Decyzja prezydenta

Morawiecki zgodnie z planem, Sawicki zaskoczeniem

Andrzej Duda powierzył misję formowania nowego rządu Mateuszowi Morawieckiemu, sprawującemu od sześciu lat funkcję premiera. Tym samym dotrzymał słowa, bo podczas kampanii zapowiadał, że wskaże przedstawiciela ugrupowania zwycięskiego w wyborach. Najlepszy wynik uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, ale szanse zmontowania większości ma niewielkie, bo od sojuszu z ugrupowaniem wciąż rządzącym odżegnuje się typowane na koalicjanta Polskie Stronnictwo Ludowe.

W kontekście zabiegów o zmianę podejścia ludowców odczytywać można inną decyzję Andrzeja Dudy, który do roli marszałka-seniora, prowadzącego pierwsze posiedzenie Sejmu, wyznaczył Marka Sawickiego z PSL, nieprzerwanie od lat trzydziestu sprawującego mandat poselski. Przedtem spodziewano się raczej, że wskaże Ryszarda Terleckiego lub Barbarę Borys-Szopę: oboje są z PiS. 

Prezydentowi można oczywiście zarzucić, że zignorował wolę większości wyborców, którzy w sumie oddali więcej głosów na trzy ugrupowania dotychczasowej opozycji, deklarujące zawiązanie sojuszu rządowego (Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Nową Lewicę) niż padło ich na PiS.

Zwolennicy ścisłego respektowania demokratycznych procedur mogą jednak odetchnąć, że marszałek-senior z PSL Sawicki na pewno nie otworzy obrad tylko po to, by zaraz je przerwać i odroczyć: a obawiano się, że tak właśnie, aby rządzący zyskali na czasie, postąpić może w tej roli Terlecki bądź Borys-Szopa. Wiadomo już, że 13 listopada obrady Sejmu przebiegać będą bez podobnych zaskoczeń. Chociaż wybór Sawickiego okazuje się niespodzianką, to pewien kierunek wskazuje. PiS zmierza do rozmiękczenia ludowców, na razie deklarujących, że podobnie jak KO, Polska 2050 Szymona Hołowni i Nowa Lewica, obstają przy wspólnie uzgodnionej kandydaturze Donalda Tuska na premiera.

Rząd PiS z PSL, nawet jeśli powstanie, to z pewnością nie w pierwszym kroku. A przynajmniej teraz powodzenie pierwszej misji Morawieckiego wydaje się – jeśli użyć ulubionego powiedzenia prezesa jego partii Jarosława Kaczyńskiego, odnoszącego się kiedyś do możliwości koalicji z Samoobroną, którą zresztą… w końcu zawarł – skrajnie mało prawdopodobne.

W drugim kroku inicjatywa należeć będzie do Sejmu i wtedy nastąpi weryfikacja zapowiedzi trzech formacji, jakie 15 października w sumie uzyskały 53 proc głosów, chociaż żadnej z nich nie było dane wyborów wygrać.
Jeśli im się nie powiedzie, mamy jeszcze krok trzeci. W którym zdarzyć się może niemal wszystko, bo alternatywą stanie się rozwiązanie Sejmu i nowe wybory. Co musi wywołać szok, skoro w tych październikowych Polacy zagłosowali tak masowo, jak nigdy odkąd do ich kraju powróciła demokracja.  Do urn udało się 74 proc z nas.

Zanim jeszcze Andrzej Duda podjął decyzję, znaliśmy reperkusje możliwych ścieżek tworzenia rządu, jakie może ona wytyczyć.

Wybór Mateusza Morawieckiego potwierdza dotychczasowe afiliacje polityczne prezydenta ale również zapowiedzi sprzed wyborów jeszcze, że tworzenie rządu powierzy przedstawicielowi partii, która uzyska w nich najlepszy wynik. To już wiemy.

Ewentualna zapowiedź odłożenia wskazania kandydata na premiera do czasu potwierdzenia faktu, że istnieje większość, w głosowaniu nad wyborem marszałka Sejmu – zostałaby uznana za grę na czas.

Wyznaczenie do tej roli Donalda Tuska oznaczałoby wielkie zaskoczenie, bo wiadomo, jak jest odbierany w partii, z której wywodzi się prezydent.

Vox populi, vox Dei, powiadali starożytni, nie od rzeczy więc w tej sytuacji przytoczyć wyniki badań opinii publicznej. 
Zaledwie 44 proc. pytanych przez ośrodek United Surveys uznało, że misję utworzenia rządu powinien Duda powierzyć Donaldowi Tuskowi. Oznacza to, że większość Polaków wcale nie opowiada się za takim rozwiązaniem.

Aż 28 proc. widziało w roli premiera- elekta innego polityka niż Tusk i Morawiecki, chociaż prezydent tylko te dwa nazwiska przedtem wymieniał.

I wreszcie 21 proc z nas opowiada się za wyborem Mateusza Morawieckiego [1].

Jednak amerykański prezydent Harry Truman, który jako pierwszy na czterdzieści lat przed Ronaldem Reaganem powstrzymał komunizm, zwykł powtarzać, że gdyby Mojżesz kierował się nastrojami opinii, zostałby w Egipcie. 

Trzeba jednak przyznać, że Andrzej Duda nas swoją decyzją nie zaskoczył. Niczego zresztą ona nie zamyka. Gra o nowy rząd dopiero się zaczyna. Prezydent wcale nie będzie w niej statystą, chociaż jego kadencja kończy się za niespełna dwa lata. Wiadomo bowiem, że zmierza do przejęcia politycznego przywództwa w PiS. Chociaż wcale nie jest lubiany przez aparat partyjny, to dla wyborców pozostaje symbolem sukcesu, skoro w chwili gdy drugą kadencję prezydencką dokończy, będzie mógł się pochwalić, że głową państwa pozostawał przez dziesięć lat. Podczas, gdy wiele wskazuje na to, że partia, z której się wywodzi, odda władzę już po ośmiu. Chyba, że wspomniany trzeci krok trafność tej prognozy podważy.

Tego samego dnia, kiedy Andrzej Duda w wystąpieniu telewizyjnym ogłaszał, komu powierzy rolę premiera-elekta, na nieoficjalnym (bo posłowie nie złożyli jeszcze ślubowania) posiedzeniu klubu PiS zabrakło Jarosława Kaczyńskiego. To nieobecność symboliczna i wiele znacząca, nawet jeśli motywowana chorobą. Rzuca też dodatkowe światło na przesłanki decyzji prezydenta. 
 
[1] sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski, 3-5 listopada 2023 
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Nieludzka twarz demokracji walczącej

Barbara Skrzypek była przesłuchiwana w środę w prokuraturze przez cztery godziny, bez obecności pełnomocnika, którego do udziału nie dopuszczono. Zmarła w sobotę. Jednak ta sama prokurator Ewa Wrzosek, która przesłuchanie prowadziła, straszy odpowiedzialnością karną tych, co oba te fakty połączą. Mimo, że ich związek przyczynowo-skutkowy wydaje się oczywisty dla myślącego

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów

Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska

Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły

Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)

Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments