Historia alternatywna

czyli biada bohaterom

Według raportu, sporządzonego przez oficerów komunistycznej służby bezpieczeństwa w 1967 r. Karol Wojtyła nie tylko nie miał talentów przywódczych ani zainteresowań politycznych ale nawet zdolności organizacyjnych. Nie przeszkadza to jego obecnym oszczercom traktować esbeckich akt jak wyroczni.
 
“Osobiści nieprzyjaciele Pana Boga” odnoszą się do pamięci o Papieżu podobnie jak pisowscy “partyzanci ostatniej godziny” do roli Lecha Wałęsy w historii najnowszej. Lansują materiały sfabrykowane przez służby, których głównym celem pozostawała dezintegracja oraz zniweczenie wzorców pozytywnych budowanych poza bronionych przez nie systemem.
 


Bezstronna diagnoza służb czyli kiedy Wojtyła nie miał talentu przywódcy

O tym, ile warte są esbeckie archiwa, na których TVN opiera zarzuty wobec Papieża, że jako arcybiskup krakowski tolerował czy maskował pedofilię wśród księży swojej diecezji – zaświadczyć może poufny raport służby bezpieczeństwa z 1967 r. Odnalazł go Tad Szulc, a cytują biografowie Jana Pawła II: demaskator afery Watergate Carl Bernstein oraz watykanista Marco Politi (“Jego Świątobliwość…”). W czasach, gdy bohater analizy był już arcybiskupem krakowskim, autorzy z SB najpierw stwierdzają jeszcze sensownie w jego charakterystyce: “Nie ulega wątpliwości, że niewielu jest tej klasy intelektualistów w polskim episkopacie. W przeciwieństwie do Wyszyńskiego umiejętnie łączy tradycję ludowej wiary z intelektualnym katolicyzmem. Szanuje jedno i drugie” [1]. Potem jednak resortowi analitycy całkiem już fantazjują pisząc o krakowskim kardynale: “Nie ulega wątpliwości, że polityka nie jest jego namiętnością. Jest zbyt intelektualny. W porównaniu z Wyszyńskim nie ma wybitniejszych umiejętności organizacyjnych i talentu przywódcy” [2]. Brzmi to humorystycznie w kontekście późniejszej drogi życiowej bohatera raportu – Karola Wojtyły. 
 


Jak w krótkim kursie historii WKP(b)

Wojtyły podobnie jak Wałęsy nie da się wyrzucić z historii Polski, każąc oceniać jego w niej rolę byłym księżom, co pozrzucali sutanny nie z powodu utraty wiary lecz kłopotów z dochowaniem celibatu, a takie właśnie autorytety 

wypowiadają się dziś dla komercyjnych stacji. Także pokojowego noblisty nawet w krótkim kursie dziejów, sporządzonym wedle recepty już PiS, a nie TVN, nie uda się zastąpić swarliwym nieudacznikiem Andrzejem Gwiazdą, znanym m.in. z ordynarnych wypowiedzi w stosunku do kobiet. Podobnie niepodobieństwem okaże się wykreślenie z historii najnowszej założyciela Konfederacji Polski Niepodległej – najstarszej niezależnej partii między Łabą a Władywostokiem – Leszka Moczulskiego ani współtwórcy statutu pierwszej dziesięciomilionowej Solidarności Wiesława Chrzanowskiego czy animatora młodej niezależnej kultury Michała Boniego, chociaż esbeckie papiery znalazły się na każdego z nich.

Podobnie w “Historii WKP(b) (krótkim kursie)”, której redagowanie nadzorował osobiście sam Josif Wissarionowicz Stalin, procesy moskiewskie za sprawą dostarczonej przez policję polityczną dokumentacji, eliminowały kolejne fale wrogów ludu.

Czy komunizm obalili oświeceni esbecy

Chyba, że buduje się alternatywną wobec bohaterskiej czy opartej na analizie wielkich ruchów społecznych narrację historii. Ale podążając tą drogą, dojdziemy do wniosku, że komunizm obalił się sam, bo nie skruszyli go przecież bossowie TVN ani nawet ich jankescy pracodawcy a tym bardziej czterdziestoletni wtedy obecny lider partii rządzącej Jarosław Kaczyński, skoro gdy Wojciech Jaruzelski wprowadzał stan wojenny, prezes “13 grudnia spał do południa”, co do rymu każdego roku wypominają mu demonstranci przed jego żoliborską willą.

Ponieważ jednak natura nie znosi próżni, a perpetuum mobile o czym wie doskonale każdy rozgarnięty student Polibudy nie da się skonstruować – zwycięża wtedy wersja konkurencyjna. O tym, że komunizm wraz z PRL obalili oświeceni esbecy ale zapłon ku temu zgodnie z zasadą starszeństwa w braterstwie dali światli kagiebiści rujnując wprawdzie blok socjalistyczny i rozwiązując Związek Radziecki ale konserwując imperialną potęgę kremlowskiego państwa. 

Jednym z nich był major KGB Władimir Władimirowicz Putin, który – jak poświadczają jego biografowie – pod koniec lat 80 na odległej czy wręcz prowincjonalnej placówce wywiadowczej w Dreźnie zabijając jeszcze wtedy nie Ukraińców jak dziś, lecz nudę – snuł przy szaszłykach i stole pingpongowym (zachowały się jego luzackie zdjęcia) marzenia o zrzuceniu zbędnego gorsetu ideologii markistowsko-leninowskiej i przywróceniu chronionej przez państwo własności prywatnej, dającej takim jak on szanse na dobrobyt, przy równoczesnym zachowaniu opresyjności systemu i rządów silnej ręki, gwarantującej z kolei zachowanie tych zdobyczy [3].

Jeśli TVN z jego znieważaniem pamięci o Janie Pawle II i równoczesną obłudną obroną Wałęsy pod rękę wraz z PiS zachowującym się odwrotnie w kwestii obu postaci, ale podobnie hołdującym spiskowej wizji dziejów, opartej ma archiwach tajnych służb, chcą nas przekonać wspólnie, choć zarazem zwalczając się nawzajem, że motorem przemian, za które podziwia nas świat był Władimir Putin wraz z kompanami z tajnych służb – nie osiągną celu ani w Polsce ani w skali globalnej. Nie dlatego, że zachowują się paskudnie. Tylko z tego powodu, że ich wersja urąga zdrowemu rozsądkowi. Rozpowszechniali ją przedstawiciele dawnej “strony koalicyjno-rządowej” Okrągłego Stołu, która potem przegrała wybory czerwcowe. Nie trafili do świadomości Polaków. Wiemy bowiem, że niepodległość i demokratyzację zawdzięczamy masowemu ruchowi, inspirowanemu przez naukę społeczną Papieża a nie zadaniom wypełnionym przez resortowych funkcjonariuszy. Tajne służby raczej zakłócały proces przemian (świadczą o tym zabójstwa księży: Jerzego Popiełuszki, Stefana Niedzielaka i Stanisława Suchowolca; dwaj ostatni zginęli na miesiąc przed Okrągłym Stołem) niż go przyspieszały, chociaż oczywiście ich środowisko dbało o to, żeby nawet wycofując się, zabezpieczyć własne interesy.

 

Wersje ludowe i resortowe

Nie tak dawno, już po zmianie ustrojowej, ogromnym wzięciem i popularnością cieszyły się alternatywne wersje historii.

Historia alternatywna zakłada odmienny przebieg wydarzeń niż miał rzeczywiście miejsce. Na podstawie odwrócenia rozstrzygnięcia jednego z nich snuje się odmienne jego reperkusje. Czasem przybiera to literacką formę, jak w “Krfotoku” (ortografia tytułu dokładnie taka) Edwarda Redlińskiego, gdzie generał Wojciech Jaruzelski nie wprowadza stanu wojennego, za to na czele zbrojnego powstania antykomunistycznego w Polsce staje Janusz Waluś (“w realu” terrorysta, który na emigracji w Republice Południowej Afryki zastrzelił komunistę Chrisa Haniego: czas odbywania za to kary właśnie upływa) [4].

W gloryfikowaniu powstań, nie fikcyjnych wprawdzie, ale też nie tych narodowych z XIX wieku ani Warszawskiego z 1944 r. specjalizują się zwolennicy ludowej historii Polski, w ostatnich latach jeszcze modniejszej od alternatywnej. Dowartościowują nie tylko bunt Jakuba Szeli (kierowana przez niego rabacja galicyjska z 1846 r, stała się w istocie masakrą szlachty, sprowokowaną przez austriackiego zaborcę) ale nawet tonące w mrokach historii “powstanie ludowe w Polsce” z 1034 r. czasem przez historyków nazywane “reakcją pogańską”. 

Na ziemię sprowadza jego entuzjastów historyk Andrzej Nowak, który zauważa na łamach “Opinii”: “(..) Kazimierz Odnowiciel (..) musiał rozprawić się także z buntem, do którego odwołuje się właśnie dzisiaj “ludowa historia Polski”. (..) Ujęcie, lansowane przez “Gazetę Wyborczą” jako kluczowym moment w naszych dziejach, podkreśla bunt pogański, jednocześnie bunt antyfeudalny z 1034 roku jako wielki słuszny bunt przeciwko Polsce. Nareszcie lud się zbuntował i poganie zbuntowali zbuntowali się przeciwko tej “strasznej” religii katolickiej, 

narzuconej przemocą przez poprzednich władców. O mało się nie udało. Prawie im się udało zlikwidować Polskę w zarodku w 1034 roku. Tak to ujmuje profesor Adam Leszczyński. To ujmują jego naśladowcy czy kontynuatorzy tradycji “ludowej historii Polski”” [5]. 

Stłumienie przez Kazimierza Odnowiciela “reakcji pogańskiej” zapobiegło podzieleniu przez Polaków losu Obodrzyców i innych zapomnianych już Słowian Połabskich, którzy mieli własne państwa i władców, ale zostali przez Niemców wytępieni. Igor Newerly wprost pisał wkrótce po zakończeniu II wojny światowej o jałowych piaskach Brandenburgii, od wieków użyźnianej szczątkami ludów słowiańskich.

Jednak historię alternatywną czy ludową potraktować można jako rodzaj gry myślowej i prowokacji intelektualnej. Rugowana z sal seminaryjnych, gdzie historycy odrzucają konstrukcje typu “co by było, gdyby…” umacnia się w obiegu popularnym. Nie szkodzi nikomu. Dopóki odróżnia się od naukowej. A nie pod nią podszywa. Obłuda obecnych demaskatorów Jana Pawła II polega na operowaniu fałszem, zbudowanym w dodatku na tym, co prawo anglosaskie określa nie bez racji mianem owoców złego drzewa – i zabrania wykorzystania jako dowodu w procesie. Tyle, że nie da się

największego autorytetu społecznego Polaków, cenionego w całym świecie, posadzić nawet metaforycznie na ławie oskarżonych. Zmasowane ataki tego nie zmienią, chociaż zdumiewa egzotyczny sojusz hejterów Papieża i jego obłudnych obrońców, których wcale w ławach poselskich nie potrzebuje – bo nie tam ustala się miejsce Jana Pawła II w zbiorowej i indywidualnej świadomości Polaków.

W tym sensie opowiadanie o powtórnym zamachu na Papieża pozostaje analogią wprawdzie drastyczną ale nie bezzasadną. Wszystkich jego następstw przewidzieć jeszcze się nie da. Podobnie mówienie o wojnie hybrydowej – w tym kontekście wezwano do Ministerstwa Spraw Zagranicznych ambasadora USA Marka Brzezińskiego, bo TVN ma przecież amerykańskiego właściciela, to niekoniecznie histeria (zresztą wezwanie rychło skorygowano na zaproszenie), ponieważ próba pozbawiania wolnego społeczeństwa największego bohatera historii, wzorca i autorytetu niesie za sobą groźby nie mniejsze niż odcięcie go od dostępu do paliw płynnych czy kredytów z międzynarodowych instytucji finansowych.

Nic świętego? Zostanie tylko zgiełk? Jak się wydaje, reakcja okaże się inna. Prawda się broni. To zwolennicy karkołomnych i pokazowo obrazoburczych interpretacji szukają gorączkowo uwiarygodniającego ich alibi. Nie znajdą go jednak w teczkach pozostałych po komunistycznej służbie bezpieczeństwa, skąd wyciągali punkty zaczepienia do propagandowej napaści na Papieża, pomimo ich pozornego bogactwa. Towarzyszy mu jednak wyraźne ubóstwo duchowe. A większość Polaków pamięta, kto nam przypominał: prawda was wyzwoli.

[1] Carl Bernstein, Marco Politi. Jego Świątobliwość. Amber, Warszawa 1997, tł. Stanisław Głąbiński s. 95 , 
[2] ibidem
[3] por. m.in: Krystyna Kurczab-Redlich. Wowa, Wołodia, Władimir… W.A.B. Warszawa 2022
[4] por. Edward Redliński. Krfotok. Prószyński i S-Ka, Warszawa 2010
[5] Andrzej Nowak. Rola młodzieży w zrywach narodowych. “Opinia” nr 40 (138), zima 2022, s. 46-47

Politycy sobie, wyborcy sobie

Fenomen powszechnego udziału Polaków w głosowaniu z października ub. r. kiedy to frekwencja przy urnach wyniosła 74 proc nie wstrząsnął klasą polityczną, chociaż powinien. Nie widać oznak naprawy, a swarliwość sięga zenitu. Czytaj więcej ..

Morawiecki zna niemiecki

O tym, że Mateusz Morawiecki ma szanse, by zostać następcą Jarosława Kaczyńskiego w roli prezesa Prawa i Sprawiedliwości przekonanych jest 47 proc z nas, jak policzono w niedawnym sondażu United Surveys. 40 proc Polaków mu tych szans nie daje.Czytaj więcej ..

Czarzasty kadrowym w TVP

Przebieg wydarzeń w siedzibie telewizji państwowej przy Woronicza w ponad miesiąc po przejęciu jej przez “koalicję 15 października” zaprzecza obu dominującym narracjom głównych partii. Wbrew Koalicji Obywatelskiej – żadna trwała odnowa się nie dokonała.Czytaj więcej ..

Wysoka cena wolności

Z angielska nazwać go można self-made manem, po naszemu zaś już – współtwórcą i skutecznym obrońcą polskiej państwowości i demokracji. Oba te pojęcia pozostawały dla niego nie do rozdzielenia. I pod tym względem genialny samouk z Wierzchosławic również wyprzedził swoją epokę. Czytaj więcej ..

Obrońca państwa i demokracji

Z angielska nazwać go można self-made manem, po naszemu zaś już – współtwórcą i skutecznym obrońcą polskiej państwowości i demokracji. Oba te pojęcia pozostawały dla niego nie do rozdzielenia. I pod tym względem genialny samouk z Wierzchosławic również wyprzedził swoją epokę. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments