
Pamięć Września, zwycięstwo Westerplatte
Nasz sposób widzenia wojny obronnej z 1939 r. aktualizuje się dramatycznie za sprawą gorącego czy “pełnoskalowego” konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Nie zmienia jednak zapewne zasadniczej jej oceny: każdego 1 września warto czcić bohaterstwo żołnierza, objawiające się w bitwach nad Bzurą i pod Kockiem. Jak również oddać hołd ofiarności cywilów: pocztowców gdańskich, prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego czy nastolatków zatrzymujących butelkami z benzyną szturmujące czołgi na Ochocie. Ale nie ma też powodu, by zapomnieć o zaniechaniach sanacyjnych polityków, którzy sprowadzili na Polskę nieszczęście.
Druga wojna światowa zaczęła się w Polsce, od salw oddanych o świcie – zegary wskazywały godz. 4,45 – pierwszego września 1939 r. przez niemiecki pancernik Schleswig-Holstein na polską placówkę na Westerplatte. Potrzebowaliśmy następnych pięćdziesięciu lat, żeby właśnie polskie wydarzenia skupiły na sobie ponownie uwagę świata: zdecydowały o tym wybory z 4 czerwca 1989 r, stanowiące ukoronowanie pokojowej drogi Solidarności a zarazem przystanek przed odzyskaniem niepodległości i odwrócenie rozstrzygnięć, jakie przyniosło nam zdruzgotanie państwa polskiego w przegranej kampanii wrześniowej.
Paradoks historii sprawił, że chociaż w II wojnie znaleźliśmy się w zwycięskiej koalicji antyhitlerowskiej, z chwilą jej zakończenia okazaliśmy się największym uczestniczącym w niej państwem (podobny los spotkał też Czechosłowację), które nie zachowało suwerenności, ponieważ nowy podział jałtański zastąpił tajną klauzulę paktu Joachima Ribbentropa z Wiaczesławem Mołotowem z 23 sierpnia 1939 r. oznaczającą rozbiór Polski między III Rzeszę a Związek Radziecki. Linię demarkacyjną na Bugu zastąpiła rozpostarta nad Europą żelazna kurtyna. Chociaż nominalnie zaliczaliśmy się do wygranych, wyznaczono nam miejsce po gorszej jej stronie. O status “najweselszego baraku w obozie” zadbaliśmy już sami.
Współczesną polską świadomość ukształtowała II wojna światowa. Dla warszawiaków to przede wszystkim Powstanie, dla mieszkańców Świętokrzyskiego – Wykus i działalność partyzancka. Tragedia Września 1939 r. otwiera ten najważniejszy rozdział. I dostarcza symboli, ważących na kluczowych potem momentach naszej historii. Trwający siedem dni opór załogi Westerplatte już na bieżąco dodawał ducha oporu, gdy rozlegał się słynny komunikat radiowy: “Westerplatte się broni”. Stał się też przedmiotem rozmaitych legend, bo nieprawda przecież, że jak w pięknym zresztą wierszu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego “prosto do nieba czwórkami szli żołnierze z Westerplatte”. W istocie w trakcie tygodnia niemieckiego szturmu na polską placówkę na Westerplatte zginęło szesnastu ludzi z liczącej 182 żołnierzy załogi. Bo dowódca major Henryk Sucharski rozumnie a nie szaleńczo szafował krwią podwładnych.
Jego rozwaga nie zmienia faktu, że była to prawdziwa reduta a determinacja obrońców wzbudziła podziw nawet wśród Niemców.Podobnej moralnej siły zabrakło władzom państwowym, które z chwilą gdy do niemieckiego agresora dołączyły 17 września 1939 r. wojska radzieckie – opuściły Polskę. Zapłaciliśmy wówczas wysoką cenę za to, że Marszałek Józef Piłsudski, nieżyjący już wtedy od czterech lat nie doczekał się godnych siebie następców. Ale to Westerplatte pozostało symbolem wojny obronnej 1939 r. a nie szosa na Zaleszczyki i drewniany most na Czeremoszu w Kutach, które posłużyły sanacyjnym prominentom do ucieczki.
Do pamięci o Westerplatte odwołał się w trakcie pielgrzymki do Ojczyzny 12 czerwca 1987 roku w Gdańsku zwracając się do młodzieży Jan Paweł II. W czas trudny, gdy słabło poparcie dla zdelegalizowanej Solidarności po ogłoszonej rok wcześniej przez ekipę komunistycznych generałów amnestii dla więźniów politycznych i zachwytach Zachodu nad radzieckim liderem Michaiłem Gorbaczowem, które zastąpiły wcześniejsze komplementy pod adresem niezależnego ruchu związkowego w Polsce, Papież powiedział młodym Polakom:
“Każdy z Was, młodzi Przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek praw i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte”.
Słowa te niczym ziarno zakiełkowały. Już w rok później dwie potężne fale strajków w kwietniu i maju oraz sierpniu 1988 r. poprowadzili adresaci papieskiego przesłania: młodzi robotnicy, wspierani przez studentów. Ich protesty zmusiły władzę komunistyczną do porzucenia po siedmiu

Łukasz Perzyna

Nieludzka twarz demokracji walczącej
Barbara Skrzypek była przesłuchiwana w środę w prokuraturze przez cztery godziny, bez obecności pełnomocnika, którego do udziału nie dopuszczono. Zmarła w sobotę. Jednak ta sama prokurator Ewa Wrzosek, która przesłuchanie prowadziła, straszy odpowiedzialnością karną tych, co oba te fakty połączą. Mimo, że ich związek przyczynowo-skutkowy wydaje się oczywisty dla myślącego

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów
Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska
Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły
Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)
Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka