Między demokracją a Karpą-Świderek

Szymon Hołownia zyskał sobie poparcie obietnicą naprawy polskiej polityki. Nie wiemy jak mu pójdzie ze wskazaniem ministrów do przyszłego rządu. Ale na razie nie potrafi sobie dobrać nawet rzeczniczki prasowej, która by go nie kompromitowała.
 
Zdumiewa to zważywszy, że Hołownia – celebryta i człowiek telewizji, autor wielu niebanalnych książek, mówiący gotowymi do druku zdaniami – rzecznika nie potrzebuje. 

 

Wzrost gospodarczy a rzecznik tysiąclecia

Żachnął się kiedyś Szymon Hołownia na porównanie go do Jana Olszewskiego w moim pytaniu na konferencji, chociaż okazuje się zasadne. Zważywszy na podobieństwo elektoratów z wyborów prezydenckich z 1995 r. i 2020 r. W obu wypadkach wyborcy znużeni brutalną walką plemienną, wtedy między “komuchami” a “solidaruchami” niedawno między “moherami” a “lemingami” – oddali głos na trzecią siłę i merytoryczny projekt. Tak jak w 1995 r. nie uosabiał go Aleksander Kwaśniewski ani Lech Wałęsa tylko Mecenas Olszewski właśnie, podobnie w 2020 r. zawsze medialny Hołownia a nie otoczeni sztabem marketingowców Andrzej Duda czy Rafał Trzaskowski.

Hołownię mierzi porównanie z Olszewskim, bo przyznaje się do innej tradycji politycznej: briefingi prasowe robił na tle popiersia Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego po wojnie niekomunistycznego premiera, a nie Mecenasa, z kolei pierwszego szefa rządu wyłonionego przez pochodzący w całości z wolnych wyborów Sejm. Rząd Mazowieckiego zapisał się w historii tym, że jego rzeczniczka prasowa Małgorzata Niezabitowska oznajmiała, że nie będzie prowadzić polityki informacyjnej. Jednak pieniądze brała. Za to Olszewski, chociaż przez media zwalczany, pod sam koniec urzędowania zdobył się na istotną korektę tejże polityki.

Szymon Hołownia, lider partii Polska 2050. Źródło: YouTube.
Zresztą mleko się już rozlało, Bo chociaż rząd Jana Olszewskiego uzyskał w kwietniu 1992 r. pierwszy po zmianie ustroju wzrost gospodarczy – co dla milionów Polaków stanowiło oczywisty dowód, że warto było socjalizm realny demontować – ekipa rządząca odbierana była przez pryzmat lustracji (która ostatecznie stała się dla niej gwoździem do trumny ale nie mylmy przyczyny ze skutkiem) i swarów ideologicznych a nie sukcesu, jaki wtedy odniosła. Zawdzięczała go umiejętnemu doborowi współpracowników przez premiera, co twierdził, że na gospodarce się nie zna: w ekipie, jakiej przywrócenie wzrostu gospodarki zawdzięczamy, znaleźli się Jerzy Kropiwnicki jako minister pracy, jego odpowiednik od finansów Andrzej Olechowski oraz główny doradca Dariusz Grabowski. 
 
Wtedy Olszewski, zdecydowanie poniewczasie, znalazł w sobie odwagę, by zmienić rzecznika, który otwarcie go kompromitował. Marcin Gugulski prywatnie pozostaje ciekawym rozmówcą: niezrównane okazują się opowiadane przez niego anegdoty, zaczerpnięte z… żywotów świętych, dowodzące tak erudycji jak poczucia humoru. W roli rządowego spikera wypadał jednak fatalnie. W sposób oczywisty szkodził premierowi “rządu przełomu”. Do historii za sprawą rankingów lapsusów i wpadek przeszła wypowiedź ministra Gugulskiego, że żaden polski rząd w ostatnim tysiącleciu nie był równie ostro atakowany jak ten Olszewskiego. Zyskał sobie wówczas miano “rzecznika tysiąclecia”. Pod sam koniec sprawowania władzy Olszewski wyrzucił Gugulskiego i zastąpił poetą z Krakowa i dawnym działaczem opozycji (m.in. ze środowiska “Arki”) Janem Polkowskim. Zbyt późno może, ale zrozumiał, że rzecznik szukający z dziennikarzami zwady zamiast współpracy szkodzi zamiast pomagać. Podobnie jak poprzednikowi Jana Olszewskiego, premierowi Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu utrudniał pracę zamiast ułatwiać Andrzej Zarębski, po latach wymieniony przez samego Lwa Rywina w kontekście afery nazwanej później od tego ostatniego. O Mazowieckim i Niezabitowskiej była już mowa.  
 
Politycy zwykle długo uczyli się starej prawdy uprawianej przez nich sztuki: nie wystarczy mieć rację. Trzeba to jeszcze udowodnić.  

 

Głos rozsądku w czasie zarazy

Rację miał niewątpliwie Szymon Hołownia, gdy w trudnym dla wszystkich Polaków czasie pandemii i związanych z nią ograniczeń – w praktyce przekładających się na rodzinne dramaty, gdy dziadkowie nie mogli jak co roku zasiąść z wnukami do wielkanocnego stołu dla ich, ale i własnego bezpieczeństwa – diagnozował kryzys rodzimej polityki. Racje merytoryczne utknęły w zwarciu dwóch machin wyborczych, uosobionych przez wzajemnie wrogie kandydatury Rafała Trzaskowskiego i Andrzeja Dudy.
21 stycznia, 2021. Szymon Hołownia: Pierwszy Zjazd Krajowy Partii Polska 2050 Szymona Hołowni. Źródło: YouTube.
Ograniczeniom podlegała wtedy także prezydencka kampania Hołowni jako kandydata niezależnego. Chociaż mówić tak uwielbia jak też i potrafi – nie było mu dane przemawiać do tłumów. Za to udawały się konferencje prasowe na świeżym powietrzu: wystarczyło tylko przestrzegać nakazanych odstępów między uczestnikami.
 
Wielkiego kłopotu z tym w kampanii ludzie Hołowni nie mieli, bo nas, dziennikarzy, przychodziło najpierw troje (ktoś z PAP, jakaś telewizja i ja), potem pięcioro, siedmioro… I podobnie szło w górę poparcie dla niezależnego kandydata: trzy, pięć, siedem, wreszcie dziewięć procent w sondażach. 
 

Za naszą sprawą – nie dlatego, żebyśmy go popierali, po prostu uczciwie wykonujemy swoją pracę, tak też było wówczas – dzięki nam, niezależnym dziennikarzom kandydat Hołownia dotarł ze swoim projektem do szerokiej opinii publicznej. Pomimo bojkotu ze strony głównych stacji telewizyjnych oraz “Gazety Wyborczej” jako jedynego profesjonalnego dziennika w Polsce. Efekt? W wyborach prezydenckich z 2020 r. Szymon Hołownia uzyskał głosy 2,7 mln Polaków i zdobył trzecie miejsce. Stał się czarnym koniem.  

Niezależni dziennikarze nie oczekują w zamian od Hołowni i jego ludzi wdzięczności, byłoby to wbrew etyce naszego zawodu. Ale przyzwoitości – już tak.
 
Tej właśnie ostatnio zabrakło. Szkoda. I zła to prognoza na przyszłość, skoro lider przymierzający się od jesieni do współrządzenia Polską nie potrafi sobie dobrać rzeczniczki prasowej, która by go przynajmniej nie ośmieszała. A Katarzyna Karpa-Świderek już stała się plamą na honorze i kulą u nogi dla lidera koalicji, aspirującej do miana trzeciej siły politycznej w kraju, do czego sama nazwa – Trzecia Droga – zobowiązuje. Dla kontrastu dodajmy, że partner hołownianej Polski 2050 w tejże koalicji, Polskie Stronnictwo Ludowe dysponuje służbami prasowymi funkcjonującymi wzorowo i taktownie. Miłosz Motyka to najlepszy z sejmowych rzeczników. Nie od rzeczy też dodać, że Karpę-Świderek przywiało do Polski 2050 z koncernu TVN, programowo Hołowni niechętnego i sekującego go na wszelkie możliwe sposoby, za to, że nie chciał podporządkować się Donaldowi Tuskowi i koncepcji jednej listy wyborczej opozycji, oznaczającej zwasalizowanie wszystkich innych sił przez i tak bezradną wobec rządów PiS Platformę Obywatelską – Koalicję Obywatelską. Symbolem bezprzykładnej agresji opcji jednolitofrontowej wobec Polski 2050 i jej wspólnego z Polskim Stronnictwem Ludowym projektu stało się nazwanie Hołowni kałownią przez Tomasza Lisa, aktualnie bezrobotnego obwinianego o molestowanie seksualne i mobbing. Dawni koledzy rzeczniczki z koncernu TVN przodują w zadawaniu Hołowni pytań o rozbijanie opozycji – posuwali się nawet, jak Maja Wójcikowska w trakcie konferencji prasowej w Senacie do wypychania z kolejki dziennikarzy niezależnych, zamierzających własne i bezstronne pytanie zadać. Do podobnych zachowań nie posuwa się nawet powszechnie krytykowana za tendencyjność telewizja państwowa. 
 
Użyjmy więc eufemizmu: Szymon Hołownia znalazł sobie rzeczniczkę o dziwacznym rodowodzie zawodowym, całkiem nie przystającym do celów przez lidera publicznie deklarowanych, wśród których także wolność i pluralizm mediów się znajdują. A to obliguje polityków do ich równego traktowania.  

 

Nie ma darmowych śniadań

Czarną legendą stały się już w światku dziennikarskim stolicy “śniadania prasowe” Polski 2050 na które rzeczniczka Karpa-Świderek zaprasza – jak wieść gminna niesie – wszystkich w tym mieście dziennikarzy, z wyjątkiem tych, którzy w kampanii prezydenckiej i później relacjonowali działania jej pracodawcy Szymona Hołowni.
 
Widać tak musi być. To kliniczny wręcz przypadek sprzeczności interesu prywatnego z publicznym. Jak rozumiem Karpa-Świderek zaprasza tam swoich kolegów, żeby mogli się za darmo najeść, nawet jeśli z polityką, kampanią i Hołownią nie mają nic wspólnego. Będą jej za to wdzięczni. Za to jako czarną niewdzięczność odbiorą to przyzwoici dziennikarze a nie pieczeniarze. Ci, którzy sprawozdawali rzetelnie opinii publicznej, co Szymon Hołownia ma jej do powiedzenia. A na czyj rachunek idzie to cwaniactwo? Przecież nie rzeczniczki, której nikt nie zna – ale też poznać nie pragnie. Nawet nie na konto Polski 2050, logotypu słabo wciąż rozpoznawalnego. Tylko Szymona Hołowni.

 

Wszędzie w świecie demokracji śniadania prasowe nie służą karmieniu wygłodniałego koleżeństwa przez rzeczników ale wymianie opinii i informacji, czasem off the record, pomiędzy politykami a dziennikarzami. Nie zdobywa się tam tematów na pierwszą stronę ale zyskuje większą orientację w relacjach przyczynowo-skutkowych jakie światem polityki rządzą. 
 
Szymon Hołownia jest nie tylko czołowym polskim politykiem aspirującym do współrządzenia ale także inteligentnym człowiekiem. Wie, że nie ma darmowych śniadań. Podobnie jak darmowych lunchów ze znanego powszechnie nie tylko wśród biznesmenów powiedzenia.
2 sierpnia br. Konferencja prasowa: Polska 2050: Dziurawy system bezpieczeństwa Polski. Od lewej: Mirosław Suchoń Michał Kobosko gen. Mirosław Różański. Źródło: YouTube.
Dopóki Karpa-Świderek nie objęła swojej rzecznikowskiej posady byłem regularnie powiadamiany o wszystkich konferencjach Hołowni, jego partii Polska 2050 i koła parlamentarnego o tej samej nazwie.
 
Gdy nastała, dalej do mnie napływały informacje o planowanych banalnych briefingach w gmachu Sejmu ale już nie o wydarzeniach istotnych. 
 
Pamiętnej soboty, kiedy PSL i Polska 2050 potwierdziły ostatecznie wspólny start do Sejmu w formule Trzeciej Drogi – zaproszenie na ogłoszenie tej decyzji dotarło do mnie od ludowców ale od partii Hołowni – już nie.
 
Kiedy zaś publicznie zapytałem lidera, na konferencji prasowej w podcieniach Senatu, dlaczego się tak dzieje (obiecał, że zadba o poprawę zachowań rzeczniczki) – Karpa-Świderek wykazała się mściwością wręcz ostentacyjną, bo od tego momentu nie napływają do mnie od nich już żadne smsy ani maile z powiadomieniami.
 
Tyle, że jak słusznie zauważył sam Hołownia tuż po konferencji, kiedy o to pytałem – i tak sam się dowiem. Bez zbędnych pośredników. 
 
Tylko czyja to strata, że rzeczniczka nie tylko nie wypełnia obowiązków, za których wypełnianie jest opłacana ale swoimi fochami i prywatą zniechęca dziennikarzy do partii i jej lidera?   

 

Nie warto być przyzwoitym czyli Bartoszewski w krzywym zwierciadle

Chociaż z list Trzeciej Drogi kandydować ma z drugiego miejsca w Warszawie do Sejmu Władysław Bartoszewski, syn konspiratora, więźnia Oświęcimskiego obozu i pisarza, który zasłynął stwierdzeniem, że warto być przyzwoitym – za sprawą sztabowej funkcjonariuszki tak niskiej jak rzecznikowska rangi idzie do dziennikarzy ale i za ich pośrednictwem również do opinii publicznej przekaz dokładnie odwrotny. Oto przyzwoitym być nie warto, bo wtedy nie dostanie się informacji ani zaproszenia, Figa z makiem i już. Albo po prostu jej nowy zamiennik: Karpa-Świderek. 
 
Co na to przewodniczący Hołownia, jeden z nielicznych moralistów w gronie polityków?  
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów

Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska

Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły

Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)

Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

Trzecia siła nie ma szczęścia

To ich wynik w wyborach temu przesądził o tym, kto sprawuje władzę w Polsce. Ale w następnym Sejmie może ich zabraknąć. Podobnie jak w drugiej turze wyborów prezydenckich Szymona Hołowni był rewelacją. Do niedawna najbardziej obiecujący polityk w Polsce ciągnie na dno własną formację.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments