Logika czy mistyfikacja

Rozmowy Trumpa z Putinem nie mogły przynieść żadnego przełomu w toczącej się wojnie na Ukrainie.

Stało się tak z dwóch powodów:  Po pierwsze, Putin nie jest gotowy odejść od swojego głównego celu – kontrolowania Ukrainy, kraju, który jego zdaniem w ogóle nie powinien istnieć. Było to jasne, gdy mówił o wyeliminowaniu „głównych przyczyn” wojny i odwoływał się do „fundamentalnych zagrożeń dla bezpieczeństwa [Rosji]”.

Po drugie zaś dlatego, że wojna na Ukrainie staje się powoli coraz lepszym interesem zarówno dla Rosji i Chin jak i Stanów Zjednoczonych. Dla Rosji bo jest elementem zarówno presji na Zachód jak i szantażu wobec Europy, dla Chin bo to w interesie tego państwa leży osłabianie obu mocarstw, dla Stanów Zjednoczonych zaś, bo wpływ kompleksu wojskowo-przemysłowego i jego lobby na realizację programów zbrojeniowych w USA staje się coraz bardziej widoczny. Koncerny zbrojeniowe zacierają ręce na prospekt wysyłki za ocean arsenału, za który gorliwie zgodziła się płacić Europa, także Polska.

Mistyfikacja najwyższej rangi która miała właśnie miejsce na Alasce z udziałem “cara i magnata” dostarcza materiału zdumiewająco podobnego do tego, dostarczanego nam przez Gorbaczowa w latach 80. Wtedy Amerykanie uczyli się Rosji od genseka czarującego na salonach rozmachem “pierestrojki” nie rozumiejąc, że Gorbaczow naprawia a nie eliminuje system. Trump uczy się dziś Rosji w znacznie odmiennej ale symbolicznie podobnej scenerii: choć jak niegdyś Regan nie jest w tej odsłonie petentem, pozostaje mało rozumiejącym logikę Rosji studentem. A logika ta, jak za Gorbaczowa, równie zdumiewająco prosta: szantaż i mistifikacja, oczywiście w sowieckim stylu.

Prezydent Rosji stara się przedstawić siebie jako konstruktywnego partnera w dążeniu do pokoju, wyrażając nadzieję, że inni nie będą próbowali przeszkodzić w postępach w kierunku zakończenia wojny. Niepoślednia rolę w tworzeniu tego wizerunku odgrywają sprzyjające Rosji media, zarówno rosyjskie jak i zagraniczne podkreślajac rolę Putina w „ustalaniu programu” stosunków amerykańsko-rosyjskich oraz przedstawianie Ukrainy jako państwa nierozsądnego i niechętnego do negocjacji.

Przypomina to wizerunek Gorbaczowa, podobnie konstruktywnego i postępowego przywódcy rozumiejącego Zachód i reformującego swój kraj. Dziś, Rosjanie w swojej większości za tą właśnie mistyfikacje zgodnie nienawidzą genseka wiedząc, że ten był w istocie zatwardziałym komunistą. Nie ma znaczenia jak Rosjanie postrzegać będą w przyszłości Putina. Wiadomo, że odbudowuje on imperium jak niegdyś Gorbaczow odbudowywał komunizm.

Anchorage, Alaska, 15 sierpnia 2025.

Nadzieje Trumpa na przełom w rozmowach z Putinem z polskiej perspektywy są jak najbardziej żałosne. Trump, podobnie jak Zachód w latach 80. nie rozumie Rosji i logiki politycznej uprawianej przez ten kraj. Logiki, w której kluczową rolę odgrywa szantaż i mistyfikacja. Summit na Alasce jest tego najlepszym przykładem. W Polsce, wiedza na temat “kłamstwa sowieckiego” by użyć sformułowania prof. Andrzeja Nowaka z UJ jest równie powszechna co głęboko zakorzeniona.

Trudno uwierzyć by Trump nie rozumiał, że Putin nie śpieszy się z zakończeniem wojny. Gdyby to zrobił, naraziłby na niebezpieczeństwo swój reżim, ponieważ odejście od gospodarki wojennej wiązałoby się z ryzykiem niebezpiecznych konfliktów społeczno-politycznych – kołem zamachowym Rosji są surowce ale dziś także przemysł zbrojeniowy. Trudno też uwierzyć by Trump nie wiedział, że Rosja skutecznie i konsekwentnie odbudowuje swój arsenał militarny i choć z Ukrainą poradzić sobie nie potrafi, to już dziś produkuje więcej amunicji na świecie niż wszystkie połączone kraju Sojuszu Północno-Atlantyckiego. Jadąc na Alaskę Trump poszukuje kompromisu z liderem państwa który konsekwentnie realizuje politykę odbudowy imperium z tradycyjną już strefą wpływów w Europie Środkowej, na Bałkanach czy na Kaukazie. Tego prezydent Stanów Zjednoczonych nie może nie wiedzieć.

Uzasadnionym wydaje sie stwierdzenie, ze spotkanie prezydentow na Alasce ma wiecej znamion mistyfikacji niz politycznej logiki. Trump niewiele stracił zapraszając Putina na Alaske. Politycznym adwersarzom odebrał w przyszłości argument, że nie dotrzymał obietnic wyborczych. Ale w sferze wizerunkowej to Putin jest beneficjentem spotkania. Nie ma zreszta jednoznacznej jego oceny. Wiemy, że Putin miał zażądac od Ukrainy przekazania Rosji Donbasu, wycofania wojsk z dwóch ukraińskich okręgów, wiemy że zażądał by język rosyjski był urzędowym pierwszym językiem na Ukrainie, wiemy że zażądał gwarancji bezpieczeństwa dla rosyjskiego kościoła prawosławnego na jej terytorium, wiemy wreszcie, że za odstąpienie Donbasu obiecał powstrzymanie działań wojennych Rosji na dwóch frontach. W zamian za ustępstwa Ukrainy, Putin zgodził się na obecność sił pokojowych na Ukrainie ale spoza NATO. Powyższe wystarczy by uciąć spekulacje: Putin nie pojechał na Alaske rozmawiać a pokojowej nagrody Nobla dla Trumpa nie będzie.

Być może ważniejsze od tego to co wydarzyło się na Alasce w ub. piątek jest to, co nie zdarzyło się podczas spotkania na szczycie. Światło w tunelu dla Ukrainy nadal się tli a przyszłość państwa, choć jest przedmiotem wojny wciąż pozostaje otwarta. W przedziec spotkania mówiono, że rozmowy potrwają sześć do siedmiu godzin. Fakt, że spotkanie skończyło się po trzech oznacza, że strony miały sobie niewiele do zaoferowania. Paradoksalnie, to nadzieja dla Ukrainy którą Zachód patronizuje trzeci już rok zaniedbując własną pracę domową – jego przebudzenie będzie bolesne bo czas otrzeźwienia Zachodu w kwestii zarówno Rosji jak i Ukrainy zbliża się milowymi krokami.

Spotkanie na Alasce jest spektaklem dotyczącym nie tylko wojny na Ukrainie. Także elementem nowo kształtującego się kontekstu geopolitycznego jak i nowej architektury bezpieczeństwa międzynarodowego i nowego ładu globalnego. Wykuwa się nowy koncert mocarstw i nowe zasady ładu światowego. Rosja pozostaje tu wciąż graczem a fakt, że oprócz uprzejmości prezydenci Federacji Rosyjskiej i Stanów Zjednoczonych mieli sobie niewiele do powiedzenia źle wróży nie tylko Ukrainie, także Unii Europejskiej i Polsce.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Email
Ultra vires czyli demokracja z piekła rodem

Wypowiedź Tuska na spotkaniu z prawnikami w Senacie i jawna już deklaracja konieczności łamania prawa celem osiągnięcia doraźnych korzyści rządu niczym nie różni się od pacyfikacji młodych strażaków sprzed 40 lat. Złowrogie to wydarzenia a ich konsekwencją może być tylko rozsadzanie państwa i podważanie fundamentów wspólnoty. Czytaj więcej

Konwencja niepokoju i skandal dyplomatyczny

Nie mamy drugiego państwa. Nie mamy gdzie iść.. Gdzie leżą granice zwijania tego “żywego organizmu” poza którą stracimy wpływ na jego zdolność do funkcjonowania i przetrwania? To dziś pytanie fundamentalne na które nikt nie próbuje nawet udzielić odpowiedzi.Czytaj więcej ..

Zwijanie państwa – gdzie leżą granice

Nie mamy drugiego państwa. Nie mamy gdzie iść.. Gdzie leżą granice zwijania tego “żywego organizmu” poza którą stracimy wpływ na jego zdolność do funkcjonowania i przetrwania? To dziś pytanie fundamentalne na które nikt nie próbuje nawet udzielić odpowiedzi.Czytaj więcej ..

Szmacenie demokracji

Tydzień wydarzeń nie napawa optymizmem. Jest jasne, że jedynym lekarstwem na przywrócenie demokracji w Polsce jest ucieczka Polski z Unii Europejskiej. Nie ma bowiem ceny suwerenność państwa i zachowanie wspólnoty.Czytaj więcej ..

Bez znieczulenia i bez.. rozumu

Niedojrzały, nieprzygotowany, emocjonalny, machający palcem polityk to najgroszy z możliwych wizerunek polskiego polityka w europarlamencie. W polityce liczą się sojusze i wspólne interesy. Nikt nie chce ich robić z politykami którzy liczą na tani efekt medialny.
Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments