
40 lecie Ruchu Wolność i Pokój
sukces jeszcze przed zmianą ustrojową
To dowód, jak ówcześni działacze robotniczy, którzy przystali do rodzącego się w połowie lat 80. WiP nie tylko uczestniczyli w zmienianiu Polski, ale poprawili jakość własnego życia.
Przy czym punkt wyjścia tej przemiany określił w debacie sam Ambroziak: mieszkało się najpierw w internacie zespołu szkół zawodowych imienia enerdowskiego komunisty Wilhelma Piecka przy Zakładach Mechanicznych Ursus, potem w hotelu robotniczym, wreszcie w wynajętych przez fabrykę dla pracowników kwaterach. I to wolność liczyła się najbardziej.
Nowe pokolenie opozycji
Głodówka w jego obronie zaczęła się w kościele w podwarszawskiej Podkowie Leśnej 17 marca 1985 r. Trwała tydzień. Poparcie Regionalnej Komisji Wykonawczej działającej w podziemiu mazowieckiej Solidarności nie miało już wielkiego znaczenia. Rodził się bowiem nowy opozycyjny ruch społeczny. Formatem działania nawiązywał do popularności Partii Zielonych w Republice Federalnej Niemiec (wtedy po raz pierwszy ekologowie weszli do Bundestagu) ale również zachodnioeuropejskich ruchów pokojowych przeciw rozmieszczaniu rakiet, których działania bardzo reklamowały władze, co stawiało je w kłopotliwej sytuacji, gdy przyszło w Polsce represjonować uczestników podobnej formacji, tyle że protestującej przeciwko sowieckim wyrzutniom i rakietom. SS-20 a nie Pershingom i Cruise’om.
Jej powołanie wynikało tak z marazmu, spowodowanego nieskutecznością protestów podziemnej Solidarności, jak i względów pokoleniowych. Andrzej Anusz opisuje w książce “Nielegalna polityka”, jak “w połowie lat osiemdziesiątych opozycja znajdowała się w kryzysie. Działacze Solidarności nie mogli odnaleźć czytelnej taktyki i strategii działania” [2].
Głodówka… i głód działania
Potrzebę jego powstania dyskutowano – co oczywiste – w trakcie głodówki w obronie Adamkiewicza w Podkowie prowadzonej przez środowisko warszawskie młodej opozycji. Ruch Wolność i Pokój powołano jednak w Krakowie w kwietniu 1985 r, autorem deklaracji założycielskiej został Jan Rokita, założyciele nie byli uczestnikami wcześniejszego protestu głodowego. Przedstawiciele środowiska krakowskiego pojawili się jednak w warszawskim mieszkaniu Jacka Czaputowicza przy Wilczej i tam uzgodniono zasady wspólnego działania.
Jak wspomina w rozmowie przeze mnie przeprowadzonej prof. Czaputowicz: “W działalność nowego ruchu włączyli się Bartłomiej Sienkiewicz, Bogdan Klich i Radosław Huget. Ogłosili deklarację wiedząc, że ruch pokojowy lada moment powstanie w Warszawie, co zapowiedzieliśmy na głodówce w Podkowie Leśnej (..). Przyjechali do Warszawy z nazwą i deklaracją, które uznaliśmy za dobre. Przekonałem kolegów, by nie tworzyć czegoś odrębnego, lecz podpisać się pod deklaracją krakowską” [3]. Potem Leszek Budrewicz we Wrocławiu stworzył własną deklarację, którą także przyjęli pozostali inicjatorzy Ruchu i tamtejsze środowisko dołączyło do WiP.
Bronił młodych ludzi, odmawiających najpierw samej przysięgi, a z czasem i służby wojskowej. Początkowo władze wymierzały im kary bezwzględnego więzienia, jak Wojciechowi Jankowskiemu z Trójmiasta, który dostał trzy lata za odmowę pójścia do wojska.
Z tych samych przyczyn trafili za kraty Jarosław Wojewódzki i Krzysztof Sokołowski. Z czasem jednak “obdżektorów”, jak ich nazywano znajdowało się coraz więcej, a represje zmalały. Akcja masowego odsyłania książeczek wojskowych przełamywała barierę strachu u innych.
Szczególnie istotne okazało się otwarcie Ruchu na środowiska robotnicze i jego działalność w mniejszych miastach, gdzie nie było ośrodków akademickich. Młodzi robotnicy z Gorzowa wspierani wtedy dyskretnie przez biskupa Józefa Michalika równocześnie odmawiali przysięgi wojskowej i angażowali się w działania na rzecz obrony życia poczętego. WiP połączył opozycjonistów o motywacjach chrześcijańskich i anarchistycznych. Z czasem liczył dwadzieścia ośrodków w całej Polsce.
Skłoniło to władze do selektywnego stosowania represji, chociaż liderów WiP: Jacka Czaputowicza i Piotra Niemczyka aresztowano pod zarzutem osłabiania zdolności obronnych PRL. Wyszli na mocy amnestii z września 1986 r.
W międzyczasie miała miejsce katastrofa w radzieckiej elektrowni jądrowej w Czarnobylu w czerwcu 1986 roku, która pokazała, że głoszone przez WiP hasła ochrony środowiska i sprzeciw wobec energetyki atomowej nie są wymysłem pięknoduchów, lecz nakazem chwili w sytuacji, gdy kolejne przestarzałe reaktory sowieckie mogą spowodować tragedię. Przebywający wtedy na Rakowieckiej Niemczyk opowiadał mi po latach, że najpierw bardzo się zdziwił, gdy podano mu tam rzodkiewkę i sałatę, zwykle nie zaliczane do jadłospisu za kratami, a dopiero później dowiedział się, co stało się w elektrowni za wschodnią granicą.
W trakcie spotkania rocznicowego, dr Dariusz Zalewski, który w latach 80. był robotnikiem w Bełchatowie wspominał, że jego kolega ze środowiska, gdy organizowali tam WiP jasno przyznawał: musimy mieć więźnia politycznego. Zapewniało to bowiem rozgłos opozycyjnemu działaniu. A młodzi ludzie okazali się gotowi do poświęceń, W robotniczym Bełchatowie obdżektorami zostali m.in. Tadeusz Kłębowski i Andrzej Łuczak. Kiedy pracownik miejscowej kopalni Krzysztof Krupa odmówił przyjęcia karty powołania ze względu na treść przysięgi wojskowej i swoją decyzję zakomunikował komisji w komendzie uzupełnień w Piotrkowie Trybunalskim, nie został zatrzymany. Niespodziewanie dano mu czas do namysłu – w praktyce do poboru jesiennego. A latem zdał egzamin wstępny na Katolicki Uniwersytet Lubelski, co chroniło przed wojskiem.
Mariusz Ambroziak z podaniem, uzasadniającym odmowę służby wojskowej użyciem LWP przeciw narodowi w 1970 i 1981 roku oraz przeciwko “bratniemu narodowi czechosłowackiemu” w 1968 r., jak napisał uprzednio na maszynie Jacka Czaputowicza w jego mieszkaniu przy Wilczej w Warszawie – udał się do komendy uzupełnień w mazowieckim Gostyninie. Tam już rozebrany do spodenek rozwinął rulon z tym materiałem i zaprezentował wojskowym swoje motywacje. Również konsekwencji nie poniósł i dalej działał zarówno w WiP jak w Solidarności.
Jak oceniali Leski i Holzer: “WiP, nastawiony zrazu na walkę o uwolnienie odmawiających przysięgi a następnie służby wojskowej, z czasem przekształcił się w szerszy ruch pokojowy i ekologiczny, którego szczytowa popularność przypadła na lata 1986 i 1987.
W czerwcu 1988 r. odniósł on swój największy sukces: władze zdecydowały się na zmianę roty przysięgi, wprowadzenie zastępczej służby wojskowej i zapowiedziały skrócenie służby zasadniczej oraz służby absolwentów szkół wyższych” [4]. Jeśli zaś chodzi o postulaty ekologiczne, zamknięto Hutę Siechnice pod Wrocławiem, jak żądał tego WiP, bo zakład ten pozostawał ogromnym trucicielem środowiska naturalnego. Już przy Okrągłym Stole postanowiono wstrzymać budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu, chociaż wcześniej był to sztandarowy projekt inwestycyjny ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Wzmagała się też aktywność Ruchu: jak podkreśla Anusz (“Nielegalna polityka”): “W 1988 roku część działaczy WiP utworzyła środowisko “Czasu Przyszłego”, mające za zadanie wspieranie i tworzenie ruchu obywatelskiego. Wśród sygnatariuszy znaleźli się (..) między innymi Jacek Czaputowicz i Jan Maria Rokita” [5].
Jak melexy z użyciem styropianu udawały czołgi w Stoczni Gdańskiej
Kawalkadą tak spreparowanych wehikułów wipowcy podjechali pod okrążający stocznię kordon ZOMO. Milicjanci byli zdezorientowani czy wręcz przestraszeni, więc cofnęli się nieco, bo żadna ich instrukcja nie przewidywała, jak powinni reagować w podobnych sytuacjach. WiP nawiązał tu w oczywisty sposób do happeningów Pomarańczowej Alternatywy, organizowanych we Wrocławiu przez Waldemara Fydrycha zwanego Majorem.
Zbigniew Bujak w trakcie rocznicowej dyskusji w Stowarzyszeniu Wolnego Słowa przyznał, że preferowana przez Ruch Wolność i Pokój formuła jawnego działania (nie dotycząca oczywiście poligrafii i kolportażu wydawnictw) wywarła pewien wpływ na Solidarność pod koniec lat 80, podobnie jak również poprzedzająca o prawie dwa lata czas okrągłostołowy legalizacja wydawanego przedtem w podziemiu przez Marcina Króla, Pawła Śpiewaka i Damiana Kalbarczyka miesięcznika “Res Publica”, co stanowiło pierwszy taki przypadek między Łabą a Władywostokiem. – Wielu ludzi od nas opowiadało się za kontynuowaniem konspiracji – zaświadczył w trakcie debaty Bujak, historyczny przywódca Regionu Mazowsze, a po 13 grudnia 1981 r. faktyczny lider całej Solidarności w podziemiu. Przykład innych, tak WiP jak “Res Publiki”, rzutował też na wybór, dokonany przez Związek.
Po zmianie ustrojowej Jan Rokita został najpierw szefem komisji, badającej zbrodnie służb w okresie stanu wojennego, potem zaś ministrem-szefem Urzędu Rady Ministrów w rządzie Hanny Suchockiej (1992-93).

Łukasz Perzyna

Pożegnanie Papieża
Jeszcze w niedzielę Wielkanocną Papież Franciszek spotkał się z wiernymi, chociaż orędzie dla nich przeznaczone odczytał już jego sekretarz; Ojciec Święty nie miał już siły, aby to uczynić osobiście. I tak podziwiano go za to, że publicznie się pojawił. Dzień później, w Wielki Poniedziałek, w Polsce potocznie zwany lanym, zakomunikowano

Wybór na najtrudniejszą kadencję
Niska jakość kampanii, jaką obserwujemy, a także format samych kandydatów, z których żaden jeszcze jako mąż stanu się nie zaprezentował nie zwalnia nas od monitorowania wszystkiego, co się w kampanii dzieje. Zaowocuje to bowiem wyborem prezydenta, który stawi – lub nie stawi – czoła zagrożeniom, z jakimi nie mieli do

Ani plebiscyt ani konkurs piękności
Skoro zasadnie utyskujemy na “płaskoziemców” i antyszczepionkowców, tym bardziej warto sprzeciwić się działaniom tych, co zachowują się jakby chcieli nam obrzydzić zbliżające się wybory prezydenckie. Nawet jeśli z ich kalkulacji wynika, że niska frekwencja sprzyja ich własnym szansom.Czytaj więcej ..

W 20 lat później. Polska bez Jana Pawła II ale z jego trwałą obecnością
Kiedy biały dym objawił nowe dla niego wyzwanie, nie stał się papieżem elit. Pielgrzymowali do niego wszyscy, artyści ale ludzie biznesu i polityki. Przyjmował ich i umiał z nimi rozmawiać, ale o randze jego postaci świadczą odczucia zwyczajnych Polaków.Czytaj więcej ..

Polityka bez alibi
Nikt z nas nie pragnie na dłuższą metę żyć w państwie, w którym zarówno prokuratorzy jak liderzy najsilniejszej partii opozycji zachowują się w sposób odrażający i nie szanują nawet powagi śmierci człowieka: w tym wypadku nadzwyczaj pracowitego i innym życzliwego. Ale też innego państwa nie mamy. Drogą do tego, żeby
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka