Przekop

czyli po co jest ten miś?

Powiedz mi, po co jest ten miś?

– Właśnie, po co?

– Otóż to, nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji – który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu, i co się wtedy zrobi?

– Protokół zniszczenia

Powyższy dialog pochodzi z polskiego filmu komediowy w reżyserii Stanisława Barei z 1980 roku, według scenariusza Stanisława Barei i Stanisława Tyma. Film kultowy choć młodszemu pokoleniu pewnie mniej znany. A szkoda bo nasze rozważania poniżej chwilami przypominają absurdy z tego i innych filmów wielce cenionego reżysera. I nie bardzo tu do śmiechu.

Mam nadzieję, że protokół zniszczenia z dialogu powyżej nie będzie dotyczyć inwestycji, która wydrenowała z kieszeni Polaków blisko dwa miliardy złotych, bo taki był ostateczny koszt przekopu Mierzei Wiślanej, choć wcześniej zakładano że zamknie się suma 880 mln zł. Ale najpierw kilka słów historii o samej inwestycji.

Pierwsze informację o powrocie do realizacji projektu pojawiły się w 2015 roku. W lutym 2016 roku minister gospodarki morskiej, Marek Gróbarczyk ogłosił, 

że rozpoczęcie prac nad przekopem rozpocznie się pod koniec 2018 a ich zakończenie nastąpi w 2022 roku.

Plan był dobry, ale wykonanie niestety już nie do końca. Głównym celem przekopu było uproszczenie szlaku morskiego na Morze Bałtyckie oraz skrócenie go o około 100 kilometrów. Początkowo koszty wykonania prac szacowano, jak wspomniałem na około 900 milionów złotych, ale w 2020 roku Ministerstwo Infrastruktury dosypało drugie tyle. Inwestycja była kluczowa dla Prawa i Sprawiedliwości, bo oprócz niewątpliwej korzyści dla miasta, regionu i kraju miała pokazać zaradność i dbałość o zyski państwa.

Statki, które do tej pory wypływały z portu w Elblągu, mogłyby dostać się na wody Bałtyku szybko i sprawnie, bez potrzeby pokonanywania położonej niedaleko rosyjskiego Kaliningradu Cieśniny Pilawskiej. Brzmi zachęcająco, ale słowo „mogłyby” nie pojawia się tu przypadkiem. Spodziewano się obsługi kilku tysięcy jednostek pływających rocznie a do portu w Elblągu miały wpływać jednostki o parametrach morskich, czyli te większe z zanurzeniem do 4,5 metra. Inwestycja miała też ściągnąć turystów i miłośników wind surfingu. Niestety nie przeprowadzono żadnych realnych konsultacji społecznych, nie było też badań naukowych na temat konsekwencji budowy przekopu dla środowiska naturalnego ani rachunku ekonomicznego zysków i strat.

Nie wiemy zatem nawet w przybliżeniu, kiedy koszty przekopu mogą się zwrócic. Adrian Furgalski, ekspert w dziedzinie transportu i prof. Włodzimierz Rydzykowski z Uniwersytetu Gdańskiego obliczyli, że całkowity zwrot kosztów, przy założeniu że port w Elblągu obsługiwałby jednostki o nośności do 3000 ton oraz, że przekop umożliwiłby transport dóbr na poziomie 1,5 mln ton, że nakłady na inwestycję zwrócą się po ponad 450 latach.

Jest oczywiste, że tego typu inwestycje nie zawsze tworzone są stricte ze względu na potencjalny zysk 

finansowy, że inwestycje tworzy się czasami ze względu na związany z nimi rozwój  gospodarczy regionu, zwiększenie miejsc pracy czy rozbudowa infrastruktury. Ale w czasach gdy tuż za rogiem czekają nas zmiany ustrojowe, likwidacja samochodów spalinowych, zniszczenie górnictwa, a co za tym idzie zmiany w energetyce, to uważam, że okres 450 lat jest mocno niedoszacowany.

Pół roku po zakończeniu inwestycji przekopu Mierzei Wiślanej, pozostaje ona praktycznie bezużyteczna. Z danych Urzędu Morskiego w Gdyni dowiadujemy się, że Mierzeją Wiślaną przepłynęło do tej pory 581 jednostek, czyli około trzy jednostki dziennie. Ale statystyki te dotyczą nie tylko jednostek transportowych. Wśród nich jest bowiem 373 żaglówki, 155 jednostek pracujących przy pogłębianiu toru wodnego na Zalewie Wiślanym, 49 jednostek państwowych, z których duża część brała udział w paradzie inauguracyjnej i cztery jednostki rybackie.

Wydaje się więc, że główne zadanie dwumiliardowej inwestycji nie zostało spełnione, a całość można uznać jedynie za atrakcję turystyczną. I teraz przechodzimy do sedna. Ością w gardle Ministerstwa Aktywów Państwowych jest port w Elblągu, który należy do miejscowego samorządu. Pomysł przekopu opierał się na tym, że port w Elblągu będzie obsługiwał jednostki morskie. Problem w tym, że jest to port rzeczny, czyli jest tam zbyt płytko. Żeby wszystko miało sens, trzeba pogłębić tor wodny na długości około 8 kilometrów i ostateczny odcinek 900 metrów w samym porcie.

Ministerstwo Aktywów Państwowych zadeklarowało, że wyłoży na ten cel 100 milionów złotych, ale w zamian chce samorządowi odebrać port. Czyli miasto straciłoby kontrolę na tym, co się w tym porcie będzie działo i jak będzie on funkcjonował. Samorząd Elbląga stanął okoniem i nie zgodził się na tę ofertę.

Co prawda resort aktywów przekonuje, że elbląski port mógłby się stać czwartym tego typu ośrodkiem w Polsce i zarazem kluczowym w znaczeniu dla gospodarki, ale są co do tego wątpliwości.

Brakuje ładunków, dla których transport kanałem miałby ekonomiczne uzasadnienie a na Bałtyku nie ma nawet odpowiedniej wielkości statków.

Czy przekop się zwróci i będzie opłacalny? Pewnie nie. Czy ta inwestycja była konieczna? Pewnie tak.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Ruch Naprawy Polski

Lista obecności w polskiej polityce została uzupełniona o przedstawicieli środowisk, zamierzających reprezentować klasę średnią. Ekonomista Dariusz Grabowski ogłosił powołanie Ruchu Naprawy Polski. Ofertę adresuje do przedsiębiorców, rolników i wolnych zawodów ..Czytaj więcej ..

Jeffrey Sachs przyleciał z Moskwy

W wyborach 4 czerwca 1989 r. Polacy zagłosowali na kandydatów Solidarności ale nie terapię szokową Leszka Balcerowicza: za sprawy gospodarki w Komitecie Obywatelskim odpowiadał wtedy jeszcze nie pozbawiony wrażliwości społecznej prof. Witold Trzeciakowski. Zaś przyszły wicepremier pozostawał znanym tylko środowiskowo ekonomistą. Kluczowa okazała się zupełnie inna postać.Czytaj więcej

Lewicy… może nie być

I nikt jej nie będzie żałował. W Sejmie Lewica organizuje konferencje prasowe bez pomysłu i na każdy – czyli w praktyce żaden – temat. Nie istnieje w walce z drożyzną, ani nawet w obronie praw pracowniczych.Czytaj więcej ..

Celebryci, żurnaliści i zboczeńcy

Kolejny żurnalista, któremu zamarzyła się polityka, padł ofiarą własnych złych skłonności. Paweł Siennicki były pracownik “Nowego Państwa” podał się do dymisji z funkcji wiceprezesa Polskich Portów Lotniczych.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *