Polityka bez alibi

Od śmierci Barbary Skrzypek próbuje odwrócić uwagę rozległa operacja propagandowa rządowych polityków i mediów, eksponująca groźby wobec prokurator Ewy Wrzosek, która prowadziła jej przesłuchanie. Z domniemanej sprawczyni tragedii próbuje się więc robić ofiarę. Ze szkodą dla powagi sprawy i majestatu śmierci.
 
Podobne zabiegi stosuje PiS,  próbując w swoim przekazie wybielać beneficjentów partyjnej afery “dwóch wież”. Fakt, że na jej okoliczność właśnie Barbara Skrzypek była przesłuchiwana przez prokurator Wrzosek bez udziału pełnomocnika i jak wszystko na to wskazuje w drastyczny sposób – w żadnej mierze nie przesądza o niewinności polityków, którzy jak prezes Jarosław Kaczyński mieli nawet suflować austriackiemu deweloperowi wręczenie byłemu już księdzu koperty z 50 tys zł za przychylność dla planowanej inwestycji.
 

Nie ma żadnej sprawy gróźb wobec Ewy Wrzosek, były co najwyżej – dzielnie nagrane przez ekipę programu TVP “Bez trybu” – gorszące pogwarki przedstawicieli PiS w parlamentach: europejskim i krajowym. Na prostackie nawet komentarze nie ma w demokracji paragrafu, chociaż świadectwo wystawiają tym, co je wypowiadali.

Zaś sprawa “dwóch wież” musi zostać wyjaśniona dla dobra opinii publicznej, a śmierć miłej i pracowitej wieloletniej sekretarki Jarosława Kaczyńskiego, Barbary Skrzypek, nie może stać się wieczystym alibi dla jej chlebodawcy.

 

    Kto kogo straszył, czyli jak ze sprawcy robią ofiarę

Sprawy gróźb wobec Wrzosek nie ma, to tylko ustawka, jeśli użyć kibicowskiego określania, nawet jeśli po jej stronie zaangażował się celebryta Jerzy Owsiak. Zaniedbując, jak rozumiem, działalność dobroczynną, za którą ceni go znaczna część społeczeństwa. Mamy za to i to do pilnego wyjaśnienia – sprawę straszenia przez prokurator Wrzosek tak mediów jak opinii publicznej. Nadużyła jako prokuratorka autorytetu państwa i wymiaru sprawiedliwości, miotając groźby pod adresem tych wszystkich, co dopatrzą się związku między przesłuchaniem Barbary Skrzypek a jej śmiercią. Tym bardziej, że wydaje się oczywisty z punktu widzenia zdrowego rozsądku. A za ten ostatni nie karze się w demokracji. Ukarana powinna zostać prokurator Wrzosek.

Ewa Wrzosek w ogóle nie powinna sprawy “dwóch wież”prowadzić, ze względu na jej własne i powszechne znane zacietrzewienie, objawiające się wystąpieniami w mediach społecznościowych. 

Oprotestować jednak trzeba stanowczo wypowiedzi polityków pisowskich, dopatrujących się w zachowaniach Wrzosek elementów zwykle interesujących dla psychiatry. Budzi to sprzeciw dlatego, że pójście tym tropem prowadzić może do bezkarności nienawistnej prokuratorki, wbrew intencjom autorów tych wypowiedzi. Nawet jeśli Wrzosek nie wie co czyni, to z racji funkcji naraża na szwank autorytet państwa i jego wymiaru sprawiedliwości. Nie o abstrakty jednak tu chodzi, nie o prestiż władzy czy prokuratury. Lecz o ludzką krzywdę,   przez nie wyrządzoną. 

Barbara Skrzypek - bliski współpracownik prezesa PiS Jarosława Kaczynskiego. Przesłuchiwana w środę, 12 marca 2025 przez prokurator Ewę Wrzosek zmarła w sobotę 15 marca 2025.
Umarł człowiek. Człowieka nie ma. To nas  powinno interesować. Wykorzystywanie śmierci Barbary Skrzypek do propagowania przekonania o niewinności Kaczyńskiego w aferze “dwóch wież”  okazuje się podobnie niegodziwe jak ukrywanie tragedii za zasłoną dymną domniemanych gróźb pod adresem Wrzosek.                                  

 

    Państwo marnuje pieniądze podatnika na ochronę zamożnej histeryczki

Z powodu tych ostatnich jakoby – prokurator Wrzosek otrzymała ochronę. To jaskrawy dowód, jak państwo marnuje pieniądze podatnika. Topi się je w zapewnianiu histerycznej biurokratce o celebryckich ambicjach komfortu psychicznego, na jaki nie zasłużyła. Jako osoba dobrze sytuowana, o czym świadczy jej oświadczenie majątkowe, Wrzosek powinna prywatnie sobie ochroniarzy wynająć i im zapłacić.   Państwu nic do tego. Podatnika jak zwykle nie zapytano o zdanie.
 
Od dawna polski wymiar sprawiedliwości rutynowo odrzuca wnioski emerytów czy osób znajdujących się w skromnej kondycji finansowej o zwolnienie od kosztów sądowych. Wymiar sprawiedliwości wyciąga z ludzi ostatnie czasem pieniądze, żeby tejże sprawiedliwości mogli dochodzić. Emerytka osiągająca dochód 2 tys zł miesięcznie na rękę dowiaduje się z pisma młodego aroganckiego asesora,  że powinna z tych pieniędzy opłacić koszty apelacji czy adwokata, bo na pełnomocnika z urzędu nie zasługuje. Bezduszny wobec zwyczajnych obywateli wymiar sprawiedliwości dba za to o dobrostan własnych funkcjonariuszy. Rzutuje to na oceny państwa polskiego jako całości.
 
Uderzająca szpetota argumentów obu stron w zacietrzewieniu,  podsycanym po  śmierci Barbary Skrzypek – wpływa na ocenę dokonywaną przez Polaków. Na pewno skłania ich do ważenia sądów. Nie dlatego, żeby bali się histerycznych gróźb Wrzosek.  Nie chcą natomiast dołączać głosu własnego do żadnego z nienawistnych chórów. 
 
Najmocniejszym efektem szumnie zapowiadanej przez nie całą może Koalicję 15 Października,  ale  na pewno przez partię Donalda Tuska polityki rozliczeń okazuje się śmierć starszej kobiety. To ocena miażdżąca w świetle nadziei, jakie ze wspomnianą datą się kojarzyły. Przełom demokratyczny nie przyniósł zapowiadanej poprawy warunków życia obywateli – sondaże dowodzą,  że 60 proc z nas żyje się trudniej niż za poprzedniej władzy. Ale też, co szczególnie dotkliwe, opresji nie zlikwidował. Polacy wciąż mają powody, żeby się obawiać wymiaru sprawiedliwości.  W sprawie Barbary Skrzypek zadziałał on niczym niszcząca siła. 

 

    Równi i równiejsi 

Polacy znajdują również smutny dowód,  że o ile prezes partii rządzącej Polską w sposób jeszcze limitowany w latach 2005-7 i destrukcyjnie już samowolny w drugim, ośmioletnim okresie sprawowania władzy (2015-23) pozostaje wciąż realnie poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości, sterowanego przez następców, niezależnie od tego, czy kazał koperty wręczać czy nie – to rzecz skrupia się na jego sekretarce, osobie powszechnie cenionej i przez wielu lubianej. Kaczyński,  co przecież sam człowiekiem z żelaza nie jest, będzie musiał żyć z tą świadomością, chociaż zapewne znajdzie dla siebie mnóstwo wytłumaczeń i usprawiedliwień. 
 
Obywatele za to zyskają kolejny dowód, że w Polsce istnieją równi i równiejsi. Sekretarka umiera na serce po bezwzględnie prowadzonym przesłuchaniu, a jej szef zyska na tym kolejne punkty w sondażach, bo przecież od tego, co się stało, nie wzrośnie  popularność Koalicji Obywatelskiej. Władza nie zyska sympatii opinii publicznej na tym, że starszą kobietę zamęczyła. A tak tę na wskroś tragiczną sprawę zwyczajni ludzie odbierają.
 
Demony zostały po raz kolejny wypuszczone z puszki Pandory. I tym razem to nie PiS, znany z eksponowania makabry smoleńskiej, ponosi za to wyłączną odpowiedzialność.  Władza, gdy już stała się tragedia, świadomie wybrała arogancję: zamiast Wrzosek odsunąć od sprawy 2 wież, przydzieliła jej goryli.
Fot: Unsplash

Kaczyński, przez tyle lat tolerujący u siebie Antoniego Macierewicza z jego co najmniej prokremlowskimi powiązaniami, wie, jak bardzo złożony jest świat. Podobnie zna tę prawdę minister sprawiedliwości, Adam Bodnar, który ma syna bandytę: potomek ówczesnego jeszcze tylko Rzecznika Praw Obywatelskich jako nastolatek skazany został za wymuszenia rozbójnicze, gdy groził nożem rówieśnikom na warszawskim Mokotowie. Wiele wie o ciemnej stronie rzeczywistości medialny guru PiS Jacek Kurski, dbający o bezkarność własnego syna oskarżanego o gwałt. 

Interesy syna Donalda Tuska w aferze Amber Gold pozostają znane, a świetną okazją do ich przypomnienia pozostaje rola wieloletniego adwokata rodziny Tusków, teraz posła KO a wcześniej zastępcy Kaczyńskiego w rządzie – Romana Giertycha w działaniach samozwańczego sejmowego zespołu na rzecz rozliczeń.

Wiele wie o ciemnej stronie rzeczywistości medialny guru PiS Jacek Kurski, dbający o bezkarność własnego syna oskarżanego o gwałt. Interesy syna Donalda Tuska w aferze Amber Gold pozostają znane, a świetną okazją do ich przypomnienia pozostaje rola wieloletniego adwokata rodziny Tusków, teraz posła KO a wcześniej zastępcy Kaczyńskiego w rządzie – Romana Giertycha w działaniach samozwańczego sejmowego zespołu na rzecz rozliczeń.

 
Ludzie widzą to wszystko. I odbierają jako sieć wzajemnych powiązań, ustawkę na pokaz. Życia nie traci żaden celebryta ani polityk z pierwszych stron gazet, tylko sekretarka przez lata trzymająca się w cieniu z własnego wyboru, bo pewnie bez trudu gdyby zechciała, mogłaby posłanką zostać.  Obywatele widzą,   kto zawinił.  I na kim wszystko się skrupia. 
 
Przypomina to nieco znaną z “Jądra ciemności” Josepha Conrada i oddaną też w inspirowanym wielkim dziełem naszego rodaka piszącego po angielsku, filmie “Czas apokalipsy” Francisa F. Coppoli strategię oswajania z potwornością. Niewątpliwie złowrogą.  Tyle, że potworności nie da się oswoić. A demokracja w potocznym również przekonaniu tym różni się od dyktatury i z tego również powodu pozostaje od niej doskonalsza, że przegrany zachowuje w niej życie i zdrowie. Dziwne, że w ojczyźnie Solidarności i państwie zrodzonym z fenomenu wyborów 4 czerwca 1989 r. powtarzać trzeba prawdy aż tak oczywiste.
 
Nikt z nas nie pragnie na dłuższą metę żyć w państwie, w którym zarówno prokuratorzy jak liderzy najsilniejszej partii opozycji zachowują się w sposób odrażający i nie szanują nawet powagi śmierci człowieka: w tym wypadku nadzwyczaj pracowitego i innym życzliwego. Ale też innego państwa nie mamy. Drogą do tego,   żeby obecny stan rzeczy zmienić, pozostaje wyłącznie masowy nasz udział w kolejnych wyborach. Bo niewątpliwie to,  że przez lata  tłumnie w nich nie uczestniczyliśmy,   przyczyniło się do degeneracji zarówno funkcjonariuszy resortu sprawiedliwości jak kasty zawodowych polityków. Dumni jesteśmy – i racja – z rekordowej frekwencji 15 października 2023 r. Nawet wtedy było nas jednak przy urnach za mało. Bo przecież własne zdanie na temat, jaka powinna  być Polska, ma więcej niż 74 procent obywateli…
 

Zdjęcie główneHockulus (Pixabay).

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Pożegnanie Papieża

Jeszcze w niedzielę Wielkanocną Papież Franciszek spotkał się z wiernymi, chociaż orędzie dla nich przeznaczone odczytał już jego sekretarz; Ojciec Święty nie miał już siły, aby to uczynić osobiście. I tak podziwiano go za to, że publicznie się pojawił. Dzień później, w Wielki Poniedziałek, w Polsce potocznie zwany lanym, zakomunikowano

Wybór na najtrudniejszą kadencję

Niska jakość kampanii, jaką obserwujemy, a także format samych kandydatów, z których żaden jeszcze jako mąż stanu się nie zaprezentował nie zwalnia nas od monitorowania wszystkiego, co się w kampanii dzieje. Zaowocuje to bowiem wyborem prezydenta, który stawi – lub nie stawi – czoła zagrożeniom, z jakimi nie mieli do

Ani plebiscyt ani konkurs piękności

Skoro zasadnie utyskujemy na “płaskoziemców” i antyszczepionkowców, tym bardziej warto sprzeciwić się działaniom tych, co zachowują się jakby chcieli nam obrzydzić zbliżające się wybory prezydenckie. Nawet jeśli z ich kalkulacji wynika, że niska frekwencja sprzyja ich własnym szansom.Czytaj więcej ..

40 lecie Ruchu Wolność i Pokój

W czasach schyłkowych PRL, trudnych jednak także dla opozycji, WiP wyrywał najmłodsze roczniki z marazmu, oferując pomysłowe formy protestu i zaangażowania społecznego. Oprócz samej legendy jego dorobkiem stało się urzeczywistnienie umiejętnie stopniowanych zamierzeń, co stanowiło wyjątek w niełatwych realiach Polski.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments