Kongres Konfederacji bez jakości

Mimo że od kongresu partii politycznej Konfederacja minęło już dziesięć dni nietrudno zauważyć, że zjazd nie przyciągnął większej uwagi komentatorów. A szkoda, bo był ważnym wydarzeniem o którym warto wspomnieć.

Konfederacja od dłuższego czasu unikała wypełnieniu swojego statutowego obowiązku, czyli zwołania swojego Kongresu – najwyższej władzy partii, który to miałby wybrać po raz pierwszy, w sposób demokratyczny swoje przedstawicielstwo. Tak przynajmniej powiada jej statut.

Dlaczego po raz pierwszy? Otóż wynika to z faktu, że dotychczasowe władze sprawowała Rada Liderów (nazwa statutowa) z tytułu uchwały założycielskiej przy powstawaniu i rejestracji partii Konfederacja. W ciągu 5 latach od chwili rejestracji partii tj. od 25 lipca 2019 r. Władze partii powinny wyłonić Radę Liderów z prawdziwego zdarzenia, i uczynić to w drodze wolnych i demokratycznych wyborów.
Interesującym jest fakt, że kilka miesięcy wcześniej jeden z jej najważniejszych liderów, wicemarszałek sejmu Krzysztof Bosak nie przywiązywał do zwołania zjazdu większej uwagi odpowiadając, że partia ma ważniejsze sprawy na głowie.

Do 25 lipca 2024 roku partia Konfederacja nie zwołała Kongresu, mgliście tłumacząc się, iż nie jest to dobry czas, że trwające kampanie wyborcze to zły moment itp. Można było się domyślać, że dotychczasowe wewnętrzne spory w Konfederacji czy nawet prawybory również nie sprzyjały wyłonieniu się nowych władz partii w drodze demokratycznych wyborów podczas kongresu partii. Ale stan ten nie mógł trwać wiecznie.

Efekt był oczywisty. Brak woli zwołania Kongresu partii w terminie do 25 lipca 2024 r., wbrew oczywistym zapisom statutu partii przyniósł w rezultacie złożenie licznych wniosków do Sądu o powołanie kuratora dla Konfederacji. W tym wniosek polityka tej formacji Janusza Korwin-Mikke. Nacisk na partię był tak znaczący, zarówno odśrodkowy jak i medialny, że można dziś powiedzieć iż niedawno zakończony Kongres Konfederacji był następstwem tej właśnie presji. Dobrze to świadczy o zwolennikach Konfederacji bo domaganie się przez nich przestrzegania statutowych obowiązków partii to cecha i zdrowa i napawającą optymizmem.  

Napięcie w Konfederacji rosło a punktem kulminacyjnym stało się obwieszczenie kandydatury Grzegorza Brauna w nadchodzących wyborach prezydenckich. Deklaracja startu w wyborach Brauna, dodajmy jednego z członków Rady Liderów, w konkurencji ze Sławomirem Mentzenem, jedynym „słusznym” kandydatem Konfederacji na urząd Prezydenta RP, spowodowała pośpieszne usunięcie z partii tego pierwszego. Targ został dobity w połowie stycznia 2025 roku między dwoma już jedynie liczącymi się partiami w Konfederacji czyli Nowej Nadziei i Ruchu Narodowego. Pamietajmy, ze „trzecia noga” koalicji Konfederacji czyli Konfederacja Korony Polskiej to partia wlasnie Grzegorza Brauna.

Pustki w recepcji na Kongresie partii "nowej jakości". Fot: Autor.

Do mediów wycieka informacja o tym, że Kongres partii zwołany będzie na 8 marca 2025 r. a przewodniczącym będzie Witold Tumanowicz. Zapowiedziom Konfederacji towarzyszą znaczące zmiany personalne w ugrupowaniu. Partia dokonuje znaczących roszad, wykluczając Włodzimierza Skalika i Roberta Iwaszkiewicza z Rady Liderów, co związane jest z ich poparciem dla kandydatury Grzegorza Brauna na prezydenta. W przededniu Kongresu, w Radzie Liderów ugrupowania nie zasiada już żaden z działaczy Konfederacji Korony Polskiej, której prezesem jest usunięty z Konfederacji w styczniu br. europoseł Grzegorz Braun

W dzien Kongresu, 8 marca 2025 r. około godziny 10.00 przybyłem do Hotelu Bellotto przy ulicy Senatorskiej w Warszawie. Poza obsługą hotelową w recepcji i na korytarzach nie było specjalnie ludzi. Mijający mnie Amerykanin przywitał się zwyczajowo przechodząc obok idąc na papierosa. Czy to tutaj? – spytal bezceremonialnie.

Dla pewności sam zapytałem obsługi czy to tutaj odbywa się Kongres Konfederacji? I niemal natychmiast uzyskałem odpowiedź nim miła recepcjonistka zdołała cokolwiek powiedzieć – kątem oka dostrzegłem bowiem barczystą postać pilnującą wejścia do Sali Konferencyjnej, był to jeden z trzech ochroniarzy wydarzenia.
Pani grzecznie odpowiedziała, że jest kilka zajętych sal w tym samym czasie. Jak się później okazało, jedną z sal owalnych zajmowali przedstawiciele Konfederacji Korony Polskiej – ugrupowania Grzegorza Brauna, gdzie dopiero członkowie delegowani na kongres mieli się zebrać.

Podszedłem do ochroniarza z pytaniem, gdzie można wejść i zrobić zdjęcia. Niestety, jako media mogłem wejść co najwyżej do lobby i poczekalni ulokowanej przy szatni. Na salę konferencyjną, gdzie miał się odbywać Kongres miałem zakaz wstępu. Warunkowo udało mi się wejść do salki obok, gdzie było miejsce przeznaczone na poczęstunek i kawę. Od ochroniarza dowiedziałem się, że cyklicznie odbywają się tu wydarzenia rangi rządowej a nawet szczyty NATO, które zabezpieczają jako współpracownicy Ministerstwa Obrony Narodowej.

Nim doszło do rozpoczęcia Kongresu, miałem okazję porozmawiać z członkami delegowanymi przez partię na, zdawać by się mogło, najważniejsze wydarzenie w życiu partii.

Redaktor Gruszki, dzialacz Fundacji Kisiela, Piotr Sterkowski na Kongresie Konfederacji.

W związku z rozpoczynającym się kongresem ale także trwająca kampanią wyborczą na prezydenta tematów do rozmowy było wiele. Pytając o to jakie są oczekiwania członków Konfederacji wobec Kongresu i władz partii, w odpowiedzi słyszałem, że są podziały w Konfederacji i próby usunięcia jednego z ugrupowania ale nie zabrakło głosów rozsądku. 

– Gdzie są Polacy? – Musimy iść razem bez względu na pewne różnice – tak wyraził się jeden z członków delegowanych z ramienia Konfederacji Korony Polskiej na Kongres – Gabriel Kroll

– Dzisiaj zbieramy się, żeby wybrać nowe władze na kolejne 5 lat i mam nadzieję, że wybrane zostaną najlepsze – mówił Tomasz Brzezina z ramienia Nowej Nadziei wyrażając również oczekiwanie, że na Kongresie pojawi się Sławomir Mentzen, chociażby wirtualnie.
– Trzeba wybrać nowych liderów i omówić jakieś postulaty, które będą się pojawiać – taka praca partyjna” – takie słowa usłyszałem od jednego z delegatów z ramienia Ruchu Narodowego.

Kto w rzeczywistości pojawił na Kongresie? Krzysztof Bosak – wicemarszałek Sejmu, Krzysztof Tuduj – poseł na Sejm RP, europosłowie Buczek, Sypniewski, ale największym zaskoczeniem dla wszystkich było pojawienie się europosła Stanisława Tyszki, który z Konfederacją wcześniej związany nie był.

Po krótkiej rejestracji, zamknięto ciężkie drzwi Sali Kongresowej i rozpoczęto debatę. Do zgrzytu doszło już w pierwszym momencie, kiedy na wniosek jednego z zaproszonych Kongres chciał przegłosować kwestię jego przewodniczącego. Warto dodać, że powszechną normą w nowoczesnych partiach politycznych, szanujących protokół demokratycznych wyborów to głosowanie na przewodniczącego kongresu lub zjazdu partii. Taki wybór to fundamentalny kanon tegoż protokołu. Chodzi o to, by faktyczne przewodnictwo Kongresu wynikało z wyboru Kongresu a nie powołania tymczasowej Rady Liderów czy może przywiezienie przewodniczącego „w teczce” jak miało to miejsce w czasach słusznie minionych. Praktyka standardowa ale jak się wydaje nie w przypadku Konfederacji.

– Wniosek zgłoszony przez jednego z narodowców, został natychmiast uciszony i nawet nie poddano go pod głosowanie – taką relację usłyszałem jakiś czas później po otwarciu się drzwi Sali konferencyjnej gdy doszło do głosowania na temat przyszłych członków Rady Liderów.

– To śmieszne!
– To skandal
– To lipa – dawało się słyszeć pod salą konferencyjną głosy oburzenia delegatów. Nie rozumiałem o co chodzi na początku, aż jeden z uczestników pokazał mi kartę do głosowania.

– Przecież to lista na kogo głosować, tych z lewej, a na kogo nie głosować, tych z prawej – mówił mi ze zwątpieniem jeden z delegatów Konfederacji Korony Polskiej, ewidentnie zbulwersowany zawartością karty do głosowania która w jego mniemaniu była czystą manipulacją. 

Spojrzenie na kartę do głosowania wystarczyło by skonstatować, że lista na kogo głosować to rzeczywiście ta z lewej, na kogo zaś nie nie głosować, ta z lewej. Kuriozum z którym nie spotkałem się podczas dwuletniej pracy w Sejmie jako wiceprzewodniczący Biura Poselskiego Konfederacji. 

 

Mój redakcyjny kolega, Jack Malik, weteran antykomunistycznej opozycji lat 80. skomentował przed publikacją tekstu, że nawet w schyłkowym okresie PRL-u kandydaci na posłów do Sejmu byli na kartach wyborczych posortowani w grupy, najpierw ich partii politycznych do której należeli a potem alfabetycznie posortowane ich nazwiska na karcie wyborczej.

Widać i tu Konfederacja nie dojrzała do kanonu podstawowych demokratycznych form działalności politycznej.

Warto też dodać, że na liście wyborczej nie widniała kandydatura Janusza Korwina-Mikkego, Grzegorza Brauna (wyrzuconego z Konfederacji w połowie stycznia), Włodzimierza Skalika (Konfederacja Korony Polskiej) i Roberta Iwaszkiewicza (Partia Korwin), którzy z Rady Liderów zostali usunięci kilka dni przed Kongresem. Ale tego można było się spodziewać. Topór partyjny spadł na głowy powyższych liderów już wcześniej a ich niebyt w Konfederacji stał się faktem na długo przed odbywającym się właśnie Kongresem.

Karta wyborcza na Kongresie Konfederacji. Fot: Piotr Sterkowski

Faktem jest również to, że po usunięciu wcześniej wspomnianych członków Rady Liderów, przegłosowano członkostwo 5 nowych członków Konfederacji – akurat tyle osób brakowało by mieć na kongresie większość potrzebną do przegłosowania nowych władz Konfederacji.
Oczywiście dalszy przebieg Kongresu dało się przewidzieć. Roman Fritz, wiceprezes partii Konfederacja Korony Polskiej z Janusz Korwin-Mikke oraz członkami jego partii opuścili zgromadzenie Kongresu, bojkotując tym samym całe wydarzenie.

Wychodzimy z obrad Kongresu Konfederacji WiN… ze względów formalno-proceduralnych, okazuje się, że Kongres, który toczy dzisiaj obrady, nie ma racjonalnej podstawy prawnej, żeby wybrać władze. Co więcej, że względów usuwania czy w ogóle niedopuszczania pod obrady wniosków formalnych (…), nie mieliśmy możliwości toczenia normalnych obrad Kongresu tak jak to w cywilizowanych krajach i miejscach jest zwyczajem”

– mówi Roman Fritz, lider Konfederacji Korony Polskiej i poseł na Sejm Klubu Konfederacji.

Życzymy powodzenia i niech istnieje również centroprawica, poza prawicą (…), trudno wybrali sobie taką drogę(…), mogli nam powiedzieć grzecznie, koledzy nie jest nam z wami po drodze, idźcie sobie, najgorsze, są te metody, które zostały tam użyte (…) czegoś takiego to nie widziałem od 55 roku!

– komentuje wydarzenie prezes Janusz Korwin-Mikke.

Witold Tumanowicz – przewodniczący Kongresu cynicznie repostuje, że 

„Wydaje mi się, że nie było to potrzebne, żeby opuszczać salę, prawda jest taka, że przegłosowaliśmy zgodnie z wolą Kongresu cały porządek obrad, więc wszelkie uzupełnienia stały się bezprzedmiotowe, natomiast w wolnych wnioskach, wszelkie projekty uchwał różnego rodzaju zostały przedstawione Kongresowi oraz przegłosowane w sposób statutowy i szkoda, że na tej części zabrakło części naszych kolegów”.

„Pęknięcie na Kongresie” dostrzegł również członek nowej Rady Liderów oraz Lider środowiska Narodowego – Krzysztof Tuduj : 

Dzisiaj był finał tego pęknięcia, a nie początek, więc zaskoczeń nie było, ale to co było trzeba oddać wszystkim uczestnikom kongresu to wysoka kultura (…) mnie to cieszy dlatego, że spory na prawicy, dekady temu, kojarzyły się z dużo mniej eleganckimi scenami a teraz jesteśmy tak w napięciu, w jakimś sporze, ale wszystko odbyło się na wysokim poziomie kultury.

W konkluzji zakończonego Kongresu Konfederacji warto spytać, czy rzeczywiście było to jedynie pęknięcie w Konfederacji. A może raczej trzęsienie ziemi?

Nieobecność na sali zjazdu Sławomira Mentzena, dziś kandydata Konfederacji na urząd prezydenta Rzeczpospolitej zmusza do myślenia. Wszystko wskazuje na wznoszące się słupki poparcia dla kandydata Konfederacji w wyborach ale czy słupki mowią prawdę – jego brak obecności musi zdumiewać bo w tych wyborach jest twarzą Konfederacji i to na niej buduje swój polityczny kapitał. 

Być może mamy do czynienia z jednoosobowym wysiłkiem kandydata na budowanie własnego, prywatnego wręcz kapitału politycznego skoro Kongres Konfederacji nie był dla niego wystarczającym magnesem do przybycia. 

Tego nie wiemy. Wiemy zaś, że gra Sławomira Mentzena to poker równie ryzykowny co lekceważący dla jego elektoratu. Trudno zrozumieć logikę kandydata który stając pod sztandarami firmy działa w tym samym czasie na jej niekorzyść. Jakże bowiem inaczej nazwać nieobecność Mentzena na wspomnianym, pierwszym demokratycznym Kongresie tej partii.

Pompowane sondaży przed głosowaniem to mało sprawcza w polityce recepta. Dowodzi tego scenariusz z wyborów parlamentarnych w 2023 r. kiedy to mówiono o przewracaniu stolika PiS i PO z blisko 20-procentowym poparciem w sondażach Konfederacja a w dzień po wyborach okazało się, że wynik partii rozczarował z zaledwie 7,15 procentowym wsparcie tych, co to stolik obalać chcieli.

Po wspomnianych wyborach Mentzen przyznał się do porażki i masywnej mis-kalkulacji politycznej. Ale dzisiejszy kandydat na najważniejszy urząd w państwie widać niewiele z historii zrozumiał. Zamiast dbać o bazę i własny elektorat a co najważniejsze wizerunek swej partii lekceważy ten wizerunek w asyście innych prominentnych członków ugrupowania, polityków doświadczonych i obeznanych w meandrach polityki jak choćby wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. 

Ewidentne wpadki proceduralne na Kongresie, brak transparentnosci w politycznym działaniu i ewidentne kunktatorstwo dzisiejszej elity Konfederacji przypomina o jednym, podkreślanym na Gruszce fakcie braku zdolności Konfederacji do kolektywnego działania, poszukiwania kompromisów i dzialanosci w zespole. To dziś podstawowa skaza tej formacji. Partia stoi przed ogromnymi wyzwaniami, a metody jakich używa do walki z wewnętrznymi kryzysami pozostawiają wciąż wiele do życzenia. Przypomnijmy zatem, że Konfederacja miała być partią, która w Polsce wniesie nową jakość. 

Ostracyzm Mentzena który dystansuje się od swojej formacji budując prywatny kapitał w prezydenckich wyborach to rzeczywiście nowa jakość. Niebezpieczna i wystarczająca by na niego nie głosować. Z pewnością nie ta której oczekuje elektorat Konfederacji. Nowej jakości oczekują dziś sympatycy i działacze Konfederacji a także Ci którzy wkrótce przyjdą na prezydenckie wybory by wrzucić kartkę. Tej jakości wciąż brakuje a zakończony Kongres był tego najlepszą egzemplifikacją.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Kandydat na kandydata czyli konwencja programowa Nawrockiego

Jeśli zwycięskim kandydatem na prezydenta ma być Karol Nawrocki, ten ostatni musi najpierw wyjść z garnituru kandydata na kandydata. Zwolennicy Zjednoczonej Prawicy i jej sympatycy oczekują bardziej wyrazistej postaci, mówiącej głosem naturalnym i im bliskim. Być może to najlepsza dziś wskazówka programowa Karola Nawrockiego.Czytaj więcej ..

Rzeczypospolita jak jej młodzieży chowanie

Posiedzenie trwało trzy i pół godziny i było doskonałą ilustracją głębokiego podziału elit politycznych w kraju nawet w sferze tak istotnej jak wychowanie młodzieży. Po wyjściu z sali komisji pozostaje wrażenie niezałatwionych spraw i przypadkowości ludzi w sferze nad wymiar ważnej. Nie było bowiem ani dyskusji ani też rzetelnej możliwości

Polskie wybory

Politycy dominujących dziś partii partii pełnią dla nas rolę służebną i warto by o tym pamiętali. Jak lekarze w przychodni czy urzędnicy w powiecie. Ci ludzie nie wyświadczają nam przysługi. Pełnią dla nas rolę służebną. „Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments