Plebejusz na prezydenta
- Dodano:
- Kategorie: Editorial, Komentarz, Polityka Krajowa
Krajobraz politycznych zmian które dokonały się od jesieni ub. roku staje się coraz bardziej kolorowy i ..złowrogi. Monstrualna dziura w polskim budżecie, zamykanie firm, zaniechanie inwestycji czy zamykanie oddziałów szpitalnych? Nie tylko.
Frankfurter Algemeine Zeitung i Deutche Welle dodaje mu kolorów przekonując Niemców, że premier polskiego rządu musi być teraz trochę “antyniemiecki” ale zapewnia by się nie martwić – on tak musi ale jest nasz, jak piszą niemieckie dzienniki. Rumieńce na twarzy za szczerość naszych niemieckich “partnerów” lecz także kij w szprychy tym którzy na Tuska głosowali – nawet Niemcy są w tych ocenach bardziej trzeźwi od was.
Dziś rzecz nie o kolorach i Niemcach choć złowrogi cień Rzeszy wisi nad krajem rządzonym przez ich lobbystę. Raczej o prezydenckich wyborach słów kilka i fail-startach po wszystkich stronach politycznej sceny.
Liczy się kandydat – prezydentura to wtórna sprawa
Komentarzy o kandydatach wiele a ich różnorodność wzrasta z ilością komentujących. Zdumiewa fakt, że większość koncentruje się na osobach kandydatów, niewielu zaś trzeźwo pyta o jakość potencjalnej prezydentury kandydata w dzień po wyborach. To jakby na sternika łodzi wybierać niewidomego – w łódce będzie czuł że płynie ale to wioślarze sami zadbają o rytm i kierunek w którym łódź zmierza. Mówimy o przyszłej głowie państwa więc i kierunku jego rozwoju.
Staje się jasne, że podstawowym deficytem kampanii wyborczej kandydatów będzie ich miałkość w sferze kluczowej czyli tej dotyczącej deklaracji wizji prezydentury. Egzemplifikacją problemu jest wystąpienie Karola Nawrockiego na konferencji w Krakowie. Jako kandydat powiedzieć powinien jaką prezydenturę zaoferuje i jakie będą jej kluczowe fundamenty. Nic takiego nie zrobił. A to przecież sprawa najważniejsza dla państwa.
Elektorat z konieczności projektuje więc osobowość kandydata na jego przyszłą prezydenturę. Skoro prezes IPN to pewnie skupi się na polityce historycznej, podpowiada instynkt. Skoro kandydat wspierany przez PiS jego prezydencja będzie zapewne kontynuacją wasalizacji polskiej polityki w stosunku do wielkiego mocarstwa. Tyle instynkt. Jak będzie naprawdę?
Po drugiej stronie politycznego spektrum, potencjalna prezydencja Rafała Trzaskowskiego to ugruntowanie lewicowej wizji rozwoju państwa której zajawki obserwujemy już w kraju – to zdejmowanie krzyży, seksualizacja młodzieży czy rugowanie historii i wasalizacja kraju tym razem na korzyść oligargii europejskiej tak dobrze dziś obecnej w Unii Europejskiej.
Zaniedbując dyskusje w sferze oczekiwanej oferty kandydata już z Belwederu redukujemy z pewnością naszą zdolność dobrego wyboru do projekcji kandydata na urząd. To stanowczo za mało.
Pozostają domysły a to dla wyborcy perspektywa równie marna jak dla kandydata wygodna bo przecież niezobowiązująca. Zakładamy i ekstrapolujemy osobę na urząd zamiast zadawać od początku twarde pytania.
Czy znajomość podatków i przedsiębiorczości Mentzena z Konfederacji kwalifikuje go na głowę państwa? Jak wyglądać może jego prezydentura? Co ma do powiedzenia w temacie stosunków międzynarodowych czy roli Polski w Europie? Czy lewackie skłonności Trzaskowskiego z limitowaniem wydatków na buty i jedzeniem robaków to wystarczająca rękojmia by gość trafił do Belwederu skoro nic dla Warszawy zrobić nie umiał? Jaką prezydenturę będzie więc realizował jeśli nie sprawdził się w sferze zarządzania miastem?
Co umie Hołownia, narcyz którego płacz do kamery nad polską konstytucją na zawsze sprowadził go do roli klauna raczej niż polityka, a tym bardziej kandydata do głowy państwa. I tu pytanie jak wyglądać mogłaby jego prezydentura jest z gruntu zasadne.
Pytanie przyszłego prezydenta o jego przeszłość to jedno, pytanie o jego przyszłą prezydenturę, które na razie nie pada nawet w dociekliwych mediach, to całkiem inna materia. Za wcześnie na program? Być może. Wszak Nawrocki miał tylko kilka godzin na przygotowanie czytanej z ambony kartki. Ale uzasadnione na starcie wydaje się twierdzenie, że Mentzen z Konfederacji podobnie jak Trzaskowski z PO czy Hołownia celowo mówią nam znacznie mniej na temat przyszłej ich prezydentury niż własnych politycznych przekonań i preferencji. I łatwiej i bezpieczniej.
W tym kontekście stwierdzenie ulubionego przeze mnie publicysty z doRzeczy, że Polska jest “trend setterem” Europy kłóci się jawnie z rzeczywistością. Nie ma tu żadnego nowatorskiego trendu. Raczej troska o efekt końcowy chałupnictwa politycznego w wydaniu wszystkich zaangażowanych partii. A przecież wystarczy spojrzeć na konwencje wyborcze Republikanów i Demokratów w zakończonych niedawno wyborach prezydenckich w USA by dostrzec, że na każdej z nich kandydat objaśniał przede wszystkim główne założenia prezydentury którą będzie realizował odpowiadając na pytanie zasadnicze: prezydentura tak, ale jaka?
Takiego trendu w Polsce nie ma – dominuje brak profesjonalizmu po każdej stronie. Co więcej, PiS i Karol Nawrocki zepchnięci do defensywy przed dobermanami spuszczonymi z łańcucha przez TVP i TVN mają niewiele szans do merytorycznej prezentacji kandydata. Nie inaczej po drugiej stronie politycznej konfrontacji. Hołownia z Trzeciej Drogi czy Trzaskowski z PO jeżdżą po kraju sprzedając wygląd i własne szaty próbując przypodobać się w Końskich miast mówić o wizji własnej prezydentury.
W szczególnej lidze, tej najbardziej pozbawionej profesjonalizmu znalazł się kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen który jeżdżenie po kraju w przedwyborczym starciu za “własne pieniądze” uznał z nieukrywaną szczerością za szczególnie “drogie hobby”. Klasa w sobie – za stwierdzenie wyrzuciłbym go za drzwi gdyby do moich zapukał. Znawca od “przewracania stolika” jest z pewnością najgroszym ze wszystkich kandydatów.
Radzę by nie lekceważyć czy obrażać inteligencji wyborców. Oferta prezydentury tu najważniejsza, nie sam kadydat – Polacy resztę dopowiedzą sobie sami co dla nich ważne niezależnie od tego czy kandydat nosi makijaż jak Trzaskowski czy rękawice bokserskie jak w przypadku Nawrockiego.
Szachowy Gambit z dużej litery
Jeśli ktokolwiek na polskiej scenie politycznej ma instynkt, to jest nim prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Bowiem wybór Nawrockiego na kandydata PiS jest strzałem w dziesiątkę z każdej niemal perspektywy. Nie cieszy mnie wcale, że urzędnik prominentnej przyrządowej instytucji jest kandydatem prominentnej partii opozycyjnej co sygnalizowałem już w poprzednim tekście. Konia z rzędem temu kto potrafi przewidzieć co mówić będzie Nawrocki na politycznych salonach świata. Dobry urzędnik to niekoniecznie dobry polityk. Ale skoro kandydat dziś ważniejszy niż jego przyszła prezydentura to Nawrocki ma wszystkie atuty w ręku i rękawice bokserskie które z pewnością mu się przydadzą. Krążący po Warszawie raport (80 stron – kto miał siły i czas by go skompilować?) o rzekomych kontaktach kandydata ze światem przestępczym jest, paradoksalnie, atutem Nawrockiego a nie jego obciążeniem – Polacy nie kupią tego gniota.
Nawrocki to człowiek ciężko pracujący na sukces – Polacy takich lubią. Jego wizerunek jest mi szczególnie bliski – wyjeżdżając na emigrację trzydzieści lat temu miałem w kieszeni parę dolarów i doświadczenie z wioślarskiej łódki, doświadczenie kogoś kto ciężko pracował na sukces. Mnie Trzaskowski nie nabierze na makeup. Robotnicza Kamienna w Skarżysku lat 70 gdzie wzrastałem pełna była takich co bezkarnie rozbijali nos innym. Parę lat później z daleka mówili mi ‘cześć’ gdy z orzełkiem na piersi wygrywałem na mistrzostwach świata regaty dla chwały właśnie ich dzielnicy. Byli mi za to wdzięczni bo ich, biedna i robotnicza Kamienna była górą.. To nie czyniło nas przyjaciółmi podobnie jak wspólna ulica czy siłownia w Gdańsku nie czyni Nawrockiego winnym za “wyczyny” jego bokserskich sparring-partnerów.
Nawrocki to najlepsza egzemplifikacja Polaka okresu transformacji i w drodze po sukces i po to by na ulicy nie być przeciętnym. Transformacji podobnej do tej którą przeszedł JD Vance w Stanach Zjednoczonych – biedak z “pasa rdzy” który dziś jest wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych. Fail-start Nawrockiego na konwencji w Krakowie świadczy o miałkości intelektulnej doradców Jarosława Kaczyńskiego ale w żaden sposób na wpływa on jeszcze na wizerunek Nawrockiego.
“Street smarts” to idiom z angielskiego – oznacza mądrość uliczną gdy o każdy sukces trzeba się bić a mocne pięści są atutem niezbędnym do sukcesu. Nawrocki empitomizuje ten idiom i jest jego najlepszą reprezentacją. Makijaż Trzaskowskiego który mówi po francusku pozostaje tu żałosnym punktem odniesienia. Polacy w swoim instynkcie będą tu bezlitośni przy urnach wyborczych a gambit Kaczyńskiego którego jesteśmy świadkami jest kolejnym przejawem jego politycznego instynktu.
Dobermani w akcji czyli będą szarpać nogawki
Mój niegdyś redakcyjny kolega Łukasz Perzyna nie zapomniał w swojej ostatniej publicystyce przypomnieć o rzekomo niecnych kontaktach Nawrockiego, kandydata PiS, ze światem przestępczym. Zapomniał o jego dokonaniach jako prezes IPN o tej roli wspominając tylko, że “gdzie tylko mógł, zastępował Lecha Wałęsę… Anną Walentynowicz”. Perzyna pisze:
“swoimi poglądami nie narusza żadnego z pryncypiów pisowskich. Nie zdystansuje się od Antoniego Macierewicza w kwestii klechdy smoleńskiej ani od narracji posłów PiS o “koalicji 13 grudnia”.
Łukasz Perzyna jak wielu innych celuje w dwa ptaki jednym kamieniem. Przykłada swoją cegielkie do obrzydzenia zarówno osoby jak i tematu Smoleńska ale, co znacznie ważniejsze, sprowadza do parteru jako drugorzędny temat przyszłej prezydentury Nawrockiego i jej wpływu na kierunek którym podąży państwo. To z gruntu naganne. Nie skłania do refleksji nad kandydatem z perspektywy tejże koncentrując się na dziennikarskich plotkach i medialnych pomówieniach. To wyrafinowany i niezwykle wycyzelowany sposób uprawiania publicystyki. Dodajmy, że w całości pozbawiony troski o losy państwa, skłaniający raczej do jątrzenia i pogłębiania już istniejących podziałów.
Nie o “klechdę smoleńską” czy “pryncypia pisowskie” tu chodzi przyjacielu – gra idzie o znacznie wyższą stawkę. Proszę zwrócić uwagę na słownictwo i ton wypowiedzi. “klechda” i “princypia pisowskie” .. Jakze piekne sformulowania mistrza pióra który wie jak napisac .. To fałszywa publicystyka pióra o niebywałej sprawności. Takiej publicystyki sprawnego pióra spodziewam się więcej.
Będą więc piórem i mikrofonem szarpać nogawki i przekonywać, że Nawrocki to PiS-owski kandydat i to jego główne przewinienie nie pytając go wizję jego przyszłej prezydentury. Będą szarpać nogawki nie rozumiejąc medialnego powołania do przekazywania prawdy. A przecież z takim właśnie założeniem powstawał nasz wspólny portal, takze Perzyny, bo Łukasz ma prawo do prezentacji tu swoich poglądów – Gruszka to także jego portal.
Tych którzy szarpią nogawki jest wielu ale tylko garstka z nich rozumie, że państwowość polska jest zagrożona a intelektem można służyć krytykując nie tylko Tuska .. Także Kaczyńskiego, i objawiać w dobrej wierze “wściekłość na PiS” jak w przypadku red. Ziemkiewicza w doRzeczy. Stoję za każdym słowem Ziemkiewicza w artykule doRzeczy, ale dziś nie o szarpanie nogawek w wykonaniu Perzyny czy Dobrosz-Oracz z TVP tu chodzi, raczej o zagrożenie państwowości której jesteśmy świadkami. Przejrzyjcie na oczy intelektualiści, także ci z Batorego. Nie będzie nagrody w niebie – w tym starciu stracimy wszyscy.
Niech wyją “elity” – karawana idzie dalej
W konkluzji ad-hoc na progu prezydenckiej kampanii warto pochylić się nad tym co mówią kandydaci ale tym razem, w odróżnieniu od wyborów sprzed roku, uczynić to bez emocji i w interesie nas wszystkich. Ma rację Ziemkiewicz mówiąc, że “ojczyzna to zbiorowy interes“. Dodajmy, że nie tylko zbiorowy, także indywidualny każdego z nas i pojmowany w wielu wymiarach, nie tylko tym finansowym. Jeśli “plebejusz” jak próbują go portretować szermierze pióra o których wspomniałem ma być najlepszym gwarantem tych interesów niech tak będzie. Lepszej alternatywy na razie nie mamy.
Efektem ubocznym wyboru Karola Nawrockiego na kandydata do prezydentury jest już dziś pogardliwe wycie szeroko rozumianej “elity”, tej Trzaskowskiego i Holland, Jandy i Seweryna. Oburzenie na fakt, że raz jeszcze ktoś spoza salonów, plebejusz w ich mniemaniu sięga po władzę będzie nam towarzyszyło aż do maja a “raportow” na temat rzekomego hajlowania czy gangsterskich kontaktów plebejusza przybędzie, być może nawet z formacji wspierającej dziś jego kandydaturę. Nie przejmujmy się tym, “róbmy swoje” jak mawiał Młynarski..
Czy Nawrocki będzie dobrym prezydentem reprezentującym polskie interesy? Nie wiadomo. Ale w drodze do Belwederu jego bokserskie rękawice na pewno się przydadzą. Plebejusz z mądrością uliczną i bokserską wprawą to lepszy wybór na głowę państwa niż ten na płaczącego nad konstytucją klauna czy inny, na zdejmującego niedawno krzyże ze ścian urzędnika który dzień pózniej z uśmiechem oznajmia, że nigdy tego nie robił.
Kandydatura Karola Nawrockiego jest z pewnością lepsza od innych w walce o nasze interesy, zarówno te zbiorowe jak i te indywidualne. Jeśli taka jest mądrość etapu niech i tak będzie.
Polska jak wiadomo symbolami stoi. “NawROCKY” może być symbolem zmian jak niegdyś Gary Cooper z westernu “W samo południe“, plakatu popularnego w wyborach czerwcowych 1989. Sceptykom przypominam, że Ronald Regan startując w wyborach prezydenckich w USA też był przedmiotem szyderstw i pomówień. Ku przestrodze sympatykom Tuska, Trzaskowskiego czy Perzyny z medialnej Gruszki. W pracy dla Polski nie nie weźmiemy zakładników niezależnie od sprawności ich publicystycznego pióra.
Jack Malik
Trump na białym koniu? Napoleon przedwczesny
Zbyt mało wiemy na temat przyszłej polityki Trumpa wobec Polski i jakie miejsce nasz kraj zajmie w realizacji jego planów. Optymizm, że Trump przyjedzie do nas na białym koniu i jak kiedyś Napoleon zatrząsnie polską sceną polityczną jest jeszcze nieuzasadniony.Czytaj więcej ..
Idziemy na ścianę czyli polityczna puenta roku
Rok 2024 był dla Polski rokiem spustoszeń. Mówią o tym statystyki ekonomiczne ale także widoczny w kraju brak stabilności politycznej, nie notowany w kraju od lat. Koalicja 13 Grudnia to gra niebezpieczna i droga na ścianę od której odbijemy się boleśnie. Czytaj więcej ..
O potrzebie intelektu – gdy politycy mają nas za durniów
Gdy politycy mają nas za durniów nie wystarczy czekać na dzwony w kosciolach, raczej zawijać rękawy do pracy w lokalnych społecznościach w interesie bezpieczeństwa państwa którego gwarantem nie jest dziś ani Sikorski ani przypadkowy urzędnik. Czytaj więcej ..
Politycy i kabareciarze
Ma miejsce kabaret, tym razem politycznych klaunów których występom daleko do mistrzów w stylu Pietrzaka czy Laskowika. Występów o których warto pisać bo są probierzem nadchodzących zmian w relacjach do których kabaret w przeszłości raczej nie zaglądał.Czytaj więcej ..
Powiało świeżością – żałoba na salonach
Program republikanów na portalu Trumpa nie miał swojego odpowiednika po stronie demokratów. Amerykanie odebrali to jako sygnał, że ich portfele ucierpią znacznie. Bo portfele Amerykanów są najważniejszym czynnikiem sprawczym elektoratu.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka