To jest właśnie duch olimpijski..

Wracając do skandalu, jaki wywołała kolejna próba utwierdzenia piosenki Johna Lennona „Imagine” jako nieoficjalnego (jeszcze?) hymnu olimpijskiego. Eks-Beatles śpiewał o swoim marzeniu: świata bez religii, krajów (narodów/państw), własności – no religion, no countries, no possessions. To samo napisali przed nim twórcy „komunizmu naukowego”. 

W wywiadzie dla magazynu „Playboy” w 1980 r. sam piosenkarz przyznał, że jego utwór można odczytać jako manifest komunistyczny. Nie od Paryża, ale już od olimpiady w Atlancie (1996) zaczęto wykonywać ten szczególny hymn, powtarzając go w tej roli m.in. w czasie igrzysk zimowych w Turynie (2006) i Pekinie (2022), letnich w Londynie (2012) i Phenianie (2018).

W najnowszym numerze „Gościa Niedzielnego” zadaję pytanie: jaki związek ma przesłanie tej piosenki tak gorliwie bronionej w roli nowego hymnu świata – z ideą olimpijską. Odpowiedź może być krótka: słowa „Imagine” są radykalnie sprzeczne z ta ideą. Bez religii nie byłoby olimpiad. Ich idea poczynała się z mitu o wyścigu do Olimpii, by zabawić nowonarodzonego Zeusa. Tam więc udawali się pielgrzymi z całej Grecji, podzielonej na setki państw-miast (poleis), a igrzyska były formą wspólnego kultu. Na czas pielgrzymki na igrzyska wprowadzany był rozejm w toczących się niemal bez przerwy konfliktach, aby pielgrzymi (w tym atleci) mogli bezpiecznie dotrzeć i wrócić z wielkiego święta. Od 776 roku przed nasza erą do mniej więcej końca IV wieku po Chrystusie trwała ta tradycja. Istotne było to, że ludzie z Aten, Sparty, Teb i najmniejszych nawet poleis, mogli rywalizować między sobą na równych zasadach – ku chwale swoich ojczyzn.

To było, obok aspektu religijnego, najważniejsze! Duma z reprezentowania nie siebie samego, ale swojej ojczyzny, w której zwycięzca olimpiady był witany jako bohater.

Odnowiciel idei igrzysk, francuski baron Pierre de Coubertin (1863-1937), założyciel MKOL, wychowany w arcykatolickiej, monarchistycznej rodzinie, w jezuickiej szkole, wyobraził sobie igrzyska olimpijskie jako sposób na przypomnienie w swojej ojczyźnie przygotowania fizycznego przyszłych żołnierzy: tych, którzy pomszczą klęskę Francji w wojnie z Prusami w 1870 roku.

Novak Djokovic zwycięzca olimpijskim. Paryż, 2024

Tak rodził się nowoczesny sport. Na szczęście ruch olimpijski przebrnął te pierwsze rafy i od czasu igrzysk w Atenach (1896) udawało się na ogół (z dwiema przerwami na Wielkie Wojny) organizować zawody, w których ludzie z różnych krajów mogą się spotykać bez broni i walczyć o honor nie tylko dla siebie, ale właśnie dla swojej ojczyzny: flaga jest najważniejsza.

Można się było o tym przekonać także w czasie tej olimpiady, w jednym z jej prawdziwie wzruszających momentów. Oto tenisista wszechczasów, który osiągnął wszystkie możliwe indywidualne triumfy tytuły w tej arcypopularnej dyscyplinie Serb Novak Djokovic, zdobył podczas piątej swojej olimpiady wreszcie złoty medal. Zawsze grający zimnego, jakby nieco cynicznego nawet w swym poczuciu wyższości nad resztą świata, 37-letni sportowiec tym razem rozpłakał się jak nastolatka. Szlochał przez kilka minut ze wzruszenia, ukląkł na korcie, przeżegnał się szerokim prawosławnym krzyżem, dziękując Bogu za spełnienie największego marzenia. Tym marzeniem było zdobycie złota olimpijskiego dla swego kraju. To jest właśnie duch olimpijski: coś, co czyni te igrzyska wyjątkowymi.

Źródło: FB.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Ta Kobra nie ukąsi

Polsce nie jest potrzebna kolejna partia . Myśl prawicowych elit, jeśli chcą wygrać wybory prezydenckie, winna się skupić na wspólnym wygraniu wyborów prezydenckich przez prawicę. Nie zaś na stworzeniu kolejnej partii kanapowej. Nie o podziały polityczne tu chodzi, raczej o interes Polski.Czytaj więcej ..

Symbolika i pragmatyzm – publicysta z ekstraklasy

Babcia źródłem mądrości? To banalne ale jakże polskie. W tym starciu Tusk ze swoją “nienormalnoscia Polski” jest na straconej pozycji – walec Ziemkiewicza toczy się wolno ale konsekwentnie a on sam niewiele robi sobie z niepowodzeń państwa wydając właśnie kolejną książkę – bo w szaleństwie Ziemkiewicza jest metoda.Czytaj

Lider w strefie zgniotu

Zmęczony, zestresowany, niewyspany, poddany presji z najwyższej półki. Nie, to nie tylko twarz Zełeńskiego, to twarz Ukrainy po trzech latach wojny której wizerunkiem jest dziś jej lider łajany w Białym Domu a potem bezczelnie wyproszony z niego przechodząc obok stołu z poczęstunkiem którego się nie doczekał. Czytaj więcej

Od Roosevelta do Trumpa – czyli bez kompleksów

Napoleon na białym koniu do nas nie przybędzie. Nie będzie nim ani Trump ani ktokolwiek inny. Potrzeba pracy organicznej w interesie państwa jest tu nadrzędna. Mamy też wystarczająco zdolne elity by pokierować tą pracą. Postrzegajmy nasze interesy bez kompleksów. Jesteśmy u siebie, w kraju z tysiącletnią tradycją.Czytaj więcej

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments