Z czym do Białego Domu

Andrzej Duda i Donald Tusk będą 12 marca gośćmi Joego Bidena. To wiadomość sama w sobie ani dobra ani zła, jej ocena zależeć będzie od stopnia wykorzystania tego spotkania, ale z pewnością nie w polskiej polityce wewnętrznej, tylko zagranicznej i obronnej. 
 
Nie ma sensu się ekscytować, że zaproszenie ma miejsce, jak czyniono to w czasach, kiedy pełnię władzy sprawował PiS. Logika sytuacji międzynarodowej pokazuje bowiem, że jesteśmy dla Ameryki jedną z dwóch najważniejszych flank Sojuszu Atlantyckiego: pierwszą tworzy Turcja ze względu na zaognioną sytuację na Bliskim Wschodzie, drugą zaś Polska od momentu rozpoczęcia przez Rosję Władimira Putina “pełnoskalowej” inwazji na Ukrainę, a niebawem przyjdzie nam obchodzić drugą ponurą rocznicę tej akcji, stanowiącej od zakończenia II wojny światowej największe niebezpieczeństwo dla pokoju w Europie. 
Z perspektywy zaś wolnego świata – to, co się tej wspólnocie, szerszej niż atlantycka, udało po 24 lutym 2022 r. – łączy się właśnie z Polską i jej aktywnością. Stanowi przy tym zasługę społeczeństwa obywatelskiego, nawiązującego do najlepszych tradycji wielkiego ruchu Solidarności. Nie mająca precedensu pomoc Polaków dla wojennych uchodźców ukraińskich okazuje się jak dotychczas jedyną sensowną reakcją na to, co stało się we wspomnianym krytycznym dniu i trwa od dwóch lat. 
 
Sankcje gospodarcze wobec Kremla okazały się nieskuteczne, ze względu na zdolność Rosji do radzenia sobie w warunkach gospodarki autarkicznej czy po prostu samowystarczalnej, wypróbowaną w czasach ZSRR. Zaś pomoc wojskowa dla Ukrainy, co dla gospodarzy zapowiadanego na 12 marca spotkania szczególnie kłopotliwe,
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.

stała się przedmiotem gorszącej rozgrywki między demokratami a republikanami w polityce wewnętrznej w Stanach Zjednoczonych. 61 miliardów dolarów dla Ukrainy łączono najpierw z sytuacją Izraela po zabójczych akcjach przeciw niemu ze Strefy Gazy, później z koniecznością umocnienia granicy meksykańskiej przed nielegalnymi imigrantami. 

W efekcie wysyłane przez podwładnych Władimira Putina rakiety nadal spadają na Kijów a Ukraińcy wciąż czekają na obiecane pieniądze, z których zresztą jedną czwartą stanowi pomoc cywilna. W tej sytuacji Wuj Sam nie ma prawa zarzucać z kolei eurokratom z Brukseli swarliwości, przyczyniającej się do cichego wspierania Władimira Putina przez niektórych członków Unii Europejskiej jak Węgry pod władzą Viktora Orbana i Słowacja znów rządzona od niedawna przez Roberta Ficę.  

 

Polskie soft power

Na tym tle “miękka siła” Polski, okazana wobec masowego napływu wojennych uchodźców ukraińskich w liczbie kilkunastu milionów, licząc z tymi, co przez nasz kraj tylko przejechali tranzytem – rysuje się jako chlubny wyjątek. Żaden to mesjanizm.
Kapitol, siedziba Kongresu Stanów Zjednoczonych. Budynek znajduje się na Wzgórzu Kapitolińskim w Waszyngtonie (tzw. Dystrykcie Kolumbia). Budynek powstawał w latach 1793–1865, a po pożarze w 1814 przebudowano go, dodając dwa skrzydła oraz kopułę zwieńczoną posągiem Columbii.

Po prostu oczywiste stwierdzenie, że Polacy stanęli jednolicie w kwestii, w której podzieliły się społeczeństwa zachodnie: w Niemczech w landach na terenach dawnej NRD przeciwnicy humanitarnej pomocy dla Ukraińców przeważają liczebnie nad jej zwolennikami.

Soft power to w dzisiejszym świecie nie domena pięknoduchów, lecz konkretna kategoria dyplomacji i polityki międzynarodowej. Polska musi to wykorzystać. 

Rozwiązania, jakie mogą zostać przyjęte 12 marca muszą uwzględniać wzięcie przez USA na siebie chociaż części kosztów humanitarnej akcji Polaków ale też wyjść naprzeciw naszemu zrozumiałemu pragnieniu bezpieczeństwa. Zwłaszcza, że w lutym poza datą kremlowskiej inwazji na Ukrainę obchodzimy też rocznicę porozumień jałtańskich. Ważne, żeby i w marcu o tym pamiętać.

Zwykle przy okazji spotkań liderów mówi się o dalekosiężnej perspektywie, ustalenia ją obejmujące uznając za dodatkowy sukces. Paradoksalnie, w wypadku spotkania w Białym Domu będzie całkiem odwrotnie. Ważne okaże się to, co możliwe do wprowadzenia w życie w kilka miesięcy. I czego nie unieważni ewentualna przegrana gospodarza spotkania, demokraty Joe’go Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich z republikaninem Donaldem Trumpem.
 

 

Podwójna zagadka Trumpa

Zwłaszcza, że naprawdę mamy do czynienia z podwójną zagadką. Po pierwsze, co oczywiste, nie wiemy, czy Trump wygra. Wynik amerykańskich wyborów prezydenckich zawsze okazuje się trudny do przewidzenia, o czym przekonali się w 1948 r. zamykający numer redaktorzy chicagowskiej gazety, ogłaszając przedwcześnie zwycięstwo Thomasa Deweya nad Harrym Trumanem, wcześniej uczestnikiem konferencji poczdamskiej. Fotokopie czołówki “Dewey pokonał Trumana” stanowią ilustrację do każdej biografii drugiego z wymienionych, który wtedy też ostatecznie wbrew fake-newsowi “Chicago Tribune” po raz drugi został głową państwa amerykańskiego, co z kolei jego kontrkandydatowi ani razu nie było dane. Warto o tej historii pamiętać.
 
Zagadka druga, równie istotna, zawiera się w pytaniu, czy jeśli Trump wygra, jego druga kadencja, od pierwszej oddzielona czteroleciem sprawowania władzy przez Bidena, różnić się będzie od pierwszej. Z zapowiedzi trudno cokolwiek wnioskować. Pamiętamy żarliwe wystąpienie Trumpa do Polaków na warszawskim placu Krasińskich latem 2017 roku. Ale też i jego niedawne wypowiedzi, że kto w NATO nie łoży na obronność, nie będzie przez Amerykę broniony. W tym wypadku fakt, że akurat my wpłacamy na ten cel dwukrotność wymaganej kwoty, traci znaczenie, skoro żaden sojusz militarny nie jest w stanie działać selektywnie. Wiemy też, że gwarancji w sprawie aktualności artykułu piątego Sojuszu Atlantyckiego, zobowiązującego wszystkich jego członków do solidarnej obrony w razie ataku na któregokolwiek z nich, dwukrotnie udzielał nam na polskiej ziemi już po 24 lutego 2022 Joe Biden.

Obecność Andrzeja Dudy w Białym Domu u Bidena mieć będzie szczególne znaczenie, skoro przed czterema laty nie taił on, że w amerykańskich wyborach prezydenckich kibicuje Trumpowi a gdy mówi o zbliżających się tegorocznych, sprawia wrażenie, że przekonania nie zmienił. Premier Donald Tusk odwrotnie, nastawia się i liczy na wygraną Bidena w listopadzie. Oczywiście byłoby najlepiej, gdyby w spotkaniu z amerykańskiej strony uczestniczył obok Bidena również jego rywal Trump. Wiemy jednak, że to niemożliwe, tako format nie mieściłby się zupełnie w amerykańskiej praktyce politycznej. W tej sytuacji zdroworozsądkowe okaże się raczej z naszej strony, 

Republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump

żeby nie umawiać się na sprawy, mogące się urzeczywistnić w perspektywie dekady, z prezydentem, który zmuszony będzie oddać swój urząd za niespełna dziesięć miesięcy.

Zwłaszcza, że tempo wydarzeń na Wschodzie przyspieszyło i nie są to wcale komunikaty nastrajające optymistycznie. Zarówno wymiana przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego dowódcy wojsk, prowadzących operację obronną, jak niedawna śmierć najważniejszego spośród politycznych więźniów Putina, Aleksieja Nawalnego, skłaniać powinny do szukania rozwiązań sprawdzających się w błyskawicznie zmieniajacej się rzeczywistości. Nie mogą to być gruszki na wierzbie: te Amerykanie obiecywali nam wielokrotnie, o Jałcie była już mowa, a trzeba też pamiętać, że wspierający Solidarność prezydent Ronald Reagan nie ostrzegł jej przed wprowadzeniem przez komunistów stanu wojennego, chociaż za sprawą raportów płka Ryszarda Kuklińskiego znał datę operacji. Zaś na bieżąco przekonujemy się, że w perspektywie amerykańskich wyborów w listopadzie moc głosów społeczności ukraińskiej i polskiej w USA, chociaż liczona w milionach, okazuje się jednak słabsza od presji mieszkańców stanów przygranicznych oraz tych, do których zwykle docelowo kierują się nielegalni imigranci z biednego południa.

Mur na granicy z Meksykiem znajduje się bliżej domów amerykańskich wyborców niż nękana putinowskimi rakietami Ukraina. Tego jednak nie zmienimy.

Zdjęcie główne: Tabrez Syed

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Nieludzka twarz demokracji walczącej

Barbara Skrzypek była przesłuchiwana w środę w prokuraturze przez cztery godziny, bez obecności pełnomocnika, którego do udziału nie dopuszczono. Zmarła w sobotę. Jednak ta sama prokurator Ewa Wrzosek, która przesłuchanie prowadziła, straszy odpowiedzialnością karną tych, co oba te fakty połączą. Mimo, że ich związek przyczynowo-skutkowy wydaje się oczywisty dla myślącego

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów

Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska

Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły

Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)

Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments