Odnowa czy… odwet od nowa

Donald Tusk zapowiadając powołanie w Sejmie aż trzech komisji śledczych (do spraw wyborów kopertowych, afery wizowej oraz inwigilacji z użyciem systemu Pegasus) poniekąd ujawnił, że nie wierzy w powstanie własnego rządu i uznaje obecną większość sejmową za wszystko, co może osiągnąć demokratyczna opozycja, chociaż tworzące ją partie uzyskały w sumie wyborach więcej głosów niż PiS.
 
Stwierdzenie to może szokować, ale ma swoją nieodpartą logikę. Komisje śledcze powołuje się bowiem wyłącznie wtedy – jak w sprawie afery Lwa Rywina za rządów Leszka Millera w 2003 r. – kiedy wiadomo, że minister sprawiedliwości tożsamy z prokuratorem generalnym nie zachowa bezstronności przy rozwikłaniu sprawy i będzie ją tuszować zamiast wyjaśniać.
 
Czyli:
Tusk po prostu nie spodziewa się, że dane my będzie jako premierowi powołać ministra sprawiedliwości pozostającego zarazem prokuratorem generalnym.
Jeszcze jakieś pytania?
 
Większości sejmowej za to może być pewny, skoro nie tylko powstała i sprawnie przeprowadziła wybór Szymona Hołowni z Polski 2050-Trzeciej Drogi na marszałka, ale tego samego dnia została poszerzona o Konfederację za niewygórowaną cenę fotela wicemarszałka Sejmu dla jej lidera Krzysztofa Bosaka. Do rządu jednak “Konfa” nie wejdzie a zapowiadająca jego powołanie większość rozbić się może o wybujałe ambicje lidera Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego, który już uzyskał to, co chciał: również fotel wicemarszałka i perspektywę zastąpienia Hołowni za dwa lata, ale teraz gra o więcej. I pogardy wobec potencjalnych partnerów koalicji rządowej nawet już nie ukrywa. A bez jego posłów, chociaż jest ich zaledwie 26, demokratom zabraknie większości, aby gabinet uzyskał zaufanie Sejmu.

Zaznacza się wyraźnie już po wyborach różnica w stylu i sposobie uprawiania polityki nie tylko pomiędzy Czarzastym a resztą obozu demokratycznego – co oczywiste, bo lider Nowej Lewicy wywodzi się z organizacji młodzieżowych wspierających PRL, a pozostali z obozu posierpniowego (ojciec Władysława Kosiniak-Kamysza, chociaż z satelickiego wobec PZPR Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego był ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, Donald Tusk jako student wspierał wielki strajk w Stoczni Gdańskiej zaś ojciec Szymona Hołowni już po zmianie ustrojowej był w Białymstoku wiceprezydentem) – ale także między Koalicją Obywatelską a Trzecią Drogą.

Mocno celebrycki styl prowadzenia obrad przez marszałka Szymona Hołownię może razić, ale przyznać trzeba, że daje on wyborcom to, czego oczekiwali. Kazał zdemontować bariery chroniące Sejm niczym twierdzę 

Fot: YouTube.com

przed tymi, którzy pracujących tam posłów wybierają. Ponownie udostępnił dziennikarzom niedostępny dla nich w czasach rządów PiS w gmachu parlamentu korytarz przy marszałkowskich gabinetach. I zapowiada zakaz wstępu do Sejmu dla prywatnej ochrony prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, bo za bezpieczeństwo posłów odpowiada w parlamencie Straż Marszałkowska.

Dla wielu kontrowersyjne mogą się wydawać zachowania prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego-Trzeciej Drogi Władysława Kosiniak-Kamysza, przypominające gracza obrotowego w koszykówce. Ale warto pamiętać, że podobnej postawie zawdzięczają ludowcy obecność we wszystkich kolejno Sejmach wolnej Polski. I nie Kosiniak-Kamysz to wymyślił. To jego starszy kolega Waldemar Pawlak, pierwszy ludowy premier od czasu Wincentego Witosa pozostaje autorem słynnej odpowiedzi na pytanie o to, kto będzie rządzić Polską: koalicjant PSL. Nic dodać, nic ująć.
 
Kosiniak-Kamysz nie wdaje się we wzajemne połajanki, za to jak wiedzą wszyscy dobrze poinformowani, ustanawia właśnie specjalne stosunki z prezydentem Andrzejem Dudą, wobec porażek Mateusza Morawieckiego wyrastającym na jedynego kandydata do sukcesji po Jarosławie Kaczyńskim i roli nowego lidera dawnego obozu dobrej zmiany.
Okazją do stworzenia wyjątkowej gorącej linii między głową państwa a prezesem ludowców okazuje się zainteresowanie Dudy sprawami obronności państwa i zamiar objęcia posady szefa MON przez Kosiniak-Kamysza. 
Pewien cyniczny działacz PSL powiedział mi, że Kosiniak-Kamysz tak czy owak ministrem obrony zostanie. Albo w rządzie Tuska – i wtedy weźmie na siebie kontakty z prezydentem, bo Duda i lider PO-KO nie znoszą się z wzajemnością i całkiem szczerze. Albo obejmie tę samą funkcję w rządzie koalicji PiS z PSL, na którego czele stanie zapewne Marek Sawicki: nie przypadkiem przecież i nie z powodu wieku (bo wcale nie ma siwej brody jak niegdyś Aleksander Małachowski z Unii Pracy) wybrał go Duda na marszałka seniora. A Kosiniak- Kamyszowi na pewno Sawicki krzywdy nie zrobi: przecież to on jest ojcem chrzestnym jego prezesury. Miał wtedy szansę samemu objąć przywództwo, ale wolał wskazać obecnego lidera. W drugim więc lub trzecim kroku konstytucyjnym – zostanie więc Władysław Kosiniak-Kamysz wicepremierem i ministrem obrony narodowej, często udającym się na konsultacje do Pałacu Prezydenckiego, o co nikt do niego ani do Dudy nie będzie mógł mieć pretensji, zważywszy na powagę sytuacji międzynarodowej i zagrożenie wschodniej granicy.
Fot: Joshua Hoehne (Unsplash).

Zaś Donald Tusk powtarza coś, na co z nim wcale się nie umawiali wyborcy ugrupowań demokratycznych wystający w chłodzie i mroku w długich kolejkach do urn pamiętnego wieczoru 15 października, a co wobec niego samego zastosowała samodzielna większość pisowska po pierwszym zwycięstwie w 2015 r. Powołano wtedy w Sejmie sławetną komisję do zbadania afery Amber Gold. Jarosław Kaczyński nie ufa Zbigniewowi Ziobro, więc wolał, żeby przeczołgiwaniem rodziny Tusków zajęli się nie podlegli liderowi Solidarnej (dziś: Suwerennej) Polski prokuratorzy, lecz oddani bez reszty prezesowi posłowie. Efekt okazał się z lekka operetkowy. Ujawniono wtedy mnóstwo gorszących nawet powiązań między synem Tuska Michałem, zatrudniającą go “Gazetą Wyborczą”, samorządowcami z Wybrzeża platformerskiej zwykle barwy oraz parą aferzystów prowadzących jako słupy sławetną spółkę Amber Gold – ale paragrafów na to nie było. 

Chociaż PiS rządził długie lata – władzę w kraju poza Sejmem, Senatem i połową sejmików wojewódzkich wciąż zresztą sprawuje – z ustaleń komisji śledczej nie uczyniono użytku. Sam Donald Tusk zyskał nawet pewną sympatię opinii publicznej, bo występu przed komisją nie unikał, jak przed laty Aleksander Kwąśniewski.

I co teraz, chciałoby się spytać…

Karol Marks, bliski może tylko Czarzastemu, ale już nie pozostałym udziałowcom demokratycznej koalicji powiedział kiedyś, że jeśli historia się powtarza, to tylko jako farsa.

Nie wiemy jeszcze, bo ośrodki demoskopijne nie pracują tak szybko i nie o wszystko pytają, czy kilkunastu milionom wyborców demokratycznych ugrupowań bliższa jest zawziętość Tuska bądź jego kandydata na szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego czy ekumenizm Szymona Hołowni i Władysława Kosiniak-Kamysza.

Swoje sądy opierać więc możemy wyłącznie na własnych obserwacjach. Gdy głosowaliśmy w pamiętną październikową niedzielę w gmachu warszawskiego Liceum Zamoyskiego, ja na Trzecią Drogę zaś Moja Przyjaciółka na Prawo i Sprawiedliwość – nie dostrzegliśmy na twarzach ludzi wokół, choć kolejka pomimo południowej pory była ogromna, żadnego zniecierpliwienia. Raczej satysfakcję z powodu bycia razem. I radość, że wreszcie jest nas aż tylu… Wspólnota niejedno ma imię. A przez lata całe tłum w tym miejscu robiły wyłącznie zakonnice szarytki, bo na pobliskiej skarpie wiślanej znajduje się jedno z ich największych zgromadzeń. Sądzę, że siostrzyczki tę dygresję wybaczą…

Kto sieje wiatr… powinien mieć to na względzie. Jak również to, ze pizza z dłuższej jeszcze kolejki na wrocławskim Jagodnie stała się najsłynniejszym polskim daniem od czasów wadowickich kremówek Karola Wojtyły. I poniekąd naszym dumnym produktem eksportowym, bo frekwencja w starych demokracjach zachodnich słabnie a nie rośnie. Warto więc tylko wyrazić życzenie, żebyśmy nie musieli nigdy serio powtórzyć wypowiedzianych kiedyś przez poetę Natana Tenenbauma przy całkiem innej i ponurej okazji słów: I kto Październik zdradził – łotrem…

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Piramida demokracji

Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..

Jedziemy na Euro

Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..

Między nami a Walijczykami

Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..

Jaka tragedia taka Balladyna

Minął czas, kiedy Nową Lewicę uosabiały miła buzia i posągowa sylwetka Magdaleny Ogórek. Z sejmowej trybuny gorszą twarz postkomunizmu zaprezentowała przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska, zapowiadająca, że znane ze “strajku kobiet” błyskawice powrócą i jedna z nich porazi Szymona Hołownię ..Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments