
Kominiarz na gwałt
- Dodano:
- Kategorie: Unia Europejska
Wydaje się że wyobraźnia urzędników, tych z Unii Europejskiej rzecz jasna, nie ma granic. Bo to dzięki ich pomysłom kontynent ma być najbardziej zielony ze wszystkich. Dziś o jednym z takich pomysłów, niebanalnym i nie tym o jedzeniu robaków czy miesięcznym przydziale odzieży, tak dziś popularnymi za sprawą prezydenta Warszawy Trzaskowskiego. Tematem rozważań sprawa znacznie bedziej przyziemna, choć za sprawą tychże urzędników równie intrygująca. Mowa o kominach i kominiarzach, których Unia zdecydowała włączyć w dzieło naprawy planety.
Większość pomysłów urzędników unijnych, a jakże, ma się na papierze całkiem dobrze i zgrabnie. I tylko w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się, że nasi przypadkowi często „eksperci” są sporo oderwani od rzeczywistości. Najnowsze ich pomysły dotyczą wymuszania na właścicielach budynków spełniania drakońsko wyśrubowanych standardów energetycznych. Sprawa nienowa ale ma swoje pięć minut właśnie teraz.
W czym rzecz? Otóż ustawa z listopada 2008 r. o wspieraniu termomodernizacji i remontów oraz o centralnej ewidencji emisyjności budynków (tj. Dz.U. z 2022 r. póz. 438 ze zm.) zmusza właścicieli domów i zarządców budynków do złożenia deklaracji, z jakiego źródła ogrzewania korzystają. Chodzi o CEEB, czyli o Centralną Ewidencję Emisyjności Budynków. CEEB był pierwszym krokiem do tworzenia bazy danych zawierających informację o szeroko rozumianych .. budynkach. Krok niewielki i być może słuszny, ale jak to w całej Unii – prowadzący do daleko idących konsekwencji.
1 sierpnia, miało wejść w życie rozporządzenie ministra rozwoju i technologii w sprawie szczegółowych danych gromadzonych w CEEB. Na szczęście pozostaje ono na etapie rozważań powstałego jeszcze w 2012 r. Komitetu Rady Ministrów do Spraw Cyfryzacji. Widać coś poszło nie tak bo decyzję w sprawie przesunięto na 18 września 2023 roku.
Być może dane dotyczące termoizolacji budynków to sprawa strategiczna i ktoś musi je zbierać. A jest co zbierać i szacować, bo nakłady potrzebne na remonty, ocieplenia i wymiany źródeł ciepła to sumy raczej niebagatelne. Sęk w tym, że unijni znawcy wpadli na pomysł, by te pracę detektywa powierzyć .. kominiarzom. Tym w czarnych mundurach, czasem twarzowych kapeluszach, co to od czyszczenia kominów i szczęścia za guzik są odpowiedzialni od zawsze. To właśnie kominiarze mają się okazać specjalistami od termodynamiki, ociepleń, systemów grzewczych i ich parametrów oraz od przepytywania lokatorów, by zebrać dane do rządowej bazy informacji CEEB.
Można spierać się o ekspercką zdolność rodzimych fachowców w branży bo tu i ówdzie pożary z kominów są faktem, ale to wynik zaniedbań i braku dbania o szczęście samych mieszkańców raczej niż niewiedzy kominiarzy. Jedno jest pewne: są lubiani za wygląd i potencjał w przynoszeniu szczęścia tym co za guzik na ich widok chwycą. Gorzej jednak z ich znawstwem termoizolacji bo rodzimy urzędnik, szkolenia czy certyfikatów od termoizolacji w tej branży jeszcze dla nich nie przewidział, a unijny urzędnik widać założył, że nasi od sadzy mogą wszystko.
Jest jasne, że w czynieniu naszej planety zieloną każdy ma swoją rolę. Wiemy to od Grety Thundberg i naszego, wspomnianego wcześniej prezydenta od Czajki i jedzenia robaków, który choć zwierzchnikiem polskich sił zbrojnych nie został, nie przestaje zadziwiać na innych polach, za co Warszawiacy są mu z pewnością wdzięczni. Ostatnio oznajmił nawet, że obchodzy Powstania Warszawskiego pełne były
nacjonalistycznych haseł. Wróćmy jednak do ustaw i roli kominiarzy bo to oni mają teraz zbierać dane o termoizolacji za przymusem unijnych znawców. A jest co zbierać bo dane to obszerne i nietrywialne. Od stanu stolarki okiennej, drzwi zewnętrznych, przez informację o wymaganej termomodernizacji, źródłach ciepła, energii elektrycznej, kończąc na spalaniu paliw w budynku, grubośi ścian, itp. Nasi nowi specjaliści w dziedzinie, którzy do tej pory zajmowali się jedynie kwestiami kominów, sadzy i szczęścia, będą dociekać wiedzy od mieszkańców czy administratorów jak Sherlock Holmes, przy czym ten ostatni miał do pomocy swego Watsona. Kogo do pomocy będzie miał kominiarz, urzędnik unijny nie przewidział.
Po drugiej stronie tego, już dochodzeniowego aspektu pracy samego kominiarza, jest oczywiście lokator, administrator czy niewiele wiedząca pani urzędnik w lokalnym biurze mieszkaniowej spółdzielni. Nie wszyscy będą mieć cierpliwość, czas czy znać meandry termoizolowania i odpowiadać na skomplikowane pytania przymuszonych do dzieła dzielnych kominiarzy. Ilu z nich odejdzie z zawodu w wyniku mądrości unijnej, tego nie przewidział urzędnik, ilu jest dziś do dyspozycji, gotowych do wykonywania tej policyjnej roboty, też nie sposób ustalić.
Ze strony Korporacji Kominiarzy Polskich dowiadujemy się, że „Korporacja Kominiarzy Polskich powstała 2 lutego 1991 roku. Jest stowarzyszeniem zawodowym zrzeszającym wyłącznie mistrzów kominiarskich. Działa na rzecz rozwoju techniki kominiarskiej”. I choć z lektury strony dowiadujemy się że Korporacja „Współpracuje ze stowarzyszeniem producentów systemów kominowych “Kominy Polskie” to zbyt mało by mistrzowie kominiarscy znali się na zagadnieniach termoizolacji i wymaganych grubości ścian. Wygląda więc na to, że trzeba będzie zatrudnić kolejnych urzędników, by podołać tego typu pomysłom. A to pociąga za sobą zwiększenie cen usług. Czyli jak to zwykle w następstwie unijnych pomysłów bywa, będzie dłużej i drożej.
Kominiarze już zwracają uwagę na nieprzygotowanie systemu cyfrowego do gromadzenia danych. Mówią o braku przeszkolenia i okresu przejściowego potrzebnego na wdrożenie tego typu rozwiązań.
Dane zbierane do systemu mogą być – delikatnie mówiąc – niedokładne, bo skąd starowinka mieszkająca w bloku ma znać grubość stropów, stopień ociepleń ścian zewnętrznych czy grubość ocieplenia podłogi na gruncie.
Kwestia kluczowa to sprawa finansów. Kominiarze spędzają dziś pół godziny na sprawdzeniu i poprawienie stanu kominów domu jednorodzinnego. Po wdrożeniu nowych przepisów podobny audyt będzie trwać znacznie dłużej, a to pociągnie za kieszeń właścicieli nieruchomości. Ci z kolei, nie mogą odmówić usługi bo obowiązuje ich przepis z art. 62 prawa budowlanego, który nakłada obowiązek poddania się kontroli przynajmniej raz w roku. Kto nie spełni tych obowiązków, podlega oczywiście karze grzywny.
Refleksje na temat mądrości Unii kończymy tematem, a jakże, paneli fotowoltaicznych na każdym budynku. Ściślej wymogu, by takie znalazły się na wszystkich budynkach . Ów wymóg przewidziany jest w nowelizacji unijnej dyrektywy budowlanej, i choć w początkowej fazie realizacji programu ma dotyczyć budynków komercyjnych i użyteczności publicznej, wiadomo już, że niedalekiej przyszłości także budynków mieszkalnych. W czynieniu planety zieloną, unijny „ekspert” w swojej bezgranicznej mądrości nie przewidział ani finansowania projektu, ani nawet sposobu utylizacji tych zbawiennych paneli. Problem podobny do skrzydlatych wiatraków – nikt nie wie jak jak przerabiać na inne surowce, jak składować czy utylizować.
Warto na koniec podkreślić, że tak zwany plan REPower EU, uruchomiony przez Komisję Europejską w maju 2022 r., w odpowiedzi na trudności i zakłócenia na światowym rynku energii spowodowane rosyjską inwazją na Ukrainę ma obejmować:
- Od 2026 roku wszystkie, nowe obiekty publiczne i komercyjne o powierzchni 250 metrów kwadratowych (biurowce, hotele, galerię, magazyny)
- Od 2027 roku istniejące budynki publiczne i komercyjne
- Od 2029 obowiązek fotowoltaiki który obejmie wszystkie, nowe budynki mieszkalne.
Nieświadomy dziś, a tak lubiany przez wszystkich kominiarz, z przykazu urzędnika będzie uczestniczył w rewolucyjnym programie. Część z nas pamięta jeszcze inny, rewolucyjny choć słusznie miniony system, opierający się niegdyś nie tylko na policyjnej pałce, także na urzędniczej, często nieograniczonej władzy, bezmyślności, ale także złowrogo rozbudowanej formie nakazów, kontroli, przekupstwa i karania tych, co wolnych od umysłu nie byli. Dziwi, że podpisany w 2020 roku przez polskiego premiera program unijny Fit for 55, choć dziś powoli kontestowany, jest nadal przedmiotem publicznej debaty. Jeśli nic się nie zmieni, na widok kominiarza nie będziemy chwytać za guzik, raczej chować się przed tym nadchodzącym nas szczęściem.

Jarosław "Toll" Kowalski

Śmigłowce, papierowy tygrys i szczerzenie zębów
Władza, raczej bezradna wobec codziennych prostych spraw obywateli, zapewnia wobec narastającego zagrożenia, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Co ciekawe, tromtadracja ta łączy zwalczających się nawzajem premiera Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudę. Wzbudza obawy, wynikające nie tylko ze smutnych analogii historycznych.Czytaj więcej ..

Panika aż Trzaska
Postrzeganie Trzaskowskiego przez resztę kraju przez pryzmat awarii Czajki czy potiomkinowskich inwestycji w Warszawie wydaje się czymś naturalnym, bo zabrakło przez siedem lat rządów tego prezydenta w stolicy projektów naprawdę wizjonerskich i potrzebnych mieszkańcom, a nie tylko atrakcyjnych jak kładka dla turystów wpadających do Warszawy na jeden weekend.Czytaj

Kruche sojusze i linia Wisły
Wstrzymanie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy dało się przewidzieć. Polska płaci dziś krańcowym niepokojem za zaniechania kolejnych ekip nią rządzących. Zarówno naiwny proamerykanizm Prawa i Sprawiedliwości jak opcja niemiecka Koalicji Obywatelskiej nie okazują się przydatne do odnowienia systemu bezpieczeństwa.Czytaj więcej ..

Żegnamy Wojciecha Gawkowskiego (1966-2025)
Miał niepowtarzalny styl zarówno w sądowej sali, gdy występował w adwokackiej todze, reprezentując m.in. Tomasza Sakiewicza na długo przed obecną dekadą, ale też w polityce, w której kariery sam wprawdzie nie zrobił, ale jako szef młodzieży w KPN utorował drogę mnóstwu znakomitych inicjatyw. Czytaj więcej ..

Trzecia siła nie ma szczęścia
To ich wynik w wyborach temu przesądził o tym, kto sprawuje władzę w Polsce. Ale w następnym Sejmie może ich zabraknąć. Podobnie jak w drugiej turze wyborów prezydenckich Szymona Hołowni był rewelacją. Do niedawna najbardziej obiecujący polityk w Polsce ciągnie na dno własną formację.Czytaj więcej ..
© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka