Nasza brzydka demokracja

Rekordowa liczba Polaków zagłosowała w październikowych wyborach, co stanowi uzasadniony – niezależnie od efektów – powód do dumy. Znaczna część z nich kierowała się przekonaniem, że masowa obecność przy urnach poprawi jakość polskiej polityki. W trzy miesiące później widać, że nic takiego nie miało miejsca. Da się oczywiście narastającą brutalizację życia publicznego zrzucić na PiS, jak nie bez racji zapewne czynią to rządzący. Tyle, że po każdych wyborach ocenia się władzę a nie opozycję.

Najdoskonalszy z dowodów, że Polacy się do demokracji nie zrazili, pomimo, że w poprzednich latach przybierała ona niekiedy szpetną, nacechowaną autorytaryzmem formę – frekwencja wyborcza sięgająca 74 proc, co tłumaczy się na 22 miliony głosujących obywateli – stanowić powinna zobowiązanie dla polityków. Nie widać jednak poprawy jakości życia publicznego. Nie da się stwierdzić, żeby dyskurs publiczny wysubtelniał. Odznacza się raczej wzmożoną napastliwością. Cechują ją kolejne wojny podjazdowe: najpierw o państwowe media, głównie zaś telewizję, następnie o prokuraturę krajową, teraz o Trybunał Konstytucyjny. 
 
Z drugiej strony naprawdę palące kwestie, jak należne podwyżki dla nauczycieli czy prawo polskiego rolnika do opłacalności produkcji wytwarzanej we własnym gospodarstwie spychane są na plan odległy, co widać po porządku wiadomości układanych w serwisach  informacyjnych głównych stacji, całkiem jak w pisowskich czasach sprawiających wrażenie redagowanych pod gusta rządzących a nie na miarę zainteresowań zwyczajnego Polaka: podatnika, obywatela, wreszcie widza wspomnianych telewizji.  Temat niezmiernie istotny dla bezpieczeństwa nas wszystkich, bo brak podstaw prawnych dla działania obrony cywilnej, który w dobie wojny za wschodnią granicą bezwzględnie wykrwawiającej sąsiadującą z nami Ukrainę powinien pozostać priorytetowy, doceniony został przez polityków dopiero po trzech miesiącach. 
Oczywiście i w tym wypadku da się powiedzieć, że zawinił PiS, hołubiąc WOT i nie wpisując do ustawy o obronie ojczyzny rozdziału o obronie cywilnej, obecnego w tej poprzedniej, z 1967 roku, więc kiedyś noszącej nazwę “o powszechnym obowiązku obrony Polskiej Rzeczypospoilitej Ludowej”. Przestała obowiązywać wraz z dotyczącymi OC regulacjami, których w nowej nie ma, akurat w kwietniu 2022 roku, kiedy powszechnie pomagaliśmy ukraińskim uchodźcom i przejmowaliśmy się przekazami, pokazującymi ostrzeliwane miasta, które często są nam bliskie a czasem utrwalone w naszych historiach rodzinnych.

I nie o zaniechanie poprzedniej ekipy znowu chodzi, lecz o dostęp do schronu czy zapasów żywności dla cywilnych Polaków, którego wskazaniem zająć się powinna obrona cywilna. Nie zrobi jednak tego sprawnie, bo od dwóch lat brakuje jej prawnej podstawy działania. Cieszy fakt, że premier Finlandii Petteri Orpo po rozmowie z Donaldem Tuskiem zapowiedział, że jego kraj podzieli się z nami swoimi doświadczeniami w tej kwestii. Bo właśnie fińska obrona cywilna uchodzi za najlepszą w świecie. Powraca jednak pytanie, dlaczego działań w tej materii polskie władze nie podjęły od razu po przejęciu rządów w tym kluczowych dla obrony cywilnej (którą faktycznie zawiaduje straż pożarna) resortów MWSiA i MON. Niemcy problem skutecznie rozwiązali, wypłacając części strażaków dodatkowe 500 euro miesięcznie poza pensją za zadania, z obroną cywilną związane.

Fot: Peggy and Marco Lachmann-Anke (Pixabay).
W Polsce od wyborów zajmowaliśmy się jednak ekspertyzami, dotyczącymi legalności przejęcia TVP przez “koalicję 15 października”. A także kwestią odpowiedzialności byłych ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika za nadużycie władzy z czasów – jak mówi się w slangu polityki – “pierwszego PiS” z lat 2005-7, bo nawet nie drugich, ośmioletnich rządów tej partii, które niedawno dobiegły końca. I wreszcie postpisowskimi prokuratorami, niechętnymi odrywaniu ich od stołków. 
 
Pewien kierunek możliwego działania pokazali protestujący rolnicy, zabierając się samodzielnie do kontroli i blokowania wwozu żywności ekspediowanej do nas przez ukraińskie firmy, nierzadko powiązane z proputinowskimi oligarchami. Dzieje się to w momencie, kiedy komisarzem Unii Europejskiej do spraw rolnictwa pozostaje rekomendowany jeszcze przez pisowska ekipę Polak Janusz Wojciechowski. Oczywiście blokady na granicach wzbudzają niepokój, bo to już konflikt społeczny. Tyle, że nie rolnicy go wywołali. Sprowokowały go niejasne powiązania poprzedniej władzy z firmami wwożącymi do nas zboże oraz przedłużające się wyczekiwanie obecnej ekipy, zanim działania podejmie. Dlatego rolnicy biorą się również do blokowania terminali przewozowych oraz siedzib firm importujących ukraińskie zboże, których lista jest już znana.
 
W gorszej sytuacji znajdują się nauczyciele, którzy podwyżki mieli dostać w marcu, a teraz sam resort edukacji wskazuje, że może to nastąpić dopiero w kwietniu. Nawet jeśli w odpowiedzi zablokują kuratorium czy ministerstwo mało kto zwróci na nich uwagę. Bo wysłużony samochód a raczej rzęch pedagoga kupiony na miarę zarobków gdzieś na szrocie w Niemczech nie przyciąga jej w stopniu podobnym co ciągniki ustawione rzędem przed przejściem granicznym. 
 
Logika demokracji okazuje się w naszych powyborczych warunkach racją silniejszego. Spróbujmy to wytłumaczyć tym słabszym. A przecież nie tylko ci silni i zorganizowani głosowali gromadnie 15 października ub. r. co po samej frekwencji widać. Dla nich też coś trzeba zrobić, zanim zaczną żałować, że poszli na wybory. Znowu też wypada powtórzyć za Winstonem Churchillem, który ten ustrój dla Europy ocalił, wspierany przez nie odmawiających niezbędnych wyrzeczeń obywateli, że demokracja ma niemal same wady, ale nikt nic lepszego nie wymyślił. 
 
Zdjęcie główne: Yury Rymko (Pixabay).
Udostepnij na Facebook
Dodaj na Twitter
Konferencja w Jałcie – lekcja historii

O ile klęska wrześniowa z 1939 r. zaważyła na następnych pięciu latach historii Polski, to decyzje konferencji jałtańskiej na niemal półwieczu naszych dziejów. Dopiero wielomilionowy ruch społeczny Solidarności przełamał pojałtański podział Europy. Podział nazywany żelazną kurtyną i objawiający się zasiekami na granicy obu państw niemieckich.Czytaj więcej ..

Wybory przed terminem? Wolne żarty…

Gdyby wybory do Sejmu odbyły się teraz, nową koalicję rządową po nich zbudowałyby PiS i Konfederacja, oczywiście pod warunkiem, że umiałyby się porozumieć. Równocześnie zdecydowana większość Polaków (58 proc) przewiduje, że Koalicja 15 Października rządzić będzie do końca kadencji. Czytaj więcej ..

Tumult czy wspólna Polska

Nie potrzeba szczegółowych badań opinii, wystarczą codzienne rozmowy, by spotkać się z przekonaniem, że nie tylko klasa polityczna ale również decydenci gospodarki nie zajmują się kwestiami najistotniejszymi dla przeciętnego Polaka. Czytaj więcej ..

Wspólny 11 Listopada

Tak ni z tego, ni z owego była Polska od pierwszego – tak sam Józef Piłsudski na zjeździe Legionistów w Kaliszu już po przewrocie majowym miał się wyrazić o okolicznościach odbudowy państwa w 1918 r. Czytaj więcej ..

© 2023 Copyright: Grupa Medialna Gruszka

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
0 Comments
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments