Lewandowski, bój się Boga

Chociaż Polska od Mundialu w Katarze (2022 r.) pozostaje piętnastą drużyną świata – to w chwili, gdy piszę te słowa, nasza reprezentacja piłkarska nie ma ani trenera (bo Michał Probierz właśnie ustąpił), ani najlepszego zawodnika (Robert Lewandowski ogłosił, że w niej grać nie będzie), ani większych szans na awans na kolejne mistrzostwa globu za rok w USA, Kanadzie i Meksyku. Bo skoro przegraliśmy z Finlandią, trudno uwierzyć, że z dużo mocniejszą Holandią sobie poradzimy. Co oznacza, że zabraknie nas w gronie 48 uczestników wśród których znajdą się za to m.in. Jordania, Iran i Uzbekistan a więc kraje raczej z futbolową wirtuozerią nie kojarzone.

W dodatku sami to sobie zrobiliśmy. Przypomnijmy sekwencję smutnych zdarzeń. Najpierw Robert Lewandowski oznajmił, że zmęczony klubowym sezonem w Barcelonie, nie wybiera się na ważny mecz reprezentacji do Helsinek. 

Selekcjoner Michał Probierz w odpowiedzi pozbawił go stanowiska kapitana drużyny narodowej, co logiczne, bo skoro gwiazdorowi grać się dla Polski nie chce, dlaczego ma kierować innymi. Lewandowski obraził się jednak o to i ogłosił, że dopóki Probierz pozostanie trenerem, on sam już w reprezentacji nie wystąpi. Potem drużyna narodowa – bez Lewandowskiego ale wciąż z Probierzem na trenerskiej ławce – przegrała w Helsinkach 1:2 z Finami, którzy wprawdzie są potęgą, ale w hokeju na lodzie podobnie jak Kanada czy Czechy, nie w futbolu. Po tym wyniku Probierz podał się do dymisji. Czyli reprezentacja, o czym już była mowa, nie ma trenera ani najlepszego gracza, podobnie jak perspektywy, że za rok wystąpi wśród najlepszych. A kto w piłce nożnej z najlepszymi nie gra, ten potem z nimi przegrywa. Przekonywaliśmy się o tym, gdy po wojnie zabrakło nas w kolejnych finałach Mistrzostw Świata aż do 1974 roku. I ponownie, kiedy po paśmie sukcesów (trzecie miejsca w `1974 i 1982, piąte w 1978, pozycja w szesnastce najlepszych w 1986 r.) nie było nas na Mundialach kolejno w 1990, 1994 i 1998 r. 

Straty spowodowane tym, że światowa czołówka nam uciekła, odrabialiśmy aż do niedawnego Mundialu katarskiego. Warto to wiedzieć, gdy ocenia się, jak postępuje Lewandowski.

To problem na  tyle ważny, że stał się przedmiotem badania opinii publicznej. Decyzji Lewandowskiego, który nie chce grać w reprezentacji, nie rozumie 42 proc z nas. Zrozumienie dla niej wyraża tylko co trzeci Polak [1].
 
Przypomnieć w tym miejscu wypada piłkarzy z cudownej drużyny Kazimierza Górskiego, jak bramkarz Jan Tomaszewski, choć kawał chłopa z niego, płaczących gdy przed meczem odgrywano hymn narodowy. I spontaniczne pochody z flagami po ulicach polskich miast, kiedy na Mistrzostwach Świata w RFN (1974 r.) pokonywaliśmy Argentynę, Włochy czy Brazylię. A także powszechną radość, kiedy zwycięski remis ze Związkiem Radzieckim w 1982 r. kiedy w kraju obowiązywał stan wojenny utorował naszym drogę do strefy medalowej Mundialu w Hiszpanii. Nie tylko o futbol wtedy chodziło. Także o dumę i narodową godność. W ciężkich czasach. Lepiej o tym nie zapominać, gdy granice otwarte, a czasy lżejsze.
 
Zbigniew Boniek, jeden z bohaterów turnieju w Hiszpanii nie wyłgał się z udziału w rozstrzygającym o naszym wyjeździe na kolejny Mundial eliminacyjnym meczu z Albanią, chociaż dzień wcześniej grał w barwach Juventusu Turyn zwycięski dla niego finał Pucharu Europy z Liverpoolem. Zagrał dla reprezentacji, chociaż klubowy mecz miał dramatyczny przebieg, bo na trybunach stadionu Heysel w Brukseli angielscy kibole sprowokowali zajścia, w których zginęło 39 osób. Ale sport zwyciężył. Boniek zdobył puchar z  Juventusem i dostarczoną przez klub awionetką z pilotem poleciał do Tirany. Tam przeważył szalę gry dla Polski i sprawił, że rok później (1986) wystąpiliśmy w finałach Mistrzostw Świata w Meksyku.   
 
Jakie czasy tacy bohaterowie. Nikt oczywiście nie odbierze Lewandowskiemu tego, co sobie na boisku wywalczył. Nie ma też chyba sensu go zmuszać, żeby na nie wybiegał, w biało-czerwonych barwach. Mamy go jednak prawo oceniać. I tego powinien się bać jako celebryta, wieloletni bohater wyobraźni zbiorowej. Niby tak wielki, a okazał się taki mały.      
 
[1] sondaż SW Research z 10-11 czerwca 2025 
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
“Hyde Park” – arena pustych słów

“Hyde Park” pokazuje politykę, w której rolę selekcjonerską jaką do niedawna odgrywała telewizja – bez reszty przejmuje internet. Czy się w tę sieć zaplączemy, czy nauczymy nią skutecznie łowić to, co życiodajne a nie zatrute?Czytaj więcej ..

Zimna wojna nerwów

Po zrozumiałym szoku, jaki wywołało masowe wtargnięcie do Polski wrogich obiektów w nocy z 9 na 10 września – nadchodzi podobnie trudny czas testowania naszej cierpliwości i poczucia bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Dron… nie z jasnego nieba

Nalot prawie dwudziestu dronów rosyjskich jakie nadleciały nad Polskę z Białorusi wskazuje, że w tym wypadku to my, a nie Ukraina stanowimy cel dla Kremla. Jeśli jednak zamiarem Władimira Putina pozostawało wzniecenie u nas paniki, ten zamysł nie został zrealizowany.Czytaj więcej ..

Korzyści z kohabitacji

Utyskując na dwutorowość polskiej polityki zagranicznej i traktowanie jej jako jednego z pól bitewnych zimnej wojny toczonej przez obozy premiera i prezydenta – warto mieć świadomość, że jej utarczki nikogo poza Polską nie obchodzą.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments