Na drodze do utraty suwerenności

czyli gdzie leży granica ustępstw

Jacek Saryusz Wolski, europosel PiS wystąpił wczoraj w Telewizji Republika by opowiedzieć o zagrożeniu szantażem ze strony Unii Europejskiej tych krajów Unii, które nie podporządkują się polityce zielonego ładu. Temat nie nowy, ale komentarz Saryusz-Wolskiego winien zaniepokoić nawet najbardziej zagorzałych euroentuzjastów.

Grupy robocze Parlamentu Europejskiego aktywnie pracują nad zmianą traktatów unijnych by zielone szaleństwo unijnych lobbystów mogło stać się faktem. Pracują tak, by niepokorne kraje UE sprowadzić do roli petentów w podejmowaniu najbardziej żywotnych dla nich decyzji. Bo jak inaczej interpretować fakt, że za parę lat nasze domy muszą być zeroemisyjne a ich termomodernizacja będzie mandatoryjnie narzucana przez Unię Europejską? Co więcej, Parlament Europejski zadecydował już że pochłanianie CO2 przez polskie lasy ma zwiększyć się niemal dwukrotnie w ciągu następnych kilku lat. To oznaczałoby zaprzestanie przez nasz kraj prowadzenia gospodarki lesniej (czytaj zaprzestania jakichkolwiek wycinek lasów) i zmuszenie nas do znacznego zwiększenia połaci rodzimych lasów by sprostać tym wymaganiom. Pierwsze analizy ekspertów wskazują, że przyjęcie dyrektyw unijnych może zając Polsce kilkadziesiąt lat. Jaki jest sens tych działań? Zapytała europosla prowadząca rozmowę red. Katarzyna Gojska.

To forsowna dekarbonizacja, która zmierza do zero emisyjności CO2. Na to stać być może najbogatszych. To szaleństwo jest lansowane przez zielonych, lewicę i liberałów. To zamiar który się ziści tylko kosztem najbiedniejszych i doprowadzi do ogromnego wzrostu cen energii /../ To bardzo niebezpieczne działania i choć nie jest jeszcze prawem /../ wstępne głosowanie przegraliśmy stosunkiem niemal 100 głosów” – powiedział europosel.

Jest oczywiste, że konsekwencją polityki Unii w stosunku do Polski będzie zastój ekonomiczny, że wyhamuje to rozwój gospodarczy kraju i doprowadzi do skoncentrowania naszych wysiłków na realizacji celów klimatycznych a nie ekonomicznych, i że będzie to ogromnym ciężarem dla społeczeństwa. Jest też jasne, że realizacja planów emisyjnych będzie wyścigiem w sferze innowacyjności a tu wygrają tylko ci którzy mają technologie i zdolności by taki okres przetrwać i ostatecznie wygrać ten wyścig konkurencyjności.

Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PiS

Unia Europejska emituje zaledwie 7% dwutlenku węgla w skali globalnej co oznacza, że nie może być mowy o znaczącym wpływie Europy na ograniczenie zjawiska. Saryusz Wolski mówi, że wystarczy kilka nowych elektrowni węglowych które otworzą się w Chinach lub wybuch wulkanu by te redukcję zniweczyć.

Słuchając europosla jak zawsze poszukuję odpowiedzi na pytanie co Polska robi lub może zrobić by nie uczestniczyć w tym zielonym szaleństwie. Jest jasne, że efektem uczestniczenia w realizacji dyrektyw unijnych będzie nie tylko podporządkowanie biedniejszych krajów tym najbogatszym, że wszystkimi tego konsekwencjami ale także podporządkowanie polityczne i całkowite ograniczenie ich suwerenności. W szerszym kontekście uczestnictwo w programie zero-emisji jest związane z budowaniem w Europie superpaństwa, federalizacji krajów, a zmiany traktatowe zmierzają w kierunku przejęcia kompetencji w dziesięciu tak zwanych sferach kompetencji dzielonych, gdzie dominującą rolę pełnią instytucje unijne. W grę wchodzą nie tylko lasy ale także polityka zagraniczna państw członkowskich, polityka obronna, środowiskowa, społeczna, razem dziesięć obszarów funkcjonowania państwa. Obszarów dodajmy kluczowych dla jego suwerenności w najbardziej elementarnym znaczeniu tego słowa. Gdy dodamy do tego inne obszary jak zdrowie czy edukacja zrozumiemy zakres potencjalnych zmian i ich konsekwencje. Nie miejmy złudzeń: prace nad zmianą traktatów już trwają, głosowania w sprawach wagi najwyższej także mają miejsce a lasy i ich zdolność do redukcji emisji CO2 są tylko niewielkim choć ważnym elementem planu przejęcia przez instytucje unijne kompetencji państw członkowskich EU.

Kluczowym instrumentem niezbędnym Unii Europejskiej do samotransformacji w superpaństwo z rozległymi kompentencjami w stosunku do krajów członkowskich jest oczywiście zniesienie prawa weta które dotychczas było prerogatywą słabszych państw unijnych do przeciwstawiania się dyktatowi Brukseli. Wiedzą o tym urzędnicy unijni i lobbyści państwa federacyjnego. Dlatego przedmiotem dyskusji jest Traktat Unii i Traktat o Funkcjonowaniu. Eurodeputowany Saryusz-Wolski mówi wprost: “Wprowadzamy nowe zapisy i poprawki do istniejących traktatów w gronie wszystkich sześciu grup politycznych Unii a nowe zapisy są już na 219 stronach. To jest przepotężny materiał w którym każde słowo, każdy przecinek ma znaczenie i jest niełatwy do interpretacji. Dzisiaj na przykład dyskutowaliśmy na temat artykułów 192 i 194 [zawarte w traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej – GMG] które dotyczą także polityki energetycznej i środowiskowej a które zamierzają zabrać państwom członkowskim kompetencje dotyczące spożytkowania źródeł energii i przenieść je do Unii Europejskiej bez prawa weta państw członkowskich“. Nie trzeba dodawać, że jest to oczywiście także sprawa fiskalna choć o tym eurodeputowany nie mówi.

Saryusz-Wolski wspomina o tak zwanym miksie energetycznym Unii. Czym jest mix energetyczny? To struktura produkcji i konsumpcji energii według kryterium nośników energii (np. prąd lub olej napędowy) lub sposobów ich wytwarzania. To jeden z indeksów użytecznych w badaniu bezpieczeństwa energetycznego. Nie potrzeba wielkiej wyobraźni by skonstatować, że przeniesienie z Polski do Brukseli kompetencji dotyczących tego z jakiej energii korzystamy i jak otrzymanej możemy czy chcemy w Polsce korzystać. Co więcej, bezpieczeństwo energetyczne kraju podobnie jak bezpieczeństwo finansowe, żywnościowe czy bezpieczeństwo granic to kluczowe elementy funkcjonowania państwa.

Saryusz-Wolski ocenia projekty zmian w traktatach jako “bardzo daleko rewolucyjne zmiany“. Oczywiście koncentracja kompetencji i ich centralizacja w sferach o których mówimy nie ma nic wspólnego z koncepcją państwa federalnego i nie jest drogą do federalizacji państw Unii. 

To raczej wprowadzenie oligarchii dla wybranych krajów i sił politycznych dające prawo decyzyjne z jednoczesnym pozbawieniem prawa tych krajów do sprzeciwu w odniesieniu do własnych wyborów we wspomnianych dziesięciu sferach. W praktyce oznacza to, że nie będzie można w ramach demokratycznych wyborów decydować na poziomie kraju o takich czy innych kierunkach jego rozwoju, czy to o polityce środowiskowej czy energetycznej, obronnej czy dotyczącej granic państwowych. A to kwestie bezpieczeństwa państwa czyli najbardziej fundamentalne.

Zakres dziedzin w których państwa członkowskie będą pozbawione własnych kompetencji jest ogromny. Zmiany o których mówimy, przygotowywane przez Unię Europejską mają być przygotowane, według eurodeputowanego, do lata tego roku. Ale jest jeszcze coś szczególnego na co zwraca uwagę Jacek Saryusz-Wolski, a co dotyczy procesu rozszerzania Unii Europejskiej. W kuluarach i “oficjalnym tekstem pisanym i mówionym“, jak twierdzi eurodeputowany, mówi się o tym, że potencjalne przyjęcie Ukrainy do Unii może być warunkowane zgodą Polski i innych krajów regionu na nowe czy zmodyfikowane paragrafy funkcjonowania Unii Europejskiej. “Albo się zgodzicie na warunki albo tego rozszerzenia o Ukrainę nie będzie” – mówi Jacek Saryusz-Wolski.

Nie trudno wyobrazić sobie scenariusz w którym Polska, blokując nowe warunki gry, narazi się Ukrainie za rzekome blokowanie jej wstąpienia do wspólnoty unijnej. Oczywiście szantażowanie Polski przez Unię Europejską nie jest nową jakością w naszych relacjach. Tyle tylko że Rada Unii zadeklarowała już, że czeka aż parlament europejski przedstawi raport nad którym prace o których mówimy trwają już od jesieni. Po otrzymaniu raportu Rada zadecyduje o zwołaniu konwencji, ta zaś przekaże kwestie na poziom Rady Europejskiej. Rada zaś szybko może zwołać konferencję międzyrządową która zaproponuje nowy traktat. W drodze szantażu finansowego, gróźb zabrania funduszy, KPO czy strukturalnych, proces może realnie zakończyć się zmianą traktatów i ich ratyfikacją.

Biorąc pod uwagę wysiłki polskiego rządu w pozyskaniu funduszy KPO i determinację w ich pozyskaniu nawet za cenę działania wbrew polskiej konstytucji, obawy że Polska ulegnie po raz kolejny presji ze strony Unii Europejskiej są jak najbardziej uzasadnione. Nie wiem, czy politycy spod znaku PiS (bo przecież nie całej Zjednoczonej Prawicy) śpią spokojnie spalając swoją energię na wojence z lokalną opozycją, lobbystami i służbami aktywnie zaangażowanymi w destabilizację sytuacji w kraju. Jest pewne, że “na Zachodzie bez zmian” a zagrożenie ze Wschodu z którym zmaga się Ukraina jest tylko jednym z kilku największych zagrożeń polskiej państwowości we współczesnej historii kraju.

Saryusz-Wolski powiedział kilka miesięcy temu, że jesteśmy w stanie wojny z Unią i że “po dobroci się nie da“. Pisałem o tym w artykule “Jesteśmy w stanie wojny – po dobroci się nie da”. Czy perspektywa utraty suwerenności państwa nie jest więc wystarczająco dramatyczna by gwałtownie zmienić narrację rządową i dojrzeć zagrożenie tam, skąd naprawdę ono przychodzi? Pisałem już o tym i powtórzę raz jeszcze: amerykańskie abramsy i koreańskie haubice będą bezużyteczne jeśli nie nastąpi zdecydowane przewartościowanie polskiej polityki w stosunku do Unii Europejskiej I natychmiastowe wycofanie się Polski z programów unijnych podpisanych przez premiera Morawieckiego w grudniu 2020 r. Elity polityczne kraju mają obowiązek dostrzegać bezpośrednie zagrożenia dla suwerenności naszego państwa niezależnie od tego skąd zagrożenia te pochodzą.

Wspólny 11 Listopada

Tak ni z tego, ni z owego była Polska od pierwszego – tak sam Józef Piłsudski na zjeździe Legionistów w Kaliszu już po przewrocie majowym miał się wyrazić o okolicznościach odbudowy państwa w 1918 r. Czytaj więcej ..

Piramida demokracji

Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..

Jedziemy na Euro

Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..

Między nami a Walijczykami

Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments