Polak potrafi czyli mamy mistrza świata w boksie

37-letni Łukasz Różański w wieku, w którym inni pięściarze często kończą już karierę został zawodowym mistrzem świata wersji WBC w kategorii wagowej “bridger”. Jako rywal Chorwat Alen Babic, chociaż był faworytem i nosi przydomek “Dzikusa”, przetrwał w ringu zaledwie dwie minuty. Różański załatwił sprawę w pierwszej rundzie, w czasie niewiele dłuższym niż kiedyś go potrzebował Lennox Lewis do zniweczenia marzeń Andrzeja Gołoty o tytule światowym.
 
Stabilny emocjonalnie i konsekwentny w tym co robi Łukasz Różański wydaje się pod wieloma względami zaprzeczeniem Andrzeja Gołoty. Uwielbiany zwłaszcza przez Polaków zza Oceanu “Andy” stał się bowiem idolem, ale najważniejsze dla siebie walki przegrywał. Kiedyś niczym bohater słynnego opowiadania Ernesta Hemingwaya mając przewagę uderzył specjalnie rywala poniżej pasa i stracił bliskie już mistrzostwo. Poza ringiem szło mu równie trudno: po awanturze w knajpie uciekł z Polski na fałszywych papierach, ułaskawił go potem zabiegający o popularność prezydent Aleksander Kwaśniewski: to wtedy jeden z publicystów nazwał Gołotę “wielką nadzieją białych… i czerwonych”.
 
W odróżnieniu od Gołoty, brązowego medalisty olimpijskiego z Seulu, Łukasz Różański nie stał się nigdy gwiazdą boksu amatorskiego. Do sekcji zgłosił się późno i najpierw nie chcieli go przyjąć: był za stary, bo miał już siedemnaście lat. Gdy już decyzję zmieniono, długo zmagał się z trudnościami. Na życie zarabiał przez jakiś czas jako ochroniarz, a wiadomo jak kształtuje się wysokość płac w tej branży w Polsce.

Mozolna i długotrwała droga na szczyty boksu zawodowego nie przeszkodziła mu z uzyskaniu dwóch dyplomów akademickich: wychowania fizycznego na Uniwersytecie Rzeszowskim i Politechniki Rzeszowskiej. Nie został celebrytą. Żona jest stomatologiem, pobrali się w ubiegłym roku, wykorzystując na uroczystość w opactwie benedyktynów w Leżajsku czas zarezerwowany początkowo na walkę o mistrzostwo świata z obrońcą tytułu Kolumbijczykiem Oscarem Rivasem. Do spotkania nie doszło, bo organizatorom nie udało się porozumieć co do terminu z Jennifer Lopez, 

która miała zaśpiewać na bokserskiej gali. Potem chęć walki jakoś przeszła Rivasowi, tłumaczył się kontuzją, a może wolał wycofać się niepokonany. Wreszcie ustalono, że do walki o mistrzostwo świata staną Różański i Alen Babic jako lider rankingu światowego.

Faworytem pozostawał oczywiście Chorwat, ale przebieg walki zupełnie tego nie potwierdził. W Arenie w Jasionce pod Rzeszowem Różański czuł się jak u siebie w domu – rzeczywiście mieszka o dwa i pół kilometra stamtąd.

Za to sędzia walki nie miał długiej roboty, za to niezmiernie odpowiedzialną. Pozostawało mu uchronić Babicia przed ciężkim urazem. Najpierw liczył go, gdy Polak – całkiem dosłownie – rzucił rywala na kolana. Gdy w trakcie wciąż tej samej pierwszej rundy Chorwat zaczął ponownie zdradzać oznaki zamroczenia, arbiter zakończył walkę i ogłosił zwycięstwo Różańskiego przez techniczny nokaut. 

Gest zwycięzcy, który złoty pas od razu ofiarował sponsorowi i prezesowi Stali Rzeszów Rafałowi Kaliszowi, wcale nie powinien zaskakiwać: eksperci bokserscy utrzymują, że w Polsce mamy jeszcze paru pięściarzy, którzy poradziliby sobie w walce o mistrzostwo świata, ale się ich do niej nie dopuszcza. 

Wcześniej tytuł ten zdobywali – Gołocie nigdy się nie udało, o czym była już mowa: Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof “Diablo” Włodarczyk i Krzysztof Głowacki. Do ich listy warto jednak też dodać jedynego polskiego amatorskiego mistrza świata Henryka Średnickiego: tytuł w wadze muszej zdobył w Belgradzie w 1978 r, kiedy polskim pięściarzom zabraniano na zawodowstwo przechodzić.  

Polacy mają więc nowego bohatera. Na trudne czasy. Rzeczowo i skutecznie przezwyciężającego liczne przeciwności. Dla młodych Łukasz Różański stanowi z pewnością lepszy wzór do naśladowania niż znani z tego, że są znani celebryci czy kucharze z programów kulinarnych, bo o wywodzących się z seksbiznesu “królowych życia” TVN nawet wspominać nie warto.

 

Sport narodowy na trudne czasy

Boks był kiedyś polskim sportem narodowym. Gdy w 1953 r. w odbudowującej się Warszawie w Hali Mirowskiej w trakcie Mistrzostw Europy polscy bokserzy masowo wygrywali z radzieckimi, na jej trybunach odbywała się bezustanna manifestacja patriotyczna, zakazana wtedy we wszystkich innych miejscach i okolicznościach. Z olimpiady w Tokio (1964 r.) polscy pięściarze przywieźli aż trzy złote medale. Zachwyty nad “polską szkołą boksu” rekompensowały w ciężkich czasach Polakom niedobory socjalistycznej gospodarki i wzbudzały dumę wbrew podporządkowaniu kraju mocarzom z Kremla.

Zaraz po wojnie, gdy kraj był zrujnowany, pierwsze medale olimpijskie zawdzięczaliśmy właśnie pięściarzom: brązowy w Londynie w 1948 r. Aleksemu Antkiewiczowi zaś pierwszy złoty w Helsinkach zdobył Zygmunt Chychła: gdańszczanin przymusowo wcielony do wermachtu, na froncie zdezerterował ze zbrodniczej armii i walczył później u generała Władysława Andersa, a do kraju wrócił w 1946 r. Nie doceniła go ani Polska socjalistyczna ani po latach już niepodległa, skoro swoje barwne życie Chychła zakończył w… hamburskim domu starców.

Wysoką cenę za bokserskie umiejętności przyszło zapłacić Antoniemu Czortkowi, ale też za ich sprawą dane mu było ocalić życie. Zatrzymany podczas okupacji na lewych papierach, został rozpoznany przez gestapowca, kibica boksu, który zapamiętał go z ostatnich przedwojennych pięściarskich Mistrzostw Europy w Irlandii jako ich srebrnego medalistę w wadze piórkowej. Tak Czortek trafił do Oświęcimia. W obozie jednak nudzący się esesmani kazali mu staczać z nimi sparringowe walki. Uratowało mu to życie. Jego niesamowita historia stała się osnową przejmującego opowiadania Józefa Hena “Bokser i śmierć”.

 

Boks: duma i rekompensata

Boks właśnie stanowił zawsze nadzieję dla “skrzywdzonych i poniżonych” na całej kuli ziemskiej. Gdy Cassius Clay – Muhammad Ali odmówił służby w Wietnamie, dokąd masowo wysyłano murzyńskich chłopaków, podczas gdy synowie białych rodzin potrafili się od niej wymigać jak przyszli prezydenci Bill Clinton, Donald Trump i Joe Biden, i został za karę pozbawiony tytułu mistrza świata wszechwag – stał się idolem nie tylko czarnej społeczności i ludności Trzeciego Świata. Gdy w zairskiej Kinszasie po latach w walce stulecia zmierzył się w 1974 r. z George’m Foremanem, też 

Afroamerykaninem, tyle, że uległym wobec białych – właśnie Alego dopingował cały stadion. Niepokorny wygrał z ulubieńcem establishmentu.

Sporo też my, Polacy tej wielkiej postaci zawdzięczamy, bo po radzieckiej inwazji na Afganistan (1979 r.) Ali ruszył w objazd krajów niezaangażowanych, gdzie cieszył się wielkim autorytetem, namawiając do bojkotu olimpiady w Moskwie (1980 r.). Powodzenie tej akcji zmieniło sposób postrzegania ZSRR w świecie a tym samym zwiększyło szanse powstałej niebawem Solidarności. 

Znękane kryzysem i trawione obawami w związku w wojną na Ukrainie społeczeństwo ma więc nowego idola. Łukasz Różański sukces zawdzięcza własnej mrówczej pracy i odporności oraz tym, którzy w niego uwierzyli. Przed weekendową galą w Jasionce mało kto go znał, tym większej dostarcza nam radości.  
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Wspólny 11 Listopada

Tak ni z tego, ni z owego była Polska od pierwszego – tak sam Józef Piłsudski na zjeździe Legionistów w Kaliszu już po przewrocie majowym miał się wyrazić o okolicznościach odbudowy państwa w 1918 r. Czytaj więcej ..

Piramida demokracji

Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..

Jedziemy na Euro

Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..

Między nami a Walijczykami

Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments