Patrzę na Ciebie – zaproszenie do kina Dłużewskiej
- Dodano:
- Kategorie: Historia, Kultura, Wydarzenie
“Patrzę na Ciebie” – pod takim tytułem ma miejsce w Warszawie wydarzenie kulturalne raczej wyjątkowe. Mowa o pierwszym przeglądzie filmów dokumentalnych zmarłej w ub. roku Marii „Majki” Dłużewskiej. Wydarzenie organizowane jest w dzień jej 74. urodzin.
– Przegląd został zorganizowany przez grupę przyjaciół artystki, którym zależy na tym, by jej słowa o filmie jako wspólnym dziele stały się rzeczywistością również po Jej śmierci
– czytamy w okolicznościowym artykule środowiska promującym wydarzenie.
Kiedy w sierpniu ub. roku pisałem pożegnalnie o Majce Dłużewskiej w tekście “Ptak kolorowy“, napisałem wtedy, że nie potrzeba debaty by zrozumieć, że Dłużewska była chodzącą pasją, “pasją nieokiełznaną, niekontrolowaną, spontaniczną, czasem niebezpieczną“. Ale do oceny jej twórczości filmowej nie wystarczy już tak prosta konkluzja. Trzeba powiedzieć więcej. Bo cóż znaczyła w jej czasach osobowość “nieokiełznana” czy “niekontrolowana” i jak przenieść te określenia na teraźniejszość by były zrozumiałe. Tego zadania po raz pierwszy, z pewnością nie ostatni, podejmują się organizatorzy wydarzenia o ktorym piszemy.
Maria Dłużewska, aktorka teatralna, opozycjonistka z czasów PRL i wrażliwa kronikarka najważniejszych momentów polskiej historii, zasługuje na to, by jej filmy były nadal oglądane, analizowane i omawiane – czytamy we wspomnianym wcześniej artykule promującym wydarzenie.
To zbyt mało by zachęcić do udziału w wydarzeniu i słaba rekomendacja na dzisiejsze czasy. Bo Dłużewska to rebelia, nieposłuszna, niekontrolowana, nieokiełznana, niebezpieczna, intrygująca to postać bez szablonów – być może taka recepta zachęci do udziału w wydarzeniu. A warto się na nie wybrać z wielu powodów o których poniżej.
Z pewnością ci którzy towarzyszyli Dłużewskiej bezpośrednio w działalności opozycyjnej lat 80. albo sami jej doświadczyli, ci znający realia w której przyszło jej dojrzewać, potrafią najlepiej zrozumieć dlaczego dokument filmowy stał się dla niej tak ważnym środkiem wyrazu już po upadku muru berlińskiego. Wyrazu artystycznego ale także czysto ludzkiego przekazu. Być może wrażliwość artystki odegrała tu najważniejszą rolę ale myślę, że “wrażliwą kronikarką” wydarzeń była na długo przed sięgnięciem do kina jako artystycznej formy wyrazu. Była nią w okresie karnawału Solidarności organizując sztuki teatralne dla pracowników Ursusa jak i wtedy, gdy swoją twórczością dzieliła się z Polakami w Australii, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Potrzeba dokumentowania dominowała w każdym obszarze jej artystycznych zainteresowań.
Dłużewskiej kino dokumentalne jest ważne bo towarzyszy jej filmom pasja niezrównana, pasja uczestnika wydarzeń i pasja konieczności opowiedzenia o nich, pokazania ich, zatrzymania w kadrze. Przyjaźniąc się z Dłuzewską przez lata miałem zawsze wrażenie, że ona sama myśli o sobie, jakby była na jakiejś bliżej nieokreślonej misji – jeśli czegoś nie zrobi teraz i zaraz, będzie to fiasko jej misji. Uwrażliwiona na sprawy państwa czuła się na tej misji bardzo potrzebna. Przekonanie, że ktoś w tę delegację ją wysłał towarzyszyło jej przez całe lata.
Powiedziała mi kiedyś, że musi zrobić film o Grupach Oporu [red: Grupy Oporu „Solidarni” – niezależna organizacja działająca w latach 80., związana z podziemnymi strukturami NSZZ „Solidarność. Na tle innych struktur podziemnych cechowała się radykalizmem]. Film musi zrobić bo chce złapać w kadrze “ostatnie pokolenie Polaków w walce o niepodległość“. Kontrowersyjność stwierdzenia może uderzać ale nie było w nim odrobiny naiwności – Dłuzewska tak właśnie postrzegała tę podziemną formację i towarzyszyła niemal wszystkim spotkaniom jej działaczy w ostatnich latach. To w tym środowisku czuła się najlepiej.
Warto zapoznać się kinem dokumentalnym Dłużewskiej jeszcze z innego powodu. W poszukiwaniu tematów autorka zdaje się czerpać inspirację od ludzi znacznie częściej niż z wydarzeń w których ci brali udział. Tak jest z pewnością w przypadku filmów “Córka”, “Dama” czy “Testament” i “Pogarda”.
Tak było również gdy powstawał scenariusz do filmu “Natasza”, jednego z pierwszych, dziś niesłusznie zapomnianego, ale niezwykle ważnego w twórczości kinowej Dłużewskiej. Ważnego bo cementował jej zainteresowania ale jest także świadectwem dojrzewania filmów autorki do kinowej perfekcji.
“Natasza” to film o Stanisławie “Nataszy” Gawlik, legendarnej działaczce podziemia lat 80. w Świętokrzyskim. “Natasza” to film o aresztowanej i skazanej za wydawanie z grupą przyjaciół pierwszej po wprowadzeniu stanu wojennego w Świętokrzyskim podziemnej gazety. Gawlik, prowadząca później w regionie Komisję Interwencji i Praworządności Romaszewskich była inspiracją nie lada a pochodząca z Kielc Dłuzewska musiała o niej wiedzieć lata świetlne zanim zrobiła o niej film.
“Mam obsesję pokazywania ludzi, o których często nie pamiętamy, o których nie wiemy – a których życie jest piękne, spełnione i oni wiedzą po co żyją, lub wiedzą jak żyć”
– powiedziała kiedyś na scenie po otrzymaniu nagrody. “Natasza” doskonale wpasowuje się w tę narrację.
W przypadku filmu “Pogarda”, na ekranie pojawia się Magdalena Merta, żona tragicznie zmarłego w katastrofile smoleńskiej Tomasza Merty – znana mi doskonale bo przyjaźń z Magdą zaczynaliśmy w podziemiu lat 80. Pisała wtedy pod pseudonimem Dorota Grobelska do jednej z podziemnych gazet wydawanych przez założoną przeze mnie Skarżyską Oficynę Wydawniczą. O tym jak boleśnie Merta przeżyła śmierć męża mogłem przekonać się po latach odwiedzając ją sporadycznie w Warszawie. Uczestnictwo w filmie “Pogarda” Dłuzewskiej było dla niej dużym wyzwaniem, ale tu także autorka filmu pokazuje klasę koncentrując się na “ludziach w drodze“, w procesie transformacji a nie na samych wydarzeniach które są ich sprawcą.
Zbliżenie kamery na tak niewielką odległość od bohatera filmu czyni z odbioru kina dokumentalnego Dłuzewskiej przeżycie w pewnym sensie intymne, w którego centrum znajduje się zawsze człowiek w drodze, w biegu, w procesie transformacji. Dynamikę tych transformacji autorka kontrolowała sprawnie by film był wyłącznie dokumentem, nie zaś politycznym przesłaniem czy oskarżeniem. To spycha wydarzenia na dalszy plan – są one niejako tłem do prezentacji czegoś dla Dłużewskiej ważniejszego niż samo zdarzenie czy jego interpretacja. W tym sensie filmy Majki są z pewnością unikalne.
Odstępstwem od powyższej reguły jest chyba tylko film “Mgła” bo przecież nawet film “Z Gwiazdami. Podróż bez końca” to raczej film o Andrzeju Gwieździe i jego żonie Joannie, działaczach opozycyjnych w czasach PRL a nie o wydarzeniach na Wybrzeżu w których Ci prominentnie brali udział.
Dobra synteza kina dokumentalnego Dłużewskiej czeka na śmiałka. Czy będzie to młody doktorant współczesnej historii Polski? Tego nie wiemy. Wiemy jednak, że recenzja jego pracy nie może pochodzić od prof. Antoniego Dudka czy prof. Andrzeja Friszke. Warsztat naukowy to nie wszystko a Dłużewska wymyka się z szablonów na każdym kroku. Synteza ta winna być recenzowana przez kogoś kto towarzyszył jej w drodze, był nie tylko świadkiem wydarzeń, także ich uczestnikiem.
Nie ma wątpliwości, że autorka filmów czerpała swoje inspiracje przede wszystkim z podziemia lat 80. Powiedziała mi to kiedyś jakby nonszalancko żałując, że w tym podziemiu nie zrobiła więcej choć przecież zrobiła tak wiele.
Czy doczekamy się dobrej syntezy pracy filmowej Marii Dłuzewskiej? Z pewnością tak, ale niech towarzyszy jej autorom ktoś rozumiejący wybory i intencje filmów które tworzyła. Bo “Mgła”, “Dama” czy “Pogarda” to logiczna konsekwencja fascynacji Dłużewskiej ludźmi z podziemia, takich jak Natasza czy Gwiazda, takich jak ci z Grup Oporu, odważnych i przystojnych jak o nich mawiała. Podziemia któremu poświęciła wiele lat swojego życia. To w tym okresie należy poszukiwać źródeł jej fascynacji kinem dokumentalnym.
Warto pamiętać o tym pobieżnym, kolejnym już wspomnieniu o Dłuzewskiej wybierając się na pierwszy przegląd filmów Marii “Majki” Dłużewskiej do Kościoła Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim w Warszawie 26 września. Przegląd to kina unikalnego zarówno w formie jak i przekazie, i przegląd to pierwszy ale z pewnością nieostatni.
“Patrzę na Ciebie” to tytuł wydarzenia doskonały, najlepszy z możliwych. Onieśmielający nieco, zmuszający do myślenia. Dłużewska prowokuje i skłania do działania i o tym będzie z pewnością pierwszy przegląd jej filmów. Warto dołączyć pomimo faktu, że grafika promująca wydarzenie jest nietrafiona – Majka była uśmiechniętą i pełną życia indywidualnością i taką chcemy ją pamiętać.
Zdjęcie główne: YT.
Trudno znaleźć bardziej osobisty materiał o Dłużewskiej niż ten który załączam do tekstu. Opublikowany po raz pierwszy po śmierci Majki bo nagrana przeze mnie nocna rozmowa z Dłużewską przeleżała na półce niemal 15 lat. Majka mówi o sobie bez świateł na scenie i z widocznym dystansem. To główne walory rozmowy stad jej unikalna juz wartość.
Kolorowy ptak odleciał, zostało wspomnienie, uczciwe i z dystansem. Także do własnych kolorów. Wspomnienie nietuzinkowej pasji by zrobić coś dla prawdy.
Jack Malik

Ta Kobra nie ukąsi
Polsce nie jest potrzebna kolejna partia . Myśl prawicowych elit, jeśli chcą wygrać wybory prezydenckie, winna się skupić na wspólnym wygraniu wyborów prezydenckich przez prawicę. Nie zaś na stworzeniu kolejnej partii kanapowej. Nie o podziały polityczne tu chodzi, raczej o interes Polski.Czytaj więcej ..

Symbolika i pragmatyzm – publicysta z ekstraklasy
Babcia źródłem mądrości? To banalne ale jakże polskie. W tym starciu Tusk ze swoją “nienormalnoscia Polski” jest na straconej pozycji – walec Ziemkiewicza toczy się wolno ale konsekwentnie a on sam niewiele robi sobie z niepowodzeń państwa wydając właśnie kolejną książkę – bo w szaleństwie Ziemkiewicza jest metoda.Czytaj

Lider w strefie zgniotu
Zmęczony, zestresowany, niewyspany, poddany presji z najwyższej półki. Nie, to nie tylko twarz Zełeńskiego, to twarz Ukrainy po trzech latach wojny której wizerunkiem jest dziś jej lider łajany w Białym Domu a potem bezczelnie wyproszony z niego przechodząc obok stołu z poczęstunkiem którego się nie doczekał. Czytaj więcej

Powiało grozą – trzęsą się portki pętakom
Czekam na upadek prezydenta Ukrainy Zelenskiego, czekam także na katastrofalne efekty polskiej dyplomacji i dalszą eskalację rosyjskich żądań, w tym powrotu do koncepcji rosyjskiej sfery wpływów.Czytaj więcej ..

Od Roosevelta do Trumpa – czyli bez kompleksów
Napoleon na białym koniu do nas nie przybędzie. Nie będzie nim ani Trump ani ktokolwiek inny. Potrzeba pracy organicznej w interesie państwa jest tu nadrzędna. Mamy też wystarczająco zdolne elity by pokierować tą pracą. Postrzegajmy nasze interesy bez kompleksów. Jesteśmy u siebie, w kraju z tysiącletnią tradycją.Czytaj więcej
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

