
1988: geneza zwycięstwa
czyli mamy co świętować, bez wstydu i podziałów
- Dodano:
- Kategorie: Kraj
Nieprawdą okazuje się znane pochodzenie, że Polacy najlepiej potrafią obchodzić rocznice i przepisy. Już widać, że również 4 czerwca każdy świętować zamierza co innego: Koalicja Obywatelska planuje marsze wraz z pokonaną w wyborach z 1989 r. lewicą, co stanowi oczywisty absurd historii. Trudno się dziwić Szymonowi Hołowni i PSL, że razem z nimi nie pójdą. Rządzący z PiS z kolei zamierzają uczcić rocznicę “obalenia” rządu Jana Olszewskiego, co stanowi kłamstwo podwójnie: po pierwsze ten jeden z najlepszych polskich gabinetów po zmianie ustrojowej (pierwszy w czasie transformacji osiągnął wzrost gospodarczy w kwietniu 1992 r, co

stanowiło namacalny dowód słuszności odejścia od socjalizmu) nie został obalony, lecz odwołany w majestacie dopełnionych procedur sejmowych. Po drugie – przyczynił się do tego Jarosław Kaczyński, który zamiast Mecenasa wesprzeć (młodzi posłowie Porozumienia Centrum przygotowali umowy rozszerzające zaplecze rządu o Konfederację Polski Niepodległej, Polskie Stronnictwo Ludowe i Kongres Liberalno-Demokratyczny, za co prezes… pozbył się ich z klubu) marzył już o nowej, gwarantującej mu wstęp na warszawskie salony koalicji z Unią Demokratyczną. Jak na ironię, rzeczywiście ona w połowie 1992 r. powstała, ale… bez PC. Wszystkie okoliczności tej obłudnej gry Kaczyńskiego opisuje w “Osobistej historii Porozumienia Centrum” Andrzej Anusz, wtedy poseł i zwolennik skutecznego wzmocnienia rządu Olszewskiego, teraz zaś socjolog, posługujący się wprowadzoną do światowej nauki przez francuskiego filozofa polityki Raymonda Arona strategią “widza i uczestnika” [1].
Rozwój drugiego obiegu, jego popularności i wiarygodności a zwłaszcza krach gospodarki socjalistycznej, niezdolnej do zaspokojenia podstawowych ludzkich potrzeb (niedobory trwały, a jak krezusi poza wysokimi rangą partyjnymi żyli wyłącznie “powracający z zagranicy”, co w prasowych ogłoszeniach stanowiło eufemizm, oznaczający… możliwość zakupu dóbr za dolary), jak również społeczny rezonans słów Jana Pawła II skierowanych w 1987 r. do młodzieży na Westerplatte – wszystko to przyniosło prawdziwą przemianę świadomości młodych
Polaków. Pokolenia, któremu dane było zrealizować cel, niedosiężny dla pierwszej dziesięciomilionowej i legendarnej Solidarności. Jak opisała socjolog Mirosława Marody (“Społeczeństwo polskie u progu zmiany systemowej”): “Jeszcze w 1987 roku 69,9 proc. młodzieży uważało, że socjalizm przyniósł ludziom w Polsce więcej korzyści lub co najmniej tyle samo korzyści co strat, podczas gdy 23,2 proc uznawało, iż więcej strat niż korzyści. W kwietniu 1989 roku dwie pierwsze opinie były już akceptowane przez 39,7 proc badanych, podczas gdy opinię o przewadze strat nad korzyściami popierało 55 proc. respondentów (CBOS 1989)” [2]. Znalazło to wyraz w wyniku wyborów czerwcowych 1989 r, najpierw jednak, co oczywiste, zapaść musiała decyzja, że się odbędą przy uczciwym liczeniu głosów. Nie stanowiło to wyrazu dobrej woli władzy. Ustąpiła przed dwoma falami protestów społecznych w 1988 roku.
A na Hucie strajk
Rychło nastąpiła kulminacja. Jak relacjonowali Leski i Holzer: “4 maja do Huty im. Lenina przybyli pełnomocnicy Episkopatu – Halina Bortnowska, prof. Andrzej Stelmachowski i adwokat Jan Olszewski. Ich zadaniem było doprowadzenie do rozmów dyrekcji z Komitetem Strajkowym. Władze zapewniały, że popierają tę misję. Ale w rzeczywistości zdecydowały się już na
zastosowanie siły. Nocą z 4 na 5 maja Hutę, w której pozostało już tylko około 2 tysięcy strajkujących, zaatakowała brygada antyterrorystyczna. Następnie wkroczyły tam duże oddziały ZOMO (..). Pacyfikacja była niezwykle brutalna” [4].
Wyjście robotników z fabryki
Wtedy też był Sierpień
Gdy w poniedziałek 15 sierpnia 1988 roku zastrajkowała kopalnia Manifest Lipcowy w Jastrzębiu, na pierwszym miejscu wśród 22 postulatów znalazły się pluralizm związkowy i legalizacja Solidarności. “W środę stanęła sąsiednia Moszczenica i utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. W czwartek dołączyły kopalnie Jastrzębie i XXX-Lecia PRL”, z czasem ich liczba sięgnęła czternastu, jak wyszczególniali Leski i Holzer [5].
Władza niespodziewanie przystała na rozmowy. Pod auspicjami Kościoła doszło do spotkania Czesława Kiszczaka, wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych a także głównego po samym Wojciechu Jaruzelskim wykonawcy stanu wojennego z przewodniczącym Solidarności Lechem Wałęsą. Symbolicznie akurat 31 sierpnia 1980 r, w ósmą rocznicę porozumień, kiedyś torujących drogę do legalizacji pierwszej Solidarności. W ich rozmowie uczestniczyli również biskup Jerzy Dąbrowski oraz sekretarz KC PZPR Stanisław Ciosek. Od tego momentu Wałęsa gasił strajki zamiast je wzniecać. Zapowiedziano rozmowy Okrągłego Stołu.
Kto pił wódkę w Magdalence
Ich przedakcją i przygotowaniem stały się zakulisowe pertraktacje w podwarszawskiej Magdalence w rezydencji MSW. Panował tam klimat biesiadnego rozluźnienia. W pierwszym tamtejszym spotkaniu roboczym uczestniczyli 16 września w godzinach 15,15 – 19,00, jak skrzętnie odnotowuje sekretarz obrad Krzysztof Dubiński, po stronie rządowej m.in. gen. Czesław Kiszczak, Stanisław Ciosek, Jerzy Ozdowski i Jan Szczepański, zaś ze strony solidarnościowej m.in. Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Lech Kaczyński i Tadeusz Mazowiecki [6]. W drugim zaś 27 stycznia 1989 r, w godz. 11,30 – 22,15 ze strony partyjno-rządowej m.in. gen. Kiszczak, Ciosek, Andrzej Gdula i Janusz Reykowski zaś z opozycyjnej Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bronisław Geremek, Mieczysław Gil, Lech Kaczyński, Tadeusz Mazowiecki i Andrzej Stelmachowski [7]. Rozmowy, przed uzgodnieniem komunikatu i podsumowaniem biskupa Tadeusza Gocłowskiego, który “wyraził przekonanie, że przeszkody na drodze porozumienia zostaną usunięte”, kończą się dość niezwykłą wymianą zdań, którą utrwalił Dubiński:
“B. GEREMEK: Jest zgodność co do tego, że bez deklaracji, dotyczącej terminu legalizacji Solidarności “okrągły stół” jest nieaktualny.
S. CIOSEK: Nieaktualny jest cały kontrakt, całość transakcji.
A. STELMACHOWSKI przypomina hasło, jakim w 1948 r. przekonywali się socjaliści do zjednoczenia z PZPR: Lepiej się zlać razem, niż zes… osobno.
S. CIOSEK: Powołanie zespołu ekspertów, którzy pracują nad ordynacją wyborczą. Po 3 osoby z obu stron” [8].
Ani Rumunia ani Ukraina
Decyzje dotyczące wyborów podejmie już Okrągły Stół, obradujący od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. Komuniści, jak się okazało, na własną zgubę, prą do szybkiego ich terminu. Kampania utrwali wyłącznie symbole Solidarności, jak plakat z kowbojem “W samo południe” czy z budzikiem: “Nie śpij, bo cię przegłosują”. Do historii przejdzie też warszawska kawiarnia “Niespodzianka”, gdzie mieści się sztab opozycji.
Nastroje okażą się jednak dalekie od euforii. W wyborach z 4 czerwca 1989 r. udział weźmie zaledwie 62 proc uprawnionych: jak na pierwsze demokratyczne głosowanie po sześćdziesięciu latach (do uczciwego werdyktu nie dopuszczała ani sanacja począwszy od 1930 r. ani komuniści od referendum w 1946 r. i cudu nad urną w rok później) to niewiele. Wiele wybitnych postaci obozu Solidarności, jak mec. Jan Olszewski, Tadeusz Mazowiecki i Aleksander Hall zrezygnuje z kandydowania na znak protestu przeciwko sposobowi wyłaniania “drużyny Wałęsy”, który uznają za niedemokratyczny. Do porozumienia nie zostanie też dopuszczona Konfederacja Polski Niepodległej,
najstarsza antykomunistyczna partia polityczna działająca nieprzerwanie między Łabą a Władywostokiem: zmuszona iść samodzielnie, w 1989 nic nie uzyska, za to dwa lata później w całkiem już wolnych wyborach do Sejmu wprowadzi 50 własnych posłów. Te z czerwca są jednak jeszcze kontraktowe.

Na upamiętnienie tym bardziej zasługują strajki z 1988 r, skoro przyniosły skuteczny efekt w postaci bezkrwawego odzyskania niepodległości i ponownego ustanowienia demokracji w Polsce. Nie budzą takich emocji jak 4 czerwca 1989 r, po którym rychło wprowadzony plan Leszka Balcerowicza (od Nowego Roku 1990 r.) mnożyć zaczął szeregi przegranych polskiej transformacji ustrojowej. Nie było to już winą robotników Nowej Huty ani studentów Uniwersytetu Warszawskiego: jedni i drudzy zrobili swoje w maju 1988 r, później w sierpniu tego samego roku wsparci jeszcze skutecznie przez górników śląskich kopalń.
Odzyskanie wolności bez przemocy w latach 1988-89 przez Polskę zwykle zestawiane było z dramatyczną rewolucją w Rumunii, kiedy to w grudniu 1989 r. tamtejsza komunistyczna dyktatura Nicolae Ceausescu obalona została dopiero po krwawych walkach. Na ich przykładzie wytłumaczyć dziś można obłudnym entuzjastom rządu Olszewskiego, którzy go nie wsparli w 1992 r, czym się różni obalenie od odwołania. Nie to jednak pozostaje najważniejsze. Od ponad roku znajdujemy świeży przykład, pokazujący dobitnie, czego Polska uniknęła za sprawą mądrości zbiorowej, ujawnionej w 1988 roku i przynoszącej efekty w kolejnym, już w wyborczym dniu czerwcowym. Wprawdzie Ukraina w parę lat później także wybiła się na niepodległość, ale władzę u siebie powierzyła dawnym poradzieckim sekretarzom, na długo utrzymując się w zależności od dawnego imperialnego centrum. Dopiero Pomarańczowa Rewolucja i Euromajdan przybliżyły naszych wschodnich sąsiadów do samostanowienia, ale nie zapobiegły sytuacji, w której o to samo, czym my się cieszymy od 1989 r. muszą walczyć zbrojnie, w warunkach “pełnoskalowej” inwazji Kremla. W historii czasem analizuje się stracone szanse. Tym bardziej warto pamiętać o złych wariantach, których uniknęliśmy. Nie za sprawą szczęścia, lecz zbiorowej mądrości Polaków.
[1] por. Andrzej Anusz. Osobista historia Porozumienia Centrum. Akces, Warszawa 2021
[2] Co nam zostało z tych lat… Społeczeństwo polskie u progu zmiany systemowej. Praca zbiorowa pod redakcją Mirosławy Marody. “Aneks”, Londyn 1991, s. 255
[3] Jerzy Holzer, Krzysztof Leski. Solidarność w podziemiu. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1990, s. 145
[4] Holzer, Leski, op. cit, s. 148
[5] ibidem, s. 154
[6] por. Krzysztof Dubiński. Magdalenka, Transakcja epoki. Sylwa, Warszawa 1990, s. 18
[7] por. ibidem s. 38
[8] Krzysztof Dubiński. Magdalenka, Transakcja epoki. Sylwa, Warszawa 1990, s. 57-58
Poniżej archiwalne materiały dźwiękowe nagrane przez Jarosława Malika i Janusza Gebskiego, niezależnych wydawców Skarżyskiej Oficyny Wydawniczej – SOWA, podczas strajku w Nowej Hucie w maju 1988. Gruszka.TV
Do ścisłego grona animatorów działalności Skarżyskiej Oficyny Wydawniczej należeli: Jarosław Malik, Janusz Gębski – student Politechniki Krakowskiej, pochodzący z Długojowa, gm. Zagnańsk, Tadeusz Sikora – student KUL, zamieszkały w Skarżysku-Kamiennej oraz Mariusz Sikora – uczeń Technikum Elektrycznego w Skarżysku-Kamiennej. Więcej ..
Rozmowa z suwnicową Elżbietą Krzyrzastanek z wydziału Z1 na temat przebiegu pacyfikacji
Homili ks. Józefa Orawczaka w Mistrzejowicach o strajku w Nowej Hucie, maj 1988.
Homilia ks Kazimierza Jancarza 3 maja 1988 roku w kombinacie Nowa Huta.
Rozmowa z Andrzejem Szewczuwiańcem, szefem strajku hutników w maju 1988. Część 1.
Rozmowa z Andrzejem Szewczuwiańcem, szefem strajku hutników w maju 1988. Część 2

Łukasz Perzyna

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów
Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska
Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły
Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)
Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

Trzecia siła nie ma szczęścia
To ich wynik w wyborach temu przesądził o tym, kto sprawuje władzę w Polsce. Ale w następnym Sejmie może ich zabraknąć. Podobnie jak w drugiej turze wyborów prezydenckich Szymona Hołowni był rewelacją. Do niedawna najbardziej obiecujący polityk w Polsce ciągnie na dno własną formację.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka