Wybory przed terminem? Wolne żarty…
- Dodano:
- Kategorie: Komentarz, Polityka Krajowa
Gdyby wybory do Sejmu odbyły się teraz, nową koalicję rządową po nich zbudowałyby PiS i Konfederacja, oczywiście pod warunkiem, że umiałyby się porozumieć. Równocześnie zdecydowana większość Polaków (58 proc) przewiduje, że Koalicja 15 Października rządzić będzie do końca kadencji. Chociaż są to sondaże różnych ośrodków, nie ma pomiędzy nimi sprzeczności. Im mniejsza bowiem popularność rządzących, tym trudniej o wybory przed terminem albo rozpad układu rządzącego nawet bez nich. Władza bowiem stanowi w tym wypadku niezawodne spoiwo dla tych, których poza nią coraz mniej łączy.
Efekt 15 Października wyczerpuje się w sposób oczywisty, co wiązać można ze stanem realizacji poczynionych przed tą datą obietnic wyborczych. Zarówno konkretnych (uchwalanie ustaw, czego obecna koalicja nie robi, znajdując alibi, że wszystko i tak zawetuje wywodzący się z PiS prezydent Andrzej Duda) – jak dotyczących w bardziej ogólnym sensie stylu i sposobu uprawiania polityki w Polsce. Tym bardziej, że namacalne efekty przyniosły wyłącznie działania przez samą władzę określane jako prowadzone na krawędzi prawa, jak przejęcie TVP czy Prokuratury Krajowej. W wypadku telewizji, rządzący nie zadbali – chociaż mogli – nawet o ich legalizację post factum, co mogli zrobić odzyskując po odwołaniu Krzysztofa Czabańskiego większość w Radzie Mediów Narodowych, która zgodnie z ustawą powoływała władze TVP i Polskiego Radia do chwili wprowadzenia likwidatorów do obu instytucji. W wielu zaś sprawach – jak liberalizacja zakazu aborcji – trzy partie współrządzące nie potrafią się między sobą porozumieć, skoro Nowa Lewica optuje za aborcją na życzenie, przeciwna jej Trzecia Droga za utrzymaniem dotychczasowego kompromisu zaś stanowisko Koalicji Obywatelskiej trudno nawet określić, bo premier Donald Tusk bardziej niż na problemie skupia się na rozgrywaniu koalicjantów przeciwko sobie.
Niezmiernie dobitnym wyrazem surowej oceny rządów Koalicji 15 Października pozostaje wynik sondażu, przeprowadzonego w rok po sformowaniu rządu. Ponad połowa Polaków (53 proc) uznaje bowiem, że żyje im się trudniej, odkąd Mateusza Morawieckiego na stanowisku premiera zastąpił Donald Tusk. Co ciekawe, uważa tak również 29 proc zwolenników Koalicji Obywatelskiej. Tylko co trzeci Polak uznaje, że po zmianie władzy sprzed roku życie stało się łatwiejsze [1].
W tej sytuacji, gdyby wybory odbyły się teraz, 31 procent z nas głosowałoby na Zjednoczoną Prawicę, 29 proc na Koalicję Obywatelską, zaś 13 proc na Konfederację. Trzecia Droga zyskałaby poparcie 9 proc Polaków, zaś Lewica – 7 proc. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie oznacza to gwałtownej zmiany politycznych sympatii, bo przecież uformowana wokół PiS koalicja odnotowała również najlepszy wynik 15 października 2023 r. – w istocie istotny zwrot się dokonał. Teraz bowiem rząd byłby w stanie utworzyć Zjednoczona Prawica (180 mandatów poselskich) wraz z Konfederacją (62 mandaty), bo wprowadzonych przez nie w sumie 242 posłów tworzyłoby w Sejmie stabilną większość, oczywiście pod warunkiem skutecznych uprzednio koalicyjnych uzgodnień. Za to KO (159 posłów), Trzecia Droga (37) oraz Lewica (22 proc) nawet po połączeniu sił podobnym jak przed rokiem – takich możliwości już by nie miały [2].
To nie numerologia, interesująca wyłącznie badaczy. Lecz jednak objaw swego rodzaju przełomu. Przy czym nie wydaje się przesadne stwierdzenie, że to nie tyle obecna opozycja zyskuje, co rządzący tracą. Trudno bowiem dopatrzyć się jakiś nadzwyczajnych przejawów aktywności beneficjentów przytoczonego badania. PiS niezmiennie powtarza swój tradycyjny przekaz, a Konfederacja wręcz w sensie politycznym się cofa – skoro jej środowisko nie było w stanie wyłonić jednego kandydata na prezydenta, bo oprócz Sławomira Mentzena startuje również Grzegorz Braun o osobowości niewątpliwie silniejszej niż oficjalny pretendent tej partii, nawet jeśli badania wskazują na tego ostatniego. Powrotu Zjednoczonej Prawicy na pierwsze miejsce nie da się też uzasadnić dynamiką kampanii Karola Nawrockiego, przedstawiającego się jako kandydat obywatelski, ale wspieranego przez PiS. Bowiem w badaniu tego samego ośrodka, ale dotyczącego wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski jako wiceprzewodniczący Koalicji Obywatelskiej z poparciem 34 proc Polaków zachowuje przewagę nad Nawrockim (25 proc), chociaż oczywiście nie da się przesądzić, że ją utrzyma do końca tego wyścigu [3].
Znów nie o cyferki w tym wypadku chodzi. Mamy do czynienia z zapaleniem się światełka alarmowego dla rządzących.
Czerwonego alertu zwolennicy Donalda Tuska nie muszą jednak bezzwłocznie ogłaszać, skoro mądrość zbiorowa Polaków podpowiada, że wyborów do Sejmu przed terminem nie możemy się spodziewać. A kadencja parlamentu skończy się dopiero za dwa i pół roku.
O tym, że Koalicja 15 Października utrzyma się do końca kadencji (czyli do jesieni 2027 r.) przekonanych jest 58 proc z nas, w tym – co nader charakterystyczne – aż 90 proc wyborców trzech partii, które ten sojusz tworzą. Można im zaufać, że znają tych, na których głosowali [4].
Co charakterystyczne, odczucia większości z nas potwierdzają doświadczania z historii najnowszej. Odkąd obowiązuje obecna Konstytucja, czyli od 1997 roku, żadna koalicja rządząca nie doprowadziła do skrócenia kadencji parlamentu z powodu spadku własnej popularności. Co więcej – kiedy jedyny raz w tym czasie na wybory przed terminem, bo w połowie kadencji, poszedł w 2007 r. sprawujący władzę Jarosław Kaczyński, postąpił tak dlatego, że notowania Prawa i Sprawiedliwości przedstawiały się zachęcająco, więc prezes i premier w jednej osobie spodziewał się zbudowania bardziej stabilnej większości. Zawiódł się, bo wybory wygrała wtedy Platforma Obywatelska a premierem został po raz pierwszy Donald Tusk. Nigdy natomiast wynik wyborów prezydenckich nie miał wpływu na czas kadencji Sejmu. I ta prawidłowość raczej się potwierdzi.
Nawet zwycięstwo Nawrockiego nie oznacza rewolucji na polskiej scenie politycznej. Od ponad roku rząd Tuska funkcjonuje przecież z niechętnym mu prezydentem Andrzejem Dudą. W warunkach, których nie da się nawet francuskim zwyczajem kohabitacją nazwać, raczej wrogością niczym prawie nie skrywaną, jeśli pominąć jedno pamiętne spotkanie obu polityków na okręcie wojennym w sprawach obronności kraju. Jeżeli więc Nawrocki wygra, zmieni się wyłącznie nazwisko gospodarza Pałacu Prezydenckiego nie zaś jego polityczna afiliacja ani nastawienie do rządowej ekipy. Co więcej – nie ulegnie też zmianie uniwersalne alibi Koalicji 15 Października w kwestii wypełniania obietnic, złożonych jeszcze przed tą datą.
[1] sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski z 20-22 grudnia 2024
[2] badanie Research Partner z 24-27 stycznia 2025
[3] ibidem
[4] sondaż United Surveys… op. cit
Łukasz Perzyna

Umiemy liczyć …
Karol Nawrocki złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i został kolejnym prezydentem Polski. Każdy sensowny i odpowiedzialny komentarz do tego wydarzenia zawierać musi satysfakcję.Czytaj więcej ..

Co się wydarzy 6 sierpnia
Politycy chociaż żyją z naszych podatków, mają tendencję do komplikowania prostych sytuacji, to samo dotyczy ekspertów, których – w odróżnieniu od posłów i senatorów – nikt uprzednio demokratycznie nie wybierał.Czytaj więcej ..

Oblany egzamin z prawa
Jeśli obywatele zaczną w podobny sposób płacić podatki, jak politycy prawo interpretują – państwo może zbankrutować. Co oznacza, że granic z konieczności strzec będą musiały ochotnicze patrole obywatelskie, których działalność już teraz spotyka się z uznaniem ponad połowy z nas. Wiemy jednak, że nie powstrzymają tanków Władimira Putina ani nawet

Polityka to rozmowa
Polityka w demokracji to rozmowa. A do niej niezbędne okazuje się bezpośrednie spotkanie. Dziwne, że w ojczyźnie Solidarności trzeba powtarzać prawdy tak oczywiste.Czytaj więcej ..

Wołyń i Michniów
Nie spełniają się nadzieje, że nasza pomoc dla Ukrainy z chlubnym zaangażowaniem całego społeczeństwa przyczyni się do oddania sprawiedliwości polskim ofiarom ludobójstwa ..Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

