
Jak Orwell nadąża za Putinem
to nie żart: Na szefa informacji TVP typowany jest członek zarządu MPK w Warszawie.
- Dodano:
- Kategorie: Uncategorized
Są w tej książce wybuchy we Lwowie, wojna na Wschodzie, Polska zbratana z Ukrainą a także dążąca do hegemonii Rosja – czyli wszystko to, co znamy z telewizyjnych przekazów. Pojawia się nawet odpowiednik systemu Pegasus używany przez państwo do szpiegowania własnych obywateli oraz niezadowolenie katolików z polityki papiestwa, całkiem jak po wypowiedzi
Franciszka o szczekaniu NATO u rosyjskich granic. Wszystko to jednak w nieco innych konfiguracjach niż na ekranie.
“Renegaci Międzymorza” Aleksandra Diakonowa reprezentują bowiem gatunek political fiction czy nawet – powiedzmy nieco bardziej uczenie – dystopię.
“Król Ubu” autorstwa ówczesnego cudownego dziecka literatury francuskiej Alfreda Jarry’ego, wkraczający na sceny przed prawie półtora wiekiem, dział się, jak wiadomo: “w Polsce czyli nigdzie”. Pierwszy tom sagi “Gwiezdne wojny” otwiera jeszcze lepiej znana i genialna formuła: “inna galaktyka, inny czas”. Za to “Renagaci Międzymorza” dzieją się wprawdzie w przyszłości ale niedalekiej, w Polsce i Ukrainie tworzących – co kluczowe – jedno państwo ale wciąż, jak domyślić się nietrudno zaczepiane przez Rosje. Pierwsza scena dzieje się jednak w biurowcu na Manhattanie, gdzie w gabinecie toczy się rozmowa o podziale światowych wpływów. Potem zaś autor nie ma wyboru, więc napięcie, jak po wybuchu bomby u Alfreda Hitchcocka, stale rośnie. Rzecz kończy się na Litwie, również w okolicznościach niebanalnych.
Siłom zła, zamyślającym o sprowokowaniu wojny atomowej, opór – jak na literaturę akcji przystało – stawia troje przyjaciół, których poza wspólnym dla ich zachowań elementem przekory łączy tylko przedkładanie zmysłu moralnego i poczucia odpowiedzialności nad oferowane przez konkurencję doraźne korzyści. Jasną stronę mocy tworzą bowiem:
– ceniący patriotyzm oficer polskich służb specjalnych, który wielkiego wyboru, by się urwać ze smyczy nie ma, skoro jego przyzwoici przełożeni giną, a ci mniej uczciwi zwierzchnicy jego też ścigają, z intencją zabicia;
– genialna hakerka, która nie pożegnała się z marzeniami o lepszym świecie.
– I wreszcie ksiądz, też bardziej posłuszny Panu Bogu i jego przykazaniom, niż biurokratom z kurii, zaś młodością i gotowością do męczeństwa przypominający ks. Jerzego Popiełuszkę, którego nazwisko – choć oczywiście w historycznym kontekście – też w tej niezwykłej książce pada.
Dla niespodziewanego zwrotu ważącego na rozwiaząniu akcji kluczowa okazuje się jednak zupełnie inna postać.
“(..) W Moskiewskim Instytucie Neurochirurgii przy ulicy Twerskiej trwały ostatnie badania polskiego pacjenta Szymona Makarewicza, który został zakwalifikowany do zabiegu wszczepienia cybernetycznej protezy ręki (..). Wyjątkowa moc sztucznych ramion i dłoni była tak zachwalana przez kremlowską wierchuszkę, że wśród bogatszych Moskwiczan znalazło się kilkoro takich, którzy świadomie dali sobie amputować zupełnie sprawne kończyny tylko po to, aby popisywać się na mieście tym, że palcami swojej syntetycznej dłoni potrafią zgiąć stalowy pręt (..). Moskiewskie środki masowego przekazu rozpisywały się już od dobrych dziesięciu dni, że potężna Rosja za darmo pomaga nawet kalece z wrogiego państwa międzymorskiego, któremu jego rodzima służba zdrowia pomóc nie umiała” [1].
Wspomniany Terminator czy cyborg nie spełni jednak oczekiwań mocodawców, ale chociaż to nie kryminał, opowiadanie fabuły mija się w oczywisty sposób z celem. Suspens nie przestaje bowiem w tej pełnej wyobraźni opowieści być znaczącą kategorią.
Jak na debiut to więcej, niż nieźle, chciałoby się powiedzieć. Tym bardziej, że młody autor nie tylko z wykształcenia jest prawnikiem, ale na co dzień wykonuje ten właśnie zawód. Przed dwoma laty weterynarz Radek Rak fenomenalną “Opowieścią o wężowym sercu”, osnutą na tle ponurych losów Jakuba Szeli i historii rabacji galicyjskiej, sprzątnął sprzed nosa literatom żyjącym wyłącznie z pióra teoretycznie głównie dla nich przeznaczoną Nagrodę Nike. Zaś teraz prawnik Diakonow wykazuje się intuicją (z prostego porachowania terminów wynika, że gros powieściowej konstrukcji powstać musiało… przed eskalacją wojny na Ukrainie 24 lutego br.), refleksem i warsztatem, których stali bywalcy stołówki w Domu Literatów przy Krakowskim Przedmieściu mogą mu wyłącznie pozazdrościć. Ale to już nie nasz, czytelników, problem.
Na pytanie, czy George Orwell nadąży za Władimirem Putinem sensowna odpowiedź mogłaby brzmieć: sam autor “1984” już nie, ale jego następcy tak.
Chociaż “Renegaci…” to dystopia czyli proza przedstawiająca czarną wizję przyszłości – to jednak jak nietrudno się znów domyślić jakiś element happy endu musimy w niej odnaleźć. Wiemy o tym z góry, co z prostej logiki wynika: bo przecież wojna atomowa, której groźba tam powraca, w końcu wybuchła, to niby kto miałby nam całą tę historię już po wszystkim opowiedzieć…
Jeśli jeszcze dodam, że są w tej współczesno-futurystycznej opowieści Diakonowa sceny niczym z “Quo vadis” Henryka Sienkiewcza i inne rodem z nagrodzonego w Cannes “Kanału” Andrzeja Wajdy – to mam już nadzieję, że Państwa ciekawość pobudziłem maksymalnie.
[1] Aleksander Diakonow. Renegaci Międzymorza. Akces, Warszawa 2022, s. 132

Łukasz Perzyna

Dron u bram czyli wojna i pokój oraz feudałowie polskiej polityki
63 proc badanych przez CBOS dostrzega zagrożenie dla niepodległości Polski. Gdy zaczynała się wojna w Ukrainie, widziało je 42 proc. Z kolei teraz 68 proc Polaków pewnych jest zaangażowania NATO w obronę naszych granic, w marcu 2022 r. podobne przekonanie wyrażało 81 proc. Czytaj więcej ..

“Hyde Park” – arena pustych słów
“Hyde Park” pokazuje politykę, w której rolę selekcjonerską jaką do niedawna odgrywała telewizja – bez reszty przejmuje internet. Czy się w tę sieć zaplączemy, czy nauczymy nią skutecznie łowić to, co życiodajne a nie zatrute?Czytaj więcej ..

Zimna wojna nerwów
Po zrozumiałym szoku, jaki wywołało masowe wtargnięcie do Polski wrogich obiektów w nocy z 9 na 10 września – nadchodzi podobnie trudny czas testowania naszej cierpliwości i poczucia bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Dron… nie z jasnego nieba
Nalot prawie dwudziestu dronów rosyjskich jakie nadleciały nad Polskę z Białorusi wskazuje, że w tym wypadku to my, a nie Ukraina stanowimy cel dla Kremla. Jeśli jednak zamiarem Władimira Putina pozostawało wzniecenie u nas paniki, ten zamysł nie został zrealizowany.Czytaj więcej ..

Korzyści z kohabitacji
Utyskując na dwutorowość polskiej polityki zagranicznej i traktowanie jej jako jednego z pól bitewnych zimnej wojny toczonej przez obozy premiera i prezydenta – warto mieć świadomość, że jej utarczki nikogo poza Polską nie obchodzą.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka