I rolnicy i górnicy…

Tłumy na ulicach Warszawy podczas protestu, którego głównym organizatorem stali się protestujący przeciw dyskryminacji rolnicy, pokazują, że coraz więcej grup społecznych – chociaż od wyborów z rekordowo masowym udziałem Polaków minęło tak niewiele czasu – uświadamia sobie, że wielu problemów nie da się rozstrzygnąć wrzuceniem kartki do urny.Czytaj

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments