Pan Poeta – Pożegnanie Ernesta Brylla (1935-2024)

To on zapisał słynne słowa “Za czym kolejka ta stoi?” znane z wykonania jego “Psalmu stojących w kolejce” przez Krystynę Prońko. Kiedy kończyła to śpiewać, na widowni musicalu “Kolęda nocka” zapadała cisza zamiast braw. A po 13 grudnia 1981 r. spektaklu nie wznowiono, co nie znaczy, ze tylko cisza po nim została…
 
“Adwent” wydany poza cenzurą i na emigracji (tam z rysunkami Andrzeja Wajdy) po stanie wojennym nie był o czołgach ani koksownikach, tylko o tym, co dla nas wynika z ich obecności na ulicach. Spektakl “Wieczernik” według Ernesta Brylla grano w trudnych czasach na dziedzińcu gmachów Episkopatu przy Żytniej, a pobożne babcie zasiadające na widowni obok opozycyjnych studentów polonistyki klaskały szczerze, nawet jeśli nie rozumiały wszystkich kulturowych aluzji sztuki. W tamtym “Wieczerniku” zagrali Daniel Olbrychski (Nieznajomego), Krystyna Janda (Magdalenę), Olgierd Łukaszewicz, Maciej Orłoś oraz Mirosław Konarowski znany z “Akcji pod Arsenałem” (sam Bryll zdążył być w Szarych Szeregach, z których wywodzili się jej bohaterowie). Na taką obsadę jak u księży nie mógł wtedy liczyć żaden nominalnie socjalistyczny teatr repertuarowy, a wyreżyserował to wszystko Andrzej Wajda. 

W czasie trwania ostatnich prób do spektaklu w Kościele Miłosierdzia Bożego – w Toruniu równocześnie toczył się proces zabójców Ks. Jerzego Popiełuszki z kapitanem Grzegorzem Piotrowskim na czele. Ponury teatr w realu.   

Uwspółcześniał Ernest Bryll tematykę biblijną, pisał o zbójnikach – znakomicie utrafiając w emocje i nastroje, zbudowane przez serial Jerzego Passendorfera o Janosiku w telewizji, przy czym, co jeszcze bardziej zdumiewa, jego “Na szkle malowane” powstało wcześniej niż kultowa produkcja tv o góralskim bohaterze, co bogatych rabował a biednym rozdawał – znał i cenił barwy rodzimego folkloru, czcił poświęcenie polskiego żołnierza czy partyzanta i pokazywał czytelnikom i widzom jego niekłamany sens. Jak nikt inny dowartościował tradycję i kulturę ludową, z obu czyniąc tworzywo nowoczesnej sztuki.

Umiał ściągnąć tłumy, zarażał je kulturą

Nie przejmował się, że czasem nazywany bywa czternastym wieszczem. Człowieka sukcesu w socjalizmie rzadko przecież lubiano, zwłaszcza jeśli oprócz złotówek umiał również zarabiać dolary. Swoją pozycję zawdzięczał bezbłędnemu wyczuciu ówczesnej popkultury. Na Brylla szli do teatru ci, dla których Ireneusz Iredyński czy Jarosław Abramow-Newerly okazali za trudni, ale on sam cenił tłumną obecność fanów na spotkaniach autorskich i miał do nich cierpliwość. Jego popularności wiele osób zawdzięcza kontakt z kulturą wysoką, bo dodatkową ciekawość wzbudzało, jakie wiersze czy dramaty pisuje autor piosenek, wyśpiewywanych przez Skaldów i Urszulę Sipińską, laureatów ówczesnych Złotych i Srebrnych Gwoździ w plebiscycie popularności popołudniówki “Kurier Polski”.  

Jego “Na szkle malowane” – śpiewogra o zbójnikach, jak on sam nazywał musical – przez lata całe nie schodziło z afisza Teatru Polskiego. Inteligenci zapisane również na wydanej zaraz płycie Bryllowe frazy “nie zmogła go kula, nie zmogła go rana” czy “na sianeczku na sianie, na sianie kochanie.

Na sianeczku, na białym, przez miesiączek cały” nucili na równi z uczestnikami wycieczek zakładowych i szkolnych zaprowadzonych na tę topową wówczas produkcję rodzimego showbiznesu w ramach zbiorowego ukulturalniania.   

Stał się z czasem klasykiem, nawet dla tych, których przedtem raziła jego maniera. To jeden z ostatnich twórców, którzy celebrowali swoją  rolę. Pozostał Panem Poetą, uznającym, że jego rolą pozostaje pouczanie innych bez prawa do obrazy z ich strony – a nie pracownikiem sektora usług kulturalnych. 

Z jego osobą wiąże się rodzinna anegdota. Rodzice po ukończeniu studiów – oboje dyplomy otrzymali w przełomowym 1956, dla którego najważniejszym miesiącem podobnie jak dla nas w roku ubiegłym okazał się Październik – dojeżdżali co dzień z Otwocka do pracy w stolicy. Mieszkań wtedy w Warszawie, przynajmniej dla młodych, brakowało. Pewnego dnia w trakcie powrotu pociągiem podmiejskim do Otwocka mama spotkała koleżankę ze szkoły. Gadały przez całą drogę o wspólnych znajomych. Siedzący obok koleżanki młody mężczyzna wcale się nie odzywał, tylko miny robił. Nie dał poznać, że się znają. Wysiedli jednak razem na podwarszawskiej stacji. Przez okno matka zobaczyła, jak idą peronem objęci. To był właśnie – jak się dopiero później okazało – młody wtedy i obiecujący poeta z pokolenia “Współczesności” Ernest Bryll. Zachowanie w pociągu oddaje jego stosunek do świata. Nie chciał tracić czasu na błahą rozmowę, pewnie w głowie układał przez całą drogę jakieś rymy, a może też po trosze uważał, że powinien zostać jako geniusz poezji rozpoznany: telewizji na skalę powszechną wtedy jeszcze nie było, ale gazety zamieszczały zdjęcia twórców…    
 
Skoro trudno mu zarzucić, że wyrastał ponad przeciętność, nie miejmy pretensji, że tego nie ukrywał…

 

Sumienie Solidarności z dawną legitymacją w kieszeni

Chociaż w socjalizmie mógł czuć się zadowolony ze swojego społecznego statusu, nawet prestiżowych funkcji mu nie odmawiano, skoro w latach 70. był dyrektorem Instytutu Kultury Polskiej w Londynie – zaangażował się w działalność antykomunistycznej opozycji, wiedząc doskonale, ile drzwi przed sobą zamyka. 
Dawny konspirator z Szarych Szeregów –  co wydaje się nie do wiary, zważywszy na datę urodzenia (1935 r.), ale wtedy nawet dzieci walczyły, a on zdążył być w najmłodszej drużynie “Zawiszaków” – objawiał charakter tyleż twardy, co dla obserwatora z zewnątrz niełatwy. Nazywany za sprawą “Psalmu stojących w kolejce” autorem hymnu Solidarności, sam legitymację Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oddał dopiero po 13 grudnia 1981 r, co daje pojęcie, jak skomplikowana była ówczesna rzeczywistość. 
 
Po przełomie ustrojowym, gdy inni ludzie kultury obejmowali stanowiska ministerialne (jak Izabella Cywińska czy Kazimierz Dejmek), zadowolił się posadą ambasadora Polski w Irlandii. Znając wielu dyplomatów, nie spotkałem się z ani jedną opinią, żeby źle wykonywał swoje obowiązki, chociaż z wyjeżdżającymi na placówki za zasługi różnie bywało – wystarczy przypomnieć bezradność profesora i znawcy XVII-wiecznych arian Piotra Wilczka jako ambasadora w Waszyngtonie w ponurym czasie, gdy uchwalano tam niesławną “ustawę 447”. Dyplomacja to kolejna rola życiowa, w której Bryll odnalazł się znakomicie. Rozległością jego zainteresowań dałoby się obdzielić wiele standardowych biografii. O Erneście Bryllu da się zapewne wiele jeszcze rzeczy powiedzieć, poza jedną: postacią przeciętną nie był na pewno. 
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów

Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska

Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły

Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)

Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

Trzecia siła nie ma szczęścia

To ich wynik w wyborach temu przesądził o tym, kto sprawuje władzę w Polsce. Ale w następnym Sejmie może ich zabraknąć. Podobnie jak w drugiej turze wyborów prezydenckich Szymona Hołowni był rewelacją. Do niedawna najbardziej obiecujący polityk w Polsce ciągnie na dno własną formację.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments