TVN mnie skrzywdził ale nie zniszczył

z Ryszardem Adamskim, animatorem teatru rozmawia Łukasz Perzyna

Pięć lat temu program TVN “Superwizjer” w tonie sensacji zaatakował Pana, że kiedy był Pan kierownikiem artystycznym Teatru Akademickiego UW, molestował Pan seksualnie aktorki. Czy od tego czasu postawiono Panu jakiekolwiek zarzuty?

– Nie postawiono mi żadnych zarzutów, co jeśli wziąć pod uwagę wzrastającą wrażliwość polskiego wymiaru sprawiedliwości na podobne sprawy, która zresztą mnie cieszy – niechybnie miałoby miejsce, gdyby w insynuacjach stacji TVN wobec mnie zawierał się chociaż cień prawdy.

– Organizował Pan Teatr Akademicki na Uniwersytecie Warszawskim pod patronatem opozycyjnego rektora Grzegorza Białkowskiego, który później w wyborach z 4 czerwca 1989 r. zdobył mandat senatora Solidarności. Współpracowaliśmy wtedy, byłem u Pana kierownikiem literackim, nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek z zespołu skarżył się na Pana?

– Rzeczywiście warto wspomnieć, jak zaczynaliśmy pod koniec lat 80. Wystawialiśmy musical z piosenek Wojciecha Młynarskiego i spektakl według wierszy Stanisława Barańczaka, wtedy jeszcze zakazanego w Polsce. Ale Jego Magnificencja prof. Białkowski zapewnił nam parasol ochronny. 

Na zdjęciu od lewej: Anita Kłakus z Teatru, Mieczysław Marszycki - ówczesny wicedyrektor Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy, Janusz Morgenstern, Profesor Tadeusz Łomnicki, Roman Polański i Ryszard Adamski – kierownik artystyczny Teatru

W naszym kręgu funkcjonowały przyszłe posłanki, wtedy młode działaczki opozycji: Katarzyna Piekarska potem z Unii Demokratycznej oraz Katarzyna Pietrzyk z Konfederacji Polski Niepodległej. Śpiewał u nas Leszek Czajkowski, bard polskiej prawicy. Teraz otrzymał najwyższe odznaczenie państwowe za zasługi dla przypominania legionistów Józefa Piłsudskiego i powojennych Żołnierzy Wyklętych.

Redaktor Jerzy Giedroyc i pani Zofia Hertz zaprosili zespół Teatru Akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego prowadzonego przez Ryszarda Adamskiego do swojej siedziby w Maisons-Laffitte koło Paryża

Mój aktor Bartosz Zaczykiewicz został po latach dyrektorem Teatru Studio. Jedna ze śpiewających Młynarskiego dziewczyn – Joanna Kargul, profesorem w Londynie. Działaliśmy legalnie, chociaż wiele osób na próby przychodziło prosto z szycht w tajnych drukarniach. Nie tylko ja o tym wiedziałem. Odczuwaliśmy, że nas obserwują. Pewnie też nagrywali. Mnie i Pana, jak siedzieliśmy w profesorskim bufecie w Pałacu Kazimierzowskim i rozważaliśmy jak kolejne dzieło drugiego obiegu przerobić na spektakl. Pamiętam Pana dramat sceniczny, krążący wtedy w samizdacie po uniwerku, zatytułowany “Drugie drzwi”, jak do mieszkania pary młodych opozycyjnych dziennikarzy przychodzi nocą człowiek, który twierdzi, że go ściga bezpieka. 

Główną rolę kobiecą a ściślej dziewczęcą miała wtedy w nim zagrać studentka resocjalizacji Urszula Korman. Zawodową aktorką wprawdzie nie została, za to redaktor naczelną jednej z licznych w Polsce gazet bezpłatnych – tak.   Do głowy by mi jednak wtedy nie przyszło, że po latach w wolnej Polsce będzie mnie nagrywać inna aktorka  z teatru, który prowadzę. I utrwali prywatne rozmowy. I że zamieści te nagrania telewizja, która deklaruje, że wolności broni. A aktorka we własnej sprawie wystąpi w roli dziennikarki, poszukiwaczki prawdy, chociaż to ona mi się narzucała a nie ja jej. Co z tego wynika, że brzydkich słów używam? Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej…

– Mógł Pan jednak nieco język powściągnąć, pełno tam szpetnych wulgaryzmów?

– Politycy mówią jeszcze gorzej, o czym przed laty przekonaliśmy się przy okazji nagrań ministrów. Dziennikarze nie lepiej, wie Pan, co wygadywał Tomasz Lis, można to znaleźć w internecie. Tyle, że męskie słownictwo nie wiąże się z wyrządzaniem krzywdy komukolwiek. We współczesnej kulturze estetyka wulgaryzmów pozostaje obecna, przypomnijmy język Marka Hłaski, Ireneusza Iredyńskiego czy Marka Nowakowskiego, a przecież dla młodego pokolenia są to już klasycy, wszyscy zresztą nieżyjący. 

"Układanka" - piosenki Wojciecha Młynarskiego - premiera (gościnnie na Małej Scenie Teatru Powszechnego w Warszawie za dyrekcji Andrzeja Wajdy)

Nie da się też nie mówić o seksie, gdy przenosi się na scenę Jeana Geneta czy Eugene’a Ionesco, obecnych w każdym podręczniku. Wszystkiego nie wykropkujemy. Na deskach teatru nie da się tego zrobić. Mocne słowo czasem trafnie opisuje świat. Oczywiście, gdybym wiedział, co się zdarzy, na pewno bym się miarkował. Nie powiem Panu przecież, że jestem dumny z tego, że przeklinam. Jednak od niewybrednych słów do molestowania czy naruszania czyjejś godności lub prywatności daleko. Nikogo nigdy nie wyzywałem, zawsze wszystko tłumaczyłem cierpliwie. Gdyby działo się inaczej, wielki autorytet społeczny rektor Białkowski nie powierzyłby mi pracy z młodzieżą w tak trudnych i przełomowych czasach.

Szymon Wiesenthal – twórca Żydowskiego Centrum Dokumentacji Historycznej okresu Holocaustu, zaprosił Teatr Akademicki UW na spotkanie w Wiedniu. Obok Szymona Wiesenthala prof. Roman Taborski ówczesny dyrektor Stacji Naukowej PAN w Wiedniu.

– Ma Pan zdjęcie z Szymonem Wiesenthalem. A ten łowca nazistów i wielki przyjaciel Polski starannie dobierał rozmówców i osoby z którymi się fotografuje. Rozeznanie miał dobre, nie przyjąłby Pana, gdyby coś poważnego na Panu ciążyło?

– U Wiesenthala w Wiedniu byliśmy z Teatrem Akademickim UW. Wzruszyła go zaśpiewana przez nas piosenka Wojciecha Młynarskiego, gdzie powtarzają się słowa o Marcu Chagallu, mowa też o Holocauście i pożegnaniach na Dworcu Gdańskim po Marcu 1968. Interesowało bo bardzo, co myśli współczesna polska młodzież, moi aktorzy.

Jak atak TVN wpłynął na Pana życie zawodowe?

– Wiele planów mi pokrzyżował. Wyrządzili mi krzywdę. Po sądach ich nie ciągam, wiem, jak długo to trwa i ile kosztuje. To stacja TVN wykazała się wobec mnie bezprzykładną zawziętością, a nie odwrotnie. Ale oni nawet Jana Pawła II nie oszczędzili.

– Czy tamtym “Superwizjerem” chcieli od kogoś z własnego grona uwagę odwrócić? Był taki dyrektor, najpierw w TVP, potem w TVN. Na redakcyjne spotkania przychodził zawsze z fajną żoną. Ale każda kochanka, jaką miał w zespole, którym kierował, od razu musiała zostać prezenterką, nawet jeśli miała defekt fizyczny, który to wykluczał? Z czasem zrobiło się o nim głośno? A najlepszą obroną jest atak?

– To Pan powiedział, bo ja sprawę, o której mowa, znam wyłącznie ze słyszenia. Nie jestem obsesjonatem seksu, chociaż jeżeli wystawiam sztukę, w której jego problem ma istotne znaczenie, to trudno, żebym temat omijał i artystów nie uwrażliwił również na ten aspekt. Robię swoje.

– Niedawno w konkursie na dyrektora warszawskiego Teatru Dramatycznego przeszedł Pan do decydującego etapu wraz z Tadeuszem Słobodziankiem, Moniką Strzępką i Michałem Zadarą? Nie wygrał Pan, ale…

Teatr Akademicki R. Adamskiego podczas występu z zespołem TURBO podczas występu w Warszawie

– Sam fakt rywalizacji z tak wybitnymi osobowościami polskiego teatru dał mi mnóstwo satysfakcji. Startuję również w konkursach na dyrektorów teatrów regionalnych w miastach wojewódzkich. Spodziewam się, że w którymś z nich selekcjonerzy uznają, że moje doświadczenia i projekty okażą się przydatne. TVN mnie nie zniszczył. Pomysłów na nowe spektakle mi nie brakuje. 

Marzę o tym, żeby wystawić “Wyzwolenie” Stanisława Wyspiańskiego w którym Maski przemawiałyby głosami, przywodzącymi na myśl wypowiedzi współczesnych polityków w kampanii wyborczej. 

Dziękujemy za rozmowę.

Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Wspólny 11 Listopada

Tak ni z tego, ni z owego była Polska od pierwszego – tak sam Józef Piłsudski na zjeździe Legionistów w Kaliszu już po przewrocie majowym miał się wyrazić o okolicznościach odbudowy państwa w 1918 r. Czytaj więcej ..

Piramida demokracji

Jeden bunt przy urnach dopiero co nastąpił. Obywatele w ostatnim głosowaniu zawstydzili polityków, powtarzających przedtem, że życie publiczne przeciętnego Polaka nie pasjonuje. Zaprzeczyły temu długie wieczorne kolejki do urn wyborczych.Czytaj więcej ..

Jedziemy na Euro

Po wyeliminowaniu Walii rzutami karnymi w barażowym meczu na wyjeździe – polscy piłkarze pojadą na Mistrzostwa Europy. Nie ma sensu narzekanie, że awans zdobyli w ostatnim momencie albo nie w takim stylu jak trzeba. Kto nie umie cieszyć się z sukcesów, kolejnych już nie odniesie.Czytaj więcej ..

Między nami a Walijczykami

Ustrzegliśmy się podobnie niemiłej niespodzianki, jaką w grupie eliminacyjnej stała się porażka z Mołdawią. Piłkarze Michała Probierza zgodnie z planem i rankingami pokonali Estonię 5:1 i o awans do finałów Euro zagrają w Cardiff z Walią. To symboliczne dla nas miejsce i przeciwnik.Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments